Autor: Gabrielle Meyer
Tytuł: Poprzez wieki. Ponad Czasem. Tom 4
Wydawnictwo: Dreams [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2025
Ilość stron: 448
Narracja:
Gatunek: literatura obyczajowa z motywem podróży w czasie
Ocena: uwielbiam tę serię! <3
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Caroline żyje jednocześnie w 1727 i 1927 roku i każdej nocy kładzie się spać w jednej epoce, a budzi w drugiej. Szukając odpowiedzi na pytania o ten wyjątkowy dar, kobieta natrafia na list od matki, która wspomina o podobnej umiejętności. To skłania ją do ryzykownej podróży. W 1727 roku w przebraniu chłopca okrętowego zaciąga się na statek płynący na Bahamy, czyli ostatnie znane miejsce pobytu matki. Kiedy jej ścieżki krzyżują się z bezwzględnym piratem, zostaje uwikłana w sieć tajemnic i nieoczekiwanych sojuszy.
W 1927 roku Caroline wiedzie zupełnie inne życie jako córka sławnego kaznodziei. Jej bracia padli ofiarą korupcji szerzącej się podczas prohibicji, a ona stara się ukryć ich poczynania, by ocalić karierę ojca. Poszukiwania prawdy na temat przenoszenia się w czasie prowadzą ją jednak do niebezpiecznego świata nielegalnych barów. Gdy na jej rodzinę spada zagrożenie, Caroline staje przed wyborami, które mogą odmienić jej los.
Recenzja:
Mam wrażenie, że chociaż to czwarty tom serii, to w sumie każdą z tych książek można czytać oddzielnie - bo autorka i tak tłumaczy od podstaw skąd, jak i dlaczego się dzieje tak, że bohater jej książki umie podróżować w czasie - ale w taki specyficzny sposób, bo prowadzi dwa życia w różnych epokach, a nie tak, że sam wybiera dokąd sobie skoczyć i że po chwili jest stamtąd w stanie definitywnie wrócić.
W tym przypadku mamy Carolinę, która żyje w 1727 i 1927 roku. Dziewczyna nie wie, dlaczego przenosi się w czasie - wie tylko, że żyje podwójnie - i że chociaż ma dwadzieścia lat, tak naprawdę przeżyła już czterdzieści. Kładąc się spać w jednym życiu, budzi się w innej epoce i na nowo przeżywa ten dzień w innych czasach. Co więcej, nikt nie jest w stanie zauważyć momentu przeskoku - bo powracając, życie płynie jakby dalej swobodnie, jakby nie spędziła czasu dwieście lat na przód lub wstecz...
Warto dodać, że z poprzednich tomów mamy świadomość, że dar przeskoku w czasie się dziedziczy - zwykle po jednym rodzicu, w jednych czasach. Sprawa u Caroline wygląda jednak następująco: matka, o której dowiedziała się, że miała podobne zdolności z krótkiego wpisu rodem z pamiętnika, porzuciła ją jakoś początkiem XVII wieku pod drzwi dziadka i zniknęła - do dziś słuch po niej zaginął. Wszystko, co Caroline wie więc o podróżach w czasie, wie tylko i wyłącznie z własnych przemyśleń - a one często związane są z Bogiem, który stanowi dla niej ważną istotę nie tylko w 1727 roku, ale także i w 1927 - gdyż jest córką mężczyzny, który głosi kazania i stara się nawracać ludzi do wiary.
Co chce więc uczynić nasza główna bohaterka? Dowiedzieć się czegoś więcej, poznać matkę... nawet, jakby miało się to wiązać z tym, że już nigdy nie zobaczy swojego surowego dziadka, który w tym momencie szykuje dla niej zaręczyny z mężczyzną, o którym Caroline wie tylko jedno: życie przy nim bardzo by ją unieszczęśliwiało.
Takim sposobem rozpoczyna się przygoda dziewczyny w XVII wieku, ale miejmy świadomość, że i XX wiek obfituje u Caroline w dużo niespodziewanych splotów akcji i tajemnych spotkań - a uwierzcie mi, że czym dalej w las, tym więcej plot twistów się pojawi - i w pewnych momentach czytelnik jest w stanie zbierać szczękę z podłogi, szczególnie z faktu, że Gabrielle Meyer stara się jak najlepiej oddawać prawdę historyczną (i jest w tym znakomita!), a do tego tworzy naprawdę przyjemne w odbiorze historie obyczajowe.
Bez wątpienia jest to powieść obyczajowa - jedynie różni ją od tego wszystkiego to, że bohaterka żyje w dwóch epokach. Ale w sumie to nic nadzwyczajnego - trzeba po prostu zaakceptować koncept i się dobrze bawić. Podkreślę, że od samego początku serii Gabrielle Meyer bardzo mocno akcentuje rolę Boga w życiu swoich bohaterów - co poniekąd można tłumaczyć także bogobojnymi czasami, gdzie większość z tych postaci żyła - ja osobiście nie jestem jakąś wielką wyznawczynią religijną, raczej bliżej jest mi do ateisty - ale nie przeszkadzało mi to (i dalej nie przeszkadza) w odbiorze całości. Warto czasem zobaczyć przemyślenia związane z tym, że przecież jak się ma umiejętność życia w dwóch czasach, to musi być to przecież dar od Boga... (w sumie trudno chyba logicznie to wytłumaczyć i znaleźć alternatywną hipotezę).
Bardzo lubię kreację bohaterów i to, jak małe elementy składają się ku temu, by powstała opowieść, od której czytelnik nie jest w stanie się oderwać. Na co dzień stricte literatury obyczajowej nie czytam - wolę mocniej zarysowane wątki romantyczne i/lub erotyczne - ale w przypadku serii Ponad Czasem, jestem wręcz zauroczona tym, jak można czarować słowem już czwarty tom z rzędu, gdzie zachowana jest staranność historyczna, a przy tym jednak czytelnik definitywnie nie jest w stanie się nudzić.
Podoba mi się w ogóle cała seria, chociaż nie mam ulubieńca: mają także piękne, pasujące do siebie okładki - więc jeśli macie ochotę poznać historię Caroline, możecie osobno, a możecie też zacząć od samego początku tego cyklu (to rozwiązanie najbardziej rekomenduję). Mimo że jak wspomniałam wyżej, nie zgubicie się, bo autorka tłumaczy pewne rzeczy od postaw, to jednak umknie Wam kilka smaczków (jak chociażby to, że w tym tomie mamy na chwilę okazję spotkać się z Grace i Hope, które miałyśmy już okazję poznać w poprzednich tomach).
Podsumowując: ja bardzo lubię - są to dla mnie trochę inne klimaty niż te, po które zwykle sięgam - ale jest to za każdym razem miły sposób na spędzenie czasu. Cieszę się bardzo, że mogłam objąć ten tytuł patronatem - i specjalnie przychodzę z jego recenzją dzisiaj, bo jeszcze możecie wrzucić "Poprzez wieki" do koszyka w księgarni internetowej i zrobić sobie prezent na Mikołajki. Wcale nie namawiam, tylko podsuwam ewentualne rozwiązanie, gdybyście mieli ochotę lepiej poznać twórczość Gabrielle Mayer, która jest warta poznania.
Jak tylko macie ochotę, naprawdę dajcie szansę takiej literaturze obyczajowej! Możecie się bardzo pozytywnie zaskoczyć!

Brzmi bardzo interesująco, chętnie dam jej szansę i zobaczę czy, i mi tak się spodoba😁
OdpowiedzUsuńJa na razie czytałam do trzeciego tomu, niedawno od was się dowiedziałam, że będzie kolejny... Teoretycznie jakoś gdzieś usłyszałam, że miały być dwa tomy i wciąż jestem zszokowana, że to jest kolejny.
OdpowiedzUsuńW każdym tomie denerwowało mnie to, że ciągle jak mantrę powtarza się zasady gry tego przechodzenia w czasie, co dla nowych czytelników może nie będzie takie złe, ale dla stałych to już będzie. W ogóle moim zdaniem to re zasady powinny być wyłożone przypadkowo mimochodem, tak powoli odkrywane, a nie wyłożone jak nudny wykład.
Ale faktycznie, w tym klimacie coś takiego jest. Autorka jest dość świadomą osobą i nawet lubię czytać jej posłowie. Sama dokonuje researchów, uczy się i mimo że nie wychodzi idealnie (Pearl Harbor moim zdaniem zniszczyła), to jednak jest tam jakiś pomysł, który przyciąga. Jest plan wydarzeń, zamysł i w ogóle - kompletnie coś odmiennego od reszty książek.
PS Meyer też tłumaczyła świadomie swoje nastawienie do wiary w posłowiu - chorowała i wtedy m.in. wiara pomogła jej przez to przejść. To też mi się podobało, że ona wiedziała sama, że tego daje za dużo w swoich książkach i podała tłumaczenie.
Nie wiem, ale stosunek do tej autorki mam pozytywny, mimo że to nie literatura najwyższych lotów i w zasadzie romans. Akcja jest jednak zwykle dobrze poprowadzona i różnych faktów można się dowiedzieć. Ja też zresztą uwielbiam motyw podróży w czasie, więc to pewnie też sprawia, że mi się to lepiej czyta.
Gratuluję patronatu 😊😊
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu 🎉 nie znam tej serii i w planach nie mam 🙆🏻♀️
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana tym cyklem. "Poprzez wieki. Ponad Czasem" ma w sobie przygodę, historię można poczuć wiele emocji. Zapowiada się pięknie i niebanalnie. Mam w planach.
OdpowiedzUsuń