Autor: Magdalena Szponar
Tytuł: W płomieniach
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2021
Ilość stron: 330
Ocena: 6/10
Opis:
Pełny zmysłowości i nieszablonowego humoru debiut
o płomiennym uczuciu. Trzyma w napięciu do ostatniej strony.
Kiedy Rafał wyciąga drobną kobietę z pożaru, nie wie jeszcze, że jego cały świat runie w posadach. Dla niej złamie wszystkie swoje zasady. Dla niej zaryzykuje własne życie. Czy to wystarczy Marcie, gdy pozna prawdę o mężczyźnie, który wcale nie jest bohaterem? Jak potoczą się losy dwóch osób różniących się od siebie niczym woda i ogień? Czy płomień namiętności wystarczy, by uchronić rodzące się uczucie?
W płomieniach to pierwsza część cyklu Cztery żywioły, który łączy jedno - gorące, namiętne uczucie wystawione na próbę. Bohaterowie powieści będą musieli walczyć z demonami przeszłości, by wygrać w najważniejszym starciu swego życia. A stawką będzie miłość.
Recenzja:
I znowu, chyba drugi raz w tym miesiącu, w myślach pojawia mi się tylko: TO JEST DEBIUT?! Bo ciężko uwierzyć, że tak dobrze ten debiut jest napisany... i że czyta się go z taką przyjemnością. Jasne, było według mnie niewiele minusików, ale to ewidentnie jest do dopracowania - i myślę, że kolejne tomy tej serii to już mnie z nóg powalą. Traktuję "W płomieniach" jako taki wstęp - i według mnie to naprawdę dobry wstęp do twórczości Magdaleny Szponar!
Rafał jest strażakiem, który uwielbia swoją pracę - a raczej adrenalinę, którą wtedy czuje. Pewnego dnia, podczas jednej z akcji, wynosi z płonącego budynku kobietę, która mimo sytuacji, od razu wpada mu w oko. Szybko okazuje się też, że Marta - bo tak nazywa się uratowana kobieta - przeżywa tylko i wyłącznie dzięki Rafałowi, a na dodatek wychodzi też na jaw, że on także jej się podoba.
Nie będę więcej za dużo zdradzać, bo mam wrażenie, że jakbym coś napisała, to dla części osób to by był spojler, bo w międzyczasie dużo się dzieje. Wydawać by się też mogło, że teraz to już prosta droga do romansu, ale nie - było tu więcej wątków obyczajowych. Dużo więcej, niż sądziłam, że będzie, ale też na przykład całkiem fajnie opisana była praca strażaka - ja takie tematy lubię, ciekawią mnie, więc dobrze mi się to czytało. Mogłabym wręcz dodać, że akurat wątek miłosny rozwija się dosyć powoli - bo jest to dopiero pierwszy tom serii, więc też autorka nigdzie się spieszyć nie musiała.
Dużym minusem było według mnie wprowadzenie wątków akcji, trochę na siłę - bo ta historia mogłaby być bardziej przyjemna, sielankowa i wręcz rozczulałaby czytelników, a tu pojawiały się wątki tajemniczej przeszłości (to jeszcze byłabym w stanie zrozumieć), ale też mordowania podczas pożaru, czy chociażby jakieś motywy gangsterskie. W ogólnym rozrachunku ta dwójka bohaterów (i ich najbliżsi) przeżyła chyba więcej niż człowiek przeciętnie przeżyje w swoim życiu. Trochę się pod tym kątem obawiam sięgania po kolejne tomy - bo przyznam szczerze, że wolałabym więcej obyczajówki i romansu, a nawet tych scen seksu, a nie akcji, tak trochę upchniętej na siłę, żeby było "wow" i plot twist.
Napiszę też w tym momencie, że sceny seksu się pojawiają - są całkiem niezłe, dobrze się to wszystko czyta. Ale ogólnie "W płomieniach" dobrze się czyta, bo jest napisana prostym, lekkim językiem i to bardzo było w moim guście. Nawet, jeśli kilka rzeczy w fabule mi nie podchodziło (no za dużo - gdyby to jeszcze były takie bardziej przyziemne rzeczy, to bym zrozumiała, ale pomieszanie motywu strażaka i gangstera w jednej książce to już było za dużo), to sposób napisania tej pozycji był na duuuży plusik.
Rafała nie byłam w stanie od początku polubić - taki mroczny, dominujący samiec alfa, który musi mieć wszystko po swojemu i tak trochę nie traktuje odpowiednio kobiet, ale później on się też zaczął zmieniać, pewna zamiana (pod wpływem Marty) stała się u niego widoczna - i wtedy też zyskał trochę więcej tej mojej sympatii. Jak to będzie wyglądało w kolejnych częściach? Czas pokaże!
Mam natomiast nadzieję, że Iga i Olek dostaną trochę więcej miejsca na swoje przygody - i na swoje miłostki, bo bardzo te postacie polubiłam. Chyba nawet bardziej niż głównych bohaterów, bo Marta jest cichą, nieśmiałą myszką, a Iga jest jej przeciwieństwem - przebojowa, zjawiskowa dziewczyna. A i u facetów widać, że Olek nie jest dupkiem, tylko nawet ma niezłe poczucie humoru.
Okładka jest wspaniała, ma cudownie przygotowane skrzydełka (a i w dotyku jest fajna), ale największym wyglądowym plusem tej powieści jest to, co kryje środek - każdy nowy rozdział zaczyna się od tak jakby przypalonej strony, która idealnie nawiązuje do tematu ognia! BOMBA! Nie wiem, kto to wymyślił, ale od samego początku mi to wpadło w oko!
Podsumowując: dla mnie jest to udany debiut i mam tylko nadzieję, że w następnych tomach autorka dostanie od redaktorki mały znak "stop", jak będzie za bardzo szaleć z pomysłami! W końcu lepiej by było napisać więcej książek, żeby się pula inspiracji nie wyczerpała, prawda? Ja na to liczę - bo myślę, że to dopiero cudowny początek pisarskiej kariery pani Szponar i wydaje mi się, że ta autorka jeszcze nas nie raz zaskoczy!
Może to i całkiem udany debiut, ale nie mam go w planach. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuń"W płomieniach" bardzo udany debiut pomimo wciskania niektórych wątków na siłę (bez gangsterski też może być fajnie). Pomysł na fabułę super, wyróżnia się (wątek bohatera strażaka), do tego książka jest przyjemna w odbiorze oraz interesujący bohaterowie. Na pewno miło się spędzi czas czytając książkę Magdaleny Szponar. Zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuńP.S. Jak nie przepadam za okładkami gdzie mamy nagie torsy. To ta ma w sobie to coś co mnie urzekła.
Bardzo lubię czytać debiuty, jeszcze jak mówicie, że warto to znak , że trzeba się za tym rozejrzeć. Do tego jeżeli jest humor to ja to biorę w ciemno, lubię książki z humorem
OdpowiedzUsuńŁadne nazwisko... Szponar... takie drapieżne ;) No i polski autor, a raczej autorka. Jeżli chodzi o książkę, to... nie. Szczególnie już gdy okładka jest z gołą klatą (jeszcze okraszony wodą! Taki gorący, że trzeba gasić!), to mi odbiera kompletnie apetyt na lekturę. I nie chodzi mi o to, że facet na zdjęciu jest w nie moim guście czy coś, przystojne ciacho, tylko to jak sprzedawanie ogórków konserwowych z wizerunkiem gołej laski na słoiku - ni w dechę. Albo kupuje się porno obrazkowe i przykład jest na wieczku, albo lekturę, przy której wspomnianego faceta sobie wyobrażamy. Chodzi mi o to, że powyższa książka przypomina mi te korniszony - sposób jak sprzedawca chce zachęcić klienta do kupna, na wzrok, buka w worku, a nie dlatego, że faktycznie ma coś dobrego do zaoferowania. Tak więc miło, że kartki są stylizowane, że są skrzydełka i w ogóle, ale jednak dzięcioł z głównej źle do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńNo i ten przesyt pomysłów. Na ponad 300 stronach wątpię, by aż tak dało się je rozwinąć, autorzy i na 600 się nie mieszczą, nawet gdy ograniczając swoje wybryki pisarskie. Także nie wiem... jak dla mnie to średni debiut. Ale zobaczymy, co będzie dalej z tą panią.
Lubię książki z wartką akcją, w których ciągle coś się dzieje, dlatego nie przeszkadza mi gangster (o ile nie jest głównym bohaterem romansu). Natomiast okładka niestety nie dla mnie. Wydaje mi się, że te wszystkie klaty na okładkach to takie chodzenie na skróty. Nie czytać książki, kogo obchodzi, co jest w środku. Jak romans wrzucamy gołą klatę i gotowe.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że to udany debiut. Co prawda zupełnie nie moje klimaty, ale kto wie, może kiedyś się skuszę i przeczytam,a płomień z tytułu mnie porwie i rozgrzeje 😁🔥
OdpowiedzUsuńPo recenzji,jestem bardzo zaciekawiona tym debiutem ☺ Lubię takie klimaty,choć, wolałabym więcej romansu,niż gansterskich wątków. Okładka,za nic nie pasuje mi do tej książki i gdyby nie recenzja,to patrząc na samą okładkę,zniechęciłaby mnie,do książki. Przepraszam,ale książka wydaje się mieć bardzo dużo potencjał,ale przy obecnych możliwościach,tworzenia okładek,to ta książka,zdecydowanie zasługuje na dużą lepszą. Bo ileż można oglądać ma okładkach same gołe klaty🤔 Ale dzieki recenzji,książka,ta ląduje na liście do ZaCzytania się w niej kiedyś☺ Bardzo dziękuję za recenzję😘 B.B
OdpowiedzUsuń