Autor: Dave
Rudden
Tytuł: Rycerze
pożyczonego mroku
Wydawnictwo: Jaguar
Rok
wydania: 2017
Ilość
stron: 312
Ocena: 8/10
Opis:
Pierwszy tom nowej serii o osieroconym chłopcu, który nagle dowiaduje się, że należy do tajnej armii, chroniącej świat przed rasą cienistych Potworów.
Denizen Hardwick nie wierzy w magię, aż pewnego dnia wpada w sidła potwora stworzonego z cieni, a potem na własne oczy widzi, jak ów potwór zostaje zniszczony przy użyciu słowa stworzonego ze słonecznego blasku.
Takie przeżycie zmienia perspektywę.
Teraz Denizen będzie miał okazję się przekonać, że poza światem, który zna, istnieje jeszcze jeden. Świat żyjącego mroku, gdzie czyha niewidzialny wróg.
Na szczęście między ludzkością a cieniami stoją Rycerze Pożyczonego Mroku.
Na nieszczęście Denizen jest jednym z nich.
Recenzja:
Czasami przychodzi ochota, żeby przeczytać książkę podobną do
tych, które znało się w dzieciństwie. Gdy usłyszałam o „Rycerzach pożyczonego
mroku”, od razu naszła mnie chęć, by zapoznać się z powieścią, zwłaszcza że
polecano ją fanom „Zwiadowców” i „Harry’ego Pottera”. A jak było po
przeczytaniu?
Na początku od razu podkreślę, że jest to książka skierowana
raczej do młodszego czytelnika, który może dopiero zaczynać swoją przygodę z
fantasy, ale także dla takiego, który po prostu chce się w ten świat bardziej
zagłębiać. Tym też kierowałam się głównie podczas lektury.
Książka zaczyna się ciekawie, bo wprowadza nam nutkę tajemnicy,
zachęca do dalszego zapoznania się z historią. Nie dostajemy od razu każdego
strzępka informacji o głównym bohaterze, Denizenie Hardwicku, trzynastoletnim
chłopcu mieszkającym w sierocińcu. Każdą zagadkę rozwiązujemy w miarę
rozwijania się akcji razem z Denizenem i jest to bardzo dobra zabawa. Choć jest
to zabieg stosowany w wielu powieściach, by czytelnik razem z bohaterem był
stopniowo wprowadzany w akcję, nie wydaje się nudny, jest zwyczajnie potrzebny.
W miarę rozwoju akcji coraz bardziej poznajemy świat, w który
wkracza Denizen – świat, w którym jedyną siłą, trzymającą mrok z daleka, jest
garstka Rycerzy, walczących po cichu w jego obronie. Sam motyw może i nie jest
czymś całkowicie oryginalnym, ale jest przedstawiony w ciekawy, niesztampowy
sposób i zdecydowanie nie ma się odczucia, jakby coś tutaj zostało skopiowane z
innego dzieła. Poza tym muszę też wyrazić swój podziw dla autora i dla
oryginalnych opisów, metafor, porównań… dla całego jego stylu. Książkę czytało
się naprawdę przyjemnie, a biorąc pod uwagę to, że jest ona przeznaczona dla
młodszych czytelników można się tylko cieszyć, w jaki sposób te zabiegi
rozbudzą także ich wyobraźnię, a na dodatek jeszcze wzbogacą słownictwo.
Poza tym główny bohater jest postacią zdecydowanie dającą się
polubić. Wrzucony w wir nowych dla niego zdarzeń chłopiec, który dowiaduje się,
że jednak ma rodzinę, a na dodatek posiada wyjątkowy dar, nie zachowuje się
irytująco, można powiedzieć że jest dojrzały jak na swój wiek, ale także bez
zbytniej przesady. Denizen to po prostu zwykły chłopiec, na którego spada
tajemnica. A on ciężar tej tajemnicy i konsekwencji, jakie za sobą niesie,
będzie w stanie utrzymać. Zresztą nie tylko Denizen jest osobą, którą polubiłam
od samego początku, w książce jest także mnóstwo innych postaci, stworzonych z
taką samą starannością, do których można poczuć ogromną sympatię.

„Rycerze pożyczonego mroku” to bardzo ciekawa i wciągająca powieść
dla młodzieży. Jest świeża, pełna magii, napięcia i tajemnic, ale także
idealnie wprowadzi czytelnika, który dopiero chce zapoznać się ze światem
fantasy, a przy tym nie będzie kolejnym powielaniem schematów i kopiowaniem
utartych wzorców. Dlatego serdecznie polecam książkę głównie osobom w wieku
11-15 lat, ale podkreślam też, że choć sama mam te lata już za sobą, świetnie
spędziłam z książką czas. Co więcej, z niecierpliwością będę wyczekiwać
dalszych tomów o Denizenie Hardwicku i jego przyjaciołach!
~Aga
Książkę dostałam od Wydawnictwa Jaguar
Dobrze mieć dzieci, można im kupować takie perełki (u mnie trochę przed czasem, bo moje mają dopiero 4 i 6), a potem podbierać z półki. Nie wstydzę się, że czytam fantasy i choć na szczycie listy ulubionych nadal stoją Hobb, Eddings i Tolkien (no jakżeby inaczej) to nową, dobrą fantastyką nie pogardzę. Nawet taką dla dzieci, wszak Opowieści z Narnii też niby dla dzieci, a za każdym razem odkrywam w nich nowy sens.
OdpowiedzUsuńZnam dużo tego typu książek, jednak z tej recenzji widzę, że jest to ciekawa pozycja, bo inna od wielu tego typu. Chętnie przeczytam w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńWidziałam już raczej negatywne opinię tej pozycji... i nie planuje się za nią zabierać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to kolejna propozycja do rodzinnego czytania.
OdpowiedzUsuńChociaż nastolatką też już dawno nie jestem to lubię czasem sięgnąć po książki dla młodszych czytelników. Chętnie przeczytałabym tę pozycję. ;)
OdpowiedzUsuńDo grona czytelników według wieku się nie zaliczam, lecz od czasu do czasu lubię czytać książki fantasy w których autorzy rozbudzają wyobraźnie młodszych czytelników, ich miłość do czytania. Chętnie zapoznała bym się z tą recenzowaną pozycją
OdpowiedzUsuńTeraz także czytam młodzieżowe książki ale już nie tak często. Jestem po prostu bardziej obeznana z tematem i wiem co mi się spodoba. Książki dla młodszych początkujących fanów nie są dla mnie coraz częściej po prostu przewiduję fabułę. Ale tak jak wspomniano wyżej Narnia czy Zwiadowcy to pozycję które mogę czytać parę razy, a z tego co widać Rycerze zapowiadają się całkiem całkiem... :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się niezwykle ciekawie. Na pewno młodsi czytelnicy zwrócą na nią uwagę. Podoba mi się to, że nie jest ,,głupkowata", a zawiera prawdy i nauki życiowe. Moja chrześniaczka ma 12 lat, więc już wiem, co jej kupię pod choinkę;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawą, choć przyznam że na początku opisu pomyślałam właśnie o podobieństwie do Harrego Pottera :) Po Harrym chyba każda książka opowiadająca przygody młodej, samotnej osoby będzie się z nim kojarzyć. Chętnie bym ją przeczytała, recenzję uznaję za pozytywną, zachecającą i ciekawie napisaną :)
OdpowiedzUsuńSkoro jest polecana fanom Harrego Pottera to ja ją chętnie przeczytam. Mnie też zawsze razi w oczy jak bohater który był w ogóle nie doświadczony nagle wszystko potrafi po dwudniowym treningu. A to że bardziej dla nastolatków nie jest ważne, ważne że się podoba i wciąga :)
OdpowiedzUsuńPo opisie widać że to typowa książka dla młodzieży i fanów Harry'ego Pottera. Młodzieżą juz nie jestem ale dalej Harry;ego bardzo lubię więc może kiedyś dla relaksu sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńTaka trochę bajka dla starszych dzieci :). Duży plus za ten sarkazm, moim zdaniem występuje on w zbyt małej ilości książek, a szkoda
OdpowiedzUsuń