czwartek, 18 czerwca 2020

Penelope Ward - "Gdy skończy się sierpień"

Autor: Penelope Ward
Tytuł: Gdy skończy się sierpień
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2020
Ilość stron: 296
Ocena: 7/10

Opis:

Rok temu Heather Chadwick miała jeszcze naście lat i sporo planów na przyszłość. Niestety, wszystko się zmieniło. I to na gorsze. Jej ukochany zdradził ją przy pierwszej lepszej okazji, a starsza siostra Opal popełniła samobójstwo. Dodatkowo stan zdrowia matki poważnie się pogorszył i zamiast wyjechać na studia, dziewczyna musiała zostać w domu, by zapewnić rodzicielce odpowiednią opiekę. Wszystko wokół Chadwick stało się rutynowe i przewidywalne. Ledwo dwudziestoletnia dziewczyna wpadła w wir męczących obowiązków. Wydawało się, że swoje najlepsze lata spędzi przy łóżku rodzicielki. Inny scenariusz nie wchodził w grę.
Noah Cavallari fascynował ją od samego początku. Przyjechał do miasta na lato, by odpocząć. Zdaniem dziewczyny wyglądał idealnie, a do tego był silny, męski i opiekuńczy. Niestety, poza przyjaźnią nie zamierzał zaoferować Heather niczego więcej. Może dlatego, że był kilkanaście lat starszy, a może z powodu prześladującej go przeszłości. Niezależnie od tego, gdzie przebywał i jak ciężko pracował, wciąż nie mógł odnaleźć spokoju. Nie chciał miłości dziewczyny, choć jej piękno i dobroć wywarły na nim ogromne wrażenie. Bo przecież gdy lato się skończy, będzie musiał wyjechać...

Z kart tej książki przeczytasz przepiękną historię o uczuciu rodzącym się z przyjaźni i nieśmiałej fascynacji. Przekonasz się, jak piękna jest bliskość i porozumienie dusz, dzięki którym każdy dzień nabiera blasku. Zrozumiesz, jak trudna bywa odpowiedzialność i poświęcenie, gdy trzeba dokonać wyboru. Zakochać się u progu lata jest łatwo, ale czy ta miłość ma szansę, by dotrwać do jesieni?
Co zrobisz, gdy lato się skończy?


Recenzja:

To nie jest moje pierwsze zetknięcie z Penelope Ward, ale zwykle czytałam ją w duecie z kimś innym. Byłam ciekawa, jak wypadnie "Gdy skończy się sierpień" na ich tle - a na dodatek byłam ciekawa (po zapoznaniu się z opisem), co ciekawego nam autorka zaserwuje. Ogólnie, po przeczytaniu całości, twierdzę, że była to dobra, fajna lekturka, z którą miło spędziłam czas. Na dodatek nie był to taki typowy romans, który rozwijał się od samego początku, tylko było sporo swego typu podchodów. Warstwa psychologiczna problemów także była intrygująca. Oceniam tę pozycję bardzo pozytywnie!

Heather - główna bohaterka tej książki - ma raptem ze dwadzieścia lat, chociaż bardzo wcześnie musiała dorosnąć. Co gorsze, jej życie nigdy nie było usłane różami - chociaż pod względem materialnym jej rodzina radzi sobie dobrze, to pod każdym innym... No cóż. Ojciec ma nową rodzinę, matka ma depresję, a ukochana siostra zabiła się dokładnie w dniu urodzin Heather. Można by się załamać, prawda? Na dodatek dziewczyna nie poszła na studia, żeby zajmować się swoją rodzicielką, przez co spędza całe dnie na zajmowaniu się domem - w tym domkiem, który wynajmuje jej rodzina od wielu lat.

Właśnie do tego domu na jakieś trzy miesiące wprowadza się Noah. Jest to facet, który także ma swoją historię - począwszy od tego, że rozwiódł się już z żoną, a skończywszy na tym, że jest fotografem, który brał udział w wielu ciekawych projektach, które często nie są w stanie wyjść mu z głowy. Nie jest to oczywiście wszystko, co jest związane z Noahem, ale więcej nie mogę Wam ujawnić. Wspomnę jeszcze tylko o jego wieku... facet ma trzydzieści cztery lata... i stara się odpędzić od Heather, która od samego początku go podrywa w bardzo spontaniczny, często humorystyczny sposób.

Relacja Noaha z Heather rozwija się dosyć powoli. Przez mniej więcej pół książki poznajemy właściwie głównych bohaterów i ich historie. Pod względem psychologicznym - to fajny zabieg, bo naprawdę jesteśmy w stanie polubić bohaterów i wczuć się w ich emocje, kiedy akcja zaczyna nabierać tempa. Pod tym względem wcale się nie zawiodłam, chociaż w innych książkach tej autorki, które znam (które były pisane w duecie), jakoś zwykle więcej się działo. Niemniej jednak "Gdy skończy się sierpień" to i tak wspaniała opowieść!

"Gdy skończy się sierpień" to według mnie bardzo dobra książka - zarówno pod względem dialogów, opisów, jak i bohaterów. Czyta się ją lekko i szybko. Wydaje mi się, że wiele osób będzie się mogło przy niej odprężyć, bo nie jest to bardzo wymagająca lektura. Niemniej jednak na pewno trudno się od czytania oderwać - bo przedstawione problemy potrafią zawrócić czytelnikowi w głowie. Lubię takie pozycje!

Grafik według mnie zastosował ciekawy zabieg - kolorystykę, która przypomina jesień, czyli ten moment "tuż po sierpniu". Nie wiem, czy było to takie celowe i przemyślane, ale jak dla mnie to było genialne posunięcie. Coś ciekawszego niż zwykły facet na jednokolorowym tle... Jestem zachwycona tym pomysłem. 

Podsumowując - chciałabym takich książek jeszcze więcej. Mam nadzieję, że autorka dalej będzie tak produktywnie pisać: zarówno sama, jak i w duecie. Polecam się zapoznać z panią Ward - najlepiej w różnych odsłonach. Pisze świetne wątki romantyczne. Dajcie jej szansę! "Gdy skończy się sierpień" na pewno powinien wylądować na Waszych listach czytelniczych. 

10 komentarzy:

  1. Nie znam jej jeszcze, chociaż nazwisko owszem, obijało się o uszy kilkakrotnie. Może rzeczywiście warto po nią sięgnąć. A okładka inna niż te utrzymane w odcieniach szarości przyciąga wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nazwisko znane mi od dawna i do tej pory nie przeczytałam żadnej książki tej autorki.Dam jej szansę, na pewno. To prawda, te kolory na okładce są piękne, lekko jesienne. Bez tych nudnych szarości i czerni, jak w większości okładek z facetami. "Gdy skończy się sierpień" bardzo przyciąga mój wzrok. No i środek też zachęcający /ta recenzja/.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciepłe jesienne barwy, które przykuwają uwagę do siebie. Postać mężczyzny, który przywodzi mi na myśli nieco bohatera książek Nicolasa Sparksa (skojarzenie było automatyczne). Dostrzegamy otoczkę z jesiennych żółtych liści, a to wszystko z podkreślającym tytułem, który składając się z trzech słów, wygląda zupełnie inaczej w przypadku każdego słowa. Gdy napisane elegancką czcionką, w barwach żółci, jak gdyby pisane było odręcznie piórem z zawijasami. Skończy się, już widzimy w białym kolorze, prostą czcionką, wymiarami mniejsze niż poprzednie słowo. I na końcu słowo Sierpień, czcionka podobna, jak do prostego — Skończy się, a jednak większa i znów w barwie żółci. Podobnie z imieniem oraz nazwiskiem autorki — Penelope za pomocą bieli, a Ward żółci. Spodobała mi się ta okładka, ciepła, jesienna, taka typowa, klasyczna jak lektury do czytania przy kominku w jesienne wieczory. I właśnie dlatego mi się podoba za tę prostote. Zauroczyła mnie również historia zawarta na kartkach książki. Oto otrzymujemy Heather Chadwick, dziewczynę, która w swym życiu sporo już przeżyła. Zdrada ukochanego, śmierć siostry, pogorszenie stanu zdrowia matki. Efektem czego 20-letnia dziewczyna, która jeszcze do niedawna planowała iść na studia, zostaje w miasteczku, aby zaopiekować się matką. I mamy jego Noah Cavallari starszy o kilkanaście lat, przyjechał tylko na lato, aby odpocząć. Jednak on ją fascynuje, pomimo tego, że może zaoferować jej jedynie przyjaźń. Nie chce jej dać, niczego więcej z powodu różnicy wieku tego, co przeżył w przeszłości i świadomości, że gdy minie lato będzie musiał wyjechać. Jak widzimy w opisie — Z kart tej książki przeczytasz przepiękną historię o uczuciu rodzącym się z przyjaźni i nieśmiałej fascynacji. Przekonasz się, jak piękna jest bliskość i porozumienie dusz, dzięki którym każdy dzień nabiera blasku. Zrozumiesz, jak trudna bywa odpowiedzialność i poświęcenie, gdy trzeba dokonać wyboru. Zakochać się u progu lata jest łatwo, ale czy ta miłość ma szansę, by dotrwać do jesieni?
    Co zrobisz, gdy lato się skończy?. Otrzymujemy tutaj piękne słowa, a ja wiem, że zarówno po lekturze recenzji, jak i opisu możemy domyślić się, iż spotkamy historię dwojga ludzi, którzy zostali skrzywdzeni przez los w rozmaitych aspektach. To ciepła historia o dokonywaniu życiowych wyborów, o tym, jak los może nas zaskakiwać, przynosić to, czego tak naprawdę się nie spotykamy. Gdy zobaczyłam okładkę, spodobała mi się ona, z kolei po lekturze treści wiem, że otrzymam coś, z czym będę mogla miło spędzić czas, obserwując relację rozwijające się pomiędzy Heather a Noah.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy skończy się sierpień... tytuł sprowadza moją głowę na ziemię. Ja tutaj myślę, o wakacjach, a to jedno zdanie sprawiło, że zaczęłam myśleć o ich końcówce.
    Książka nie jest porywająca i szału nie zapowiada recenzja. A mimo to mam ochotę ją przeczytać. Dlaczego? Bo jest fajnie napisana, bo bohaterzy są fajni i dialogi nie naciągane, bo potrafi zakręcić w głowie i problem zgłębiony, a nie po łebkach potraktowany ( takie obietnice wytyczałam z recenzji).

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna książka, naprawdę polecam każdemu

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic nie czytałam tej autorki, w bibliotece trudno znaleźć nowsze powieści tego typu, no cóż jak uda się gdzieś dostać czy w bibliotece czy może w jakimś konkursie 😉 to z chęcią przeczytam, bo fabuła i recenzja zachęca 💚

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam kilka książek pisarki zawsze umilały mi czas. "Gdy skończy się sierpień" jest to historia o dojrzałych bohaterach Heather pomimo młodego wieku jest już nad wiek dorosła, lubię książki gdzie jest różnica wieku u głównych postaciach lektury. Miłość wakacyjna w książkach pojawia się od pierwszego wejrzenia a tu Penelope Ward podeszła inaczej, wole kiedy miłość dojrzewa jak dobre wino, można smakować powoli. Autorka umie wywołać fajny klimat w książkach, na pewno "Gdy skończy się sierpień" będzie przeczytana.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawkowane romanse są najlepsze. Możemy delektować się tym co zachodzi pomiędzy bohaterami, a nie od razu wszystko mieć podane na tacy. To żadna frajda czytać romans w którym na pierwszych juz stronach wybucha miłość a później wielkie nic.
    W Heather widzę bardzo młodą i odpowiedzialną osobę która wiele przeszła i szczerze jestem ciekawa jak sobie z tym wszystkim radzi. Za to Noah'a nie wiele tu poznajemy dlatego nie jestem w stanie o nim nic napisać.
    Książka ta ukazuje kilka trudnych tematów a mimo to jest nadal lekka i niezbyt wymagająca, wiec możemy się przy niej zrelaksować.
    Okładka ciekawa, na pewno wyróżnia się na tle większości romansów, mimo, że tak naprawdę grafik stworzył tylko inne tło, bo nie oszukujmy się, mężczyzna jak mężczyzna, bywa na co drugiej okładce, to jednak tło robi tutaj ogromną robotę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy jeszcze nie czytałam nic od Penelope Ward w pojedynkę, ale większość historii, które napisała w duecie chociażby z Vi Keeland wspominam naprawdę dobrze, więc chyba to dobry czas, żeby nadrobić także jej samodzielne książki :D

    Pozdrawiam;
    https://niepoprawnarecenzentka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuję się intensywnie zachęcona :)
    Monolitka

    OdpowiedzUsuń