Autor: Gena Showalter
Tytuł: Alicja i lustro zombie
Wydawnictwo: Mira
Data wydania: 2014
Ilość stron: 444
Ocena: 6/10
Link do recenzji części I: TUTAJ
Opis:
Zombi skradają
się nocą. Zapomnijcie o krwi i mózgach. One pragną ludzkich dusz.
Niewiele mogą mi odebrać, skoro straciłam wszystko, co najcenniejsze:
rodzinę i przyjaciół. Ale po kolejnym ataku zrozumiałam, że zawsze może
być jeszcze gorzej. Nagle lustra wokół mnie ożyły, a ja zaczęłam słyszeć
głosy umarłych. Mroczna siła popycha mnie ku złu, każe robić straszne
rzeczy. Potrzebuję pomocy, by uciszyć ciemność, której pozwoliłam
przemówić. Nie mogę się poddać…
Recenzja:
Była faza na wampiry. Był czas wilkołaków. Później na topie były czarownice. Teraz nadszedł czas na zombie...
Gdziekolwiek się nie obejrzę spotykam się z coraz to bardziej dziwnymi pomysłami na przedstawienie tych istot. Pojawia się masa książek, w których to autor chce być lepszy i bardziej oryginalny od całej reszty... (nie zawsze przynosi to dobry efekt).
Zresztą nie tylko książki podchwyciły tematykę żywych trupów - filmy, seriale... powstaje nawet sporo piosenek pod takim tytułem i motywem przewodnim.
„Jeśli więc możesz stać się silniejsza, to można też sprawić, że staniesz się słabsza.”
Wracając jednak do "Alicji i lustra zombie"...
Jest to już druga część Kronik Białego Królika. Jest coraz trudniej, o wiele bardziej niebezpiecznie, a pozornie banalne sprawy bardzo szybko się komplikują.
I wszystko byłoby pięknie. Naprawdę. Gdyby nie to, że pozycja ta (mimo iż zbiera o wiele wyższe noty niż poprzednia, przynajmniej według Lubimy Czytać) jest o wiele słabsza od części I.
„Życie wydaje się w jednej chwili doskonałe, a w drugiej wali się w gruzy.”
Alicja, która w pierwszym tomie była bohaterką pełną współczucia, różnorodnych emocji i chętną do niesienie pomocy... teraz staję się nijaka.
Praktycznie całkowicie zapomina, jaką stratę poniosła, ile zmieniło się w jej życiu. Obchodzi ją tylko zabijanie zombie, trening i chłopak, o którego jest zazdrosna (szczególnie, gdy pojawia się przy nim kolejna z jego byłych dziewczyn).
No i na dodatek pojawiają się jeszcze wizję, w których uczestniczy nie z Colem, a z innym przedstawicielem płci męskiej.
Cole natomiast stał się facetem, którego opuściła cała ta nutka tajemnicy, przestał być typem buntownika, no i oczywiście wzdycha do głównej bohaterki bardziej niż Edward do Belli (Zmierzch).
„Pokładaj nadzieję w czymś właściwym, a będzie to lina ratunkowa. Pokładaj
nadzieję w czymś niewłaściwym, a będzie to pętla na szyję.”
Jedyne co się nie zmieniło, to chyba słownictwo, jakie używa autorka. Dalej jest ona proste, lekkie, łatwe w zrozumieniu. Sprawia to, że pozycję tę czyta się o naprawdę szybko i przyjemnie.
Gdyby nie to, iż widzę, jak duża różnica jest pomiędzy poszczególnymi częściami... to może nawet trochę inaczej patrzyłabym na "Alicję i Lustro Zombie" i dałabym jej wyższą ocenę.
Akcji dalej jest całkiem sporo. Mimo iż ataki i potyczki z żywymi trupami zeszły na dalszy plan, samo życie i problemy głównej bohaterki są przedstawione w dosyć fajny sposób.
Dochodzą także nowe problemy z Animą, co jest miłą odskocznią od tego, "jak czuła się Alicja po spotkaniu z Colem".
Spodobał mi się pomysł "rozdwojenia" naszej tytułowej bohaterki. Nie będę jednak zagłębiała się w ten temat, bo zdradziłabym Wam najważniejsze informacje, a powinniście się o nich dowiedzieć dopiero w trakcie czytania.
Zakończenie mnie rozśmieszyło. Pomysł na rozwiązanie problemu, na jaki wpadli przez zupełny przypadek już pod sam koniec, ja byłam w stanie zasugerować praktycznie od samego początku. No cóż... autorka najwidoczniej na siłę chciała sprawić, że ta pozycja będzie miała trochę więcej stron.
„Wszystko,co nas otacza,zmienia się nieubłaganie. Dzisiaj jest
zimno. Jutro nadejdzie upał. Kwiaty rozkwitają, potem więdną. Tych, których
kochamy, możemy pewnego dnia znienawidzić. A życie... Życie wydaje się w
jednej chwili doskonałe, a w drugiej wali się w gruzy. Doświadczyłam tego
na własnej skórze (...); zdruzgotało to każdą cząstkę mojego serca.”
Sama okładka wygląda trochę... strasznie. Nie bardzo mi się spodobała, niemniej jednak, z tego co wiem, jest ona dokładnie taka sama, jak w oryginale.
Zaczynam się więc obawiać, jak będzie to wyglądało w kolejnych tomach...
Niemniej jednak książkę tę polecam. Szczególnie tym, którzy uwielbiają umarlaków i dosyć oryginalną fabułę. Nie nastawiajcie się jednak, że jest to lepsze od poprzedniej części.
A ja czekam już na kolejne przygody Alicji...
Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Harlequin
Pierwsza część czeka już na mojej półce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na razie na półeczce mam pierwszą część, ale jeszcze nie przeczytaną ;)
OdpowiedzUsuńHm... pierwsza część jest naprawdę niesamowita! (jak już wspomniałam). Szkoda tylko, że ta jest od niej o wiele słabsza...
OdpowiedzUsuńJestem skłonna skusić się na tę serię
OdpowiedzUsuńMimo wszystko przeczytam, bo pierwszy tom jest niebywały :)
OdpowiedzUsuńChciałbym przeczyta ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam straszną ochotę właśnie na pierwszą część, ale jakoś tak się złożyło, że jej nie przeczytałam i chyba nawet mnie do niej nie ciągnie zbytnio. A okładka faktycznie straszna :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie odpycha ta seria - nie znam jej co prawda, ale jakoś nie podoba mi się to nawiązanie do Alicji w Krainie Czarów :(
OdpowiedzUsuńmam złe doświadczenie z zombie =D po obejrzeniu pewnego filmu i jakoś od tamtego czasu nie mogę się przełamać do tych istot
OdpowiedzUsuń