Autor: Beata Waniek
Tytuł: Majowy weekend
Wydawnictwo: Wydawnictwo Skrzat
Data wydania: 2008
Ilość stron: 124
Ocena: 5/10
Opis:
Asia
niedawno straciła nogę w wypadku samochodowym i teraz stara się
pogodzić z tą niełatwą dla niej sytuacją. Jej kuzyn, Marek, próbuje
nawiązać kontakt z zamkniętą w sobie rówieśnicą. Czy jej inwalidztwo nie
będzie przeszkodą w ich przyjaźni? W piękny majowy weekend Asia i Marek
będą musieli zmierzyć się z problemami, które mogą spotkać każdego
dwunastolatka.
Recenzja:
Przede wszystkim pragnę powiedzieć, iż według mnie brakuje na polskim rynku wydawniczym pozycji, które mogłyby uczynić ludzi bardziej tolerancyjnymi oraz pełnymi empatii. Kiedy więc zobaczyłam opis tej książki... to postanowiłam się z nią zapoznać. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale czasem ryzyko popłaca i sądziłam, że odnajdę jakieś cudeńko.
Pomyliłam się jednak. I to dosyć mocno.
Marek - główny bohater tej książeczki - jest bardzo energicznym, pomysłowym i ciekawskim chłopcem. Uwielbia, gdy coś dzieje się w jego życiu. Od dawna wraz z ojcem planował, iż w weekend majowy pojadą nad wodę, pożeglować. Sytuacja jednak zmienia się, kiedy rodzice Marka oznajmiają mu, że wyprawa zostaje przełożona na okres wakacyjny, ponieważ za parę dni przyjeżdża Asia - niegdyś ulubiona kuzynka głównego bohatera, wraz z mamą. Chłopak jest oczywiście zrozpaczony - no bo przecież co on ma robić z kuzynką, która jest kaleką, która ma protezę zamiast nogi?!
W tym momencie rozpoczyna się praktycznie cała akcja, chociaż rozgrywa się ona w ciągu zaledwie stu dwudziestu czterech stron i rozgrywa się na przestrzeni zaledwie kilku dni. Żałuję, że autorka nie rozbudowała tego trochę, bo to bardzo spłyciło wszystkie wątki. Zmiany zachowań, poglądów i innych takich... nie powinny rozgrywać się w ciągu paru minut, czyż godzin. To jest po prostu za bardzo naciągane.
Muszę powiedzieć, że bardzo spodobało mi się zachowanie Asi. Nie była ona osobą, która użalała się nad swoim życiem - próbowała je zaakceptować i zmienić, a przede wszystkim chciała spełnić swoje marzenia.
Styl autorki nawet mi podobał. Niemniej jednak używała ona zbyt banalnego języka, a raczej zbyt banalnych sformułowań. Sprawiało to, że niektóre dialogi były po prostu... niepotrzebne i zapychały miejsce na kartkach.
Okładka kojarzy mi się od razu z książkami dla dzieci, a to jest raczej pozycja dla młodszej młodzieży (jeżeli tak mogę to nazwać). Nie należy się nią zrażać.
Mam nadzieję, że będzie powstawało coraz więcej powieści, które poruszać będą uczucia osób niepełnosprawnych. Sądzę, że przyda się to całemu społeczeństwu.
Pozycję polecam, ale raczej młodszym czytelnikom. I trzymam kciuki za to, że niebawem takie książeczki -poruszające trudne tematy i ludzką tolerancję - będą pisane masowo.
Jej, dawno nie czytałam książek typowo dla młodszej młodzieży, ale czasem lubię sobie takie poczytać. Ta wydaje się być bardzo ciekawa :) Lubię takie tematy, więc może przypadłaby mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w Polska jest mało tolerancyjnym krajem. Nie mówię o wszystkich, bo zdarzają się osoby, które akceptują wiele. I dlatego pisarze powinni pisać więcej takich właśnie książek
OdpowiedzUsuń