Autor: Rachael
Lippincott, Mikki Daughtry i Tobias Iaconis
Tytuł: Trzy
kroki od siebie
Wydawnictwo: Media
Rodzina
Rok
wydania: 2019
Ilość
stron: 335
Ocena: 9/10
Opis:
Czy wyobrażasz sobie, że się zakochujesz, choć nie wolno ci nawet dotknąć drugiej osoby? Jedyną szansą Stelli na przeżycie są nowe płuca. Życie dziewczyny to ciągłe pobyty w szpitalu, przyjmowanie leków i oczekiwanie na przeszczep. W tym czasie musi zachować bezpieczną odległość od wszystkich, żeby nie narażać układu odpornościowego osłabionego nieustanną walką z zakażeniami i antybiotykoopoornymi bakteriami. Bez żadnych wyjątków.
Will już dawno porzucił nadzieje na wyleczenie. Gdy tylko skończy osiemnaście lat i będzie mógł decydować o sobie, zamierza skończyć ze szpitalem, lekami i drenażem. Marzy o podróżach i poznawaniu świata.
Stella wie, że powinna się trzymać od Willa z daleka. Wystarczy jeden oddech, jeden pocałunek, by jedno zaraziło drugie. Oboje są świadomi, że mogą umrzeć. Ale im więcej czasu spędzają w swoim towarzystwie na szpitalnych korytarzach, tym bardziej narzucony z góry dystans przypomina nieludzką karę.
Czy trochę bliskości to naprawdę wyrok śmierci dla nastolatków? Czy można uleczyć złamane serce? Dramat romantyczny o nieuleczalnej chorobie, jaką jest mukowiscydoza, i miłości, która rozkwita pomimo zakazów.
Recenzja:
Jakiś czas temu na rynku książkowym zaczęło pojawiać się coraz więcej sick-lit, czyli
oczywiście książek poruszających tematykę chorób, najczęściej śmiertelnych,
cierpienia czy też samej śmierci. Pewnie większość z was kojarzy takie tytuły
jak Gwiazd naszych wina, Zanim umrę, a także wiele innych, które
wpasują się w ten gatunek. Gdy usłyszałam o Trzy
kroki od siebie, wiedziałam, że ta książka będzie właśnie jego
przedstawicielką, i choć lubię sięgać po tego typu historie, byłam nieco ostrożna po ostatnim zawodzie czytelniczym związanym z tytułem
tego gatunku. Tyle że niepotrzebnie! Bo Trzy kroki od siebie to wspaniała powieść,
która porusza do głębi i zdecydowanie nie daje o sobie zapomnieć.
Stella choruje na mukowiscydozę od dziecka. Odkąd pamięta jej
drugim domem był szpital. Trafia do niego ponownie, tym razem jednak spotyka w
nim Willa. Nieco buntowniczy nastolatek, który nie stosuje się do zaleceń
lekarzy, doprowadza mającą fioła na punkcie kontroli Stellę do szału. W końcu
jednak zdaje się, że nawiązują nić porozumienia, a nawet zaczyna się między
nimi rodzić uczucie. Tylko czy ma ono sens, skoro tę dwójkę zawsze muszą
dzielić trzy kroki?
W wielu książkach dla młodzieży, zresztą nie tylko dla niej,
pojawia się motyw love-hate, a Trzy kroki od siebie nie jest tutaj
wyjątkiem. Ale wiecie co? Ja nigdy nie będę miała dość tego typu rozwiązań, o
ile są tak dobrze przedstawione, jak tutaj. Autorom udało się stworzyć naprawdę
fajny, nieprzerysowany wątek dwójki głównych bohaterów i to od samego początku,
od chwili ich spotkania. Gdy tylko Stella poznała Willa w niezbyt korzystnych
okolicznościach, wiedziałam, że ich relacja będzie przebiegała w ten sposób,
ale cieszyłam się i śmiałam jak głupia przy kolejnych ich spotkaniach.
Poza tym mamy tutaj naprawdę ciekawych bohaterów i zostali
przedstawieni bardzo dobrze. Nie czułam, żeby któregoś potraktowano po
macoszemu, żeby czegoś zabrakło przy oddawaniu ich charakterów. Zarówno Stellę
i Willa, jak i Poego, Barb i inne postaci stworzono bardzo dobrze, ich historie
opisano ciekawie, zajmująco, no i z odpowiednią dawką humoru! Bardzo podobało
mi się zamknięcie niektórych wątków, i choć przeczytałabym jeszcze o paru
innych sprawach, ostatecznie jestem usatysfakcjonowana zakończeniem. Mam też
złamane serce, no ale to już inna historia.
Nie można też nie wspomnieć o głównym wątku, jaki się tutaj
pojawia – oczywiście o mukowiscydozie. Może słyszeliście o tej chorobie, znacie
ją w pewnym stopniu, a może jest wam całkiem obca. Tak czy inaczej dzięki tej
książce dowiecie się o niej więcej, ale w naprawdę przystępny sposób. Nie
zostaniecie zanudzeni medycznymi opisami objawów czy leków, bo autorzy lekko,
wyczerpująco, ale też z odpowiednią powagą podchodzą do tematu choroby. Mam
wrażenie, że o mukowiscydozie naprawdę mało się mówi, zapewne ze względu na to,
że jest to dość rzadka choroba genetyczna, zwłaszcza w Polsce. Dlatego uważam,
że naprawdę ważne jest, by powstawały takie książki, które pomogą w
upowszechnianiu wiedzy na jej temat, a także filmy, bo nie wiem, czy wiecie,
ale Trzy kroki od siebie ma swój
filmowy odpowiednik (a ja właśnie szukam najbliższego kina, w którym jeszcze
trwają seanse).
Na koniec mogę powiedzieć jedynie, że ta powieść to naprawdę wspaniała, poruszająca
historia Stelli i Willa, którzy muszą żyć trzy kroki od siebie przez
rozdzielającą ich chorobę. Opowiada także o sile, o przyjaźni, miłości. O tym,
że zawsze trzeba mieć nadzieję i walczyć. Pokazuje okrutną i niesprawiedliwą
stronę życia, ale próbuje koić ją nieco uczuciem, nawet jeśli to uczucie nie
miało prawa zaistnieć. Polecam wam tę książkę z całego serca, którego kawałki
nadal zbieram po skończonej lekturze. Warto po nią sięgnąć. Naprawdę warto.
Mam kilka książek sick-lit na swoim koncie. Przyznam, że zdecydowana większość poruszyła mnie bardzo i wzbudziła we mnie niemałe emocje. Dlatego tą zdecydowanie wpisuje na mo0ją listę Koniecznie przeczytaj. Tym bardziej, że ta książka porusza temat mukowiscydozy, o której dużo słyszałam, ale niewiele i tak wiem... I miłość - nastolatków miłość. Miłość, która zazwyczaj i tak nie jest łatwa- wszak jest to czas, kiedy się jej uczymy, nabieramy doświadczenia i kierujemy się najwięcej emocjami. A tych dwoje młodych ludzi jest zmuszonych wstrzymywać swoje emocje. Nie mogą obdarzać się drobnymi gestami tj. delikatne muśnięcie rąk, przytulenie, trzymanie za rękę... Niby nic wielkiego, ale gdy pomyśle o tym, to wydaje mi się, że jest to tak dużo.
OdpowiedzUsuńPracowałam z osobami niepełnosprawnymi i pamiętam, że oni chcieli jednego: by traktować ich jak normalnych pracowników, by wymagać od nich, by śmiać się z nimi, by żartować z nimi, by rozmawiać z nimi na wszystkie tematy i nie robić z ich chorób tematów tabu, kiedy trzeba było to pozwolić im się wyżalić, wyrzucić z siebie ich bolączki i pogadać...
Ps. W przykładach książek wymienionych w recenzji, zdecydowanie brakuje Biegu do gwiazd ;-)
Mnie takie historie bardzo poruszają.
OdpowiedzUsuńWpisuję na listę. Bardzo lubię powieści poruszające takie problemy. Są one zawsze raczej smutne, ale warto je czytać.
OdpowiedzUsuńKilka książek typu sick-lit przeczytałam, są bardzo wzruszające. Tutaj mam ochotę zobaczyć film ze względu na aktora Cole Sprouse, którego znam z serialu Riverdale :) Jeśli chodzi o historię mam wrażenie, że gdzieś już coś takiego widziałam, chyba był jakiś tego typu film? Uważam że ta historia jest ciekawa, to musi być ciężkie dla młodych ludzi trzymać się z dala od siebie, zwłaszcza, że to okres gdy hormony buzują, rodzi się potrzeba poczucia bliskości a tu muszą się trzymać ze względu na zdrowie na dystans. Jestem ciekawa jak się ta historia potoczy, bo myślę, że niektórzy by woleli złamać zakazy dla chwili bliskości, dla chwili szczęścia w życiu. Chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńFascynuje mnie zarówno książka, jak i film. Jednak z drugiej strony pojawiają się moje obawy - ilekroć czytam o chorobach, uaktywnia się moja hipochondria, która odbiera mi radochę z lektury :P Dlatego będę musiała się mocno zastanowić, czy przeczytać tę książkę, ale chyba ciekawość wygra.
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie, takie książki wyczerpują mnie emocjonalnie. Po przeczytaniu przez chwilę nie nadaję się do niczego. Wierzę, że to wartościowa pozycja, ale na dzień dzisiejszy - odpuszczam sobie. Teraz zamierzam się naładować pozytywnie i wypocząć.
OdpowiedzUsuńWiem, że leci ten film w kinach, czytałam recenzje (dodam, że są bardzo przyjazne), ale jakoś umknęła mi informacja, że to na podstawie książki. W takim razie wolę przeczytać książkę (przestałam wierzyć w ekranizacje i pseudo ekranizacje dokładnie po "Zabójczych maszynach"), mimo że filmie gra aktor z "Rivendale" (Cole Sprouse, jak ktoś wyżej już zauważył), dość dziwny i specyficzny (ale na aktora to w sam raz), tyle że znam go w zasadzie z jednej roli, więc nie powinnam się na ten temat wypowiadać... Za to wiem, że odtwórczyni roli Stelli podobno zrobiła na widzach niemałe wrażenie.
OdpowiedzUsuńJa też nie ukrywam, że ten temat trochę się już przejadł (motyw choroby w literaturze, ja znam jeszcze "Bez mojej zgody", choć temat mniej młodzieżowy), szczególnie ostatnio, bo zamiast pojawiających się od czasu do czasu filmów lub książek o tej tematyce, to nastąpiło kompletne bum! i na raz widzimy je wszystkie (moje subiektywne odczucie). Chociaż o mukowiscydozie chyba jeszcze nikt nie próbował. Czytałam, że to właśnie największy plus tej książki, tyle że nie mam pojęcia, na ile jest zgodna fabuła z lekarskimi wytycznymi choroby (patrząc po recenzji chyba spory? Ktoś to oceniał?). Ja akurat jestem z tych, co słyszeli o tej chorobie, ale i tak nie wiedziałam, że jest aż tak poważna. Chętnie się douczę dzięki tej książce. Coś mi się zdaje, że zakończenie nie jest zbyt młodzieżowe (raczej smutne...). Zresztą, to chyba tego typu literatura, która ma za zadanie wzruszyć czytelnika.
Zrobiłam sobie tekst ze znajomości pozycji tego wydawnictwa i mam problem, bo z niego kojarzę wyłącznie Harry'ego Pottera. Naprawdę, nic mi innego nie przychodzi do głowy... Czy tylko ja tak mam?
PS Naprawdę powstaje coś takiego jak gatunek sick-lit? :O
Na koncie mam parę książek typu sick-lit przy których nie obyło się bez załamań nerwowych, tony chusteczek. Choć książki takie wpływają na mnie bardzo emocjonalnie i tak z chęcią przeczytam kolejną. "Trzy kroki od siebie" chwyci za serce czytelnika, da do myślenia oraz poszerzy wiedzę lub poznamy co to za choroba jest mukowiscydoza a także daje nam wgląd w to, jak wygląda życie z taką chorobą. Każdy z bohaterów książki ma swoje marzenia, pragnienia a choroba to uniemożliwia i wtedy poznają siebie, bo każdy zasługuje na miłość. Chętnie wezmę się za tą książkę a później film i porównam.
OdpowiedzUsuńTaaak, taaak ta książka jest cudowna. Piękna historia miłosna, lecz troche smutna. Nie wyobrażam sobie, żebym nie mogła dotknąć mojego chłopaka to byłaby katorga. Książka jest bardzo dobra, porusza cudowną historię miłosną. To jedna z lepszych książek jakie czytałam - 10/10. Polecam ją każdemu z całego serca.
OdpowiedzUsuńJuż na samo wspomnienie o książce "Gwiazd naszych wina" zachciało mi się płakać. Oj takie pozycje wyciskają ze mnie wszystkie łzy. O tej książce oczywiście słyszałam, o filmie też jest bardzo głośno. Rzadko czytam takie do bólu wzruszające powieści, z reguły ciężko mi się po nich pozbierać. Tę książkę mam już oczywiście na liście do przeczytania, a po Waszej recenzji wnioskuję, że ta historia dwojga młodych ludzi jest pod każdym kątem doskonała. Na pewno po nią sięgnę, jeszcze nie czytałam żadnych opinii na temat ekranizacji ale już domyślam się, że będą równie przychylne. Zdecydowanie zaraz po przeczytaniu obejrzę film i sama się przekonam jak to wyszło.
OdpowiedzUsuńWidziałam zwiastun ekranizacji i bardzo mnie zainteresował! Do tego stopnia, że zastanawiam się czy w pierwszej kolejności nie sięgnąć po książkę, bo zdecydowanie zachęcasz :)
OdpowiedzUsuńaga-zaczytana.blogspot.com
Chyba gdzieś słyszałam o tej książce i bardzo mnie zaintrygowała. Co prawda zwiastuna nie oglądałam, ale chyba na razie bardziej interesuje mnie książka. Chociaż w sumie zastanawia mnie od czego zacząć czy od filmu czy od ksiażki... hmmm... Po Gwiazd naszych wina chętnie poczytam coś równie dobrego :) Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie delikatnie rozczarowała. Liczyłam na coś więcej. Chociaż oryginalna okładka prezentuje się znakomicie. :D Muszę film jeszcze obejrzeć. ;)
OdpowiedzUsuńJools and her books
Nawet lubię książki z motywem choroby(czy koniecznie każdy motyw teraz będzie miał swoją nazwę gatunkową???), o ile są dobrze napisane, a choroba nie jest wprowadzona na takiej zasadzie, że ma się wrażenie, że autor stoi nad tobą i woła: ,,teraz płacz". Poza tym, dziwi mnie, że zawsze w tych książkach na końcu bohaterowie umierają - a naprawdę nie każda ciężka choroba musi prowadzić do zgonu. Gdyby czasem zdarzyły się powieści, w których chora osoba przeżywa, to mogłoby dodać nadziei osobom, które same zmają się z podobnymi problemami i jednocześnie nie utrwalać stereotypów, że ,,po co się leczyć, skoro i tak umrę""(tak, czytając i oglądając różne nastolatkowe twory spotykam się z historiami chorych ludzi, którzy nie idą do szpitala i nie biorą leków).
OdpowiedzUsuńTa historia akurat zapowiada się naprawdę ciekawie po części też ze względu na nietypową chorobę bohaterki - bo rzeczywiście o mukowiscydozie mówi się mało, chociaż z tego co wiem odsetek cierpiących na nią jest dosyć spory. Mam nadzieję, że autorzy opisali chorobę zgodnie z poprawnością medyczną.
Od początku spodobały mi się charaktery postaci - kontrolująca się do przesady dziewczyna i zbuntowany chłopak. Od razu widać, że główni bohaterowie nie będą przesłodzeni i wyidealizowani, więc można się spodziewać, że wątek miłosny będzie się opierał na czymś więcej niż słodkich słówkach i migdaleniu się. Liczę, że postacie drugoplanowe też będą dobrze opisane.
Bohaterowie i humor zapowiada, że opowieść naprawdę nie będzie przesłodzona i dramatyczna na siłę. Zapowiada się przyjemna, wzruszająca lektura. Fajnie, że recenzja pojawiła się na blogu, bo o filmie na podstawie tej książki dużo się mówi, ale o samej powieści trochę mało.
Ja muszę przyznać, że książki czy filmy o chorobach omijam szerokim łukiem. Swego czasu na polskim rynku był wysyp produkcji czy właśnie książek o tej tematyce i zwyczajnie mi się ona przejadła. Miałam dość, że ciągle gdzieś się ona przewija. Na szczęście wielkie bum minęło i odetchnęłam szczerze mówić, bo zaczęło mnie to przytłaczać. Powyższa książka zaintrygowała mnie ze względu na zwiastun filmu. Po pierwsze - mimo, że choroba, to jednak inna, coś ciekawego. Po drugie - bardzo lubię tego młodziutkiego, uroczego aktora :D (z głowy mi wypadło jak się nazywa). Postanowiłam więc, że przeczytam książkę, chociażby dlatego by potem obejrzeć film. Mam jednak nadzieję, że będę zadowolona z wątków, które się pojawią.
OdpowiedzUsuńJakos nigdy nie wzruszaly mne takie historie. Choc nie ukrywam, ze lubie ksiazki w ktorych pojawiaja sie wątki medyczne i jak bohaterowie zmagaja sie ze swoimi chorobami. Zawsze wtedy mam chwile refleksi. Ludzie najczęściej nie doceniaja swojego zycia, tego ze sa zdrowi, ze tak na prawdę moga wszystko. Dopiero jao dopadnie ich choroba, kalectwo badz cos co nagle ogranicza im w jakis sposob swoje zycie, dopiero wtedy "otwieraja" sie oczy i ludzie chca zyc. Dopiero jak cos straca. Jest to smutne.
OdpowiedzUsuń