Autor: Paweł Kornew
Tytuły: Przeklęty metal, Żniwiarz
Cykl: Egzorcysta (tom 1 i 2)
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 21 kwietnia 2021
Liczba stron: 508 + 472
Ocena: ?
Opis:
Dobrze wiemy, czym zajmuje się egzorcysta w naszym świecie – wypędzaniem demonów. Jednak czym może się parać w uniwersum, w którym diabły występują nagminnie i mocno dają się ludziom we znaki? Cóż, ogólnie tym samym. Ale nomen omen diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach. Bo w znanej nam rzeczywistości egzorcyści nie zakładają przecież zakonów. I nie mają konkurencji w postaci innych fachowców, zwanych egzekutorami.
A co się stanie, jeśli do egzorcyzmów zabierze się człowiek, który do żadnego zakonu nie należy, za to posiada odpowiednie zdolności? Tak, wówczas zaczynają się prawdziwe problemy i można liczyć na ciekawą historię.
Sebastian Mart, dwudziestokilkuletni zuch i samozwańczy egzorcysta, zostaje rzucony w sam środek sztormów politycznych, intryg i konfliktu zbrojnego. Musi sobie poradzić, a nie będzie łatwo! By zmienić losy wojny, powinien znaleźć pewne artefakty, lecz zadanie jest bardzo trudne i wymaga nie tylko wielu wyrzeczeń, ale też niesłychanej odwagi.
Recenzja:
Czy książki mogą być jednocześnie fenomenalne, jak i kiepściuchne? Taką właśnie rozterkę mam przy twórczości Pawła Kornewa. Z jednej strony pierwsze dwa tomy Egzorcysty widzę jaką wyśmienitą lekturę, z drugiej… mam co do nich trochę ale. Jeśli więc zastanawiacie się, czemu przy ocenie znajduje się znak zapytania – właśnie dlatego. Nie potrafiłabym uczciwie ocenić Przeklętego metalu i Żniwiarza w skali od 1 do 10 – mimo słabości do motywu egzorcystów.
Zacznę może od tego, że autorowi zdecydowanie pomysłów nie zabrakło – i na tworzenie świata, i na fabułę obfitującą w akcję i wyzwania. W Przeklętym metalu przeklinałam jednak to pierwsze – tu kreacja jest chaotyczna i dość nieumiejętnie poprowadzona, jednakże w drugim tomie, Żniwiarzu, gdy wiemy już mniej-więcej z czym co się je, cała historia wypada znacznie lepiej. Warto tutaj też zaznaczyć, że całe tło przypomina realistyczny świat, w stylu średniowiecznym, jednak wiele elementów tutaj od niego odbiega – i właśnie one są… no właśnie, są. Paweł Kornew wiele istotnych kwestii czytelnikowi nie wyjaśnia, co jest prawdopodobnie jego największym grzechem.
Sama postać Sebastiana Marta, naszego głównego bohatera, jest bardzo interesująca – i z kolei całkiem sympatycznie stworzona. Jest on co najmniej niestandardowym egzorcystą (samozwańczym), który nie wypędza demonów, a… więzi je we własnej duszy, dzięki czemu staje się coraz silniejszy. Autor tutaj nie tylko maluje przed nami wydarzenia teraźniejsze z jego życia, ale i zdradza co-nieco na temat jego przeszłości. Żałuję tylko, że nie pokusił się tutaj o gawędziarstwo bardziej humorystyczne (poprawia się dopiero z tym w drugim tomie), bo – przyznam Wam szczerze – bardzo na to liczyłam. Zazwyczaj fantastyka rosyjska – szczególnie takiego typu – kojarzy mi się z ciętym dowcipem i rozrywką, tutaj było mi tego za mało. Nie znaczy to jednak, że źle się przy tych książkach bawiłam.
Nie wiem, ile powinnam Wam zdradzać na temat fabuły – szczególnie w przypadku tomiszcza drugiego (dlatego też m.in. w opisie zamieściłam tylko ten należący do części pierwszej). Można rzec, że Przeklęty metal opiera się w dużej mierze na zdobyciu tytułowego metalu, gdyż pozwala on pokonać potężne istoty o paranormalnych umiejętności – i oczywiście do tego celu, niebezpiecznej wyprawy, zostaje zwerbowany nasz Sebastian. Analogicznie, we Żniwiarzu jego przygody dotyczą właśnie tej postaci i… hyhy, tu zamilknę. Powiem Wam jednak, na co możecie liczyć. Oba tomy są kapitalnie przygodowo-awanturnicze, nie brakuje w nich wyzwań i nadnaturalności (demonicznych przede wszystkim), szalonych walk. Są tu także niebanalne intrygi polityczne, a i niczego-sobie bohaterowie (mam słabość do kanciarzy, a tutaj mamy takiego Spryciarza – naprawdę go tak zwą).
Jak widzicie, ciężko ocenić mi właściwie cykl o Egzorcyście. Z jednej strony to naprawdę fantastyka genialna, z drugiej… niegenialnie stworzona. Przeklęty metal szczególnie boli moje serduszko, bo Paweł Kornew umie pisać - szkoda tylko, że tak pogubił się w kreacji. Gdybym miała ocenić serię przez pryzmat Żniwiarza… to naczytalibyście się pewnie ochów i achów. Odczucia mam więc pozytywne, ale jak bardzo pozytywne? Tego nie wie nikt. Króciutko powiem - jeśli lubicie oryginalne fantasy, w awanturniczym klimacie, gdzie przygód i kłopotów jest równie wiele, jak w serach szwajcarskich – polecam z całego serduszka! ;)
Fantastykę czytam naprawdę rzadko i muszę o niej wiedzieć, że jest naprawdę dobra by się za nią zabrać. Dlatego myślę, że po tą serię nie sięgnę ��.
OdpowiedzUsuńJa, biorę. Kupuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiam przenoszenie w inny świat i chętnie dam się porwać do tego, który trąca średniowieczem. Szczerze, już okładki do mnie przemówiły i z tej ciekawości szybko czytałam recenzję. Rozumiem rozterki recenzentki i traktuje je jako ostrzeżenie przed niedopracowanymi elementami tej historii. Ale także uwielbiam rosyjską fantastykę, z całym dobrodziejstwem humoru, ironii w niej ukrytej. Dlatego chętnie sięgnę i po Egzorcystę. Mam tylko nadzieję, że cykl ukaże się w całości, bo już zdarzyło się wydawcom przerywać rosyjskie cykle.
Oooo już mi się podoba. Muszę sobie zapisać te tytuły. To może być ciekawe, chetnie się przekonam czy trafi w mój gust.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię takie książki. Dobrze, że przeczytałam od razu recenzję obu części, bo gdybym otrzymałam recenzję tylko pierwszej części, to mimo mojego zamiłowania do takiej lektury, pewnie zrezygnowałabym z tej literatury. Teraz jednak, przygotowana psychicznie, chętnie przeczytam całość
OdpowiedzUsuńPrzyciągające okładki, fabuła też się wyróżnia, książki Pawła Kornewa to ciekawe przedstawiciele fantastyki. Szkoda tylko że czytelnik podczas czytania pierwszej części czuje się jak dziecko we mgle trzeba się uzbroić w cierpliwość podczas lektury, jakby zbyt wiele pomysłów pojawiło się w głowie Kornewa i nie posklejał je logicznie. Za to druga cześć nagradza czytelnika wytrwałość. Na razie sobie odpuszczę ten cykl, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym cyklu, a okładki sprawiają, że trudno obok nich przejść obojętnie :)
OdpowiedzUsuńNie znam książek z tej serii, jednak również ich nie poznam. Nie stanowią one dla mnie pozycji na, których widok od razu przychodziłaby mi chęć lektury, dlatego też tutaj się pożegnam.
OdpowiedzUsuńJakkolwiek fenomenalnym i ekscytującym okazałby się świat wykreowany przez Pawła Kornewa w tym cyklu, nie po drodze mi do jego książek. Literatura fantastyczna nigdy nie należała bowiem do moich ulubionych i jeśli książki z tego gatunku goszczą w moich rękach, to zazwyczaj tylko zawodowo. I pewnie tak już zostanie.
OdpowiedzUsuńNiemniej nazwisko autora nie jest mi obce. Czytałam sporo pozytywnych recenzji jego książek. Jeśli faktycznie mówią prawdę, autor reprezentuje specyficzne pióro i niezwykle oryginalny sposób kreowania rzeczywistości, przyciągając właśnie ową nieprzewidywalnością czy brakiem konsekwencji fabularnej. I na tym podobno polega jego urok. Czy faktycznie? Zostawię to już do oceny koneserom książek tego gatunku.
Aleksandra Miczek
Ostatnio z fantastyką jestem na bakier, a skoro ty masz mieszane uczucia, obawiam się, że mi nie podejdzie tym bardziej lektura tychże powieści. Z resztą wątek egzorcystów nigdy mnie nie pociągał,a wręcz przerażał trochę. 😱
OdpowiedzUsuńNie lubię tego typu powieści od zawsze. To jest książkowe danie, którego nie chciałabym pokosztować. Nie umiałabym ugryźć tego dania, nie wiedziałabym, jak i z czym go się je. A gdyby doszło do nawet lekkiego spróbowania tej książkowej potrawy, to mogłoby się to bardzo źle skończyć dla mojej książkowego żołądka (wyobraźni). A gdy Pani Dizzy ma dylemat i sama nie wie czy to się jednak nie okaże, zbyt trujące dla niektórych czytelników, to tym bardziej ja nie zamawiam tego książkowego dania. Bardzo dziękuję za szczerą recenzję :) B.B
OdpowiedzUsuń