Autor: Sally Green
Tytuł: Zła krew
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2014
Ilość stron: 400
Ocena: 3/10
Opis:
Wola przetrwania, która pokonuje wszelkie przeciwności.
Współczesny świat, w którym obok ludzi żyją wiedźmy – dobre białe oraz złe czarne. Piętnastoletni Nathan jest mieszańcem obu zwaśnionych, ściganym i wyalienowanym, lecz zdecydowanym przetrwać za wszelką cenę. Pierwsza część trylogii, która zostanie przetłumaczona w kilkudziesięciu językach.
Recenzja:
Świat "Złej krwi" bardzo przypomina ten wykreowany przez autorkę "Czasu żniw". Zauważyłam, że Sally Green mogła się sugerować innym twórcą, ponieważ w tej książce jest dosłownie wszystko i nic. Powieść to jak dla mnie jedno wielkie rozczarowanie.
Fabuła książki skupia się na magach, których możemy podzielić na tych złych i dobrych. Standardowo mamy tutaj także outsidera, czyli głównego bohatera, który nie pasuje w sumie do żadnej grupy. Natan jest niezrozumianym i tępionym przez społeczność Białych synem najpotężniejszego Czarnego Czarownika.

Książka jest przesycona niewiarygodnymi sytuacjami pozbawionymi logiki. Autorka zbyt dosłownie wzięła sobie do serca sens dzisiejszych dystopii, w których jednostka może walczyć z systemem. Oczywiście ta jednostka musi być wyjątkowa, a Natan niestety w moim odczuciu nie miał szans na przeżycie dopóki sam system nie wypracował mu odpowiednich umiejętności. Władza w "Złej krwi" jest brutalna i naiwna. Innowacyjne połączenie, ale czy na pewno dobre?
"W praktykach tego zepsutego świata
Zdarza się zbrodni pozłoconą ręką
Usuwać na bok sprawiedliwość; nieraz
widziano nawet prawo przekupione
Owocem gwałtu"
(Złota myśl od Szekspira, która wiąże się z książką)
Doskonale widać, że to pierwsza powieść Green, ponieważ "Zła krew" w kwestii języka kuleje. Dialogi bohaterów są nadmuchane i zupełnie sztuczne. Styl nie jest jeszcze do końca dopracowany i sceny, które powinny zawierać pewną dynamikę, ciągną się niesamowicie. Mimo to, autorka w tej kwestii ma potencjał, ponieważ potrafi bardzo obrazowo opisywać. Jej sceny są szczegółowe, ale umiarkowanie.
Na korzyść wpływa jeszcze to, że przez pewien czas mamy do czynienia ze specyficzną narracją. Green opisuje sytuację drugą osobą liczby pojedynczej, co może zdezorientować czytelnika, ale jest ciekawym zabiegiem. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim.
Na korzyść wpływa jeszcze to, że przez pewien czas mamy do czynienia ze specyficzną narracją. Green opisuje sytuację drugą osobą liczby pojedynczej, co może zdezorientować czytelnika, ale jest ciekawym zabiegiem. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim.
Nie sposób nie wspomnieć o tym, że książka jest brutalna. Nie dla kogoś, kto zaczytuje się w "The Walking Dead", ale niektóre sceny z pewnością poruszą żołądek wrażliwej osoby. Także radzę skonsultować się ze sobą, zanim zacznie się czytać.
Reasumując, naprawdę nie rozumiem fenomenu tej książki. Nie widzę żadnego "drugiego dna", o którym pisze część bloggerów. To, że jest bestsellerem, potwierdza tylko to, jak mało wybredne jest nasze społeczeństwo.
Wasza Ariada :)
Raczej nie sięgnę po tę książkę. Brak logiki i niezdecydowanie głównego bohatera mnie odrzuca :)
OdpowiedzUsuń