Autor: Natalia Dziadura
Tytuł: Ten zły
Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki
Data wydania: 2021
Ilość stron: 272
Ocena: 5,5/10
Opis:
Pełna namiętności historia rodem ze słowiańskich legend.
Ponad pół wieku temu pewna kobieta wezwała boga podziemi, by uratować najdroższe istoty. Teraz jej potomkini musi zapłacić krwią, którą mu wtedy obiecano.
Lilianna dowiaduje się, że odziedziczyła po swoich pradziadkach dom na wsi. Spodziewa się ledwo stojącej rudery, tymczasem odkrywa doskonale funkcjonujące gospodarstwo. Aż zbyt idealne, zupełnie jakby ktoś sprawował nad nim nieustającą opiekę. Kim jest dziwny mężczyzna przedstawiający się jako Iwar Wels? Z pewnością coś ukrywa, ale otaczający go nimb tajemnicy tylko mocniej wpycha dziewczynę w jego ramiona.
Lila odkrywa, że niesamowite istoty ze słowiańskich legend są bardziej realne, niż mogła przypuszczać, a historia jej własnego rodu bardziej niezwykła niż niejedna baśń.
Recenzja:
To jest debiut - według mnie dosyć przeciętny, mimo całkiem niezłej koncepcji na fabułę, która według mnie nie do końca dobrze została zrealizowana. Mimo wszystko mitologia słowiańska wpleciona w historię ze współczesnej Polski - miłe połączenie. Myślę, że autorka jeszcze nieraz pozytywnie mnie zaskoczy, bo planuję sięgnąć po jej kolejne książki. Zobaczymy, w jakim kierunku pójdzie później jej twórczość - bo wiadomo, z czasem pisze się coraz lepiej.
Lila przyjeżdża na wieś, gdzie nie ma nawet zasięgu, bo odkrywa, że odziedziczyła po pradziadkach dom na wsi. Okazuje się też, że dom wcale nie jest zaniedbany - tylko nie dosyć, że bardzo ładny, to jeszcze gospodarstwo dalej funkcjonuje. Lila szybko poznaje ludzi, którzy opiekowali się jej dobytkiem, ale nawet w najśmielszych snach nie była w stanie przewidzieć, kim są ci ludzie - a raczej: te istoty.
Szybko okazuje się, że Lilianna jest obiecana bogowi podziemi, aby spłacić dług, który zaciągnęła jej prababka. Nie jest to jednak takie proste, bo sprawy szybko się komplikują - i szybko też okazuje się, że Lila nie jest wcale tak bezbronna, jak myśli. Tyle, że ona jeszcze o tym nie wie... I nie jest pewne, czy kiedykolwiek się dowie.
To, co mnie najbardziej denerwowało, to przede wszystkim to, że narracja nijak nie była oddzielona - nagle przeskakiwaliśmy między różnych bohaterów, co mnie dezorientowało - i co mi się ogromnie nie podobało, bo dosłownie zamiast się relaksować przy czytaniu, to musiałam bardzo kontrolować, z czyjej perspektywy teraz widać świat. To był zdecydowany minus.
Kolejnym minusem jest to, że autorka w sumie fajnie zaplanowała historię, ale pod koniec poleciała już w sumie takimi bardziej typowymi schematami, gdzie żadnej wielkiej niespodzianki nie było, bo od początku można się było domyślić, że Lila będzie wyjątkowa. Dosłownie motyw - tego złego (jak w tytule) i szarej myszki, która nie wie, jaka jest super. A już nie wspomnę o wątku miłosnym, który też jakoś opierał się według mnie bardziej na seksie, a nie na jakimś połączeniu dusz.
Styl pisania nie był zły - jeśli się pominie tę wpadkę ze zlewającą się narracją - chociaż raczej rzadko widuję w książkach teksty typu "idźże" - a tutaj takich rzeczy było raczej sporo. Opisy seksu jeszcze do dopracowania - chociaż według mnie nie było źle, tylko jeszcze więcej emocji i uczuć by się przydało, żeby było tak wręcz doskonale. Dialogi natomiast - czasem fajne, czasem trochę zbyt sztuczne. Szczególnie w głowę zapadł jeden dialog - rusałki - która dosłownie gada praktycznie przez stronę, a na koniec rzuca coś o tym, że nikt nie zrozumie jej nieszczęśliwej miłości i jej sytuacji, a po chwili sobie przypomina, że w sumie Lila też ostatnio miała takie dosyć trudne przygody, więc ją przeprasza i dorzuca, że sobie zapomniała. Jak się to czytało - to w moich oczach trochę biła z tego sztuczność, ale to jest coś, co się wypracowuje z każdą kolejną książką. Źle w każdym razie w kwestii pisania nie było - mogło być lepiej: i pewnie będzie.
To nie była najlepsza książka, którą ostatnio czytałam - ale bez wątpienia nie była też najgorsza. Myślę też, że lepiej bym ją oceniła, gdybym nie miała porównania, a ja romansów z dodatkiem słowiańskiej mitologii trochę się już w życiu naczytałam - i zwykle tam te fabuły jednak bardziej mi odpowiadały. Niemniej jednak dużo osób ocenia tę książkę bardzo pozytywnie - więc jeśli chcecie się przekonać co i jak, to po prostu sięgnijcie po powieść, którą dziś dla Was zrecenzowałam.
Dodam też, że to się na koniec tej historii nie zapowiadało, bardziej na to, że będą jeszcze jakieś losy, bo wiele kart nie zostało jeszcze odkrytych. Czas pokaże, czy i drugi tom wpadnie w moje łapki - i czy spodoba mi się bardziej niż pierwszy. Jedno jest pewne: jeśli przeczytam, to na pewno przyjdę do Was z recenzją. Tymczasem zastanówcie się nad tym, czy chcecie przeczytać "Ten zły"!
Ale ta okładka... No co oni mają z tymi półnagimi facetami... Pojęcia nie mam. A ja z motywem słowiańskim znam tylko Żniwiarza Pauliny Hendel 😅 To może ta by mi podeszła, nie wiem, bo romansów z takim motywem jeszcze nie czytałam 😁
OdpowiedzUsuńOpis mnie zaciekawił ale recenzja już ostudziła mije zapały więc szczerze mówiąc ie wiem czy będę czytać.
OdpowiedzUsuńJako, ze lubię słowiańskie elementy, bardzo chętnie sięgnę po tą książkę. Chocby po to by przekonać się, czy mi się spodoba. Opis wydaje sie ciekawy, wasza recenzja za to trochę juz mniej pochlebna, ale i tak kestem ciekawa. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię przeskoków przy czytaniu. Okładka jakoś nie pasuje mi do treści. Raczej nie pociąga mnie taka lektura.
OdpowiedzUsuńJestem zaciekawiona tą pozycją. Taki romans mitologiczny. Fajny odskok od romansów, którymi zostaliśmy ostatnio zalani. Jestem skłonna przeczytać, ale niekoniecznie kupić. Może w jakimś book tourze będzie albo w bibliotece? Przerażają mnie tylko te skoki w narracji. Nie lubię być tak zaskakiwana przy czytaniu.
OdpowiedzUsuńMam przesyt okładek z męskimi torsami. Lubię słowiańskie klimaty, lubię debiuty, ale tę książkę sobie daruję
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana tą historią, lubię odniesienia do zwyczajów słowiańskich. "Ten zły" to obiecujący debiut, tylko trzeba żeby Natalia Dziadura dopracowała warsztat. Pomysł na książkę świetny coś świeżego, styl pisania też nie był zły szkoda tylko że nie było znaczników przy narracji. Pomimo tego z chęcią bym przeczytała "Ten zły", będę się rozglądać w bibliotece za nią.
OdpowiedzUsuń"Ten zły" nie byłby w stanie skusić mnie nawet wtedy, gdybym przeczytała pozytywną jego recenzję. Książki, które przedstawiają roznegliżowanych facetów z niezwykle umięśnioną muskulaturą (ten tutaj o dziwo stanął tyłem), zazwyczaj reprezentują poziom owych facetów - jednostek prostych, pozbawionych potrzeby realizacji wyższych potrzeb, a ich życiem rządzi pieniądz i sex. Nie lubię takich postaci, denerwują mnie i budzą we mnie najgorsze instynkty.
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy w moje ręce wpadają starannie dopracowane debiuty. I chwała im za to. Pierwsze spotkanie autora z czytelnikiem powinno pozostawić po sobie dobre wspomnienie. Uważam, że wydawnictwa powinny dbać o to, by w świat ruszały tylko "dopieszczone" pozycje. Taka niedbałość nie świadczy zbyt dobrze o redaktorze tejże książki.
Aleksandra Miczek
Okładka by mogła być zupełnie inna. Jakoś historia i pomysł na książkę nie do końca do mnie przemawia, ostatnio wolę czytać inne książki.
OdpowiedzUsuńOkładka jak dla mnie bardziej przypomina coś w stylu kryminału lub horroru,nie wiem czemu😱W takie książkowe podziemie,nie mam zamiaru schodzić. Książkowe podziemie jest fajne, ale z innymi towarzyszami. Z tym towarzystwem z tej książki,nie mogłabym się za bardzo odnaleźć i wytrzymać. Za dużo innych fajnych podziemi czeka,aż je odwiedzę ,więc mimo świetnej recenzji, przepraszam,ale tej powieści,mówię nie. Bardzo dziękuję za recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuń