piątek, 31 stycznia 2020

Leylah Attar - "Mgły Serengeti"

Autor: Leylah Attar 
Tytuł: Mgły Serengeti
Wydawnictwo: Papierówka
Data wydania: 2019
Ilość stron: 368
Ocena: 6/10

Opis:

„I tak, w starej czerwonej stodole u podnóża Kilimandżaro, doświadczyłam nieuchwytnej magii, z którą spotykałam do tej pory się tylko w wielkich historiach miłosnych. Trzepotała wokół mnie jak nowo narodzony motyl i osiadła w moim sercu. Wstrzymałam oddech, bojąc się, że ucieknie i nigdy więcej jej nie odnajdę”.
Po wybuchu bomby w centrum handlowym we wschodniej Afryce dochodzi do niezwykłego spotkania dwójki nieznajomych.
Jack Warden, rozwiedziony właściciel plantacji kawy w Tanzanii, traci ukochaną córkę, a Rodel Emerson, młoda nauczycielka, przeżywa podobną tragedię po drugiej stronie kuli ziemskiej.
Para zwykłych ludzi, połączonych tragicznym popołudniem, wyrusza w niezwykłą podróż przez rozległe równiny Serengeti w celu uratowania trójki dzieci.
Jednak nawet jeśli bohaterowie podołają temu zadaniu, na końcu drogi czeka na nich następna tragedia. Czy poradzą sobie z utratą miłości, która zdaje się być ulotna niczym mgła zanikająca w promieniach słońca?
„Czasami słyszysz o historii pięknej niczym tęcza, która otula twoje serce. Chociaż nie możesz jej złapać, to na zawsze zapamiętasz jej kolory i magię”.
„Mgły Serengeti” to historia miłosna oparta na prawdziwych wydarzeniach, opowiadająca nie tylko o rodzącym się uczuciu, ale i o bólu po stracie kochanej osoby. To jednotomowa powieść osadzona we współczesnym świecie.

Recenzja:

Opis mnie zaciekawił, więc postanowiłam dać szansę tej książce i zobaczyć, co w niej takiego wyjątkowego. Ogólnie historia była ciekawa i nietypowa - nie spotykam się z takimi wątkami zbyt często, ale chyba nie była to jednak książka dla mnie, z racji tego, że nie potrafiłam się wczuć w głównych bohaterów. No cóż, tak czy siak - jeżeli bardziej lubicie klimaty związane z podróżowaniem na drugi koniec świata, to może ta powieść bardziej Was wciągnie, niż mnie.

Wybucha bomba w centrum handlowym we wschodniej Afryce. Jack Warden, miejscowy właściciel plantacji kawy, traci tam ukochaną córkę, której nie był w stanie pomóc, bo w tym czasie ratował ciężarną matkę z dzieckiem. Dla niego był to koniec pewnej ery, bo przy okazji urwało to też kontakt z jego byłą żoną, z którą w pewien sposób wymieniał się córką (część roku spędzała u niego, a część u jego byłej żony). Jednak nie tylko on przeżywa tragedię - bo w wybuchu ginie także Mo, siostra Rodel, która z dnia na dzień przyjeżdża do Afryki tylko po to, by przez chwilę pożyć życiem swojej ukochanej siostrzyczki. 

Drogi Jacka i Rodel szybko się przecinają. Bohaterka - chcąc w pewien sposób wypełnić wolę Mo - musi prosić Jacka o pomoc w swego rodzaju "przemieszczeniu" albinoskich dzieci, zanim ich rodziny ich sprzedadzą na rytualne mordy. Główny bohater nie od razu chce pomóc, bo widok dzieci tym bardziej przypomina mu o jego stracie, ale w pewien sposób jest zmuszony, żeby ich uratować. Tak oto zaczyna się wspólna historia dwójki nieznajomych, których nie tylko połączył wybuch w centrum handlowym, ale także wiele innych rzeczy... 

Wolę prostsze historie i romanse osadzone bardziej w Europie, ale nie można zaprzeczyć, że "Mgły Serengeti" mają w sobie jakiś czar i urok. Autorka napisała tę książkę naprawdę dobrze i wcale się nie dziwię, że akurat ta pozycja została wydana w Polsce. Chociaż czasami nie byłam w stanie wczuć się w sferę emocjonalną, to jednak rozumiałam działania, którymi kierowali się bohaterowie, a to chyba najważniejsze.

Nigdy wcześniej nie czytałam takiej opowieści i mam wrażenie, że pewnie już nie będę czytała. Ciężko oddać taki klimat. Dodatkowo - z opisu wiemy, że jest to historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, co tym bardziej jest szokujące. Nigdy nie znałam Afryki od tej strony, ale cóż... w końcu poznałam.

Okładka według mnie jest dosyć słaba. Napisy są fajne, czcionka jest świetnie dobrana, ale sama grafika jest taka, że sobie można nią podetrzeć wiadomą część ciała. Całkowicie bezsensowna, wcale nie zachęca czytelnika do tego, żeby sięgnął po powieść. Bardziej mi się kojarzy wręcz ta oprawa graficzna z jakimś ezoterycznym poradnikiem, a nie z ciekawą książką.

Podsumowując, według mnie warto przeczytać, chociażby dlatego, żeby zobaczyć, jak wygląda świat, który opisuje autorka. Może Wam spodoba się bardziej - bo jak mówię, ja chyba za bardzo wrosłam w te "typowe" powieści, żeby zrozumieć w pełni to, co starała się opowiedzieć Leylah Attar. Nie żałuję jednak żadnej sekundy spędzonej przy czytaniu tej pozycji. 


11 komentarzy:

  1. Opis książki jest dla mnie mało zrozumiały ale recenzja już bardziej zachęca. Kupić bym jej nie kupiła ale jeśli trafiłaby się w prezencie to czemu nie. Życie albinosów w Afryce jest przerażające. Znam ten temat z programu Martyny Wojciechowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam co nieco o sytuacji albinosów w Afryce, to bardzo ciężki temat. Do tego tragedia osobista dwójki bohaterów. Jak dla mnie na dzień dzisiejszy za dużo nieszczęść. Ostatnio mam wrażenie, że gdzie się nie obrócę tam napotykam problemy, nie tylko swoje, ale również przyjaciół. Dlatego książka, choć wierzę, że warta przeczytania musi poczekać. W tym momencie potrzebuję raczej odstresowania i zakończeń typu: żyli długo i szczęśliwie, jakkolwiek banalnie to brzmi, lub też, gdy poziom stresu niebezpiecznie mi się podnosi, dobrze mi robi krwisty kryminał, ze ścielącymi się zwłokami. Nie pogardzę też dobrą komedią kryminalną, trochę uśmiechu nie zaszkodzi w tym zwariowanym świecie. Problemy egzystencjalne i nieszczęścia zostawiam na kiedy indziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. W jakiś sposób recenzja zachęciła mnie do poszukania tej książki. Sądzę, że taka tematyka mnie wciągnie. Warto zanurzyć się w tym świecie wykreowanym przez autorkę, opartym na prawdziwych zdarzeniach. Wpisuję na listę. Jestem ciekawa swoich wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak, jakbym miała patrzeć na okładkę i opis w życiu bym po nią nie sięgnęła. Recenzja już lepsza, bo o albinosach w Afryce nie słyszałam więc z ciekawości bym mogła przeczytać 🙂

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam się, że nie wiem co myśleć o tej pozycji. Opis, faktycznie, bardzo zachęcający. Czego nie da się już napisać o recenzji. Trochę smaczku dodaje fakt, że historia oparta na prawdziwych wydarzeniach. Szczerze to nie wiem. Może napiszę, że nie będę się opierała tej książce, jeśli ona sama trafi w moje ręce - np. poprzez jakiś book tour, albo w każdy innych możliwy .

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka ładna okładeczka... Nie pomyślałabym, że dotyczy Afryki i robiąc rachunek sumienia - znam dwie powieści, której akcja dzieje się w Afryce. Rzeczywiście mało ich powstaje, ale wszystkie opowiadają o świecie, o którym nie mam zielonego pojęcia i jego wątki zawsze mnie zaskakują. Wszystkie dlatego będą interesujące. Trochę jednak nie wierzę, żeby ta powieść "oparta na faktach" rzeczywiście jakieś fakty miała (przeinaczone fakty to jednak kłamstwa), przeżyłam już taką i powiem szerze, że inaczej się takie odbiera, gdy zna się fakty. W każdym razie o Afrycę nic nie wiem, więc chcętnie ją obejrzę z bliska.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie pierwszy raz jak okładka nijak ma się do treści książki 😢 O dramacie dzieci i dorosłych albinosach słyszałam dzięki Martynie Wojciechowskiej, ona sama adoptowała jedną dziewczynkę, była ona nawet w Polsce ❤ Przerażające jest to jak wiele zła ciągle jest na świecie. I że to ludzie ludziom je czynią 😢 Książki o trudnej tematyce nie są dla mnie nowością, czasem po takie sięgam, dlatego myślę,że jak będę miała możliwość to przeczytam ją, choć na pewno jest to ciężka pod względem emocjonalnym opowieść 😔

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo nietypowa fabuła i przez to intrygująca. Przekonuje mnie tak w połowie, bo chyba nie należy ona do książek które czyta się w kilka godzin "na jednym wdechu", potrzebuje ona trochę czasu na zrozumienie i przetrawienie, a przynajmniej w pierwszej połowie książk, z tego co zrozumiałam. Ale nie czytałam chyba żadnej książki której akcja byłaby osadzona w Afryce, i nie spotkałam się z taką historią, więc jest to dla mnie pewnego rodzaju nowość. Tym bardziej, że oparta jest na prawdziwych faktach więc może być też trochę zaskakująca.
    Nie wiem czy spodobałaby mi się ta książka, nie wiem czy by do mnie trafiła, ale wiem, że nie codziennie spotyka się takie historię, więc z chęcią podejmę próbę przeczytania jej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka bardzo dziwna, ani do tytułu nie pasuje, ani do treści. Lubię powieści, szczególnie oparte na faktach opisujące nieznane problemy i zakątki tego świata. Jedyne, co mnie nie przekonuje do tej pozycji, to wątek miłosny. Sądzę, że gdyby autorka skupiła się na powieści bez podtekstów romansu, wyszłoby o wiele lepiej, cóż, a może takie były fakty? Życie nie raz zaskakuje nas bardziej niż niejedna opowieść.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka ukazująca ważne tematy z którymi boryka się Afryka. Kiedyś oglądałam program dotyczący albinosów na terenie Afryki wiem, że oni są tam postrzegani bardzo negatywnie, boją się ich tam. Chyba nie mam żadnej przeczytanej książki która jest obsadzona w Afryce. "Mgły Serengeti" mnie intrygują. Nietuzinkowa lektura, do tego na prawdziwych wydarzeniach historia jest oparta jeszcze bardziej przyciąga. Afryka tajemniczy, magiczny kontynent przyciąga swoimi sekretami, może się w nich zagubię.

    OdpowiedzUsuń
  11. A mi okładka się nawet podoba :) Fakt, nie skojarzyłabym jej z romansem, raczej z jakąś fantastyką, ale przyciąga wzrok i widząc ją po raz pierwszy przyjrzałam się jej bliżej. Co do treści to jestem trochę zaskoczona i rozczarowana. Choć opisu nie czytałam, to skądś w mojej głowie wziął się obraz całkiem innej fabuły. A tu okazuje się, że nie do końca jestem zainteresowana przeczytaniem jej. Na pewno Afryka to miejsce, z którym nigdy w książce się nie spotkałam i może to być ciekawe doświadczenie, aczkolwiek biorąc pod uwagę fakt, że tak ogromna ilość powieści czeka u mnie na przeczytanie (plus te ciągle zapowiadane), że powyższą sobie raczej odpuszczę. Może jak przypadkiem wpadnie mi w ręce to dam jej kiedyś szansę, ale na tę chwilę to na innych książkach się skupiam.

    OdpowiedzUsuń