Tytuł:
Diabeł łańcucki cz. 1 i cz.2
Tytuł
kolekcji: Mistrzowie Polskiej Fantastyki 29 i 30
Wydawnictwo:
Fabryka Słów i Edipresse Polska
Rok
wydania: 2019
Ilość
stron: 231 i 206
Ocena:
6/10
Opis:
Awanturnicza, niepozbawiona elementów
fantastycznych opowieść o burzliwych dziejach konfliktu między Diabłem
Łańcuckim a szlachtą Ziemi Sanockiej i Przemyskiej.
Stanisław Stadnicki zwany Diabłem, właściciel Łańcuta
i zamku nazywanego Piekłem, już za życia był legendą. Powiadano, że zaprzedał
duszę czartowi. Za nic miał wszelkie granice. Bił, łamał prawo i w cyniczny
sposób nim się zasłaniał. Porywał ludzi, nakładał kontrybucje na miasta i
torturował sąsiadów.
Recenzja:
Już ostatnio przy okazji poprzedniego tytułu Jacka
Komudy nieco nakreśliłam wam postać samego pisarza i tego, czego dotyczą jego
powieści. Diabeł Łańcucki podobnie
jak Zborowski także przedstawia czasy
Polski szlacheckiej, tym razem jednak poznajemy innych bohaterów.
Przede wszystkim Stanisława Stadnickiego, zwanego
przez wszystkich Diabłem. Nie bez powodu, Stadnicki zasłużył sobie na takie
miano swoimi ciemnymi postępkami i okropnym charakterem. Na jego rozkaz
pozostawało wielu szlachciców, sabatów, a każdy bał się go jak ognia. I nikt
nie potrafił mu się przeciwstawić. A przynajmniej do czasu, aż z niewoli wrócił
Gedeon Dwernicki i napsuł Stadnickiemu krwi. Za stare przewiny, ale też i za
nowe. I tak pomiędzy Diabłem a rodem Dwernickich zaczął się zażarty konflikt,
który mógł doprowadzić tylko do jednego – ostatecznej walki. Tylko jaki będzie
jej wynik? Kto wygra? I czy ta historia do końca jest taka czarno-biała, jak
można było przypuszczać?
Zacznę od tego, że Diabeł Łańcucki miło mnie zaskoczył. Po trudnej przeprawie z
poprzednim tytułem Jacka Komudy, podeszłam do jego kolejnych powieści z dużą
obawą. Tymczasem opowieść o Diable z Łańcuta naprawdę mnie wciągnęła, a pod
koniec pierwszej części wręcz przepadłam. Gdy skończyła się ona w ważnym
momencie, chciałam tylko czym prędzej sięgnąć po kontynuację.
I oczywiście sięgnęłam! Co to była też za przeprawa…
Jeden zwrot akcji goniły kolejne dwa, aż w końcu sama nie byłam już niczego
pewna. Aż do zakończenia… które także rozegrało się inaczej, niż podejrzewałam!
To była chyba największa zaleta tych dwóch książek – były zajmujące, co chwilę
zaskakiwały. A do tego miały o wiele ciekawiej wykreowanych bohaterów. Podobnie
jak w przypadku Zborowskiego, i tutaj
pojawiają się postacie, które autor zaczerpnął z naszej historii. Chociaż opowieść
nie jest pozbawiona też dodatkowych wtrętów czy elementów fantastycznych, po
raz kolejny Komudzie udało się wiernie odmalować realia państwa szlacheckiego
sprzed wieków.
Nie obyło się bez kilku trudności. Nadal mamy tu do
czynienia ze stylizacją i posługiwaniem się staropolszczyzną czy obcojęzycznymi
wtrętami, ale tutaj przypisy pomagają w tym już o wiele lepiej niż w przypadku
poprzedniego tytułu. Często jednak pojawiają się zbyt szczegółowe opisy, długie
wywody, które bardzo spowalniają akcję, a przez to nieco irytują. Bo choć kilka
z nich było istotnych dla samego świata i dla fabuły, większość zdała mi się
tylko zapychaczem, albo wręcz przemyconą na szybką próbą historycznej
pogadanki.
Niemniej naprawdę dobrze spędziłam czas z Diabłem Łańcuckim. Rzeczywiście była to
awanturnicza, burzliwa opowieść z ciekawymi bohaterami (ach, Jacek nad
Jackami), dobrze zarysowanym tłem historycznym, a także z ogromem zaskoczeń, od
których nie dało się uciec. Jeśli lubicie takie klimaty, nie straszne wam
przydługie opisy czy stylizacja, a chcecie poznać powieść z wartką akcją i
mnóstwem zwrotów akcji, sięgnijcie po Diabła
Łańcuckiego.
Jestem na tak jeśli chodzi o te książki. Uwielbiam zamek w Łańcucie. Bardzo lubię motyw zaprzedania duszy diabłu. Książka w języku staropolskim z elementami fantastyki, nic tylko się za nią brać:)
OdpowiedzUsuńNa fb Kasia Neu
Zapowiada się coś fantastycznego - mrocznego i nieprzewidywalnego. Rzeczpospolita szlachecka nigdy nie była moją ulubioną epoką, ale w tym roku miałam serię wykładów na jej temat, więc chętnie dowiem się jeszcze więcej :)
OdpowiedzUsuńBohater z szablą przy boku do tego awanturnik, do tego w tle mamy naszą historię, z chęcią zapoznałabym się z Diabłem. Lubię książki historyczne zobaczyć oczami wyobraźni jak to było w dawnych czasach, tylko trochę obawiam się języka, oraz tych szczegółowych opisów które w książkach Jacka Komudy są.
OdpowiedzUsuńOstatnio znów zaczęło mi brakować czasu na czytanie recenzji i komentowanie. Ruszyliśmy z kopyta z budową naszego wymarzonego domku, więc teraz bez reszty się temu poświęcamy. Jak tylko mam okazję dorwać się na dłużej do kompa, to wtedy nadrabiam Wasze recenzje :) Opisane powieści wydają się być dobre pod niemal każdym kątem. Trochę o nich słyszałam, książki mają bardzo dobre opinie i podobno można w niej znaleźć trochę humoru? Może zatem warto się skusić :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Na pewno przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuń