Autor: John Green
Tytuł: Papierowe miasta
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2013
Ilość stron: 400
Ocena: 8/10
Opis:
Nastoletni Quentin Jacobsen spędza czas na adorowaniu z oddali żądnej przygód, zachwycającej Margo Roth Spiegelman. Więc kiedy pewnej nocy niegrzeczna Margo uchyla okno i, zakamuflowana jak ninja, wkracza na powrót w jego życie, wzywając go do udziału w tajemniczej i misternie zaplanowanej przez siebie kampanii odwetowej, Quentin oczywiście podąża za dziewczyną. Gdy ich całonocna wyprawa dobiega końca i nastaje nowy dzień, Quentin przychodzi do szkoły i dowiaduje się, że zagadkowa Margo w tajemniczych okolicznościach zniknęła. Chłopak wkrótce odkrywa, że Margo zostawiła pewne wskazówki i że zostawiła je dla niego. Podążając jej urywanym śladem, w miarę zbliżania się do celu Q odkrywa zupełnie inną Margo, niż ta, którą kochał i znał dotychczas.
Recenzja:
John Green i jego książki przeżywają ostatnio swój złoty wiek. Autora wszędzie jest pełno i to zazwyczaj przedstawia się go w samych superlatywach. Co prawda "19 razy Katherine" zebrało niezłe baty i wiele bloggerów zrobiło z niej jesień średniowiecza, ale to i tak nie przyćmiło wielkiego sukcesu pisarza.
Po zapoznaniu się z "Gwiazd naszych wina", przyszła kolej na "Papierowe miasta", kolejny wielki przebój, który został niedawno zekranizowany. Tym razem Green postawił na mniej drastyczny temat niż śmierć i choroba, opisując pierwsze miłości nastolatków. Nie jest to jednak typowa książka, o której szybko zapomnimy w lawinie podobnych utworów. Pisarz przedstawia trudy poszukiwania własnej tożsamości młodego człowieka, który wchodzi w świat dorosłych.
Głównym bohaterem książki jest Quentin Jacobsen. Niezbyt lubiany w szkole, uczeń z najlepszą frekwencją, bezwarunkowo i nieodwołalnie zadurzony w Margo Roth Spiegelman. Do czasu. Życie Quentina zmieni się nie do poznania za sprawą pewnej nocy z wyżej wymienioną dziewczyną (teraz wyszło szydło z worka, kto ma kosmate myśli! nie o taką noc chodzi!). Początek książki jest bardzo pozytywny i dużo się dzieje. Nagle jednak koncepcja ulega przemianie, ponieważ i wydarzenia stają się bardziej tajemnicze i momentami nawet przygnębiające. Końcówka to już fragment tak bardzo "johngreenowy", że nie możecie mieć wątpliwości, iż wyjdziecie z tej przygody ze złamanym sercem i mętlikiem w głowie. Jednak to właśnie to preludium i finisz wyróżniają tę powieść. Nie liczcie na stereotypowy cukierkowy romans w stylu new adult, young adult czy innego szajsu na kółkach.
Zdecydowanie jedną z najmocniejszych stron "Papierowych miast" jest postać Margo. Jest to dziewczyna pełna sprzeczności. To jedna strona Margo. Z innej perspektywy poznamy ją jako popularną królową szkoły średniej, która ma wszystko, czego zapragnie. Sama bohaterka nie wie, kim jest. Poszukuje swojej indywidualności. Margo może być każdym, tyle że nigdy w tym wszystkim nie jest Margo. Tą prawdziwą, która wcale nie wzbudza powszechnego zachwytu. Margo to po prostu zwyczajna Margo.
Green jak zwykle zaskakuje czytelnika i nawet te wlokące się kilkanaście stron można puścić w niepamięć, kiedy obcuje się z jego lekkim stylem pisania i ciętym dowcipem. W efekcie dostajemy słodko-gorzki przepis na nocne przemyślenia. Zdecydowanie polecam książkę, ponieważ film nie oddaje w pełni metafory autora, mimo że jest łatwiejszy w odbiorze.
Wasza Ariada :)
Ostatnio znowu nastała widzę moda na Greena, ciągle spotykam recenzje jego książek :) Do tej pory poznałam 3 książki autora, rozczarowały mnie, ale może jeszcze dam Greenowi szansę.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, bo film już w kinach, a ja nawet nie zaczęłam!
OdpowiedzUsuńCzytałam półtora roku temu i dalej uwielbiam. Zresztą tak samo jak film *.*
OdpowiedzUsuńCóż, raczej odpada, chyba wolę inne treści.
OdpowiedzUsuńNie czytałam i na razie jakoś nie mam jej w planach, ale w przyszłości bardzo chciałabym zapoznać się z innymi książkami Greena :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzyznam się "Gwiazd Naszych Wina" pochłonęła mnie całkowicie. Zawyta, zasmarkana, kilkakrotnie śmiejąca się do siebie jak wariatka, z przyjemnością przewracałam kolejne kartki. Zachwycona cudowną książką (dobrze, że tak się nie stało), chciałam lecieć do księgarni i wykupić wszystko, co tylko maja tego świetnego autora. Na moje szczęście, ktoś mnie uprzedził i w księgarni została tylko książka pt.: "Will Grayson, Will Grayson"... Tak. I w sumie nie wiem co mam dalej pisać o tej książce, bo w ogóle mnie nie zachwyciła. Styl pisania świetny, lekki, przyjemny... Ale poza tym książka, jak dla mnie jest pospolita i od innych książek wyróżnia się tylko tym, że opisane są w niej romantyczne przygody homoseksualistów. "Gwiazd Naszych Wina" na długo pozostanie w mojej głowie i zawsze będę chwalić tę książkę pod niebiosa. Ale do całej reszty podchodzę niestety bardzo sceptycznie. Uważam, że są książki, które bardziej zasługują na uwagę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Will Grayson..", jednak wiem, że świetny autor może mieć też kiepskie książki. Nie popełnia błędów tylko ten, który nie próbuje, prawda? Jednak sądzę, że nie powinno się oceniać pisarza tylko po jednej czy dwóch jego utworach. Zdecydowanie polecam Ci "Papierowe miasta", jeśli będziesz chciała dać jeszcze szansę Greenowi.
UsuńOczywiście, że "kiepska książka" to także rzecz gustu. Jeśli chodzi o "papierowe miasta" to na pewno się skuszę ;)
UsuńOczywiście, że "kiepska książka" to także rzecz gustu. Jeśli chodzi o "papierowe miasta" to na pewno się skuszę ;)
UsuńMOda i lansowanie jakiegoś autora daje do myslenia:) Nie wiem dlaczego akurat teraz Green:) Życze mu wszystkiego najlepszego:) Ale chyba nie będę się zabijac za tą ksiązką. jak wpadnie - przeczytam i tyle;)
OdpowiedzUsuńGreen to autor idealny dla młodzieży - przyjemny styl, dowcip, trochę romansu i wzruszeń. Ja nie lubię za bardzo książek w stylu tanich powieści YA i dlatego polubiłam Greena. Jego opowieści wydają się bardziej prawdziwe. Sądzę jednak ze starszego czytelnika tak nie pochlona jak młodych, bo to literatura dla konkretnego odbiorcy. Dobra jako coś lekkiego z morałem :)
Usuń"Papierowe miasta" trochę mnie jednak rozczarowały swym zakończeniem. Jak dla mnie Green nie wyjaśnił w wystarczająco jasny sposób motywów podróży Margo...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Czytałam i oglądałam film "Gwiazd naszych wina". Mnie się spodobał. Więc z chęcią sięgnęłabym po "Papierowe miasta". Zazwyczaj książka jest dużo lepsza od filmu, więcej w niej szczegółów. Być może kiedyś się do niej przymierzę ;)
UsuńGrażyna Wróbel
Lubię książki Greena. Pomimo, że z pozoru każda książka jest podobna to jednak osobno jest wyjątkowa. Zawsze się uśmieję przy jego książkach, a tego mi czasami brakuje w literaturze, którą zazwyczaj wybieram :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nie znałam tej książki dopóki nie zaczęły mnie bombardować wszędzie zwiastuny filmu. Już samo stwierdzenie, że to książka na podstawie Greena wzbudziła moją ciekawośc. Zaczęłam czytać ale mnie nie poraziła wiec odłożyłam na jakiś czas. Obiecałam sobie, że przeczytam ją zanim wybiorę się do kina albo zanim wyjdzie dvd. Szkoda ,że Margo nie jest narratorką myślę, że byłoby ciekawiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pokolenie-zaczytanych
Heh, wszystko pewnie przez ekranizację GNW i teraz "Papierowych" :P.
OdpowiedzUsuńMnie tam jakoś szczególnie do grinów nie ciągnie. "Gwiazd..." przeczytałam, bo było jako lektura do konkursu, ale jednak taka typowo młodzieżowo-obyczajowa literatura to nie moje klimaty.
Jednak kiedyś jeszcze na pewno sięgnę po coś od tego pana :).
City of Dreaming Books
Witam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam Greena - przyznaję się bez bicia :) Jednak recenzja mnie na tyle zaintrygowała (spodobała mi się), że z chęcią sięgnęłabym po książkę.
Swego czasu czytałam "Hopeless" i jeśli chodzi o "pomysł" na książkę, widzę wiele podobieństw. "Hopeless" rozkochało mnie w sobie, czy tak samo byłoby z "Papierowymi miastami" ... bardzo bym chciała :)
Dziś napisałam "trochę" ;) więcej komentarzy na blogu, bo nie zawsze mam czas, aby codziennie usiąść. Co pewien czas siadam i nadrabiam "lekturę". Czy moje komentarze coś wnoszą - nie wiem, ale uważam, że dla recenzenta ważne jest, aby wiedzieć, ile osób czyta, to co on napisze (i co o tym myśli) :)
Pozdrawiam, Dorota Kalinowska
Liczy się każdy komentarz i naprawdę cieszymy się bardzo, kiedy widzimy zainteresowanie naszymi wpisami :) Hopeless nie czytałam, jednak myślę, że skoro polubiłaś tę książkę, to Greena tym bardziej Ci polecam ;)
UsuńHopeless trzeba przeczytać - obowiązkowo! :)
UsuńDorota Kalinowska
Na początku nie doceniałam Papierowych Miast, czytałam książkę i myślałam sobie, że jest taka zwyczajna. Dopiero później jak zaczęłam się nad nią zastanawiać dostrzegłam, że jest cudowna, od tamtego czasu uwielbiam ją!
OdpowiedzUsuńNiedawno widziałam w kinie film, więc pora nadrobić zaległości i zabrać się za książkę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jak najbardziej godna polecenia i mam nadzieję że na filmie również się nie zawiode ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam dobraksiazka1.blogspot com
Green swoimi książkami trafia do serc właśnie młodzieży. Nieco starsze pokolenie czytając jego powieści może mieć mieszane uczucia i to jest dla mnie zrozumiałe.
OdpowiedzUsuńNie znam "Papierowych Miast", ale... tematyka tej książki, pomijając fakt, że większość z was już wie, że lubię młodzieżówkę, choć się do niej już nie zaliczam, to trafia w moje serce. Nie przepadam za słodkimi romansidłami, oczekuję od tego rodzaju książek czegoś więcej, czegoś co pozwoli mi po jej przeczytaniu usiąść i podumać. I nie koniecznie musi się zawsze zakończyć happy endem, czasem wręcz odwrotnie.
Jestem pewna, że gdy gdzieś spotkam się z tą książką to pochłonę ją powiedzmy w jeden wieczór, choć nie wyrobiłam jeszcze u siebie metody szybkiego czytania ze zrozumieniem. :D
Słyszałam, że wszystkie książki Zielone są pisane ''Na jedno kopyto''. Mam nadzieję, że to nie kolejne ''Gwiazd naszych wina''
OdpowiedzUsuńto moja pozycja obowiązkowa na liście czytam od września
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji zapoznać się z "Papierowymi miastami" i zastanawiam się czy lepiej przeczytać książkę, czy może obejrzeć film? Bo koniecznie muszę kupić jakąś książkę Johna Greena, ale myślałam raczej nad "Gwiazd naszych wina"
OdpowiedzUsuńW filmie bardzo uprościli większość wątków, także polecam jednak pierwowzór Greena
UsuńDzięki :D
UsuńNazwisko autora często obija mi się o uszy, ale wciąż zastanawiam się, czy to książki dla mnie? Młodzieżą już nie jestem;)
OdpowiedzUsuńJedyną książką Greena jaką czytałam jest Gwiazd naszych wina która bardzo mi się spodobała ale nie wiem czy sięgnę po jego inne książki ;/
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki Greena, ale "Papierowe miasta" do nich nie należą. Nie kuszą mnie jakoś specjalnie, ale przeczytam, jeśli wpadną mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńJOHN GREEN!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KOCHAM GO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3 <3 Przeczytałam jego wszyyyyyystkie książki i obejrzałam wszystkie ekranizacje (na razie tylko ,,Gwiazd naszych wina'' i ,,Papierowe miasta'', ale podobno ma być jeszcze ,,Szukając Alaski''. Jestem ciekawa jak im to wyjdzie). Papierowe miasta są super. Polecam!!!!!!!!! SUUUUPEEEERRRRR <3
OdpowiedzUsuńOczywiście jak każdy uwielbiam książki pióra Johna Greena. Na razie mam za sobą świetne trzy jego pozycje, lecz "Papierowe miasta" dopiero mam zamiar przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books
Znam W poszukiwaniu Alaski tego pana i uważam, że jest on stanowczo przereklamowany. Po Papierowe miasta raczej nie sięgnę, mimo pozytywnej recenzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, JW205
Nidy nie czytałam Johna Greena, jednak wydaje mi się, że tak jak piszę mój poprzednik, trochę przereklamowany, aczkolwiek, jeśli będzie okazja to być może sięgnę po jakąś jego powieść. Bardziej interesuje mnie "Gwiazd naszych wina" niż "Papierowe miasta".
OdpowiedzUsuńNie wszystkie powieśc Greena do mnie trafiają, ale ta owszem. Spodobała mi się, choć nie w pełni. G był dobrze wykreowanym bohaterem, lecz jego fascynacja Margo lekko przerażała, miał na jej punkcie obsesje, jego przyjaciół wręcz pokochałam, świetne osobowości. W filmie naprawdę dobrze wszystko oddali. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie miałam jeszcze przyjemności z "Papierowymi miastami", ale "Gwiazd naszych wina" oczarowała mnie całkowicie. Mam w planach wszystkie książki tego autora, jest niesamowity.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam jakiś czas temu - bardzo mi się spodobała, dlatego zamierzam zaopatrzyć się w swój egzemplarz, ale w okładce filmowej :D
OdpowiedzUsuńRewelacyjna książka :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale autor zupełnie mi nie znany- ekranizacje zresztą też. Czas to zmienić, a życie pokazało, że lepiej zacząć od książki...i czasami wyłącznie na niej poprzestać
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i w niedalekiej przyszłości poświęcę jej więcej uwagi
OdpowiedzUsuńKsiążka jest bardzo dobra, czego nie mogę powiedzieć o ekranizacji. Czy tylko mi podobają się te okładki? *_*
OdpowiedzUsuńCzytałam, książka bardzo mi się podobała, podobnie zresztą jak inne książki Johna Greena
OdpowiedzUsuńCzytałam, wolę książkę od filmu. Magia wyobraźni jest lepsza od ekranu.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, ale filmu jeszcze nie oglądałam. Jestem chyba jedna z nielicznych osób, której ta książka się po prostu nie podoba. Rozumiem przesłanie autora, ale ciągnąca się fabuła zabiła skutecznie mój zapał. Kiedy straciłam zapał, wtedy rzuciło się to cieniem na moją ocenę i nie potrafię tego zmienić...
OdpowiedzUsuń