Autor: Wasilij
Machanienko
Tytuł: Droga
Szamana. Etap 1: Początek
Wydawnictwo: Insignis
Rok
wydania: 2018
Ilość
stron: 336
Ocena: 2/10
Opis:
Barliona. Wirtualny świat pełen potworów, walk, przygód, tajemnic i
graczy spragnionych tego, co w prawdziwym życiu niedostępne: elfów i magii,
krasnoludów i gnomów, smoków i księżniczek oraz niezapomnianych konfrontacji.
Gracze Barliony pozostają online całymi miesiącami; zamknięci w
podtrzymujących funkcje życiowe kapsułach, nie wracają do realu, ścigając się z
innymi w levelowaniu postaci i zdobywaniu kolejnych osiągnięć. W Barlionie
prawie wszystko jest dozwolone, a gracze nie odczuwają bólu i cierpienia. Tak
działają filtry doznań: każdy cios, potknięcie, rana odbierane są przez graczy
tak, jakby rozgrywały się na ekranie monitora: zupełnie bez bólu.
Ale od każdej zasady są wyjątki. Istnieje grupa graczy, dla których
Barliona zamieniła się w piekło. To przestępcy, zesłani tam w ramach odbywania
kary – ich filtry doznań są wyłączone. Odczuwają wszystko tak, jak w
najprawdziwszym realu.
Główny bohater został skazany na osiem lat więzienia za nieumyślnie
popełnione przestępstwo. W ramach kary osadzono go w jednej z barliońskich
kopalni i przydzielono mu postać Szamana, jedną z najmniej popularnych klas. Ma
wyzerowane statystyki. Nie zna reguł dotyczączych życia więźniów – ich świat w
Barlionie wygląda zgoła inaczej niż świat wolnych graczy.
Czy uda mu się przetrwać? Czy poradzi sobie z panującymi w wirtualnych
więzieniach złem i przemocą?
Recenzja:
Zdarzyło mi się ostatnio natrafić na bardzo dobre powieści science
fiction, więc bez żadnych oporów miałam ochotę sięgnąć po kolejny tytuł z tego
gatunku. Tym razem padło na książkę Wasilija Machanienki, która była numerem
jeden na liście najpopularniejszych e-booków w Rosji. Zachęcona tym, oraz
obietnicami pełnej wirtualnych smaczków, akcji oraz humoru powieści, zabrałam
się za czytanie. Dokąd zawiodła mnie Droga
Szamana?
Główny bohater powieści, Dmitrij Machan, został skazany na 8 lat
więzienia w Barlionie, wirtualnym świecie pełnym potworów, walk i przygód. Ktoś
by pomyślał, że to żadna kara, nawet jeśli osadzono go w jednej z kopalni i
przydzielono najsłabszą z możliwych postaci. Ale życie więźnia w Barlionie
wcale nie jest takie proste, w końcu nie trafiają tam zwyczajni ludzie. W
przeciwieństwie do normalnych graczy, więźniowie odczuwają wszystko to, co
robią w grze, tak, jak w rzeczywistym świecie, no i mają ścisłe wytyczne,
których muszą przestrzegać. Jak Dmitrij poradzi sobie w tym wirtualnym piekle?
Cóż, można powiedzieć, że na początku nawet całkiem nieźle, jak na
osobę, która trafiła tam z powodu prawdziwie nieszczęśliwego nieporozumienia. Właśnie
– tak nieszczęśliwego, że aż nierealnego. Z każdą kolejną chwilą jego życie tam
staje się coraz bardziej niebezpieczne, akcja plącze się i staje się coraz
bardziej niezrozumiała, a także – właśnie – zwyczajnie przerysowana. Miałam nadzieję,
że gdy tylko uda mi się wreszcie do końca wejść w ten świat, gdy ogarnę
wszystkie jego zasady, zacznę po prostu rozumieć i dobrze się bawić podczas
lektury, ale niestety, tak nie było. Powiem więcej: strasznie zmęczyła mnie ta
książka.
Przede wszystkim główny bohater to osoba irytująca i infantylna. O
ile z początku miałam wrażenie, że jego poczucie humoru i charakter są do
zniesienia, z każdą kolejną stroną coraz bardziej miałam go dość. Jego żarty
zupełnie mnie nie bawiły, a kolejne mające udawać humorystyczne wtrącenia
zwyczajnie irytowały. Dorosły facet, który został skazany na roboty w
wirtualnym świecie – okej, to fikcja, ale to nie znaczy, że nie dało jej się
realistycznie przedstawić. Nie miał ochoty wrócić do domu? Nie analizował czemu
to się stało? Nie, po prostu skupił się na levelowaniu swojego poziomu i
zupełnie się nie przejmował światem zewnętrznym. I nawet można by przymknąć na
to oko, gdyby nie kolejne zdarzenia i coś, co aż raziło w oczy – Dmitrij był
tak typowym Garym Stu, że aż mnie mdliło. Machanience gdzieś między próbą
udowodnienia geniuszu swojego bohatera a zrobieniem z niego zbawcy
współwięźniów zupełnie umknęło, że jego świat nie powinien być tak pełen
absurdów. Zadowolił się kolejnymi przeszkodami, które jego bohater pokonywał z
uśmiechem na twarzy, bez żadnych problemów. Każda kolejna „przygoda” Dmitrija
była coraz bardziej naciągana, by mógł ją bez trudu zwyciężyć. Schemat tej
powieści jest prosty: mamy głównego bohatera, zwykłego przeciętniaka, który
nagle wpada na coś, czego zupełnie nikt przed nim jeszcze nie dokonał. I to
całkiem przypadkowo! Nie wywołuje to w czytelniku niczego innego, niż chęci
przewrócenia oczami i odłożenia książki na później. Albo na nigdy. To po prostu
zbyt nierealne, zbyt naiwne, by udało się przymknąć na to oko.
Droga
szamana to poważny zawód na mojej czytelniczej drodze. Może to styl i specyficzny humor autora, może
jednak LitRPG nie jest dla mnie odpowiednim gatunkiem – nie wiem. Mam wrażenie,
że po prostu wiązałam z nią zbyt duże nadzieje i dlatego moje rozczarowanie
jest tak ogromne. Nie było w tej powieści niczego, co zdołałabym polubić –
znalazł się tylko trudny i nudnawy świat, mnóstwo przydługich i nużących opisów
realiów gry, a także irytujący bohater ze zbyt dziwnym jak dla mnie poczuciem
humoru. Niestety, ale tej książki nie potrafię polecić, bo sama, gdybym miała taką
możliwość, drugi raz bym jej nawet nie brała pod uwagę.
Opis książki jest bardzo zachęcający. Świat gier, filtry, kapsuły podtrzymujące życie... i różne przeróżne postacie i stwory ze świata fantastyki.
OdpowiedzUsuńBohater - niczym superman pokonuje wszystkie przeszkody i ratuje siebie i swoich współtowarzyszy, nie tęskniąc przy tym za domem i nie pragnąc wrócić do świata rzeczywistego. Tylko życie nie może być aż tak proste... szczególnie kogoś kto wplątał się w niezłą kabałę. Już miałam smaczka na niezłą pozycję, z moimi ukochanymi elfami, magami, krasnoludami, gnomami, smokami i księżniczkami.
Myślę jednak, że mój dziesięcioletni syn, byłby tą pozycją zachwycony!
Historia wydaje się obiecująca, ale to spłycenie bohatera... Szkoda, bo pewnie bym po nią sięgnęła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie przepadam za gatunkiem sci-fi, ale czasami lubię zrobić wyjątek i w celu pewnego doświadczenia sięgnąć po taką książkę. Dzięki tej recenzji będę wiedziała, którą książkę zdecydowanie sobie darować. Tak naprawdę to chyba jeszcze nie przeczytałam żadnej powieści tego typu. Jestem pewna, że też nie polubiłabym głównego bohatera, który jest za mało interesujący jak dla mnie. Natomiast rozgrywające wydarzenia mogą tylko irytować. Raczej podziękuję za taką wątpliwej przyjemności lekturę.
OdpowiedzUsuńNie dość, że gatunek nie mój, to jeszcze do dupy napisana książka. No cóż, pozostaje powiedzieć - NIE :D
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam taki gatunek książek juz nie moge się doczekać jak ją przeczytam
OdpowiedzUsuńLubię książki fantasy, świat wirtualny, gry interesują mnie. Opis książki przypomina mi film "Gamer", choć bohater książkowy chyba wypada blado, jakby Dmitrij wiedział jak wszystko robić, rozwijać swojego bohatera w Barlionie, uratować wszystkich nawet jedną ręką. Książka ma jakieś ale..... Podziękuję na razie.
OdpowiedzUsuńJa mam tak z czytaniem że musi mi podejść główny bohater, jeśli jest inaczej i on bywa denerwujący i irytujący, to książka staje się ciężka do przebrnięcia. Bo jak czytać historię osoby której się nie polubiło... nie da się po prostu.
OdpowiedzUsuńuwielbiam tego typu książki, tą również czytałam!
OdpowiedzUsuń