Autor: Haruki Murakami
Tytuł: Śmierć komandora. Metafora się zmienia.
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 480
Data wydania: 28 listopada 2018
Ocena: 9/10
Opis
Drugi tom długo oczekiwanej powieści Murakamiego!
W Hong Kongu została uznana za nieprzyzwoitą, ocenzurowana i zakazana dla czytelników poniżej 18 roku życia. W Japonii w środowisku skrajnej prawicy wywołała oskarżenia wobec Harukiego Murakamiego o zdradę narodową, choć jednocześnie została okrzyknięta jednym z największych dokonań tego pisarza. „Śmierć Komandora” to obszerna dwutomowa powieść, na którą fani Murakamiego czekali aż pięć lat.
Żona malarza w średnim wieku porzuca go – z dnia na dzień. Podobnie, z dnia na dzień, on sam podejmuje decyzję, by wyprowadzić się z domu. Rezygnuje ze zleceń, wsiada w samochód i przez parę miesięcy włóczy się po północno-wschodniej części wyspy Honsiu. Gdy zmęczony tułaczką wraca do Tokio i prosi przyjaciela o nocleg, ten ma mu do zaoferowania coś znacznie lepszego: opuszczony dom w górach należący do jego ojca, sławnego malarza. W nowym, inspirującym otoczeniu bohater zamierza wieść spokojne życie poświęcone twórczości – korzysta z pracowni mistrza, zaczyna prowadzić lekcje malarstwa w pobliskiej Odawarze i wdaje się w niewiele znaczące romanse. Dom ten dla bohatera powieści stanie się epicentrum przemiany i szczególnej formy odrodzenia – i w sztuce, i w życiu. Pierwszym epizodem tej przemiany będzie odnalezienie na strychu nieznanego obrazu starego mistrza: niemal wiernego odtworzenia sceny zabójstwa Komandora z „Don Giovanniego”.
Od momentu tego odkrycia realistyczna narracja zaczyna się stopniowo przeplatać z surrealistycznymi wątkami, a fabułę zaludniają niezwykłe postaci, które uosabiają symbole, idee i metafory. Murakami z lekkością kreśli niezwykłe wizerunki swoich bohaterów, subtelne podważając granicę między marzeniem i rzeczywistością. Pojawiają się znane motywy: wyschnięta studnia, która nęci swoją mistyczną pustką, ekscentryczny milioner oraz niespodziewane i niewyjaśnialne zniknięcie. Czytelnik rozpozna nieoczywiste symbole i bezpretensjonalną erotykę o leciutko perwersyjnym odcieniu.
W Hong Kongu została uznana za nieprzyzwoitą, ocenzurowana i zakazana dla czytelników poniżej 18 roku życia. W Japonii w środowisku skrajnej prawicy wywołała oskarżenia wobec Harukiego Murakamiego o zdradę narodową, choć jednocześnie została okrzyknięta jednym z największych dokonań tego pisarza. „Śmierć Komandora” to obszerna dwutomowa powieść, na którą fani Murakamiego czekali aż pięć lat.
Żona malarza w średnim wieku porzuca go – z dnia na dzień. Podobnie, z dnia na dzień, on sam podejmuje decyzję, by wyprowadzić się z domu. Rezygnuje ze zleceń, wsiada w samochód i przez parę miesięcy włóczy się po północno-wschodniej części wyspy Honsiu. Gdy zmęczony tułaczką wraca do Tokio i prosi przyjaciela o nocleg, ten ma mu do zaoferowania coś znacznie lepszego: opuszczony dom w górach należący do jego ojca, sławnego malarza. W nowym, inspirującym otoczeniu bohater zamierza wieść spokojne życie poświęcone twórczości – korzysta z pracowni mistrza, zaczyna prowadzić lekcje malarstwa w pobliskiej Odawarze i wdaje się w niewiele znaczące romanse. Dom ten dla bohatera powieści stanie się epicentrum przemiany i szczególnej formy odrodzenia – i w sztuce, i w życiu. Pierwszym epizodem tej przemiany będzie odnalezienie na strychu nieznanego obrazu starego mistrza: niemal wiernego odtworzenia sceny zabójstwa Komandora z „Don Giovanniego”.
Od momentu tego odkrycia realistyczna narracja zaczyna się stopniowo przeplatać z surrealistycznymi wątkami, a fabułę zaludniają niezwykłe postaci, które uosabiają symbole, idee i metafory. Murakami z lekkością kreśli niezwykłe wizerunki swoich bohaterów, subtelne podważając granicę między marzeniem i rzeczywistością. Pojawiają się znane motywy: wyschnięta studnia, która nęci swoją mistyczną pustką, ekscentryczny milioner oraz niespodziewane i niewyjaśnialne zniknięcie. Czytelnik rozpozna nieoczywiste symbole i bezpretensjonalną erotykę o leciutko perwersyjnym odcieniu.
Recenzja:
No i doczekałam się. Po rewelacyjnym pierwszym tomie przyszedł czas na kontynuację historii zawartej w Śmierci Komandora. W poprzedniej recenzji pisałam, że nie daje tamtej części maksymalnej oceny, ponieważ zostawiam pole do popisu kolejnemu tomowi. Już możecie zauważyć, że 10 jednak się nie pojawiło, a dlaczego? To w dalszej, mam nadzieję, że uda mi się wyjaśnić.
Malarz zostaje porzucony. Z dnia na dzień jego życie zmienia się nie do poznania. Postanawia przenieść się do odosobnionego domku w górach, swojego znajomego. Ten, który tam mieszkał wcześniej, był również malarzem, a odnalezienie jego obrazu, zmienia życie głównego bohatera nieodwracalnie. Od tego momentu rzeczywistość zaczyna się przeplatać z surrealistycznymi wątkami.
Pierwsza część Śmierci Komandora była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Murakamiego, jednak moja poprzeczka dla jego twórczości tak bardzo poszybowała w górę, że jednak nie obyło się bez małego zawodu. Wszystko ładnie, pięknie, jednak w tym przypadku pojawia się "ale", które nie które zaważyło na mojej opinii. No dobra, pora przejść do rzeczy.
Sama fabuła nadal jest ciekawa i oryginalna, jednak to co urzekło mnie za pierwszym razem, teraz mnie odrobinę zaczęło nudzić. I to chyba mój główny zarzut do tej części, że to co wcześniej zaskoczyło i wywołało efekt wow, tym razem już nie było tak spektakularne i aż tak bardzo wciągające. Ja wiem, że to może być efekt moich wysokich oczekiwań, jednak myślę, że w Metafora się zmienia zabrakło tego przysłowiowego czegoś.
Największym plusem tej książki jest dla mnie niepowtarzalny klimat, jaki autor wręcz snuje na stronach swojej historii. Ten realizm magiczny jest tak subtelny, a jednak nadaje tonu wyjątkowości całości. Kiedy czytałam, to miałam wrażenie jakbym zanurzała się w tej historii, co bardzo mi się podobało.
Tym razem czytelnik ma okazję poznać więcej postaci. Ciekawe jest to, że każda z nich, każde jej zachowanie, może być symboliczne i odczytane w różny sposób. Autor kreśli tak niesamowite kreacje bohaterów, że myślę, że każde z nich mogłoby być podstawą do stworzenia osobnej historii. Główny bohater, któremu oczywiście zostało poświęcone najwięcej miejsca, ukazuje się przed czytelnikiem z wszystkimi jego wadami i zaletami i tak na prawdę każda z osób sama może zdecydować czy polubi go czy nie.
Chyba już o tym wspominałam, jednak po raz kolejny muszę pozachwycać się nad tym, jak wielką rolę odgrywa w tej historii sztuka. To w jaki sposób obraz czy utwór może wpłynąć na człowieka, w tej książce pokazane jest dobitnie. Jeden obraz, który stał się całym tłem historii wspomagany przez utwory muzyczne.Wszystko w tej książce zostało idealnie połączone, aby wciągnąć czytelnika w swój świat. Bardzo lubię styl Murakamiego. Prosty i surowy, ale w taki sposób, że potrafi zahipnotyzować.
Tak więc nie pojawiła się maksymalna ocena, ponieważ odrobinę się zawiodłam. Ale to nie tak, że teraz Wam ją odradzam, bo to wciąż genialna historia. Wręcz zachęcam Was, abyście sięgnęli po tę pozycję, bo naprawdę warto. Ja w takim razie zabieram się z inne pozycje Murakamiego, które znajdują się na mojej liście.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Ja jeszcze nie czytałam Murakamiego, ale jakoś specjalnie mnie do niego nie ciągnie, ale moja koleżanka ze Stalowych Czytaczy (http://stalowiczytacze.blogspot.com/) chętnie przygarnęła obie części i o nich napisała. A na moim osobistym blogu jak na razie pojawiają się innego typu książki.
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze nic od Murakamiego, jednak koniecznie muszę to nadrobić :D Japoński styl to dla mnie coś zupełnie obcego, ale twórczość Ishiguro mi się podoba, więc może Murakami też przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiestety, ja również dotychczas nie sięgnęłam po twórczość Murakamiego, mimo że tyle dobrego o nim słyszałam. Ja już doszłam w życiu do tej wiedzy, że wszystkich książek nie da się przeczytać podczas tak krótkiego żywota ludzkiego, niemniej i tak żałuję.
OdpowiedzUsuńPrócz mang nic japońskiego nie czytałam. Nie zetknęłam się również z pierwszą częścią tej powieści. Po prostu jestem na straconej pozycji, jeśli w ogóle chodzi o opinię do tej książki. Zgadzam się jednak ze stwierdzeniem, że "metafora zmienia wszystko". Symbolikę ma to do tego, że możemy odczytywać ją jak nam się podoba, a ile czytelników, tyle interpretacji. Podoba mi się pomysł z wetkniętym tu surrealizmem, wreszcie coś zadziwiająco oryginalnego.
Mnie taka recenzja zachęciła do czytania, w końcu nie każda książka może aspirować do oceny 9/10. Podejrzewam jednak, że albo sięgnę najpierw po coś z jego początkowej twórczości, albo po pierwszą część tej tutaj przestawionej.
Must read. Tak żeby potem znowu nie było wstydu, że nie znam książek Harukiego Murakamiego.
Ciągle mam obawy, co do tej pozycji. Zastanawiam się, czy będę w stanie pojąć te wszystkie symbole, metafory i przenośnie, które autor zawarł w swoim dziele? Czy zrozumienie tej książki wymaga znajomości kultury i historii Japonii? Czy odczytam książkę prawidłowo? A jak nie, to czy uznam ją za mrzonki japońskiego pisarza? Patrząc na ocenę i na recenzję, powinnam odrzucić większość obaw i śmiało sięgnąć po ta książkę.
OdpowiedzUsuńObiecuje, że nie będę się przed nią bronić, jeśli trafi się okazja, by ja przeczytać. I to tylko dzięki tej recenzji.
Autor jest dla mnie nieznany nie czytałam nic z twórczości Haruki Murakami. "Śmierć Komandora. Metafora się zmienia" wydaje się książką która pochłania czytelnika, prowokuje do stawiania pytań na temat idee, symboli jak je odczytamy to nasza indywidualna sprawa, ale książka wydaje się zmienia czytelnika i jego podejście na różne tematy. Osobiście nie wiem czy bym wzięła książki Murakami i przeczytała je.
OdpowiedzUsuńMam za sobą jedną powieść Murakamiego i niestety była dla mnie strasznie słaba, przez co nie ciągnie mnie do innych tytułów tego autora...
OdpowiedzUsuńMnie ta recenzja bardzo zachęca do poznania twórczości tego autora.
OdpowiedzUsuńDo książek Haruki Murakamiego podchodziłam już kilka razy. Jednak całą przeczytałam tylko jedną książkę. Ma on bardzo specyficzny styl i niestety nie trafia on w mój gust. I nawet najlepsza ocena i recenzja, nie zachęci mnie do przeczytania jego książki.
OdpowiedzUsuńKsiążki Haruki Murakamiego to niestety nie jest mój świat... jak to się mówi nie leżą mi i niestety nic nie mogę z tym zrobić , a czytałam bardzo wiele opinii bardzo pozytywnych o jego książkach ... ale niestety no nic nie zrobię ;(
OdpowiedzUsuń