Autor: George R.R. Martin
Tytuł: Starcie królów
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2012
Ilość stron: 1022
Ocena: 10/10
Opis:
Żelazny Tron jednoczył Zachodnie Królestwa aż do śmierci króla Roberta.
Wdowa jednak zdradziła królewskie ideały, bracia wszczęli wojnę, a Sansa
została narzeczoną mordercy ojca, który teraz okrzyknął się królem.
Zresztą w każdym z królestw, od Smoczej Wyspy po Koniec Burzy, dawni wasale Żelaznego Tronu ogłaszają się królami.
Pewnego dnia z Cytadeli przylatuje biały kruk, przynosząc zapowiedź końca lata, jakie pamiętali żyjący ludzie. Najgroźniejszym wrogiem dla wszystkich bez wyjątku może okazać się nadciągająca zima...
Zresztą w każdym z królestw, od Smoczej Wyspy po Koniec Burzy, dawni wasale Żelaznego Tronu ogłaszają się królami.
Pewnego dnia z Cytadeli przylatuje biały kruk, przynosząc zapowiedź końca lata, jakie pamiętali żyjący ludzie. Najgroźniejszym wrogiem dla wszystkich bez wyjątku może okazać się nadciągająca zima...
Recenzja:
Na początek lojalnie ostrzegam przed dużą ilością spojlerów tych, którzy jeszcze nie zapoznali się z pierwszą częścią. Kolejna odsłona Pieśni Lodu i Ognia jest jeszcze lepsza niż pierwsza część, jeśli to w ogóle możliwe. Dosłownie rozwala system, kolokwialnie mówiąc. "Starcie królów" to więcej intryg, krwi i stron! Czego chcieć więcej?

Kolejni wprowadzeni bohaterowie są równie intrygujący, jak ci "usunięci" w poprzedniej części. Ciągle się zastanawiam, co sprawia, że tyle osób umiera w tej serii. Teraz już wiem. To po prostu świetne zakończenie jakiejś sytuacji. Dodają tego specyficznego nastroju, a czasem niekiedy wprowadzają element czarnego humoru, jednak takiego najbardziej czarnego z czarnych, ponieważ jedynie osoba, która już całkowicie utożsamiła się z Westeros, będzie w stanie docenić ten zabieg. Dalej mamy kilku narratorów, moją ulubienicą nadal pozostaje Daenerys, która może sprawiać wrażenie osoby nieprzystosowanej do życia w realnym świecie, jednak posiada wszystkie cechy,
które decydują o przeżyciu w Westeros, a do tego włada smokami! Autor stworzył bardzo szeroki kalejdoskop postaci. W książce znajdziemy chyba każdy możliwy typ charakteru, tych złych i dobrych, mądrych i głupich, młodych i starych.
które decydują o przeżyciu w Westeros, a do tego włada smokami! Autor stworzył bardzo szeroki kalejdoskop postaci. W książce znajdziemy chyba każdy możliwy typ charakteru, tych złych i dobrych, mądrych i głupich, młodych i starych.

Te dwie części z sagi Martina, które dotychczas przeczytałam, utwierdziły mnie w przekonaniu, że "Pieśń Lodu i Ognia" to naprawdę dobra fantastyka, a wszystkie szczegóły po prostu grają ze sobą i tworzą składną całość bez żadnych pomyłek lub niedopowiedzeń, na jakie mógłby się złapać niedoświadczony autor. Martin wychodzi obronną ręką. Uwielbiam taką literaturę, która w żadnym stopniu nie jest stratą czasu, co niektórzy antyfani gatunku pragną udowodnić.
Wasza Ariada :)
Martin potrafi intrygująco splatać losy bohaterów. A biorąc ich ilość i rozbudowanie świata nie dziwota, że od czasu do czasu się kogoś pozbywa :D
OdpowiedzUsuńCudownie czytało mi się tę część pomimo objętości i ogromnie się cieszę, że podzielasz moją opinię! Też byłam po lekturze zaskoczona - że Starcie królów okazało się lepsze od Gry o tron. Pomimo tego, że wiedziałam, co się stanie, bo serial oglądam na bierząco i namiętnie wyczekuję nowych odcinków, to czytanie książki Martina to istan uczta literacka. Facet pisze z taką pasją i zaanagażowaniem i tak bezlitośnie... Ach, chyba się zabiorę w przyszłym tygodniu za drugi tom Nawałnicy mieczy!
OdpowiedzUsuńW prawdzie z książkami Martina jestem do tylu, przeczytałam dopiero trzy pierwsze tomy PLiO, ale jak na razie to właśnie "Starcie królów" podobało mi się najbardziej. Muszę w końcu wziąć się za resztą :D
OdpowiedzUsuńsubiektywnie-o-kulturze.blogspot.com
Serial wzbudza mój zachwyt podczas każdego kolejnego odcinka, dlatego z największą przyjemnością sięgnę po wersję papierową tej historii! :)
OdpowiedzUsuńJejku, jejku, jejku - uwielbiam tę serię, kocham i ubóstwiam! Coś pięknego i niesamowitego. Podziwiam Martina i to, jak potrafił to wykreować, by wszystko współgrało... Rzecz niepojęta dla mnie, ale godna pochwały. :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część była dla mnie fenomenalna. Nawet powstrzymuje się przed oglądanie serialu, żeby nie zepsuć sobie zabawy. Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po drugą część :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te cytaty "You know nothing, Jon Snow" *.*
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część i jakoś za drugą zabrać się nie mogę. Ale mam nadzieję, że w wakacje się uda! Bo cała seria jest genialna *.*
Zapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/