Tytuł:
Post Scriptum
Autor:
Milena Wójtowicz
Wydawnictwo:
Jaguar
Rok
wydania: 2018
Liczba
stron: 300
Ocena:
7/10
Opis:
Piotr
Strzelecki, psycholog, coach i doradca post mortem wraz z Sabiną Piechotą,
specjalistką ds. BHP prowadzi firmę PS Consulting, której docelowymi klientami
są osoby nienormatywne: wampiry, wiły, wilkołaki, obłoczniki. Piotr i Sabina
też są nie do końca ludźmi… i radzą sobie z tym każde na swój sposób. Ona
nadmiernym spożyciem wyrobów cukierniczych, on medytacją i wdychaniem lawendy.
Przypadkiem
oboje zostają wplątani w intrygę kryminalną: ktoś nastaje na życie (lub też
egzystencję duchową) brzeskich nienormatywnych. Mimo oporów ze strony Sabiny, z
inicjatywy Piotra podejmują śledztwo – a raczej próbują je podjąć. Świadomi
własnego braku kompetencji w pracy detektywistycznej, szukają pomocy u
opolskiego policjanta, który raz w miesiącu zwykł wyć do księżyca. Tymczasem
tajemniczy morderca sięga po osikowy kołek… i sprawy przybierają bardzo
niekorzystny obrót dla pary detektywów-amatorów.
Recenzja:
Milena Wójtowicz nie ma na swoim koncie zbyt wielu powieści, jednak fani
polskiej fantastyki na pewno kojarzą jej nazwisko. Autorka Podatku długo kazała nam czekać na swoją nową powieść, ale oto jest
– Post Scriptum! I wiecie co? Warto
było czekać!
Piotr Strzelecki i Sabina Piechota to dwójka nienormatywnych, którzy
razem założyli biznes w Brzegu. Sabina zajmuje się BHP, prowadzi szkolenia dla
wilkołaków, kultystów i innych indywiduów, natomiast Piotr… jest coachem.
Myślicie, że to się nie łączy? A owszem, łączy się i wbrew pozorom firma radzi
sobie doskonale, na tyle że Sabinie nie brakuje aż tak wiele do zakupu
wymarzonego mieszkania we Wrocławiu.
Choć Piotr i Sabina razem mają rozległe kompetencje, nie zajmują się
tropieniem morderców. Kiedy jednak ktoś zaczyna nastawać na życie brzeskich
nienormatywnych, nie mają zbyt wielkiego wyboru: muszą się tym zająć. Werbują
do pomocy policjanta Wilczka, któremu zdarza się zawyć raz w miesiącu do
księżyca, i zabierają się do dzieła. Dzieła bardzo nieudolnego i nieporadnego,
ale ostatecznie liczą się efekty, prawda?
Milena Wójtowicz stworzyła dwójkę naprawdę ciekawych głównych bohaterów i
całe mnóstwo interesujących postaci drugoplanowych. Z wielką przyjemnością (i
równie wielkim uśmiechem na twarzy), czytałam o krwiożerczej Sabince, która
sublimowała swoje potrzeby na słodycze, o nieco ciapowatym Piotrze, który
okazał się w końcu ciekawym osobnikiem, zorganizowanej Ewce i jej siostrze
Agnieszce, uwielbiającej wizyty na siłowni. Bardzo mi się podobało, że autorka
nie wyłożyła od razu kawy na ławę i tajemnice bohaterów zdradzała powolutku.
Kolejnym plusem był brak wątku miłosnego. To znaczy miłość tu była, było jej
nawet sporo, ale czysto platoniczna. Da się? Da się.
Jeśli czytaliście poprzednie powieści autorki, na pewno wiecie, że nie
brakuje w nich humoru. W Post Scriptum również
jest go wiele. Przez większość lektury uśmiech nie schodził mi z ust. Zawód
Piotra generował sporo komicznych sytuacji i tak naprawdę przyjemność z
czytania psuła mi jedynie pozostawiająca trochę do życzenia redakcja książki.
Literówki trafiały się tu zbyt często i czasem wytrącały z rytmu. Jeśli chodzi
o wady, znalazłam jeszcze tylko jedną: książka była za krótka! Mam wielką
nadzieję, że autorka napisze kolejną część, bo z chęcią przeczytałabym jeszcze
o przygodach Piotra, Sabiny i spółki.
Post Scriptum to bardzo sympatyczna historia, napisana lekko i z humorem, trochę w stylu powieści fantastycznych
zza wschodniej granicy. Koniecznie przeczytajcie, jeśli macie ochotę na
lekturę, która wprawi was w dobry humor.
Na pewno będę chciała ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Niestety z twórczością Mileny Wójtowicz nie miała okazji zapoznać się. Jednak już sam opis książki sprawia, że mam ochotę wyciągnąć po nią rękę ( może dlatego, że kocham powieści, w których ukryty świat fantastyki przeplata się z życiem w rzeczywistości?). "Przez większość lektury uśmiech nie schodził mi z ust."- ja też liczę na ten uśmiech. Przyjemnością będzie poczytać sobie "po piśmie" (Post Scriptum)- nawet z literówkami.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie coś dla mnie. Już wyobrażam sobie jak siedzę przyklejona do książki z uśmieszkiem na twarzy, przerzucając kartki książki pochłonięta wesołym nastrojem powieści. Co do literówek też jestem na nie bardzo wrażliwa i żadna mi nie umknie no ale pełna wyrozumiałości przymykam na nie oko.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki, przy których można się wyluzować, odpocząć od meczącej codzienności. W końcu książka po to jest, dla relaksu:) sięgnę w przyszłości z wielką chęcią.Pozdrawiam, Paulina Jaszczuk
OdpowiedzUsuńNie mam żadnej książki na swoim koncie Mileny Wójtowicz, ale po recenzji 'Post Scriptum' popełniłam błąd nie czytając poprzednich książek. W trakcie czytania opisu książki miałam uśmiech na twarzy, jestem ciekawa tej lektury. Chętnie zapoznam się z przygodami naszych detektywów i rozwiąże zagadkę kryminalną w stylu "Supernatural"
OdpowiedzUsuńZostałam mocno zaciekawiona. Nie często zdarza mi się sięgnąć po polską twórczość, bo nie przypadają mi do gustu polskie imiona. Szczerze? Nie wiem czemu, ale już tak mam. Jednak ... Opis bardzo mnie zaciekawił, wampiry i wilkołaki w Polsce?? Tego jeszcze nie było, a przynajmniej ja nie miałam styczności. Czasem warto sięgnąć po coś z naszej kultury i kto wie czy nie sięgne po tą książkę
OdpowiedzUsuń