Autor: Caroline Angel
Tytuł: Zabójcza gra
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2020
Ilość stron: 272
Ocena: 4/10
Opis:
Gdy określenie "zabójczo przystojny" przestaje być tylko przenośnią
Życie Neve Campbell w ciągu kilku godzin kompletnie się rozsypuje. Dziewczyna traci grunt pod nogami, kiedy odkrywa, że chłopak zdradza ją z jej najlepszą przyjaciółką. Co gorsza, nakryty na gorącym uczynku, ukazuje swoje prawdziwe oblicze - bezwzględnego brutala. Zdradzona i pobita Neve jeszcze nie wie, że prawdziwe problemy dopiero przed nią. Gdy stanie oko w oko z mordercą, zrozumie, co to znaczy znaleźć się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Niespodziewanie bezwzględny i zimny zawodowiec darowuje młodej kobiecie życie. Przestępca ma piękne, fiołkowe oczy...
Między trojgiem bohaterów: Neve, jej byłym chłopakiem Timothym i Cameronem, płatnym zabójcą o niezwykłym spojrzeniu, już wkrótce rozpocznie się niebezpieczna gra. Pełna nieczystych zagrywek, brudnych chwytów i fauli. Zabójcza, ale równocześnie fascynująca. Tak jak sam Cameron, który z czasem przestaje budzić w Neve strach, a zaczyna... Dziewczyna sama do końca nie wie, jak nazwać te uczucia. W końcu jednak będzie musiała stawić czoła prawdzie - a to może być dla niej trudniejsze niż udział wbrew własnej woli w gangsterskich rozgrywkach.
Ostatnio czytałam już jedną książkę tej autorki. Dałam jej cztery gwiazdki - "Zabójczej grze", powieści, którą dzisiaj recenzuję, też daje taką samą notę. Te pozycje są napisane w bardzo podobnym poziomie - ot, lekkie do poczytania, pełne różnych zgrzytów i czasem trochę nielogiczne pod względem fabuły. Dla mnie "Zabójcza gra" była ciut męcząca w czytaniu - ale to w związku z tym, że w wielu kwestiach była niedopracowana. Niestety.
Neve Campbell jest młodą dziewczyną. Jej życie jest raczej dosyć proste - mieszka ze swoim facetem, kocha swoją pracę w sklepie, a do tego uwielbia swoją przyjaciółkę. Do czasu. Szybko okazuje się, że jej ukochany przyprawia jej rogi - i to z jej najlepszą przyjaciółką. Serce głównej bohaterki łamie się wtedy na części. Do tego wszystkiego Neve staje się świadkiem morderstwa - w związku z czym zostaje zraniona scyzorykiem.
Może być gorzej? Owszem, może. Okazuje się, że morderca ma na punkcie Neve swego rodzaju obsesję - spotyka się z nią w sklepie, na siłowni, w szpitalu. Dosłownie wszędzie, chociaż sam mówi, że tak naprawdę zwykle są to przypadki. Do tego wszystkiego ukochany Neve - jej okropny ex - okazuje się złym człowiekiem. Szybko rozpoczyna się między tą trójką gra. Zabójcza gra - jak twierdzi już sam tytuł. Jak się to skończy? Musicie dowiedzieć się sami!
Nie chciałam zdradzać zbyt wiele z fabuły. Książka nie ma nawet trzystu stron, jest dosyć krótka. Mimo tego nie czyta się jej szybko i lekko. Ja się przy niej męczyłam - czytałam trzy dni w stylu: "biorę do czytania, czytam kilka stron, odkładam". Po prostu nie byłam w stanie przeczytać to za jednym zamachem. Głównie z powodu głównej bohaterki - o której zaraz napiszę, ale także chodziło o to, że przymknęłabym już oko na niedopracowaną fabułę, ale po prostu momentami sposób przekazywania emocji był po prostu śmieszny i komiczny. Przykład? Kiedy Neve dowiaduje się o zdradzie, jej była przyjaciółka wysyła jej wiadomości w stylu: "haha, teraz on jest mój, bo jestem lepsza" - tylko jest to tak napisane pod względem słownictwa, jakby pisała to nastolatka po odbiciu komuś faceta. A co robi Neve? Płacze i rozpacza. A następnego dnia? Niby jest lepiej, nawet trochę się na duchu podnosi - dopóki nie dostaje podobnego tekstu. I znowu płacze i rozpacza. Kwestia emocji w tej pozycji jest więc na dosyć niskim poziomie - i to trzeba by dopracować najbardziej.
Główna bohaterka po raz kolejny traciła charakter w niektórych sytuacjach. Dokładnie tak, jak było to w przypadku romansu z ochroniarzem (poprzednia książka autorki). Tyle, że Neve jest taką swego rodzaju kluchą od początku, a poprzednia bohaterka - byłą raczej ciut silniejsza na starcie. Neve nie jest moją ulubioną postacią, ale nie jest też moim najbardziej znielubionym bohaterem w tej powieści.
Sama autorka jest dopiero na początku swojej drogi. Na razie jej książki są dosyć przeciętne. Jednak - pomimo zagranicznego pseudonimu - jest to Polka. A ja naszym rodzimym autorom życzę jak najlepiej, stąd mam wrażenie, że za jakiś czas Caroline Angel trochę się rozbudzi, zacznie te powieści bardziej dopracowywać. W końcu z każdą kolejną książką warsztat powinien się rozwijać. Taką mam nadzieję. Z góry także mówię, że planuję sięgnąć po jej kolejną książkę - żeby zobaczyć, czy jest jakiś progress. Tyle, że na razie są wydawane chyba książki, które autorka pisała kiedyś na Wattpadzie - stąd nie wiem, która powstała pierwsza. No cóż, postaram się to doczytać w najbliższym czasie.
Podsumowując: "Zabójcza gra" nie powala na kolana. Ale myślę, że wielu osobom się ona spodoba. Dużo osób w internecie pozytywnie wyraża się o tej pozycji. Moim wymogom jednak ta książka nie do końca podołała. Mam jednak nadzieję, że kiedyś będę mogła napisać pozytywną recenzję dla tej autorki. Zobaczymy, jak się to potoczy, co?
Opis "Zabójczej gry" mnie zaciekawił, tylko czym dalej w recenzji to mój entuzjazm w stosunku do książki osłabł. Historia posiada potencjał tylko pisarka jakby pogubiła się, nie dopracowała szczegółów (scyzoryk narzędzie zbrodni), jak dla mnie za duży chaos. Życzę Caroline Angel jak najlepiej niech dopracuje detale a może następna książka będzie lepsza. Ja na razie podziękuję pisarce.
OdpowiedzUsuńFabuła mnie nie przekonuje, zakochana w płatnym mordercy. Nie, nie, to już przesada. Nie moje klimaty zupełnie. 😁
OdpowiedzUsuńNie podejmę tej gry, bo może okazać się dla mnie zabójcza ;-) Nie mam ochoty sprawdzać, czy też będę męczyć się fabułą, a emocje, które powinna nieść ze sobą ta pozycja, będą u mnie budzić zupełnie inne reakcje. Nie tym razem... może następnym. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńZaczęło się bardzo ciekawie, ale potem już mniej. Nieciekawa "rozmemłana" bohaterka, niedopracowana fabuła, zawodowy zabójca z obsesją na punkcie bohaterki, świadek morderstwa zraniony scyzorykiem? Dziwne. Daruję sobie. Wbrew pozorom kryminał wcale nie należy do "łatwych", trzeba go dopracować w każdym szczególe, żeby był przekonujący. Tutaj autorce się chyba nie udało.
OdpowiedzUsuńNo tak, po pierwszym akapicie już wiem, jakie będę mieć wrażenie całej powieści. Jeśli ktoś mówi, że dana pozycja zawiera pełnię różnych zgrzytów i bywa "czasem trochę nielogiczna" pod względem fabuły, "męcząca w czytaniu", to ja nie mam w niej czego szukać. Takie przygody kończą się u mnie zwykle wnerwieniem i ołówkiem w łapie (na poprawianiu błędów gramatycznych lub innych dopiskach). Ja uważam, że skoro ktoś godzi się na wydanie podobnej pozycji, to oznacza kompletny brak szacunku dla czytelnika i kiepsko świadczy ogólnie o poziomie wydawnictwa. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego ktoś marnuje czas na napisanie takich energooszczędnych historii, potem ktoś inny marnuje pieniądze na ich wydanie i oszczędza jak może na korektorze (korektorach w tym przypadku potrzeba napisać), okładce, papierze i czymkolwiek innym tylko może. Na dodatek serce mi pęka, gdy przeczytałam, że to Polka, która jeszcze chce udawać zagraniczną... Jaki niby z niej aniołek?! Taka tania ksywka... Infantylna. Nie przypominam sobie wcześniejszej recenzji jej pozycji, ale widać, że za drugim razem zawodzi podobnie jak za pierwszym. A w zasadzie nawet gorzej. Straszne. Dla takich chwil warto zostać analfabetą.
OdpowiedzUsuńOpis wydaje mi się ciut za długi, już bardziej wzbudził moją ciekawość początek recenzji. Ale wiedziałam, że skoro ocena nie jest wysokich lotów to ten początkowy entuzjazm musi w którymś momencie opaść i właśnie czytając recenzję dalej, dowiadujemy się co jest z tą książką nie tak. Sam pomysł na fabułę nie jest taki zły, tylko jego wykonanie. No przykładowo ta wiadomość którą dostaje główna bohaterka od swojej przyjaciółki.. jak z książki dla nastolatków. Raczej dorośli ludzie się tak nie zachowują. No i faktycznie to nie wzbudza żadnych emocji a raczej irytację. Główna bohaterka bez charakteru i podejrzewam, że poboczni bohaterowie (przykład: przyjaciółka Neve) również nie są najlepsi. Nie jest to pierwsza książka tej autorki, i jak widać po poprzedniej recenzji książki Caroline Angel, nie zbyt rozwija ona swoje skrzydła. Oczywiście chętnie będę śledzić kolejne powieści autorki i chętnie się dowiem czy w kolejnych książkach poprawi ona swój warsztat i jej twory będą bardziej dopracowane, jednak czytanie jej książek jak na razie sobie daruje.
OdpowiedzUsuńNieco przestraszyłam się tej okładki, a przyznam, że chyba nie chciałabym spotkać w ciemnym zaułku mężczyzny takiego, jak ten przedstawiony na okładce. Na pozór wydaje się spokojny, a jednak jest w nim coś niepokojącego, i nie jest to jedynie wina fioletowych oczu. To typ człowieka o dwóch twarzach, osoby, która nagle może zmienić się nie do poznania. Jednak przyznam, że okładka idealnie pasuję do tytułu książki, jakim jest - „Zabójcza gra". Historia Neve Campbell to historia kobiety, która miała styczność właśnie z takim mężczyzną, gdy nakrywa swego chłopaka Timothy'ego na zdradzie ze swą przyjaciółką odkrywa równocześnie jego prawdziwą twarz, bezwzględnego brutala, który jest w stanie ją pobić. Życie jej nie oszczędza, zwłaszcza że już po tym, gdy zostaje pobita, spotyka twarzą w twarz mordercę — Camerona, który co dziwne postanawia jednak darować jej życie. Życie zaczyna przeplatać losy całej trójki, skłaniać ich ku różnym wyborom, różnym zachowaniom, a Neve wbrew pozorom, wbrew temu, co mogłaby wcześniej myśleć, zaczyna czuć coś więcej do mężczyzny o fioletowych oczach, mężczyzny, który jest mordercą. Finalnie przejdźmy do mej oceny i do tego, czy sama zdecyduje się na lekturę „Zabójczej gry". Hmm fabuła mnie do siebie przekonała, z chęcią przekonam się o grach tej trójki, nie nastawiam się na wybitny poziom twórczości literackiej, zapowiada się to na zwykłą prostą książkę, w sam raz na relaks, na spędzenie przyjemnego popołudnia, a nie na mentalne zmagania z wysokim poziomem książki pod względem literackim. Także czemu nie, przekonajmy się, jak to jest żywić uczucia do płatnego mordercy?
OdpowiedzUsuń