wtorek, 11 maja 2021

Carol Wyer - "Urodziny"

Autor: Carol Wyer 

Tytuł: Urodziny

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data wydania: 2021

Ilość stron: 368

Ocena: 7,5/10

Opis:

Dwa lata temu Ava Sawyer nie wróciła z przyjęcia do domu. Co się wtedy tak naprawdę wydarzyło?

Pięcioletnia Ava Sawyer nigdy nie wróciła do domu z przyjęcia urodzinowego swojej przyjaciółki. Poszukiwania dziewczynki nie przyniosły skutku, policja okazała się całkiem bezsilna.

Jednak dwa lata później ciało dziewczynki zostaje odnalezione, za to znika jej przyjaciółka, Audrey Briggs. Audrey również brała udział w feralnym przyjęciu.

Śledztwo prowadzi komisarz Natalie Ward, matka dwójki nastolatków. Sprawa Audrey mrozi jej krew w żyłach i zarazem boleśnie przypomina poprzednie śledztwo, które miało tragiczny finał.

Natalie wkrótce odkrywa niepokojące luki w alibi matki Avy, a gdy zaczyna drążyć głębiej, okazuje się, że ojciec zabitej dziewczynki też nie mówi całej prawdy. Wiele wskazuje też na to, że coś do ukrycia ma Elsa - właścicielka centrum ogrodniczego, w którym odbywało się tamto przyjęcie.

Gdy coraz bardziej prawdopodobna staje się hipoteza, że morderca Avy i Audrey to osoba z ich bliskiego otoczenia, do domu nie wraca kolejna dziewczynka, też obecna na urodzinach przed dwoma laty. Czy Natalie uda się schwytać zabójcę, zanim zginie kolejne dziecko?

"Urodziny" to idealna książka dla miłośników serialu "Broadchurch" i fanów powieści Ruth Ware, Gillian McAllister czy Camilli Läckberg.

Recenzja:

Coraz częściej sięgam po pozycje spoza kategorii romansów i erotyków - nie jestem jakąś wielką miłośniczką thrillerów i kryminałów, moim ulubionym gatunkiem dalej będą pozycje skierowane bardziej dla kobiet, ale jak trafiam na taką perełkę, jak "Urodziny" - to zaczynam rozumieć, dlaczego tego typu powieści, co momentami mrożą krew w żyłach, są tak bardzo promowane, tak często kupowane i inne takie. "Urodziny" to pozycja naprawdę wyjątkowa - i myślę, że jak zaraz napiszę o tej pozycji coś więcej, to też tak stwierdzicie!

Dwa lata temu na przyjęciu urodzinowym zginęła mała dziewczynka - Ava. Nikt nie wiedział, co się z nią stało. Miała tylko iść do toalety, ale już nie wróciła, a ślad po niej zaginął. Wydawało się, że już nikt nigdy o niej nie usłyszy, ale pewnego dnia podczas pracy budowlanej, trafiają na zwłoki - małej blondyneczki. Badania pokazują, że to była właśnie zaginiona Ava. Śledztwo zaczyna prowadzić Natalie Ward - kobieta, która przykłada się do swojej pracy i która za wszelką cenę chciałaby dowiedzieć się, co zaszło tamtego feralnego dnia.

Problem w tym, że nie mija dużo czasu, a okazuje się, że kolejne dziecko ginie - kolejna dziewczynka, która wtedy brała udział w tamtym przyjęciu. Co więcej, też zostaje ona odnaleziona w żółtej sukience, jak wcześniej Ava, a do tego wszystkiego: ma pomalowane usta, niczym jakaś piękna laleczka. Natalie już wie, że żadne dziecko, które brało udział w tamtym wydarzeniu, nie jest do końca bezpieczne, a czym szybciej odnajdzie ona prawdziwego mordercę, tym więcej dzieci przeżyje. 

Szukanie mordercy nie jest jednak łatwe. Praktycznie od początku wiemy, że to mężczyzna - bo jako czytelnicy dostajemy bonusowe rozdziały związane z przeszłością małego chłopca, który chciał się zbliżyć do pięknej blondynki w żółtej sukience... Ale do końca nie jest wiadome, kto to. Ja sama myliłam tropy kilka razy, więc chyba to dowód na to, że ta pozycja umie wyprowadzić w pole. 

Samo zakończenie było niezłe - szczególnie pod kątem psychologicznym, gdy policja i społeczeństwo poznają motywację, która rządziła mordercą. Ja, jako studentka psychologii, byłam tym zakończeniem mile zaskoczona - i szczerze powiedziawszy, to jeszcze z chęcią bym się dowiedziała, co tam dalej się działo. 

Różowa okładka sugeruje raczej jakąś słodką historię - ale już zgaszone świeczki sugerują raczej rozgrywający się dramat - i tak bym to właśnie ujęła. "Urodziny" są połączeniem kryminału z thrillerem  psychologicznym i dramatem obyczajowym. Dla mnie świetna mieszanka, ale dosyć wybuchowa. 

Wydaje mi się, że wielu pasjonatów takich gatunków, ale też czytelników, którzy mają już dosyć czytania o jednym i tym samym, nie będzie żałować, że sięgnęło po "Urodziny". No, oczywiście pod warunkiem, że ktoś jest w stanie czytać właśnie taką historię, gdzie ofiarami są dzieci - bo znam i takich, których nerwy by na to nie pozwoliły. Dodam jednak, że krwawo nie jest - więc może się jednak skusicie?

Podsumowując: "Urodziny" to według mnie wyjątkowo dobra książka. Bardzo spodobała mi się też kreacja pani policjant, która nadzoruje całe śledztwo - i myślę, że gdyby w Polsce pojawiło się więcej książek z jej udziałem, to przeczytałabym wszystkie. A z tego, co obiło mi się o uszy, nie jest to jedyna pozycja, w której Natalie jest jedną z głównych bohaterek... 

12 komentarzy:

  1. Renata Kozłowska11 maja 2021 09:19

    Też zbyt często nie czytam książek tego gatunku ale zaciekawiłaś mnie tą recenzją więc myślę że się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  2. Na końcu w opisie pisze, ze to cos dla fanów książek Camilli Läckberg, a ja bardzo lubię jej książki, więc chetnie pp to sięgnę. Sam opis brzmi zachęcająco, do tego wasza recenzja, widać że warto po to sięgnąć. Dzięki za polecenie kolejnej ciekawej książki

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za recenzję. Dużo zmieniła w moim postrzeganiu tej książki.
    Od dawna czytam thrillery, zwłaszcza psychologiczne i kryminały. Uwielbiam myśleć przy czytaniu, a przy tych książkach jest to po prostu konieczne. Widziałam już okładkę tej książki, ale nawet nie zwróciłam na nią uwagi. Teraz, po recenzji, koniecznie muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach... nie przepadam za takim gatunkiem, ale też nie będę zarzekała się, że nie przeczytam, bo zdarza mi się sięgnąć po te książki, pod warunkiem, że ktoś wcześniej mi je polecił. Sokor czytam recenzję, że książka jest "wyjątkowo dobra", a zakończenie mile zaskakuje samą studentkę psychologii, to co mogę więcej napisać. Nie będę zastanawiała się czy czytać czy nie, jeśli książka trafi w moje rączki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za bardzo nie przepadam za kryminałami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Totalnie moje klimaty 💜 mogę też polecić coś w podobnym klimacie - "Zmierzch" Johana Theorina, książka naprawdę jest świetna

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie króluje też literatura kobieca ale lubię czasami urozmaicać repertuar, sięgam przeważnie po fantastykę, bardzo rzadko zdarzają się thrillery. Ale książka Carol Wyer wzbudziła moje zaciekawienie. "Urodziny" to ciekawa historia, pozwalająca zagłębić się w śledztwo w sprawie zaginięć dziewczynek, lektura będzie trzymała nas do końca w niepewności. Ja się piszę na to śledztwo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby oceniać książkę po okładce, ta miałaby u mnie dużego minusa. Jednak nie ocenia się książki po okładce, a przynajmniej nie powinno się tego robić. I dzięki temu wiem, że mam szansę spędzić czas z konkretną powieścią, której akcja można powiedzieć, że zaczęła się już dwa lata wcześniej, gdy 5-letnia dziewczynka nie wróciła do domu z przyjęcia urodzinowego, a potem, dokładnie dwa lata po jej zaginięciu ciało zostaje odnalezione, za to znika kolejna dziewczynka również goszcząca wtedy na przyjęciu, a później znika kolejna podobnie jak pozostałe bawiąca się wtedy na zabawie. Nagle w zeznaniach sprzed dwóch lat odnajdują się luki, a właścicielka miejsca, gdzie odbywało się przyjęcie, również ma coś do ukrycia. Giną dzieci, łączy je przyjęcie i to, w jaki sposób zostają znalezione ich ciała.... Co mogę powiedzieć, już wcześniej zdradziłam swą opinię, a więc tylko się powtórzę, dla mnie zapowiada się na dobry kryminał, który może przypaść wielu osobom do gustu. Na pewno mi już przypadł.

    OdpowiedzUsuń
  9. Słodka okładka i gorzka zawartość. Lubię takie duety, chociaż nie przywołują one cukierkowego wyrazu twarzy. Ale przecież takie jest życie. W nim nic nie jest wyraźnie słodkie i wyraźnie gorzkie. Owa słodycz i gorycz się mieszają, więc dlaczego i "Urodziny" nie miałyby ulec temu słodko - gorzkiemu szaleństwu?
    Chętnie do niej zajrzę. Nie tylko w tym miejscu, ale i na innych blogach spotkałam się z dobrymi recenzjami tej pozycji. I mam wrażenie, ze blogerzy albo się zmówili, albo mówią jednym głosem, bo wszyscy solidarnie podkreślają dobrze nakreśloną fabułę, konkretne spojrzenie na przestępstwo i bezkrwawą co prawda, ale zapierającą dech w piersiach relację.
    Jakże nie dać się uwieść takim rekomendacjom? Wszakże zamyka się w nich wszystko to, co powinna mieć w sobie dobra powieść sensacyjna, by trzymała w napięciu, zmuszała do poszukiwania przestępcy i zastanawiania się nad tym, jakie to jeszcze niespodzianki czyhają za rogiem. A kiedy skrzywdzone zostaje dziecko, serce krwawi mocniej.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam o tej powieści, ale zainteresowałaś mnie. Zapisuję tytuł, lubię takie połączenia, choć lekka nie będzie to książka na pewno.

      Usuń
  10. Nie słyszałam o tej powieści, ale zainteresowałaś mnie. Zapisuję tytuł, lubię takie połączenia, choć lekka nie będzie to książka na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdecydowanie po tej recenzji, osoby, które nie mają w książkowym repertuarze takich książek do zaczytywania się w nich, zmieniło zdanie po Pani opinii na ich temat:) Jestem i będę wielką fanką romansów, ale ileż można przez ogrom czasu odgrzewać książkowego kotleta, który cały czas smakuje jednakowo? I do którego zawsze podawany jest ten sam zestaw surówek(czytaj: okładki, sceny seksu, mafia, gangster, ucieczka, przemoc). No w końcu ma się dość i książkowy żołądek wyobraźni mówi stop. I szuka wtedy jakiegoś lekarstwa i właśnie takie książki są dobre na książkową zgagę po książkowych odgrzewanych kotletach. Bardzo dziękuję za polecajką :) Bardzo dziękuję za recenzję :) B.B

    OdpowiedzUsuń