sobota, 18 października 2014

Magdalena Owczarek - "Po moim trupie"

Tytuł: Po moim trupie
Autor: Magdalena Owczarek
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 240
Ocena: 6/10

Opis:
Wyobraź sobie, że pewnego słonecznego dnia budzisz się w innym świecie – w świecie, w którym każdy z sąsiadów jest potencjalnym zabójcą, a wyprawa do sklepu spożywczego po podstawowe produkty urasta do rangi śmiertelnie niebezpiecznego slalomu między żywymi trupami. Wiesz, że z czasem zacznie brakować wszystkiego – łączności, prądu, gazu, a nawet wody. Tak, to się nazywa apokalipsa zombie. I wyobraź sobie jeszcze, że nie jesteś żadnym byłym komandosem, wirusologiem ani nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie, mieszkasz we Wrocławiu, masz dwadzieścia parę lat, garść anegdot z Afryki, zwariowaną rodzinkę, która postanowiła uciec przed zombie do ciepłych krajów, i to, co znajdziesz w kawalerce po ekscentrycznej babci.
To, czego nie masz, to instynkt samozachowawczy.
„Po moim trupie” to lekkostrawna czarna komedia, która z przymrużeniem oka patrzy na bijący rekordy popularności temat zombie. Powieść została napisana w ramach akcji „National Novel Writing Month”.



Recenzja:
Temat zombie jest od jakiegoś czasu niezwykle popularny. Przewija się najczęściej w grach komputerowych, ale ostatnio zombie pojawiają się również w literaturze obok wszystkich innych istot paranormalnych. Książka Magdaleny Owczarek jest pierwszą w tym temacie, jaką zdarzyło mi się czytać. Wydawnictwo Novae Res sklasyfikowało ją jako horror komediowy. Blurb na okładce kusi obietnicą lekkostrawnej czarnej komedii. Do tego niezły tytuł – wszystko zachęca, żeby zapoznać się z debiutancką powieścią pani Owczarek.
Karolina jest specyficzną osobą. Trochę aspołeczna, pozbawiona instynktu samozachowawczego, potrafi przetrwać w każdych warunkach. Kiedy Polskę obiega informacja o apokalipsie zombie, nie ucieka razem z rodzicami do ciepłych krajów – nie ma takiej potrzeby, jak zauważa (trochę bezdusznie) jej rodzicielka – poradzi sobie. Na początku barykaduje się we własnym mieszkaniu, ale szybko (bo w ciągu dwóch dni) rezygnuje z pomysłu przeczekania apokalipsy w domowym zaciszu – zmusza ją do tego brak zapasów jedzenia. Wychodzi więc do sklepu spożywczego, w którym poznaje Radka. Razem z chłopakiem mają kilka przygód, w końcu Karolina trafia do ostatniego bastiony broniącego się Wrocławia – akademiku „Kredka”, w którym mimowolnie zostaje lokalną bohaterką. Choć wcale tego nie chce, zostaje kimś w rodzaju przywódcy i razem z innymi ocalałymi mieszkańcami miasta usiłuje walczyć z zombie.
Książkę czyta się lekko, choć czasem miałam wrażenie, że autorka usiłuje być śmieszna na siłę. Karolinę da się lubić, ale można też za nią nie przepadać. Ja raczej nie przepadałam. Na fabułę książki składa się seria zdarzeń, które przytrafiają się Karolinie. Brakowało mi jakiegoś wyrazistego punktu kulminacyjnego i lepszego zakończenia. Do tego autorka nie pokusiła się o wyjaśnienie, skąd nagle apokalipsa zombie – po prostu pewnego pięknego dnia zastała Karolinę w jej mieszkaniu.
Po moim trupie faktycznie jest lekkostrawne. Jeśli ktoś szuka niewymagającej lektury bądź jest zainteresowany zombie, powinno mu się spodobać. Sądzę, że książka powinna też zainteresować mieszkańców Wrocławia z racji tego, że akcja dzieje się w ich rodzinnym mieście.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res



6 komentarzy:

  1. Ja jakiś czas temu czytałam Infekcję - Wardziaka(zombie w Warszawie), i nie jestem przekonana, czy książka, którą zrecenzowałaś, byłaby w stanie przebić moje wrażenia dotyczącego zombie. Polecam Ci ją, jeżeli lubisz takie tematy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam :) Mogę ci polecić "World War Z" też o zombie, ale w formie wywiadów. Na prawdę genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po Twojej recenzji odnoszę wrażenie, że to taka trochę kiczowata komedia :) "World War Z" było rzeczywiście fajne, głównie jednak pod tym względem, że Zombie wreszcie miały jakieś racjonalne podstawy bytu i działania (jak mrówki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z mojej strony ta książka była takim trochę eksperymentem, bo fanką zombie nie jestem. nie to żeby mnie jakoś strasznie zawiodła, ale porwać mnie też nie porwała i zagłębiać się w ten temat nie planuję ;)

      Usuń
  4. Wszędzie, gdzie są zombie muszę byc i ja!
    Wkrótce będę ja czytać i mam nadzieję, że mnie zawiedzie i ocenie ją nieco wyzej. Pokładam duze nadzieje w tej pozycji i Twoja recenzja wcale ich nie ostudziła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam i czekam n inne wpisy.

    OdpowiedzUsuń