Autor:
Hanna Greń
Cykl:
Polowanie na Pliszkę (tom 2)
Wydawnictwo:
Replika
Rok
wydania: 2017
Liczba
stron: 320
Ocena:
6/10
Opis:
Po
ostatnich tragicznych wydarzeniach Gerard jest przekonany, że bezpowrotnie
utracił to, co było dla niego najważniejsze. Po Kornelii pozostał mu jedynie
maleńki kot, którego kobieta zostawiła pod jego opieką przed ich ostatnim
rozstaniem.
Okazuje
się jednak, że ciało znalezione w domu Pliszki po pożarze należy do kogoś
innego. Gdzie zatem podziała się Kornelia i dlaczego nie daje znaku życia?
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy komisarz dowiaduje się, że jego
koledzy stawiają Kornelii absurdalne – jego zdaniem – zarzuty. Mężczyzna rzuca
na szalę całą swoją zawodową przyszłość, żeby udowodnić, że podejrzewana przez
policję kobieta jest niewinna. Jednak żeby to zrobić, trzeba ją najpierw
odnaleźć. Rozpoczyna się polowanie na Pliszkę.
Recenzja:
Jeśli nie czytaliście pierwszej części Polowania na Pliszkę, odsyłam do mojej
recenzji [klik] i nie polecam czytać tej. Opisu też nie czytajcie, bo zawiera
on spojler, którego trudno uniknąć. Ja też go nie uniknę, o czym lojalnie ostrzegam.
Hanna Greń potraktowała czytelników Jak
kamień w wodę dość okrutnie, pozostawiła nas w niemiłym zawieszeniu, ale z
drugiej strony tak naprawdę nawet przez chwilę nie sądziłam, że Kornelia
rzeczywiście była tym zwęglonym trupem, którego odnaleziono w jej domu. Greń to
nie Martin i wiadomo było, że w tej części możemy liczyć na jakieś miłe
zmartwychwstanie.
Ale żeby nie było, trochę nas autorka potrzymała w niepewności i
rozpoczęła od perspektywy Gerarda podłamanego wydarzeniami z poprzedniej części.
Kiedy się okazuje, że zwęglone zwłoki należały do jego byłej żony, nadkomisarz
robi co w jego mocy, by odnaleźć Kornelię. Chociaż praca policji nie przynosi
większych rezultatów, ta część podobała mi się najbardziej (w sumie książka
została podzielona na trzy części). Opis śledztwa, mimo że nieudolnego,
ciekawił mnie znacznie bardziej niż opisy grzybobrania, którymi autorka
uraczyła nas w kolejnej części, opisującej perspektywę Kornelii. Jak się
okazuje kobieta o niczym nie ma pojęcia i całkiem spokojnie spędza czas w małej
miejscowości, w której właśnie największą atrakcją okazują się wypady do lasu
na grzyby. Autorka wprowadza też wątek partyzanckiego grobu, który niestety jest
zwykłą zapchajdziurą. Nie ma zupełnie żadnego wpływy na akcję i gdyby go nie
było, fabuła nic by na tym nie straciła (za to książka byłaby cieńsza).
W ostatniej części dochodzi do spotkania Kornelii i Gerarda i pojawiają
się stare problemy związane z brakiem zaufania i brakiem rozmowy, bo Kornelia z
Gerardem wolą się na siebie obrażać, niż porozmawiać jak dwójka dorosłych
ludzi.
Najbardziej w prozie Greń podoba mi się swojski, polski klimat. Autorka
nie pisze o żadnych amerykach, akcja zawsze toczy się na naszym podwórku, a
bohaterowie niezmiennie są sympatyczni i nie da się ich nie lubić, poza tym
nigdy nie brakuje humoru, dzięki któremu jej książki czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Tu mi tego wszystkiego zabrakło – Gerard owszem, był sympatyczny, ale Kornelia
już irytowała, humoru też nie było za wiele, no i cała akcja (czy raczej jej
brak?) wydawała się zupełnie bezsensowna łamane na bezcelowa. Policja
prowadziła śledztwo, ale Kornelia znalazła się sama, opisów grzybobrania i
niepotrzebnego wątku grobu nie będę już komentować, a jeśli ktoś zna prozę
autorki, zakończenia może się łatwo domyślić. Gdyby nie to, że początek mi się
podobał, byłabym bardzo zawiedziona tą książką. Tak jestem zawiedziona tylko
trochę, bo ostatecznie spędziłam z nią całkiem przyjemne chwile. Liczę jednak,
że kolejna powieść autorki będzie lepsza od Światełka
w tunelu, bo wiem, że ją na to stać!
Za książkę dziękuję Wydawnictwu
Replika
Jeszcze nie czytałam, ale mam mega wielką ochotę. Wszędzie słyszę pochwalne peany na temat specyficznego stylu i humoru Pani Hanny Greń. Akurat ta recenzja raczej zniechęca do tej pozycji, ale ja się nie dam:)!
OdpowiedzUsuńja też zachęcam do zapoznania się z twórczością tej autorki :) ta pozycja może mnie nie zachwyciła, ale cykl wiślański jak najbardziej polecam.
UsuńKoniecznie muszę zaopatrzyć się w pierwszy tom, ponieważ Światełko w tunelu już czeka na półce. Jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki, a widzę, że recenzja zachęcająca.
OdpowiedzUsuńAle ja i tak spróbuję! W końcu trzeba wyrobić sobie swoje własne zdanie!:)
OdpowiedzUsuńA ja muszę szczerze przyznać, że mnie tą recenzją zachęciłaś mocno do przeczytania tej pozycji ;) Muszę także wziąć się za 1 tom, bowiem z tą autorką nie miałam styczności jeszcze, a jednak wokół słyszę dość dobre opinie na jej temat :) Tak więc książka trafia na listę "must read", a ja z pewnością potem podzielę się swoją opinią ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszej części i myślę, że to nadrobię. Lubię kryminalne wątki po prostu. Czytając recenzję nie jestem zbytnio zachęcona do drugiej części, ale chyba sama sprawdzę czy trafia w moje gusta literackie;)
OdpowiedzUsuńOstatnio wygrałam ten tytuł w pewnym konkursie i tak czy inaczej się z nim zapoznam, choć z pierwszą częścią nie miałam styczności. Zobaczymy jak to w moim przypadku będzie.
OdpowiedzUsuńJeszcze nic tej autorki nie znalazło się na mej półce, mimo że czytam wiele pochlebnych recenzji. Chyba najwyższa pora to zmienić! :)
OdpowiedzUsuńNiestety ja również nie czytałam tomu pierwszego, ale po przeczytanym opisie obu książek, jestem nimi zainteresowana. Wątek kryminalny połączony z wątkiem miłosnym - to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze twórczości tej autorki ale widze ze recenzja nie zachęca. Bardzo lubię wątki miłosne w kryminałach i raczej tylko takie czytam więc akuat to jest tu plusem. O książce było głośno i wpadła mi w oko a jak coś mi wpadnie w oko to muszę się sama przekonać czy warto było przeczytać ale co do tej to już chyba nie chce się przekonywać :)
OdpowiedzUsuńMój komentarz nie będzie różnił się od pozostałych, nie znam twórczości Pani Hanny Greń, chociaż wiele dobrego słyszałam o Jej twórczości i książkach. Na obecną chwilę jednak Pliszka pozostanie dla mnie nie odkryta :)
OdpowiedzUsuńOstrzeżenie spóźnione. Opis przeczytany. No nic mówi się trudno. Najpierw zabiorę się za pierwszą część.
OdpowiedzUsuńZbieram się i zbieram i zebrać się nie mogę, choć ochotę mam wielką, a po recenzji jeszcze większą. Nawet na grób partyzancki, jako przerywnik, bo lubię te klimaty
OdpowiedzUsuń