sobota, 25 listopada 2017

KONKURS #4 - KONKURSOWY CZARNY PIĄTEK 2.0

Hej, hej!
Mamy dla Was kolejny konkurs - tym razem na blogu. Link do wydarzenia ogólnego: KLIK. Mamy nadzieję, że będziecie brali udział.
Regulamin konkursu znajduje się na stronie wydarzenia na Facebooku - przed przystąpieniem do konkursu proszę się z nim uważnie zapoznać.
Na udzielenie odpowiedzi od czasu opublikowania konkursu macie 48 godzin!



Sponsor: Platon24.pl
Organizator: Nasz Książkowir
Zadanie: Napisz jakieś swoje wspomnienie związane z grami planszowymi. 

17 komentarzy:

  1. W gry planszowe grałam wręcz nałogowo w dzieciństwie. Zazwyczaj z siostrą, ale co to za gra we dwie?! Spotykałyśmy się więc z bliskimi sąsiadami (chłopiec o rok młodszy i dziewczynka o rok starsza) i potrafiliśmy grać godzinami. Pewnego dnia tak się schowaliśmy i graliśmy zaaferowani, że nie słyszeliśmy, że rodzice nas wołają. Podobno szukali nas 2 godziny. A my spokojnie graliśmy sobie schowani w stodole;P

    OdpowiedzUsuń
  2. A my graliśmy z dzieciakami z klatki całymi dniami. Śmiechu było mnóstwo, a kto przegrał miał karę wbiec na 4 piętro i pomachać przez okno:) do tej pory z wielkim sentymentem wspominam tamte dni,zwłaszcza jak gram z Córą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza planszówka, którą pamiętam z domu rodzinnego to "Grzybobranie", później były "Państwa i ich stolice" oraz "Mastermind".

    OdpowiedzUsuń
  4. Monika Stanisławska
    Uwielbiałam grać w planszówki od małego. Moją najabardziej ulubioną grą był chińczyk mogłam w nią grać non stop i każdego męczyłam żeby ze mną grał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze gdy zaczynało się robić zimno graliśmy w Eurobiznes, tego uczucia zwycięstwa nie da się pomylić z niczym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gry planszowe to rodzinna gra wspaniała,
    rodzina i przyjaciele to moja ekipa do grania
    Gry planszowe pozwalają więzy rodzinne zacieśnić
    Od tysiąca problemów zmęczoną głowę oczyścić
    One są lepsze niż tydzień szalonego w Rio karnawału
    Ale też na chandrę listopadową bliskie ideału.
    Przy nich zapominam o świecie całym i płynącym czasie
    i odstresowuję się niczym „najedzony zwierz na wypasie"
    Przy grach zabawnych czuję, że wigor mnie rozpiera
    Uśmiech z ust nie schodzi, a policzki są obolałe jak u boksera
    A kiedy nadejdą zimowe, mroźne poranki z rana zamglone
    I światła wieczorne, przytulne wczesną porą zapalone
    Będzie mnie cieszyć widok zebranej przy stole rodziny
    Spędzającej na grach planszowych długie godziny
    Najzabawniejsza rzeczą jaką kojarzę z grami planszowymi
    To, że lubiłam grać sama bo wtedy zawsze byłam kolorami wygranymi

    OdpowiedzUsuń
  7. Moment gdy wujek uczył mnie grać w szachy. Szachy kocham do dziś. I , niestety, jestem osamotniona, bo nikt w moim otoczeniu nie potrafi w nie grać. Wujek uczył mnie gdy byłam dość mała i mieliśmy przy tym mnóstwo frajdy. Zawsze krzyczałam - "ja gram białymi" i zawsze przegrywałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Grzybobranie, zbierało się takie małe grzybki ustawione na planszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z kuzynką grałyśmy w Eurobisness, całymi dniami, bo rozgrywka przechodziła na dzień kolejny i kolejny. Sekret? Połączyłyśmy wszystko, prócz plansz, z dwóch zestawów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspomnienie?mam takie jedno "drastyczne". Haha. Otóż jak byłam młodsza wszyscy chcieli mieć gre eurobisnes. No i w końcu razem ze siostrą ubłagaliśmy rodziców. Dostałyśmy grę. Jednego dnia kiedy mama miała wolne zagrała z nami i pamiętam, że tak nas ograła, a w szczególności mnie, ze płakałm cała godzinę, bo nie mogłam pogodzić się z porażką. Pamiętam, że już potem nigdy z mamą nie chce chciałam grać ��

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspomnienie?mam takie jedno "drastyczne". Haha. Otóż jak byłam młodsza wszyscy chcieli mieć gre eurobisnes. No i w końcu razem ze siostrą ubłagaliśmy rodziców. Dostałyśmy grę. Jednego dnia kiedy mama miała wolne zagrała z nami i pamiętam, że tak nas ograła, a w szczególności mnie, ze płakałm cała godzinę, bo nie mogłam pogodzić się z porażką. Pamiętam, że już potem nigdy z mamą nie chce chciałam grać ��

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie planszowa, ale pamiętam jak pierwsze podrywy wykonywało się w grze Twistera. I ta kłótnia o to kto ma kręcić planszą, niezręczne chwile, gdy musiałeś wkładać komuś rękę pod tyłek lub o mało nie robiło się szpagatu.
    Pamiętam, że zawsze oszukiwałam w grze "Eurobusiness". Przy rozdawaniu pieniędzy zawsze "przez przypadek" wpadło mi kilka setek więcej. A jak się było bankiem to miało się taryfy ulgowe, więc już od najmłodszych lat kombinowałam na przekręt z pieniędzmi. Więc w ten wyjątkowo chytry sposób zdarzało mi się wygrywać, ale zdarzyło się, że zostałam przyłapana. Nigdy więcej nie zostałam Bankiem...

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawwze w pierwszy dzień świąt jak byłam mała graliśmy z rodzicami w monopol

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja 3-letnia kuzynka bardzo lubiła grać w grę "Pędzące żółwie". Gra polega na tym, żeby wszystkie żółwie jak najszybciej dotarły do mety.
    Można w nią grać na dwa sposoby. Pierwszy - wiesz, jakiego koloru masz żółwia i jak najszybciej musisz nim dotrzeć do mety, drugi - dowiadujesz się jakiego miałaś żółwia dopiero gdy wszystkie znajdują już się na mecie.
    Wybrałyśmy drugą wersję gry. O dziwo przez całą grę maluda grała zgodnie z zasadami (często zdarzało jej się grać "po swojemu", na co w większości przymykaliśmy oko ;)). Gdy wszystkie żółwie znalazły się na mecie odsłoniłyśmy obrazki z naszymi żółwiami i okazało się, że żółw maludy jest pierwszy a mój jest trzeci. Na co mała Misia wyrzuciła ręce w górę i biegając po całym mieszkaniu krzyczała: "pzeglałam Monite, pzeglałam Monite, ja wyglałam, Monita pzeglała"

    OdpowiedzUsuń
  15. Doskonale pamiętam moment, gdy po wielu latach gry w "Magię i miecz" pewnego pięknego wieczoru po wielogodzinnej batalii z ówczesnym narzeczonym i kumpel to mnie udało w końcu się wygrać. Satysfakcja z pokonania planszy jako pierwszej i pokonanie głównego strażnika Piekieł dało mi niesamowitą satysfakcję oraz dało kopa do jeszcze intensywniejszego zaopatrywania się w planszówki, co wtedy trochę zaniedbałam. Ale dzięki temu wydarzeniu idzie ku lepszemu!

    OdpowiedzUsuń
  16. Często graliśmy w dzieciństwie w monopol, ale ja byłam mistrzem chińskich szachów. Dostaliśmy je od wujka z Francji. Bardzo różnią się od standardowych szachów, w które niestety nie potrafię grać. W chińskich na okrągłej drewnianej planszy jest sześć grup kolorowych pionków i trzeba je "przeprowadzić" na przeciwną stronę, mijając pionki przeciwników. Zamęczałam siostrę, żeby ze mną grała...potem każdą dorosłą osobę, która pojawiła się w naszym domu i miałam taką cudowną satysfakcję, gdy wygrywałam i widziałam niedowierzanie w oczach dorosłych. "Taka gówniara, a wykiwała mnie" ;)
    Teraz gram w planszówki ze starszym synem, ale jest przy tym mega zabawny, bo co chwilę zmienia zasady, oby tylko wygrać ;) Pozwalam mu, pamiętam jaka to radość ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie tam z grami planszowymi kojarzą się kolonie - jedne z najlepszych wakacji w moim życiu. Nie dosyć, że poznałam masę wspaniałych ludzi, to jeszcze po raz pierwszy grałam w takie gry, jak UNO, czy chociażby REMIK. No i oczywiście słynne scrable! Teraz nie wyobrażam sobie bez tego wakacji - po co internet, skoro można usiąść z kimś przy stole i wspaniale się bawić? Chociaż w internecie też się da - powstały do tego nawet specjalne strony. Ale co to za emocje? Żadne! Serce nie bije tak szybko, śmiechu nie ma tak często...

    Komentuję jako Wanda P.

    OdpowiedzUsuń