Autor: Guillaume Musso
Tytuł: Uratuj mnie
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2009
Ilość stron: 368
Ocena: 8/10
Opis:
Sam, nowojorski lekarz niepocieszony po samobójczej śmierci żony, i Juliette, młoda kobieta, której nie udało się zrealizować marzeń o karierze aktorskiej na Broadwayu, spotykają się przypadkiem tuż przed jej powrotem do Paryża. Spędzają wspólnie weekend. Bojąc się zaangażować, każde udaje kogoś, kim nie jest. Miłość przychodzi nieoczekiwanie, ale wyjazd Juliette jest przesądzony. Dziewczyna wsiada do samolotu, który eksploduje krótko po starcie, o czym przerażony Sam dowiaduje się z telewizji. Następnego dnia spotyka w parku tajemniczą kobietę, która oznajmia mu, że Juliette żyje. Grace ma też dla niego drugą, mniej przyjemną wiadomość - Juliette pozostało tylko kilka dni życia. Kim jest nieznajoma i dlaczego tyle o nich wie? Skąd wzięła noszący datę następnego dnia egzemplarz gazety, informującej o cudownym ocaleniu? Może wszystko jakoś się wyjaśni, a miłość okaże się silniejsza od śmierci?
Recenzja:
Książki Musso zawsze przyciągały mnie do siebie w niewytłumaczalny sposób. Zakochałam się bez pamięci w Potem oraz w Będziesz tam?, chociaż zazwyczaj wybieram zupełnie inne gatunki powieści. Ten autor ma po prostu w sobie coś magnetycznego, co nie pozwoliło mi przejść obojętnie obok Uratuj mnie i muszę przyznać, że nie zawiodłam się, chociaż fabuła początkowo przypominała tani hollywoodzki film.
Ciężko opowiedzieć w kilku zdaniach o Uratuj mnie, nie zdradzając przy tym dość ważnych, zaskakujących wydarzeń, które sprawiają, że nie sposób oderwać się od książki. Właściwie w tej powieści mamy wszystko - dwójkę zakochanych, paranormalne zjawiska, problem amerykańskich dzielnic i narkotyków, a nawet wątek a'la kryminalny. Muszę jednak przyznać, że ta "mieszanka" jest bardzo sympatycznie napisana i ów różnorodność wspaniale komponuje się ze sobą, wywołując w czytelniku pełną gamę emocji - od radosnego chichotu po nerwowe obgryzanie paznokci. Mnie samą zaskoczyła ta zmienność i stopień, w jakim zatraciłam się w świecie Uratuj mnie. Sądziłam, że nie zdołam bardziej pokochać Musso - myliłam się.
O bohaterach także nie mogę powiedzieć złego słowa. Są absolutnie rozmaici, każdy skrywa w sobie mniej lub bardziej mroczną przeszłość, którą poznajemy stopniowo, a ich charaktery i niedopowiedziane dialogi urozmaicają całość. Nie wiem, jak inni czytelnicy, ale ja uwielbiam stale utrzymującą się aurę tajemniczości w powieści, która w ów powieści Musso otula czytelnika niczym mgła. Sądzisz, że poznałeś już bohatera, domyślasz się przez co przeszedł i wiesz co wydarzy się zaraz? No cóż, masz pecha, bo bez wątpienia stanie się teraz coś niespodziewanego, a może i niepokojącego (oczywiście, z naciskiem na nieoczekiwanego).
"Wspomnienia paru chwil szczęścia wystarczają czasami, by rozczarowania i świństwa, których nie szczędzi nam życie, stały się łatwiejsze do zniesienia."
Poza wielowątkowością i wspaniałym klimatem, Uratuj mnie ma w sobie jakiś rodzaj ciepła, które ciężko mi wytłumaczyć. Nie wiem, czy ów książka w jakiś znaczący sposób wpłynie na moje życie, ale bez wątpienia na długo pozostanie w pamięci i pozostawi we mnie kilka myśli oraz zatracanych każdego dnia wartości. Musso pokazuje, że każda chwila w życiu człowieka jest ważna i niepowtarzalna, a przeznaczenie każdego dopadnie.
"Zatem może nic nie jest całkowicie przypadkowe? Być może są rzeczy, które muszą się wydarzyć? Zupełnie jakby były zapisane w jakiejś księdze losu. Trochę jak strzała wypuszczona z łuku dawno temu, która wie, gdzie i kiedy uderzyć..."
A może właśnie to "przypadki" są najważniejszymi chwilami w naszym życiu?
Uratuj mnie polecam absolutnie wszystkim. Nie jest to słodkie romansidło, miłość jest tutaj jedynie wątkiem przewodnim, a liczne zwroty akcji i nadnaturalne zjawiska zaspokoją podniebienie każdego czytelnika. Mnie zachwyciło.
Mam ten problem, że właśnie nie za bardzo lubię sięgać po książki, które nie wpływają na moje życie literackie. To pewnie błąd, bo omijają mnie takie ciepłe powieści, jak recenzowane przez Ciebie "Uratuj mnie". Myślę, że pora zmienić nawyki literackie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę dawno, jeszcze w gimnazjum i pamiętam, że było mi gorąco z nerwów. :D
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie! Fabuła mnie się podoba! :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją mieć!:)
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych książek :)
OdpowiedzUsuńCzekam teraz na kolejną ksiązkę Musso, która ma się pojawić w księgarniach już w sierpniu.
Musso jest moim ulubionym autorem. Przeczytała wszystkie jego pozycje - każda zachwyca. Ale ulubiona jest "Kim bym był bez Ciebie"
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://slodkiezyciebezcukru.blogspot.com/