Tytuł:
Już nie żyjesz
Autorzy:
Paul Doherty, Cody Cassidy
Wydawnictwo:
Znak Horyzont
Rok
wydania: 2018
Liczba
stron: 288
Ocena:
3/10
Opis:
Ta
książka nie uchroni Cię przed śmiercią ale może Cię uchronić przed głupią
śmiercią.
Co by
się stało, gdybyś został prawdziwą ludzką kulą armatnią?
Albo
gdybyś znalazł się w samym środku roju komarów?
Czy
mógłbyś pokonać wodospad Niagara w beczce i pozostać żywym?
Ile
ciasteczek mógłbyś zjeść, gdybyś był Ciasteczkowym Potworem?
Przeczytaj
o najbardziej dziwacznych, makabrycznych i zaskakujących sposobach pożegnania
się z życiem. Wszystkie są w 100% skuteczne i przetestowane przez bohaterów
książki.
Dowiedz
się, jak nie zostać jednym z nich. Sprawdź, co w tej sprawie ma do powiedzenia
współczesna nauka. Beztrosko objaśnią Ci to pisarz i publicysta Cody Cassidy
oraz Paul Doherty, profesor fizyki ze słynnego Muzeum Exploratorium w San
Francisco.
Recenzja:
Nadawali kiedyś w telewizji taki program, Przedziwne rodzaje śmierci. Opisywał przypadki różnych mniej lub
bardziej niezwykłych zgonów, które były poddawane rekonstrukcji i komentowane
przez ekspertów. Lubiłam go oglądać i przypomniałam sobie o nim, gdy zobaczyłam
w zapowiedziach książkę Już nie żyjesz.
Opis obiecywał, że przeczytam w niej o najbardziej dziwacznych, makabrycznych i
zaskakujących sposobach pożegnania się z życiem. No sami powiedzcie, czy to nie
brzmi zachęcająco? Dla mnie brzmiało, więc z entuzjazmem zamówiłam książkę. A
potem zaczęłam czytać i mój entuzjazm gwałtownie zmalał, aż po kilku stronach
zniknął zupełnie i zwyczajnie męczyłam się ze skończeniem tej pozycji.
Autorzy już we wstępie piszą, że często w poszukiwaniu odpowiedzi na
swoje pytania, niejednokrotnie zbyt abstrakcyjne, by mogły
utrzymać moje zainteresowanie (Co by było gdybyś poleciał na gapę na Księżyc…
albo wskoczył do czarnej dziury… albo został wychowany przez sępy… albo
naprawdę mocno uścisnął komuś rękę), wypuszczali się na opłotki nauki i
opierali na przypuszczeniach. I to pierwsza rzecz, która mi nie pasowała. Takie
pozbawione sensu gdybanie, niby naukowe, ale jednak nie do końca. Nie mam
pojęcia, jak zakwalifikować tę książkę. Na pewno nie nazwałabym jej pozycją popularnonaukową.
Owszem, autorzy powołują się na naukę, przytaczają jakieś fakty, ale miałam
wrażenie, że naginają je tak, żeby pasowały do ich pytań. Niby Doherty
jest profesorem fizyki, ale brakowało mi w tej książce profesjonalizmu.
Dlaczego? Ano przez drugą rzecz, która okazała się dla mnie w Już nie żyjesz nie
do przełknięcia, a mianowicie przez wątpliwej jakości humor.
Powiedzmy sobie szczerze: dobry suchar nie jest zły, a żenujący żart też
może bawić, ale jeśli przez niemal trzysta stron autorzy bez ustanku rzucają
takimi głodnymi tekstami, na które ma się jedynie ochotę przewrócić oczami, to
cóż, czytanie czegoś podobnego jest drogą przez mękę. Zupełnie mi nie podszedł
humor prezentowany przez Cassidy'ego i Doherty'ego, a sądzę, że gdyby się na niego nie silili,
mogłabym odebrać tę książkę inaczej. Żałuję też, że nie ma tu większej ilości
opisów faktycznych wydarzeń. Ale najwyraźniej autorzy nie dotarli do
wystarczającej liczby przypadków ciekawych (lub makabrycznych i dziwacznych, co
kto woli) zgonów, więc postanowili trochę sobie wymyślić, żeby dobić do
rozsądnej liczby stron i móc wydać swoją pracę w formie książki. Cóż,
niepotrzebnie. Moim zdaniem teksty z tej pozycji są na poziomie internetowych
wpisów (które zresztą stanowiły źródło inspiracji dla autorów, co widać po
bibliografii składającej się w większości z linków) i właśnie w internecie jest
ich miejsce. Drukowanie ich w formie książki to strata papieru.
O jej! A ja mam tę książkę na półce i muszę przyznać, że gdy mi ją dostarczono to po przeczytaniu opisu wydała się interesująć chociaż niektóre opisy brzmią dość abstrakcyjnie. Bo, co to za czarna dziura, w którą można wpaść?? Mi z kolei przychodzi na myśl program "Śmierć na 1000 sposobów", który jest prowadzony w podobnym stylu, ale sposoby śmierci są bardziej wiarygodne i tłumaczone naukowo przez ekspertów. Tam też wszystko owinięte jest w ironię z czarnym poczuciem huporu, ponieważ bohaterowie poniekąd zasłużyli na taki los... a co do książki też mi się to wszystko jakoś nie klei, ale przeczytam skoro już ją mam. Kiedy?? Tego nie wiem, gdyż troszkę się rozczarowałam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie, chociaż „Śmierć na 1000 sposobów” parę razy widziałam.
OdpowiedzUsuńAni "Śmierć na 1000 sposobów", ani "Przedziwne rodzaje śmierci" nie wzbudzały mojego zainteresowania. Jednakże opis książki wydawał się być nawet interesujący ( bo co innego oglądać, a co innego czytać). Jednak dzięki Waszej recenzji nie skusze się. Sięgnę raczej do internetowych źródeł, skoro to na nich autorzy bazują. A i dowcipy i żarty na temat śmierci też w internecie znajdę ( chociaż wątpię, by chciało mi się szukać- są bardziej interesujące rzeczy na świecie).
OdpowiedzUsuńKurczę. Kiedy usłyszałam po raz pierwszy o tej książce pomyślałam, że to coś w 100% dla mnie, bo uwielbiam program "Śmierć na 1000 sposobów", lubię oglądać tego typu rzeczy i być zaskakiwana czasem naprawdę sporą głupotą ludzi. Mi się też w tym momencie przypomniały książki oraz strona na podstawie której one powstały - Nagroda Darwina. Tam przecież też były dziwaczne przypadki śmierci. Po przeczytaniu opisu tej książki stwierdziłam, że z pewnością będzie ona super i szybko się ją przeczyta, zwłaszcza, że ma jedynie niecałe 300 stron. Dlatego też bardzo się ucieszyłam, że postanowiłyście ją zrecenzować. Jednak moja mina szybko zrzedła, kiedy tylko ujrzałam tak nisko postawioną ocenę. A im dalej tym było gorzej. Powiem szczerze, że trochę ta recenzja mnie zraziła, ale raczej nie na tyle, by zrezygnować całkowicie całkowicie z tej lektury, może kiedyś po nią sięgnę. Np. po to by się przekonać na własnej skórze, czy faktycznie jest aż tak zła ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że o książce wcześniej nie słyszałam, dopiero tutaj ją zobaczyłam i po opisie i okładce myślałam, że to będzie dobra, zabawna lektura. Jednak ta recenzja wyprowadza mnie z błędu. Może kiedyś jak nie będę miała co do czytania to po nią sięgnę, ale puki mam co czytać skupię się na innych książkach. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka o dziwnych sposobach śmierci jest pomysłem dość dziwnym, ale może zainteresować czytelnika, że może być to oryginalna książka. Często oglądam program "Śmierć na 1000 sposobów" i jest on oparty na podobnym sposobie co książka schemacie. Program ukazuje tego typu zgony bardzo przystępnie dla odbiorcy z dużą dozą humoru czarnego i chyba dla tego humoru ten program lubię oglądać. Co do książki Paul Doherty, Cody Cassidy – „Już nie żyjesz” wydaje,że zabrakło czegoś (humoru). Może kiedyś się skuszę jak na razie program i internet mi wystarczą.
OdpowiedzUsuńwłaśnie humor był, ale żenujący :P
UsuńPamiętam ten serial?! SkierŚ na tysiac sposobów;) odrazu mi się nasunrlo takie porownanie:)
OdpowiedzUsuńMi też nasunęło się takie porównanie jak pozostałym :)
OdpowiedzUsuńZdarzało mi się oglądać w telewizji programy o dziwacznych zgonach i czerpać z tego przyjemność, nawet jeśli niektóre przypadki były nie-do-uwierzenia. Raczej nie chciałbym o tym czytać, a już zwłaszcza, gdy autorzy sobie ewidentnie sami dopowiadają, albo przytaczają możliwości, które maja bardzo niewielkie szanse zaistnienia.
OdpowiedzUsuń