Autor: Bernard Cornwell
Tytuł: Płonące ziemie
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 15 maja 2019
Liczba stron: 584
Ocena: 6/10
Opis:
Duńczycy wciąż zagrażają królestwu Alfreda: jarl
Haesten przywiódł do wybrzeży Wessexu osiemdziesiąt okrętów, a kilka tysięcy
wikingów pod wodzą Haralda Krwawowłosego pustoszy Kent. Uhtred, dowodzący teraz
załogą Londynu, chce walczyć z Haestenem, ale z woli władcy układa się z
nieprzyjacielem. Alfred rozkazuje mu też wyruszyć do Aescengum – tam bowiem
zamierza rozgromić armię Krwawowłosego. W drodze do warowni Uhtred rozbija
oddział dowodzony przez piękną i niebezpieczną Skade, kochankę i wieszczkę
Haralda...
Recenzja:
No i jest w końcu piąty tom za mną, czyli tak w zasadzie połowa, nie biorąc pod uwagę tych tomów, które wychodzą poza tę dziesiątkę. Jak ten czas szybko leci, dopiero zaczynałam tę przygodę a tu już piąty tom... no ale dobra, bo tu o książkę chodzi a nie o czas. Do rzeczy.
Do wybrzeży Wessexu zostaje przywiedzione osiemdziesiąt okrętów, a kilka tysięcy wikingów pustoszy Kent. Uthred, który teraz dowodzi załogą Londynu chce walczyć, jednak musi poddać się woli władcy i dogadać z oprawcą.
Uff, dla kogoś, kto nie siedzi w temacie, czytanie samych opisów już wprowadza mętlik w głowie. Dobrze, że ja czytam te książki w miarę regularnie, w niedługich odstępach czasu, bo jestem pewna, że w przeciwnym razie już bym się kilkanaście razy zgubiła w fabule. Ale na szczęście jestem na bieżąco i uwielbiam tę serię.
Do wybrzeży Wessexu zostaje przywiedzione osiemdziesiąt okrętów, a kilka tysięcy wikingów pustoszy Kent. Uthred, który teraz dowodzi załogą Londynu chce walczyć, jednak musi poddać się woli władcy i dogadać z oprawcą.
Uff, dla kogoś, kto nie siedzi w temacie, czytanie samych opisów już wprowadza mętlik w głowie. Dobrze, że ja czytam te książki w miarę regularnie, w niedługich odstępach czasu, bo jestem pewna, że w przeciwnym razie już bym się kilkanaście razy zgubiła w fabule. Ale na szczęście jestem na bieżąco i uwielbiam tę serię.
No nic, trzeba w końcu przyznać otwarcie, że ten tom podobał mi się chyba najmniej do tej pory. Chyba trochę się na nim wynudziłam, jednak wciąż był to kawałek świetnej historii, która zaliczyła drobny spadek formy.
Chyba powtarzam to już piąty raz, albo przynajmniej czwarty, ale bardzo lubię to w jaki sposób autor prowadzi głównego bohatera. Jego życiowa droga, poza tym, że niezwykle ciekawa, to jeszcze napisana w taki sposób, że czytelnik może być zafascynowaną tą postacią. Jak zwykle autor serwuje nam także garstkę nowych bohaterów, którzy trochę zamieszają w całości. A poza tym wrażeń dostarczają nam także znane już postacie, mniej lub bardziej lubiane.
Ciężko jest napisać coś o fabule, w momencie piątego tomu historii z dosyć zawiłymi powiązaniami i sporą ilością bohaterów, a poza tym nie za bardzo chcę Wam spojlerować i zabierać przyjemność z odkrywania tej historii samemu.
Mimo gorszej kondycji, wciąż uwielbiam to w jaki sposób autor pisze. Mocno kreuje klimat tamtych czasów, ale jednocześnie pisze bardzo przystępnie i tak, aby czytelnicy byli w stanie zrozumieć wszystko. Do tego pisze tak, że nie można się oderwać od książki.
Jak najbardziej mam zamiar kontynuować moją przygodę ze światem Cornwella i mam nadzieję, że wróci ta seria na właściwe tory i będzie już tylko lepiej. Chociaż zabrzmiało to, jakby było źle, a nie jest. Dajcie znać, czy znacie i lubcie te książki.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
No, nareszcie można ponarzekać, że nudno, że drobny spadek formy, że czytanie opisów wprowadza mętlik i że można się w tym wszystkim pogubić... I całe szczęście, że tak się stało, wszak zazwyczaj jest to znak, że za chwilę będzie Wielkie BUM!!! Czyli akcja nabierze tempa i ruszy z kopyta. Przynajmniej ja mam takową nadzieję, bo już niejednokrotnie spotkałam się z tym, że spadek formy jakiegoś cyklu był wprowadzeniem czytelnika do większych wydarzeń.
OdpowiedzUsuńTa seria ciągle zaskakuje i pomimo spadku formy warta jest by poświęcić jej czas. Zaczynam obawiać się jednak rozstania z bohaterami tej serii, to będzie jak rozstanie z przyjaciółmi, z którymi spędziło się mnóstwo czasu i przeżyło ogrom przygód.
Może w szóstym tomie nie będzie nudy. Dobra seria, warto ją czytać.
OdpowiedzUsuńJej, zawsze jestem bardzo zazdrosna podczas czytania tych recenzji, że Klaudia ma już to za sobą!
OdpowiedzUsuńDwanaście tomów to naprawdę dużo i ciężko oczekiwać, żeby całość trzymała taki sam poziom. Mam nadzieję, że kolejny tom będzie lepszy. Z opisów wynika, że tomy opierają się na pojedynczych wydarzeniach, następujących po sobie, co nieco mnie niepokoi - opisywać krótki czas na tylu stronach? Wiem, że Trylogia Arturiańska jest dłuższa(znaczy, każdy z tomów od Otwartego jest dłuższy), ale tam trwa to wiele lat i każda z części zawiera w sobie mnóstwo wydarzeń, więc trochę obawiam się, czy Wojny Wikingów nie zrobią się w pewnym momencie zbyt statyczne, chociaż cieszę się, że autor dobrze prowadzi bohatera. W ogóle postacie u Cornwella zawsze są dobrze opisane.
Szanuję zainteresowanie Wikingami, im również się należy, ale zostało mi do nadrobienia pięć opasłych tomów, którym raczej nie podołam... (najpierw muszę na spokojnie skończyć to, co siedzi wieczność w domu) Ale dopinguję reszcie, szczególnie fanom Cornwella (jestem z wami duchem!).
OdpowiedzUsuńHmm..jakoś ta książka do mnie nie przemawia. Czuję tu lekko literaturę fantasy, której otwarcie nie lubię, wręcz nienawidzę i elementy historyczne. Historię lubię (Wikingów) lecz to mnie nie namówi, żeby przeczytać pare tomów wcześniejszych i ten pt. "Płonące ziemie". Stanowczo nieee...Ponadto słaba ocena i panująca w lekturze nuda nie podoba mi się. To książka nie dla mnie, lecz jeśli ktoś lubi takie klimaty to powieść idealnie (myślę) się wpisze w gust.
OdpowiedzUsuńPrzy tylu napisanych stronach, spadek formy statystycznie musiał nadejść. Pomimo tego książka przyciąga czytelników wartką akcją, scenami walki oraz nowymi postaciami (pisarz wprowadza żeby nie zrobiło się monotonnie, podtrzymuje zainteresowanie czytającym serię a także żeby mieli ochotę wrócić do tego świata w kolejnym tomie). Wzbudza ciekawość postać Skade, chyba namiesza w głowie Uhtredowi. Książki dla fanów którzy lubią historię pomieszaną z przygodą. Jak dla mnie to za bardzo rozbudowane uniwersum.
OdpowiedzUsuńNiemożliwością jest by cała seria trzymała taki sam poziom, będą wzloty i upadki i to jest normalne, komplet fajnie mieć, prezentuje się nieźle w całości a że kilka nie przypadnie do gustu to pal licho. Mam nadzieję, że kiedyś trafię na te książki, bo mnie temat vikingów intryguje.
OdpowiedzUsuńOpis tej ksiazki zaraz skojarzyl mi sie z serialem "Vikingowie" - ktory goraco polecam :). Uwielbiam czasy wikingow i to jak pomalu dzieki swojej sile, determinacji i ciekawości zdobywali kolejne przylądki. Niestety nie znalazlam tej serii, więc nie moge zbyt duzo sie wypowiedzieć w tym temacie, jedkze mysle, ze na pewno po nia siegne, bo zostalam oczarowana, tym bardziej, ze to klimaty, ktore lubie :) A stwierdziłam, ze jednak nie ma sie co zamykac, na tylko jeden gatunek literacki. Jak to sie mowi "tak wiele ksiazek do przeczytania, a takie krótkie zycie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Wam kojarzę tą serię :) I przyznam, że jak tylko zobaczyłam ocenę 6/10, to pomyślałam sobie "uuu trochę słabiutko". Oczywiście jak póki co tylko czytam recenzję, nie wiem kiedy i czy kiedykolwiek sama się za nią zabiorę ale dzięki Wam jestem na bieżąco od początku historii. Cykl jest dosyć długi, dlatego myślę, że każdemu autorowi w takim przypadku może się zdarzyć chwilowy spadek formy i trochę słabszy jeden tom, mimo wszystko widać, że tu nadal sporo się dzieje.
OdpowiedzUsuńJak już pisałam przy poprzednich tomach. Te książki nie są w moim guście.
OdpowiedzUsuńSzkoda gdy jakiś cykl jest super a później się psuje. Ale może to takie przyćmienie czytelnika a w kolejnym tomie będzie zaskoczenie. Czasami się tak zdarza, że autor ma gorszą wenę. Coś o tym wiem. Ale może sobie to odbije.
Życzę Wam fanom żeby właśnie tak się stało.
Pięć tomów już zgromadziłam, teraz czekam tylko na wakacje i wybieram się na wyprawę w czasie i przestrzeni. Ciekawa jestem i serii i autora.
OdpowiedzUsuńDużo dobrego słyszałam o tym cyklu. Czas chyba nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuń