czwartek, 2 sierpnia 2018

Wasilij Machanienko - "Droga szamana. Etap 1: Początek"

 Autor: Wasilij Machanienko
Tytuł: Droga Szamana. Etap 1: Początek
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 336
Ocena: 2/10

Opis:
Barliona. Wirtualny świat pełen potworów, walk, przygód, tajemnic i graczy spragnionych tego, co w prawdziwym życiu niedostępne: elfów i magii, krasnoludów i gnomów, smoków i księżniczek oraz niezapomnianych konfrontacji.
Gracze Barliony pozostają online całymi miesiącami; zamknięci w podtrzymujących funkcje życiowe kapsułach, nie wracają do realu, ścigając się z innymi w levelowaniu postaci i zdobywaniu kolejnych osiągnięć. W Barlionie prawie wszystko jest dozwolone, a gracze nie odczuwają bólu i cierpienia. Tak działają filtry doznań: każdy cios, potknięcie, rana odbierane są przez graczy tak, jakby rozgrywały się na ekranie monitora: zupełnie bez bólu.
Ale od każdej zasady są wyjątki. Istnieje grupa graczy, dla których Barliona zamieniła się w piekło. To przestępcy, zesłani tam w ramach odbywania kary – ich filtry doznań są wyłączone. Odczuwają wszystko tak, jak w najprawdziwszym realu.
Główny bohater został skazany na osiem lat więzienia za nieumyślnie popełnione przestępstwo. W ramach kary osadzono go w jednej z barliońskich kopalni i przydzielono mu postać Szamana, jedną z najmniej popularnych klas. Ma wyzerowane statystyki. Nie zna reguł dotyczączych życia więźniów – ich świat w Barlionie wygląda zgoła inaczej niż świat wolnych graczy.
Czy uda mu się przetrwać? Czy poradzi sobie z panującymi w wirtualnych więzieniach złem i przemocą?

Recenzja:
Zdarzyło mi się ostatnio natrafić na bardzo dobre powieści science fiction, więc bez żadnych oporów miałam ochotę sięgnąć po kolejny tytuł z tego gatunku. Tym razem padło na książkę Wasilija Machanienki, która była numerem jeden na liście najpopularniejszych e-booków w Rosji. Zachęcona tym, oraz obietnicami pełnej wirtualnych smaczków, akcji oraz humoru powieści, zabrałam się za czytanie. Dokąd zawiodła mnie Droga Szamana?

Główny bohater powieści, Dmitrij Machan, został skazany na 8 lat więzienia w Barlionie, wirtualnym świecie pełnym potworów, walk i przygód. Ktoś by pomyślał, że to żadna kara, nawet jeśli osadzono go w jednej z kopalni i przydzielono najsłabszą z możliwych postaci. Ale życie więźnia w Barlionie wcale nie jest takie proste, w końcu nie trafiają tam zwyczajni ludzie. W przeciwieństwie do normalnych graczy, więźniowie odczuwają wszystko to, co robią w grze, tak, jak w rzeczywistym świecie, no i mają ścisłe wytyczne, których muszą przestrzegać. Jak Dmitrij poradzi sobie w tym wirtualnym piekle?

Cóż, można powiedzieć, że na początku nawet całkiem nieźle, jak na osobę, która trafiła tam z powodu prawdziwie nieszczęśliwego nieporozumienia. Właśnie – tak nieszczęśliwego, że aż nierealnego. Z każdą kolejną chwilą jego życie tam staje się coraz bardziej niebezpieczne, akcja plącze się i staje się coraz bardziej niezrozumiała, a także – właśnie – zwyczajnie przerysowana. Miałam nadzieję, że gdy tylko uda mi się wreszcie do końca wejść w ten świat, gdy ogarnę wszystkie jego zasady, zacznę po prostu rozumieć i dobrze się bawić podczas lektury, ale niestety, tak nie było. Powiem więcej: strasznie zmęczyła mnie ta książka.

Przede wszystkim główny bohater to osoba irytująca i infantylna. O ile z początku miałam wrażenie, że jego poczucie humoru i charakter są do zniesienia, z każdą kolejną stroną coraz bardziej miałam go dość. Jego żarty zupełnie mnie nie bawiły, a kolejne mające udawać humorystyczne wtrącenia zwyczajnie irytowały. Dorosły facet, który został skazany na roboty w wirtualnym świecie – okej, to fikcja, ale to nie znaczy, że nie dało jej się realistycznie przedstawić. Nie miał ochoty wrócić do domu? Nie analizował czemu to się stało? Nie, po prostu skupił się na levelowaniu swojego poziomu i zupełnie się nie przejmował światem zewnętrznym. I nawet można by przymknąć na to oko, gdyby nie kolejne zdarzenia i coś, co aż raziło w oczy – Dmitrij był tak typowym Garym Stu, że aż mnie mdliło. Machanience gdzieś między próbą udowodnienia geniuszu swojego bohatera a zrobieniem z niego zbawcy współwięźniów zupełnie umknęło, że jego świat nie powinien być tak pełen absurdów. Zadowolił się kolejnymi przeszkodami, które jego bohater pokonywał z uśmiechem na twarzy, bez żadnych problemów. Każda kolejna „przygoda” Dmitrija była coraz bardziej naciągana, by mógł ją bez trudu zwyciężyć. Schemat tej powieści jest prosty: mamy głównego bohatera, zwykłego przeciętniaka, który nagle wpada na coś, czego zupełnie nikt przed nim jeszcze nie dokonał. I to całkiem przypadkowo! Nie wywołuje to w czytelniku niczego innego, niż chęci przewrócenia oczami i odłożenia książki na później. Albo na nigdy. To po prostu zbyt nierealne, zbyt naiwne, by udało się przymknąć na to oko.

Droga szamana to poważny zawód na mojej czytelniczej drodze.  Może to styl i specyficzny humor autora, może jednak LitRPG nie jest dla mnie odpowiednim gatunkiem – nie wiem. Mam wrażenie, że po prostu wiązałam z nią zbyt duże nadzieje i dlatego moje rozczarowanie jest tak ogromne. Nie było w tej powieści niczego, co zdołałabym polubić – znalazł się tylko trudny i nudnawy świat, mnóstwo przydługich i nużących opisów realiów gry, a także irytujący bohater ze zbyt dziwnym jak dla mnie poczuciem humoru. Niestety, ale tej książki nie potrafię polecić, bo sama, gdybym miała taką możliwość, drugi raz bym jej nawet nie brała pod uwagę.

8 komentarzy:

  1. Opis książki jest bardzo zachęcający. Świat gier, filtry, kapsuły podtrzymujące życie... i różne przeróżne postacie i stwory ze świata fantastyki.
    Bohater - niczym superman pokonuje wszystkie przeszkody i ratuje siebie i swoich współtowarzyszy, nie tęskniąc przy tym za domem i nie pragnąc wrócić do świata rzeczywistego. Tylko życie nie może być aż tak proste... szczególnie kogoś kto wplątał się w niezłą kabałę. Już miałam smaczka na niezłą pozycję, z moimi ukochanymi elfami, magami, krasnoludami, gnomami, smokami i księżniczkami.
    Myślę jednak, że mój dziesięcioletni syn, byłby tą pozycją zachwycony!

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia wydaje się obiecująca, ale to spłycenie bohatera... Szkoda, bo pewnie bym po nią sięgnęła.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za gatunkiem sci-fi, ale czasami lubię zrobić wyjątek i w celu pewnego doświadczenia sięgnąć po taką książkę. Dzięki tej recenzji będę wiedziała, którą książkę zdecydowanie sobie darować. Tak naprawdę to chyba jeszcze nie przeczytałam żadnej powieści tego typu. Jestem pewna, że też nie polubiłabym głównego bohatera, który jest za mało interesujący jak dla mnie. Natomiast rozgrywające wydarzenia mogą tylko irytować. Raczej podziękuję za taką wątpliwej przyjemności lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dość, że gatunek nie mój, to jeszcze do dupy napisana książka. No cóż, pozostaje powiedzieć - NIE :D

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja uwielbiam taki gatunek książek juz nie moge się doczekać jak ją przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię książki fantasy, świat wirtualny, gry interesują mnie. Opis książki przypomina mi film "Gamer", choć bohater książkowy chyba wypada blado, jakby Dmitrij wiedział jak wszystko robić, rozwijać swojego bohatera w Barlionie, uratować wszystkich nawet jedną ręką. Książka ma jakieś ale..... Podziękuję na razie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam tak z czytaniem że musi mi podejść główny bohater, jeśli jest inaczej i on bywa denerwujący i irytujący, to książka staje się ciężka do przebrnięcia. Bo jak czytać historię osoby której się nie polubiło... nie da się po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam tego typu książki, tą również czytałam!

    OdpowiedzUsuń