piątek, 26 grudnia 2014

Sherrilyn Kenyon - "Miecz ciemności"


Autor: Sherrilyn Kenyon
Tytuł: Miecz ciemności
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 2011
Ilość stron: 320
Ocena: 6/10

Opis:

Nieśmiertelny o sercu twardym jak kamień poświęci swój mroczny świat dla jedynej kobiety, która potrafi mu się przeciwstawić. Lecz czy ona potrafi oprzeć się namiętności bez granic? Kerrigan, demoniczny władca Camelotu, żył w wiecznym mroku… do dnia spotkania z piękną Sereną. To ona obudziła w nim dawno zapomniane tęsknoty. Lecz w okrutnym świecie Kerrigana miłość oznacza słabość, a król – choćby nieśmiertelny – który jej ulega, traci tron… i życie. Czy dla śmiertelnej kobiety władca ciemności odważy się spojrzeć w światło dnia?




 Recenzja:

Muszę przyznać, że czytałam już parę książek tej autorki i byłam nimi naprawdę zauroczona. Tematyka, jaką zawsze dobiera Sherrilyn Kenyon, jest wręcz dla mnie idealna. Czasami zdarza się jednak, że trochę za dużo tu romantyzmu, a postacie są naprawdę płytkie i dosyć banalne. 
Niemniej jednak cenię sobie twórczość tejże autorki. Zdecydowanie dlatego, że nie znam zbyt wielu pisarek, które z taką wprawą umieszczają swoje postacie w przeszłości. 

„(...) słowa mogą kłamać, ale uczynki nigdy.”

Głównymi postaciami w tej pozycji są Karrigan - demoniczny władca Camelotu, który dzierży magię
merlina oraz miecz, dzięki któremu jest nieśmiertelny i niepokonany oraz Serena, na pozór zwykła
chłopka, która okazuje się nie być taka zwykła, jak na pierwszy rzut oka się wszystkim wydawało. Już nawet w opisie widać, że jest to połączenie fantasy i romansu, ale jest to definitywnie coś, co lubię, więc nie mam na co narzekać. 

„Uwijamy się jak mrówki, tańcząc pod dyktando naszej królowej, a życie mija, kiedy marzymy o lepszych czasach i lepszych miejscach. Potem, pewnego dnia, który przychodzi aż nazbyt wcześnie, budzisz się i widzisz, że jesteś już stara, pomarszczona i wciąż pracujesz dla innych, a jedyne wspomnienia, jakie masz, dotyczą ciężkiej pracy i cierpień. Twoje możliwości przeminęły, nie zostawiając nic po sobie. Nic, oprócz nienawiści i goryczy, które towarzyszą ci aż do grobu.”

Muszę przyznać, że bardzo polubiłam Serenę. Jest ona naprawdę szczerą i sympatyczną dziewczyną, która jest odważna i zawsze mówi to, co akurat myśli. Jej szczególnym znakiem jest to, że każdym widzi dobro - nawet, jeśli jest to sam Diabeł. 

Wydaje mi się również, że Karrigan mógł być lepiej wykreowany. Przez połowę książki czułam do niego niechęć i raczej nie darzyłam go sympatią. Wszystko się jednak zmieniło, gdy poznałam już, co kierowało jego postępowaniem, wyborami i zachowaniem. Uważam jednak, że autorka naprawdę mogła się bardziej przyłożyć do tego, aby stworzyć z niego kogoś takiego, kto idealnie pasuje pod rysopis "demonicznego władcy".

„Wcześniej czy później życie niszczy wszystkie nasze możliwości.”

Fabuła jest wciągająca i naprawdę interesująca. Opowiada ona o losach Sereny, która trafia (za sprawą naszego głównego bohatera) do Camelotu. No cóż, jakoś musiała się zacząć ich lovestory, czyż nie? 
Sherrilyn Kenyon przeplotła ze sobą naprawdę różne wątki i muszę przyznać, ze wyszło jej to naprawdę dobrze. Czytelnik nie jest w stanie się nudzić, chociaż wydaje mi się, że autorka jest niepoprawną romantyczką i przelewa tą część siebie do swoich utworów.

Patrząc na okładkę, czuję się raczej tak, jakby za chwilę ktoś miał mi oznajmić, że to zwykły erotyk. Nawet pomijając ten księżyc w tle... No cholera! Zazwyczaj tak prezentują się właśnie romanse.
Żałuję, że twórcy nie wysilili się trochę i nie stworzyli czegoś... lepszego? ładniejszego?

Co do jej stylu - wspomniałam już, że Sherrilyn Kenyon ma niebywały talent do opisywania przygód rozgrywających się w przeszłości - najczęściej w oparciu o mity i legendy. Nie dodałam jednak, że ma tak lekkie pióro i tak fenomenalne poczucie humoru, że jej książki praktycznie dosłownie się połyka, a raczej pożera wzrokiem.
Żałuję tylko tego, że w tej pozycji, nie było aż tak wielu innych emocji, nie licząc miłosne wątków. Przeważnie jest ich o wiele więcej i są na tyle zróżnicowane, że czytelnik nie odczuwa aż tak bardzo tego całego romansu (czytaj: nie rzyga tęczą). 

„Wartość ma tylko to, na co człowiek zasłużył albo dostał w darze, bez przymusu.”

Pozycję tę polecam zdecydowanie każdemu, kto miałby ochotę zapoznać się z mrocznym uczuciem, jakie narodziło się pomiędzy naszymi bohaterami. Mam nadzieję, że spodoba wam się to, co tworzy Sherrilyn Kenyon tak, jak mnie.


2 komentarze:

  1. Chyba nie moje klimaty, ale nie wykluczam, że jak mi wpadnie w ręce to nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja żałuję, że wydawnictwa kompletnie się wycofały się z jej książek. Teraz Jaguar ma wprowadzić jej nową serię, ale to jednak nie będzie to samo co książki pokroju "Rozkoszy nocy" lub właśnie "Miecza ciemności".

    OdpowiedzUsuń