Autor: Dawid Grosman
Tłumaczenie: Regina Gromacka
Tytuł: Wchodzi koń do baru
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 13 października 2021
Liczba stron: 224
Ocena: 7/10
Opis:
Najbardziej szokujący stand-up, na jakim kiedykolwiek byliście.
Pewnego dnia do sędziego Avishaia dzwoni dawno niewidziany kolega z dzieciństwa, by zaprosić go na swój występ. Niczego nie wyjaśnia – nalega jednak, by gość zjawił się tego wieczoru na widowni.
Nieoczekiwanie stand-up dojrzałego komika zamienia się w okrutny pojedynek z przeszłością. O czym i o kim tak naprawdę opowiada występujący i jaką tajemnicę odkryje przed widzami? Czy publiczność będzie w stanie znieść tę historię? Ile prawdy potrafimy przyjąć, gdy okazuje się ona nie do wytrzymania?
W tej nagrodzonej Międzynarodową Nagrodą Bookera powieści humor jest jak pistolet przystawiony do żeber, a przeszłość pochłania teraźniejszość i nie zostawia miejsca na oddech. Wybitna proza, która nie oszczędza nikogo i czyni czytelnika zupełnie bezbronnym.
Recenzja:
Wchodzi koń do baru - tytuł od razu nasuwa na myśl dowcipy, rozpoczynające się od tych słów. Tutaj też mamy konia, lecz znacznie mroczniejszego niźli ten, którego znamy z kawałów. Oczywiście, pięćdziesięciosiedmioletni komik Dowale, o którym mowa, potrafi rozbawić, lecz większość jego występu budzi mieszane uczucia - głównie obrzydzenie i strach.
Pokazuje obnażoną pierś siedzącym na prawo i lewo od sceny, posyłając im szeroki uśmiech. - Widzicie? Sama skóra i kości. Jak Boga kocham, gdybym był koniem, już by mnie na klajster przerobili, wiecie, co mam na myśli, tak?
Wśród gości na sali, siedzi narrator - przyjaciel konia z dawnych lat, który próbuje zrozumieć, dlaczego został na to piekielne przedstawienie zaproszony. Słucha monologów komika, raz zabawnych, innym razem żałosnych i chamskich, które z czasem zaczynają zahaczać o jego młode lata, o cierpienia, które długo skrywał przed wszystkimi. Zniesmaczeni widzowie powoli wychodzą - przyszli się dobrze bawić, nie słuchać dziwnej spowiedzi starca, tak dalekiej od rozrywki. Niektórych gości udaje się artyście wciągnąć w swoje piekło. Sam narrator z lekkim niedowierzaniem wpatruje się w wyczyny dawnego przyjaciela, jego zmiany nastrojów, wybuchowość - koń jest niemal cały czas w ruchu, obnaża się, a nawet bije po twarzy... To dalszy ciąg kawału? Chyba jednak nie - analizując przeszłość, narrator powoli zdaje się rozumieć...
Znika wyraz udręki, rozgoryczenia i sarkazmu, jakby po rozbłyśnięciu flesza pojawiła się twarz wyrafinowanego, subtelnego intelektualisty, niemal uszczęśliwionego, który nie ma i nie może mieć nic wspólnego z tym, co tamten tu przed chwilą wygadywał.
Przez większość powieści czułam się zdezorientowana i zażenowana. Odniosłam wrażenie, jakobym była jednym z tych widzów, których udało się w mroczny sposób oczarować - choć nie do końca rozumiałam, nie potrafiłam odłożyć książki na bok. Obserwowałam to chamsko-przerażająco-komiczne widowisko, jednocześnie podsłuchując myśli narratora - ot, zdaje się, że usiadłam obok niego. Może szeptał? Pamiętam jedynie, że przy niektórych fragmentach czułam uścisk sercu, a dłonie mi drżały, choć nie potrafię sprecyzować, co było tego głównym powodem.
- To wszystko, co mogę wam dać. Na dzisiaj koniec z rozdawaniem Dowalego. Jutro też go nie będzie. Ceremonia zakończona. Proszę zachować ostrożność przy drzwiach. Trzymać się wskazówek personelu i policji. Przed chwilą otrzymałem wiadomość, że panuje ścisk i tworzą się kolejki. Dobranoc.
Autor maluje przed czytelnikiem obraz artysty z mroczną przeszłością. Emerytowanego komika, od którego oczekuje się rozbawienia publiczności, a który - choć zdaje się starać rozśmieszać - został przygnieciony demonami z przeszłości - strachem, upokorzeniem, poczuciem winy, wojną. To w końcu historia o błędach z przeszłości, o zdradzie, o niemożności cofnięcia czasu i... bezczynności. Dawid Grosman w tej powieści uderza nie tylko w postaci, ale i w samych czytelników. Wchodzi koń do baru jest jak prawy sierpowy znakomitego boksera - ciężko się po tej książce pozbierać. Polecam osobom, którym nie straszne cięższe lektury, wypełnione wulgarnym językiem i pozostawiające po sobie uczucie dyskomfortu.
Nie są to moje klimaty, zdecydowanie się nie skusze.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie "Wchodzi koń do baru". Za wulgarna, nie przyjemna wydaje się jak też główny bohater. Na pewno wstrząsie czytelnikiem ale ja takiego trzęsienia nie potrzebuję. Tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Z jednej strony jestem ciekawa, a z drugiej strony czytanie historii życia bohatera przedstawionej w formie stand upu jakoś mnie odrzuca
OdpowiedzUsuńTytuł faktycznie brzmi interesująco, ale ty chyba tylko tyle. To niestety nie jest lektura dla mnie. Mimo wszystko dziękuję za recenzję
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, nie... Po takie książki nie sięgam.
OdpowiedzUsuńTroche mi się to kojarzy z Jokerem. Nie jestem zainteresowana.
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa, choć trudna. Ale dobrze jest od czasu do czasu sięgnąć po coś nieoczywistego, zmuszającego do myślenia. 😉
OdpowiedzUsuńŻycie potrafi zaskoczyć. I zaskakuje nas, kiedy zostajemy zaproszeni do wysłuchania spowiedzi życia. Bo chociaż tytuł mnie zaciekawił, to ja jednak nie chcę grać roli spowiednika. Nie czuję, by ta historia była dla mnie.
OdpowiedzUsuńJak tą powieść nie wywołują żadnych emocji ani humoru dobrego podczas ZaCzytania. Nie skuszę się na nią. Bardzo dziękujemy za fajną recenzję😘B.B
OdpowiedzUsuń*Takie powieści
OdpowiedzUsuń