środa, 17 marca 2021

Kristen Ashley - "Idealny detektyw. Rock Chick. Tom 5"

Autor: Kristen Ashley

Tytuł: Idealny detektyw. Rock Chick. Tom 5

Wydawnictwo: Akurat

Data wydania: 2021

Ilość stron: 576

Ocena: 8/10

Opis:

Ava Barlow nienawidzi mężczyzn i ma ku temu powody. Kiedy więc odkrywa, że jej najbliższa przyjaciółka jest zdradzana przez kłamliwego i skłonnego do romansowania męża, postanawia dać mu nauczkę. W tym celu zatrudnia prywatnego detektywa o doskonałej reputacji, który ma się zająć szukaniem haków na niewiernego męża koleżanki. W ostatniej chwili Ava zmienia zdanie, ale jest już za późno, bo detektyw - Luke, wielka miłość Avy z lat dziecinnych - zdążył zorientować się, że dziewczyna wplątała się w jakąś nieciekawą sprawę. Pracując w agencji detektywistycznej Nightingale Investigations, widział niejedną Rock Chick w akcji i wie, że to się nie może skończyć dobrze. Ava nie chce przyjąć pomocy od seksownego detektywa, lecz Luke Stark nie zwykł się poddawać. Poza tym ma kajdanki i nie zawaha się ich użyć…

Recenzja:

"Idealny detektyw" to już piąty tom serii Rock Chick - serii, którą pokochały miliony. Ja także ją kocham, bo uwielbiam pomysły tej autorki i sposób, w jaki ona pisze, natomiast oczywiście jest też jeden, duży minus, o którym też Wam później opowiem. Ogólnie dałam ocenę 8/10 (więc wysoko!), a do tego czytałam do późnej nocy, bo się nie potrafiłam oderwać - więc no, jak sami widzicie, "Idealny detektyw" to cudowna powieść, którą mimo tego minusa, o którym opowiem zaraz, warto przeczytać.

Jak to jest, że kocham twórczość tej autorki, a tak bardzo nienawidzę tego, że w serii Rock Chick ci główni bohaterzy (męscy) są takimi dupkami aka samcami alfa? W sensie na początku serii tego tak nie odbierałam, później, bo powtarzało się to praktycznie co książkę, ciut zaczęło mnie to drażnić. Tu też tak jest - niby miłość między głównymi postaciami jest oczywista, ale główna bohaterka to silna babka, a jej facet dosłownie nie daje jej podejmować swoich wyborów i najchętniej by ją osikał, żeby inni faceci wręcz czuli, że należy ona do niego... W pewnych aspektach jest to seksowne, bo faceci w tej serii bardzo dbają o bezpieczeństwo swoich dziewczyn (którym ciągle się coś dzieje), natomiast zwykle bywa to irytujące.

Ava zna Luka od lat. Była jego sąsiadką i zawsze byli sobie bliscy. Jednak w związku z osobistymi problemami, w pewnym momencie dziewczyna zniknęła z jego życia. Wróciła po latach - wyglądając jak seksbomba - i skierowała się do miejsca pracy swojego przyjaciela z czasów dzieciństwa (w którym notabene od zawsze była zakochana), bo jej przyjaciółka potrzebowała pomocy w związku z tym, że chciała się uwolnić od toksycznego, zdradzającego męża (a Luke mógł łatwo zdobyć na niego obciążające dowody).

Szybko się jednak okazuje, że Luke w pewien sposób jest na Ave zły - bo się od lat nie odzywała, a na dodatek teraz między nimi jest chemia, która nie daje o sobie zapomnieć. Ot, Luke po prostu stwierdza, że główna bohaterka jest jego dziewczyną, bo w końcu on dalej coś do niej czuje, a na dodatek sama do niego przyszła (nawet, jeśli powód był inny) - i to nawet, jeśli ona sama przy pierwszym spotkaniu ma raczej ochotę od Luka uciec, bo nie spodziewała się, że poczuje taki ogrom emocji. 

Ogólnie, jak to w serii Rock Chick bywa - Ava opiera się zalotom Luka, chociaż nie do końca rozumiałam, dlaczego czasem tak twardo stąpała w tych postanowieniach, skoro nie miała problemu - gdy już w jej życiu pojawiło się zagrożenie, typu ludzie chcieli ją porywać i tym podobne - aby spać z Lukiem w jednym łóżku. Właśnie elementem, który odgrywał tu największą rolę było to, że Ava była zagrożona, Luke starał się ją bronić, ale jednocześnie to wyglądało mniej więcej tak, że on wiedział lepiej, a główna bohaterka miała mu się podporządkować i najlepiej bezgranicznie go uwielbiać.

Kurczę, na razie brzmi to dosyć negatywnie. Ale no, tak jak już wspomniałam - strasznie boli mnie to, że takie fajne laski, jak Ava, które są doskonale skonstruowane - i z którymi chętnie bym się zaprzyjaźniła - nagle głupieją troszkę z miłości. Luke też jest dla mnie bardzo fajny - tylko jego zachowanie samca alfa czasem mnie denerwowało - bo mógłby z Avy zrobić sobie równą partnerkę, z którą razem zwalcza wszystkie problemy i trudności. 

Oczywiście Kristen Ashley pisze w taki sposób, że nie da się od jej książki oderwać - i to naprawdę warto podkreślić. Nie znam innej autorki, która by sprawiła, że nawet z książką chodzę do wc, a na dodatek zapominam o jedzeniu. Tylko ta pisarka ma na mnie takie działanie. Już dla samego tego, jak ta książka jest napisana, czyli dla świetnych dialogów, dopracowanych opisów, niezwykłych scen erotycznych (od których niejeden będzie miał rumieńce!), a na dodatek dla świetnie przedstawionych emocji i uczuć - WARTO PRZECZYTAĆ! Jak też mówiłam, postacie same w sobie też są realne, prawie, jak żywe, na dodatek często mają fajne, zabawne akcje. Tylko ta nadmierna postawa samca alfa... Ale i do tego ostatecznie się da przyzwyczaić, tak mi się wydaje. Bo w trakcie czytania jakoś mi to nie przeszkadzało, dopiero po skończeniu, jak myślałam nad fabułą - jakoś tak mi się to znowu mocno uwypukliło.

Warto też powiedzieć, że w całej tej serii główna bohaterka wpada w problemy, z których "jej facet" ją wyciąga. Niemniej jednak wygląda to mniej więcej tak, że to fajny dodatek w fabule, o którym lubię czytać, bo coś się dzieje. Gdyby to wszystko skupiało się tylko na tym, że facet narzuca wolę swojej ukochanej, a ona najpierw walczy, po czym podporządkowuje się swojemu losowi, to chyba bym rzuciła książką w kąt.

Nie wiem, czy mimo wszystko moja recenzja nie brzmi jakoś bardziej negatywnie niż pozytywnie. No ale wiecie, piszę to, co mi leży na sercu - a w tym momencie kocham dosłownie każdy aspekt tej książki, bo jest on naprawdę idealny, tylko nienawidzę tej zbytniej dominacji. Jak mówię - mogło mi się to podobać w pierwszym tomie Rock Chick. Może nawet w drugim. ALE TO JEST PIĄTY! Mogłam się trochę zbulwersować, prawda? 

Jeśli jednak mimo wszystko macie ochotę na świetną przygodę - i na książkę, która jest napisana tak, że pochłonie Was bez reszty, to zapraszam do sięgnięcia po "Idealny detektyw". Naprawdę jest więcej plusów niż minusów, chociaż mam wrażenie, że nie do końca to w tej recenzji zawarłam. Tak to jest, jak się piszę recenzję kilka godzin po przeczytaniu... No nic nie poradzę. Przynajmniej macie relację z pierwszej linii! 

9 komentarzy:

  1. Bardzo lubię serie Rock Chick. Jak narazie dwie pierwsze części za mną ale już pokochałam pióro autorki. Zupełnie nie przeszkadza mi ,ze A sankami alfa, wręcz przeciwnie mam wielką frajdę jak bohaterki działają im na nerwy. W tej serię uwielbiam humor. Niektóre rozmowy są przezabawne, a sytuacji komiczne. Do tego autorką ma bardzo przyjemny styl pisania. Niby grube, każda chyba ponad 500 str ma A czyta się je świetnie . Napewno przeczytam resztę Części tej serii

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam (jeszcze?) nic od Kristen Ashley i chyba nie prędko to się zmieni... Nie lubię, gdy ten sam schemat powtarza się w kolejnych powieściach tego samego autora, jakby uważał, że czytelnicy się "nie kapną". To trochę smutne i mimo wszystko - nie szanowanie postaci czytelnika. No dobrze, możliwe, że wyłącznie w moim odczuciu. Lubię jednak przemyślane fabuły i częściej... nie w takiej formie. Fabuła jakoś też do mnie nie przemawia zbyt mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam twórczości autorki. Czy pragnę to zmienić? Raczej nie... Choć relacja z pierwszej linii jest pełna emocji, to jednak przeraża mnie ilość tomów /musiałabym zacząć od pierwszego/, jak i tematyka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się zatrzymałam na pierwszej części Rock Chick, styl pisarki jak fabułą i bohaterowie przypadli mi do gustu. Tylko no właśnie tu już piąta część i widzę podobny schemat 'mężczyzna dominuje, który chce wszystko kontować który ratuję damę z opresji' jak dla mnie za dużo powtarzalności w tej serii. Kristen Ashley nie można odmówić że fajnie pisze, wprowadza do historii mnóstwo zwrotów akcji a sceny między bohaterami wywołują uśmiech na twarzy oraz rumieńce. "Idealny detektyw" jest świetną odskocznią od szarej rzeczywistości, ale nie wiem czy dotrwam do tej części.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbieram się i zbieram, żeby ją przeczytać i jakoś mi schodzi. Trochę mnie martwi ten powtarzalny schemat, nie przepadam za samcami alfa, ale może dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam serii ale będę starała się to nadrobić, bo lubię, gdy nie można od książki się oderwać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piąty tom, rany kiedy to minęło... Ja jeszcze nic nie czytałam tej autorki. Może kiedyś, chociaż, jak tak czytam te opisy i recenzje, to mam wrażenie jakby każda książka tego typu poruszała w fabule ciągle i to samo. Nie wiem, może się mylę, ale takie mam odczucia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam już 3 pierwsze tomy,ale jeszcze ich nie czytałam. Bardzo podobają się pi opisach i mam zamiar uzupełnić moją domową biblioteczkę o kolejne tomy z tej serii,tylko kiedy i za ile to następni,to już jedną wielką niewiadoma😁Będę je śledzić i polować na nie🙂Bardzo jestem ciekawa ile idealnego detektywa, jest w idealnym detektywie😁 Z tą duważdominacjąam tak samo. Co za dużo to niezdrowo,autorka przy kolejnych tomach powinna,tego trochę tego odjąć ,zmienić coś w tym wątku 🙂Bardzo dziękuję za recenzję 😘B.B

    OdpowiedzUsuń