czwartek, 31 grudnia 2020

T.M. Frazier - "Perversion. Perwersja"

Autor: T.M. Frazier 

Tytuł: Perversion. Perwersja.

Wydawnictwo: Kobiece

Data wydania: 2021

Ilość stron: 280

Ocena: 6/10

Opis:

W tej historii księżniczka nie zakochuje się w księciu, ale w oprawcy.
Miłość powinna być jak romantyczna bajka. Nasza jest jak śmiertelna klątwa. Jestem zabójcą Bractwa Bedlam, ona złodziejką pracującą dla mojego największego wroga. Wykorzystuję ją, ona mną manipuluje. Serce i rozum podpowiadają mi, żeby uciekać od niej jak najdalej. Ale pragnę jej tak bardzo, że nic innego się nie liczy.
Tristan i Emma Jean nie mieli zbyt wiele czasu, by się poznać podczas pierwszego spotkania, ale już nigdy nie byli w stanie o sobie zapomnieć. On właśnie porzucał dom dziecka i udawał się do rodziny zastępczej, ona ze łzami w oczach próbowała przekonać go do przygarnięcia kota, ale tak naprawdę ukradła mu portfel. Kiedy spotykają się po raz drugi, stoją już po przeciwnych stronach barykady. Jednak w miłości, tak jak w wojnie gangów, żadne zasady nie obowiązują.

Recenzja:

Dawno nie spotkałam się z tego typu książką - a już szczególnie z serią, która jest tak mroczna, tak brutalna, tak... prawdziwa. Jeśli w zapowiedziach mignęło Wam "Perversion. Perwersja" - to przeczytajcie tę recenzję, zanim podejmiecie decyzję, czy oby na pewno podołacie czytaniu tej powieści. Ja osobiście jestem na "tak" - co odzwierciedla moja ocena. Natomiast uważam, że kolejne tomy jeszcze bardziej się rozwiną - także pod kątem zawartego w nim mroku. Nie wszyscy podołają lekturze. Zapraszam więc do recenzji - która mam nadzieję - przedstawi Wam jaśniejszy obraz tego, czego można się w tej pozycji spodziewać, a także przygotuje Was na to, że to nie jest lekka powieść dla relaksu. 

"Perversion. Perwersja" to pierwszy tom serii o gangach ulicznych. Jedno miasteczko, a jest tam ich aż trzy - trzy niebezpieczne grupy, które sprawiają, że nikt nie może zasnąć spokojnie. Niestety, wśród nich znajdują się także dzieci - które później dorastają na osoby, które w tym świecie pełnym bólu, cierpienia i krwi muszą się odnaleźć. Nie do końca nazwałabym to mafią - bardziej to taka typowa gangsterka, bez eleganckich koszul i garniturów - tylko ze spluwą, prostytucją i przewozem różnych nielegalnych rzeczy. 

W tym świecie żyje mała Emma Jean, która została wrzucona do systemu opieki społecznej. Gdy ją poznajemy, ma dwanaście lat, sterczące na wszystkie strony włosy i płacze z powodu kota. Szybko okazuje się jednak, że to cwana, sprytna manipulatorka, która nie dosyć, że bez problemu kradnie portfel, to jeszcze nie wie, że czasem powinna ugryźć się w język - bo przecież dziecku nie przystoi wyzywanie osób starszych, a już tym bardziej nie przystoi przeklinanie. 

Pewnego dnia poznaje ona kolejnego chłopaka z systemu opieki - Tristana aka Ponurego - i chociaż ma ona zaledwie dwanaście lat, to zakochuje się w nim bez pamięci. Szybko jednak okazuje się, że ich losy są od siebie bardzo odległe. Chłopak, mający cztery lata więcej od Emmy Jean, trafia do nowej rodziny, w której chcą zrobić z niego zabójcę Bractwa Bedlam - mimo wszystko Tristan jest tam bardzo szczęśliwy. Natomiast Emma Jean trafia pod opiekę brata swojej najlepszej przyjaciółki - Gabby - i szybko okazuje się, że znajduje się w najgorszym możliwym miejscu. Brat Gabby szybko udowadnia, że w jego domu nie można być nikim - można być nawet dziwką, ale trzeba na siebie pracować. 

Mijają lata, zmienia się sytuacja, ale trzy gangi dalej ze sobą konkurują. Natomiast Emma Jean i Tristan są w tym wszystkim niczym Romeo i Julia. Chociaż właściwie na początku nie mają oni pojęcia, jaka jest sytuacja - bo prawda wychodzi na jaw dopiero po tym, kiedy spotykają się po bardzo długim okresie czasu. Nie porównałabym tej pozycji jednak do Romea i Julii - przede wszystkim dlatego, że to dopiero pierwszy tom serii, która już teraz nie rysuje przyszłości bohaterów w kolorowych barwach. Jestem ciekawa, jak to wszystko się skończy, dlatego na pewno przeczytam kolejną część. Jestem tylko ciekawa, czy pojawi się ona jeszcze w 2021 roku?!

Mam wrażenie, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze. To był początek, swego rodzaju zarys tego, co będzie się działo - a i tak daje temu aż sześć gwiazdek na dziesięć. Uważam, że "Perversion. Perwersja" pozostawia w człowieku pewien mrok, o którym później przez jakiś czas się myśli. Na pewno ta pozycja jest bardziej poruszająca niż większość książek o mafii. Jest taka... momentami bardziej brutalna, bardziej szczera. 

Trudno mi się pisze o tej pozycji. Dopiero co ją skończyłam czytać i mam jeszcze w głowie pewien mętlik. Niemniej jednak uważam, że warto dać szansę "Perversion. Perwersja". Myślę, że wielu osobom się to spodoba - a już na pewno czytelnikom, którzy gustują w powieściach typu mafia. Wydaje mi się, że to naprawdę może być jedna z lepszych tego typu serii o gangach. Szczególnie, że rynek wydawniczy naprawdę potrzebuje odskoczni od schematów... 

7 komentarzy:

  1. T.M. Frazier jest mi nieznana lecz wiem że jej historie do zwyczajnych, pospolitych nie należą tak samo jest z "Perwersja". Mroczna na groźne tematy, książka która ukazuje dwoje dzieci których system nie interesuje się robią co mogą żeby przeżyć. Dawno nie czytała takiej mocnej historii (za mafią jakoś nie ciągnie mnie oprócz jednej pisarki) może gangi mnie zainteresują. Jestem otwarta na te książki.
    P.S. Do Siego Roku

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przypadło mi do gustu zastosowane tutaj graficzne rozwiązanie na okładce, gdzie twarz mężczyzny, jego wizerunek skrywa się za literami, zdecydowanie bardziej wolę, gdy mogę ujrzeć go w całości, dla mnie jest to znacznie lepsza opcja. Chociaż oczywiście szanuje wybór, który tutaj zastosowano, wyrażam, jedynie swe zdanie, gdzie klimat okładki nie wpadł w me oko. Miłość nie zawsze jest łatwa, nie zawsze obrazuje nam się w cukierkowych barwach, miłość to także mrok, niebezpieczeństwo, ułuda, gdzie myślimy, iż to coś cudownego, spokojnego, a jednak zderzenie z rzeczywistością zmienia nasz światopogląd. I tak jest tutaj, nasi bohaterowie to nie osoby, które są urocze, miłe, dobrze wychowane. Życie zetknęło już ich wcześniej, jako ofiary systemu, dzieci bez rodziców, z domów dziecka. Gdzie on przenosi się do domu zastępczego, a ona próbuje mu ukraść portfel. Życie zetknie ich również później, po wielu latach, gdy Tristan oraz Emma Jean stoją po dwóch przeciwnych stronach barykady, należą do dwóch (z trzech w mieście) wrogo do siebie nastawionych gangów. On morderca, ona złodziejka. On ją wykorzystuje, ona nim manipuluje i chociaż wiedzą, że powinni siebie unikać, ciągnie ich do siebie, jak ćmy do ognia. Chore uczucie, chora miłość, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone i należy być świadomym, że każdy dzień może być ostatnim. „Perversion. Perwersja” to nie książka, w której ładnie okraszone cudownymi elementami zostanie pokazane brutalne uczucie, brutalna rzeczywistość skrywająca się za tytułową perwersją. Spodziewam się tutaj czystej prawdy, a nie czegoś, co zostanie złagodzone w dużej mierze w treści, ukazanej słowami. Jak mogłam wywnioskować z recenzji, szykuje nam się ciekawa odskocznia od utartych, znanych nam już schematów, a ja jestem gotowa na ich spotkanie. Gotowa na zetknięcie się z mrokiem, który może skrywać się w książce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa recenzja. Może kiedyś znów przekonam się do takich powieści. Ten tytuł mówi bardzo wiele. Mocna książka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za takimi książkami. Księżniczka zakochuje się w oprawcy - to zdecydowanie nie moja działka. Gangi i mafie to nie jest moja ulubiona tematyka, daruję sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. A tam może niewiele wiem o życiu, a już na pewno o działaniach w takich gangach, ale nie wierzę, by dwunastolatka mogła "zakochać się bez pamięci", szczególnie że na głowie miała zupełnie inne rzeczy. Owszem, miło że wreszcie jakiś autor ma zamiar zrywać ze schematami, zabrać się za tematykę brutalną i pokazać całej reszcie, że można inaczej, można lepiej, ale cóż... ja tam dostrzegam sporo zgrzytów, także w samym opisie książki... Ponadto przynajmniej to pierwsze wrażenie przypomina "zaproszenie" do fantastyki, a nie wyobraźni na tle realnego obrazu życia, w zasadzie wersji widzianej przez autorkę. No bo hej, imiona typu Tristan i Emma Jean (chociaż to ostatnie nawet fajne)? Bractwa Bedlam? Nawet bardzo mi to pachnie pewnym zamiłowaniem do Martina...
    T.M. Frazier to babka, który już taki styl chyba ma... Jest prawie tak płodna jak King, tyle że zupełnie inny gatunek. W każdym razie przynajmniej okładka według mnie niezła. Trochę mnie martwi, że tyle książek powstaje o gangach, mafiach, moim zdaniem kompletnie przerysowanych, w pewnym skrzyżowaniu z dawnym bondowskim stylu. Ja bym chętnie zwiedziła zupełnie inny świat. Bardziej realny. Bardziej prawdziwy i namacalny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Że im się nie znudzi o tym samym pisać... Odgrzewane kotlety, nic ciekawego niestety. Ale są fani takiej literatury, i oni się cieszą na pewno na świeżynkę w tym nurcie 😉

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie książka się bardzo podobała i już nie mogę doczekać się kolejnego tomu :)

    OdpowiedzUsuń