sobota, 20 grudnia 2014

Aritime #2 - Triumwirat rzeczy, które irytują mnie w blogosferze





Co nas trawi, co nas męczy? 



Kochani, dzisiejszy cykl miał być o dystopiach, już wszystko w głowie sobie poukładałam, aby jak najciekawiej Wam to wyłuszczyć. Jednak, stwierdziłam, że pójdę w zupełnie inną stronę, znacie to uczucie? Jak czasem jesteście gotowi do pracy nad czymkolwiek, a wreszcie się rozmyślacie i stawiacie na coś innego? Kto tego nie zna! Tak więc, dzisiejszy "Czas Ariady" będzie dotyczył troszkę takiego trudnego tematu, od którego każdy się uchyla, a jak już ktoś o nim pisze, to zostaje zlinczowany. Ciężka rzecz, jednak  lubię wyzwania, więc mam nadzieję, że i Was zaciekawię!



Na początku chciałam uprzedzić, że nie chciałam nikogo konkretnego urazić w mojej wypowiedzi. Traktuję blogosferę jako ogół, nie zbiór pojedynczych jednostek, które oczywiście są różnorodne.



Triumwirat rzeczy, które irytują mnie w blogosferze:



1) Jednakowość



Co mogę tutaj powiedzieć. Doskonale pewnie pamiętacie, kiedy był okres premiery "Igrzysk Śmierci: Kosogłosa części I" na parunastu blogach z rzędu pojawiły się recenzje tegoż filmu. I do tego same pozytywne, kilka osób wybiło się i zdecydowało się skrytykować film. Drodzy blogerzy, kto to czyta? Po przebrnięciu przez kilka takich recenzji dałam sobie spokój z resztą, ponieważ wszystkie były jednakowe. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że blogerzy nie powinni recenzować filmów. Przecież to urozmaicenie. Jednakże, nie popadajmy w rutynę, stajemy się jednym organizmem, co nie jest dobre. Wszystko już było, jest "przemielone i wyplute". Ponadto powszechne stosiki pod koniec miesiąca, czy podsumowania miesiąca. Tutaj nie mam komentarza. Na każdym każduśkim blogu znajduję te "cuda". Nawet na naszym, jednak już dawno uświadomiłyśmy sobie z dziewczynami, że nasz blog potrzebuje defibrylatora, który pobudzi trochę jego oryginalność do życia.
 
2) Błędy ortograficzne i interpunkcyjne

Nie chodzi tutaj o jeden pojedynczy błędzik, który przecież każdemu zdarzyć się może, zwłaszcza, że w większości jesteśmy amatorami. Jednak recenzja naszpikowane słowami typu "kaszdy", "chociasz", "książką" (jako liczba mnoga od wyrazu "książka") przyprawiają o zgrzyt zębów. Warto nawet wrzucić swój tekst do tego Worda, który sprawdzi nam poprawność, czytanie stanie się od razu milsze! 

3) Przekonanie o nieomylności i wzajemna ignorancja

Nie wmówisz mi, że lubisz ludzi, którzy się wywyższają, nawet jeśli nie mają nic do zaoferowania. Przywołam już pewnie powszechnie znany przykład z Targów Książki w Krakowie 2014. Wyszło na jaw, że nie umiemy się dogadać i każdy sobie przysłowiową rzepkę skrobie. A jakby tak posłuchać siebie nawzajem, przecież byśmy nie umarli, ani nasz honor by nie ucierpiał. Jako kulturalni ludzie musimy reprezentować jakiś standard. Nie dotyczy to jedynie blogerów, ale także autorów, przedstawicieli wydawnictw. Ogółem, wszystkich i gdyby wszyscy sobie powiedzieli: nie będę rzucał/a kolejnego kamienia do stosu, świat byłby piękniejszy. 

Reasumując, w dzisiejszej blogosferze nie dzieje się dobrze. Mam świadomość, że niektórych rzeczy nie da się uniknąć, jednak warto w tym wszystkim zachować siebie, a nie powielać, nawet bezwiednie, schematy. Wiem także, że sama nie jestem święta, nie o to tu chodzi. Twórzmy po prostu coś godnego uwagi! 

Przywołam jeszcze słowa z "Jedwabnika" Roberta Galbraitha, które bardzo zapadły mi w pamięć i idealnie wpasowują się w ten post: 

"Dziś trudno sobie wyobrazić, że kiedyś trzeba było czekać na recenzje w gazetach, żeby zobaczyć, jak mieszają z błotem twoje dzieło. Dzięki wynalezieniu internetu każdy durny półanalfabeta może być Michiko Kakutani."





9 komentarzy:

  1. 1. Wybierając się na premierę "Kosogłosa" miałam właśnie ten problem, że gdy już go obejrzę będę chciała podzielić się z moimi czytelnikami wrażeniami po seansie. Miałam jednak świadomość tego, że zapewne w sieci krąży już multum recenzji dotyczących tego filmu, więc nieco opóźniłam umieszczenie tego postu. Oczywiście przeglądałam te wszystkie recenzje innych blogerów, ale zazwyczaj patrzyłam tylko na to czy ktoś ocenia ten film pozytywnie czy też negatywnie, bo widzisz masz racje, zorientowałam się, że wszystkie recenzje były do siebie bardzo podobne. Jeżeli chodzi o podsumowania to też kilka miesięcy temu zrozumiałam, że to już jest bardzo nudne, wiec postanowiłam pisać bardzo ogólnikowo i nie umieszczam żadnych statystyk, bo bądźmy szczerz: kogo to do cholery obchodzi ile mieliśmy wejść na blogu? Trochę to narcystyczne. Również zapowiadam jakie mam plany na kolejny miesiąc i tyle. Chciałam z tego już całkiem zrezygnować, ale uświadomiłam sobie, że robię to bardziej dla siebie niż dla czytelników, bo chcę znać swoje osiągnięcia. To miło jak inni to komentują, ale no bez przesady, żeby u wszystkich wyglądało to jednakowo. Stosiki również rzadko umieszczam, ale akurat lubię, gdy blogerzy chwalą się swoimi zdobyczami.
    2. Jeżeli chodzi o błędy to jestem bardziej wyrozumiała i gdy je zauważę to staram się zwracać w prywatnej wiadomości uwagę na to zjawisko.
    3. Tu zbytnio wypowiedzieć się nie mogę, gdyż nigdy w Targach Książkowych nie uczestniczyłam i wydaje mi się, że uczestniczyć nie będę
    .
    Jestem typem człowieka, który ceni sobie oryginalność, dlatego też robię wszystko żeby taki był również mój blog, jednak czy mi to wychodzi? Czasami już sama nie wiem. Mnie jeszcze denerwuje to, gdy blogerzy oceniają książkę pozytywnie nawet wtedy gdy im się ona nie podoba, co widać gołym okiem po przeczytaniu recenzji.

    To dobrze, że napisałaś tak odważny post, bo są to rzeczy, które traktujemy jako tabu i moim zdaniem trzeba je poruszać i to bardzo często. Blogosfery w ten sposób całkowicie nie zmienimy, ale możemy ją nieco naprawić.
    Pamiętam jak dwa lata temu zaczynałam. Nie było aż tylu blogów jak dzisiaj i miało to swój urok, bo można było nawiązać częściej kontakt prywatny. Szkoda, że to teraz gdzieś zanikło. :|

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest rzecz, która irytuje mnie bardziej niż stosiki, podsumowania, powtarzające się rzeczy, A NAWET BŁĘDY - jest to oczywiście pisanie o sobie w 3 osobie liczby pojedynczej. Nikogo nie mam tu zamiaru krytykować. Po prostu... Dla mnie nie podchodzi to pod oryginalność, a brzmi tak, jakby ktoś miał chorobę psychiczną (tzw. rozdwojenie jaźni). No cóż... blogsfera nigdy nie będzie idealna, ale znam parę przykładów w których widać, że jednak umie się jednoczyć w razie potrzeby ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, podsumowań miesiąca też nie czytam. Ale do stosików nic nie mam. Dzięki nim często zauważam pozycje, o których nie słyszałam i mogę je dopisać do swojej listy zakupów.
    Co do wrzucania tekstu do Worda. Ja np. od razu piszę w Wordzie, a potem kopiuje do blogera. Problem w tym, że czasem napiszesz coś, co błędem nie jest, ale np. w tym miejscu nie pasuje np. "w tym miejsce nie pasuje". I tego Ci word nie podkreśli
    Ale z trzecim punktem całkowicie Cię popieram. Znam takie blogerki, których tu wymieniać nie będę, ale, dobra, rzeczywiście piszą bardzo dobre recenzje, ale wiesz, na żaden komentarz Ci nie odpowiedzą i jeszcze mówią otwarcie, że innych blogów nie odwiedzają, bo ich to nie interesuje... Na Targach nie byłam, więc nie wiem, co się działo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takie literówki to nawet nie chodzi, tylko o bardziej rażące błędy, których już typowy polonista nie wybacza. Bo wiesz, każdy takie malutkie błędy jednak popełnia, nikt nie jest nieomylny ;)

      Usuń
  4. Ha, podsumowań miesięcznych w ogóle nie robię. Owszem, zaczynałam razem z nimi, bo to był w końcu kolejny wpis, który mogłam opublikować na blogu, ale pod koniec zeszłego roku zdałam sobie sprawę, jakie to było bzdurne. Od tej pory mam swoje notatki z osiągnięć miesięcznych, ale w domu, a nie na blogu. Od zapowiedzi też odstąpiłam na długi czas i wróciłam dopiero we wrześniu b.r., bo taki wpis pomagał mi się orientować w planie wydawniczym.
    I stosy wstawiam raz na kilka miesięcy, bo po co prezentować kilka(naście) książek na miesiąc, jak mogę zebrać kilkadziesiąt (w nadchodzącym stosie z drugiej połowy roku 2014 będzie prawie 200 tytułów) w jednym?
    Błędy ortograficzne i inne to jakaś zaraza. Zazwyczaj zwracam uwagę, ale jak widzę, że ktoś popełnia te same w kolejnych postach mimo mojej rady, to przestaję na bloga zaglądać.
    Narcyzm podobno jest zdrowy i w blogosferze trzeba go trochę mieć, by się wybić. Jeśli będziesz wszystkich puszczała przed sobą, "bo są lepsi", to daleko nie zajdziesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie cierpię stosików!
    Błędy pewnie popełniam, szczególnie interpunkcyjne i to jest stresujące. Pracuję nad tym. Blogi konkurentek ;) czytam i część z nich bardzo cenię i czerpię inspirację do lepszych wpisów! Cała reszta, o której piszesz nie za bardzo mnie interesuje. Zawsze tak będzie, że ktoś uważa się za lepszego, a ten drugi za jeszcze ważniejszego. Tego się nie zmieni. Jestem osobą, która nie ma problemów z komunikacją, nie odstraszają mnie nadęte miny blogerek, wydawców, pisarzy i tak dalej, jeśli mam ochotę pogadać to po prostu rozmawiam i już.
    Kultura to ta dziedzina, w której panuje taka sama konkurencja i zawiść jak i w innych kierunkach. Wszystko zależy od tego, na kogo się natkniemy i jaką sami mamy postawę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja lubię stosiki :) Jednak co do pozostałych punktów się zgadzam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Stosiki mi kompletnie nie przeszkadzają, z ciekawością obserwuję, jak niektórzy powiększają swoje zbiory, choć sama tego typu postów nie umieszczam na swoim blogu. Uważam jedynie, że bez sensu jest wrzucanie notek stosikowych z czterema, pięcioma książkami - lepiej zamieścić coś treściwszego. Do podsumowań też niczego nie mam - zawsze z ciekawością podchodzę do czytelniczych osiągnięć innych ludzi, zawsze to okazja, by dowiedzieć się czegoś więcej o danym blogerze.
    Co do błędów ortograficznych, to szkoda wspominać nawet o nich. Niektórzy ludzie popełniają je ciągle i ciągle, nic do nich nie dociera, nawet delikatne zwrócenie im uwagi na ten fakt. Rozumiem sytuacje, gdy zdarzy się to raz na jakiś czas - wiadomo, że czasem jakiś babol wpadnie, ale powtarzanie tego jest według mnie brakiem szacunku dla swoich czytelników, ponieważ pokazuje, że autor posta nie wysilił się nawet na korektę tego, co napisał. Oprócz ortografów niebywale denerwuje mnie błędna interpunkcja, używanie słów niezgodnych z ich przeznaczeniem (chociażby te "przynajmniej/bynajmniej" czy "tudzież", które jest mylnie brane za "lub").

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tak był szał na Kosogłosa. I nadal on trwa. Ja jeszcze nie oglądałam filmu. Myślę, że zrobię to, gdy opadnie już ten cały szał na niego. Co do podsumowań miesiąca i stosików to tego też nie stosuję na swoim blogu. Jedynie czasem wstawię zdjęcie nowych książek na FB. Ale masz całkowitą rację, że polska blogosfera jest tym przepełniona.

    OdpowiedzUsuń