niedziela, 3 października 2021

Vi Keeland - "Nie powinniśmy"

Autor: Vi Keeland


Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

Data wydania: 2021

Ilość stron: ok. 400

Ocena: 7,5/10

Opis:

Miłość i nienawiść dzieli cienka granica – i nie powinno się jej przekraczać. Ale siedzenie na niej okrakiem może okazać się świetną zabawą.

Bennett i Annalise poznali się w najbardziej niesprzyjających okolicznościach – najpierw on widział, jak ona niszczy jego samochód podczas próby podrzucenia mu swojego mandatu, a później okazało się, że po fuzji firm, w których byli zatrudnieni, oboje konkurują o to samo wysokie stanowisko w pracy. Żadne z nich nie zamierza ustąpić, ponieważ przegrany zostanie oddelegowany do filii w Teksasie – a oboje mają bardzo dobre powody, aby zostać w San Francisco.

Rozpoczyna się bezwzględna walka o klientów. Bennett nie zwykł grać czysto – w końcu liczy się jedynie zwycięstwo. Ale jego przeciwniczka będzie potrafiła go zaskoczyć, i to nieraz. Bennett i Annalise muszą się przekonać, o jaką nagrodę w rzeczywistości warto zawalczyć.

Recenzja:

Kocham twórczość Vi Keeland - zarówno tę solową, jak i na przykład w różnych duetach. Ta pisarka po prostu umie w romanse - co tu dużo ukrywać i owijać w bawełnę? Każda jej książka jest dla mnie niesamowitą przygodą, dosłownie pochłaniają mnie one bez reszty. Z "Nie powinniśmy" też spędziłam bardzo przyjemne kilka godzin - i pokochałam tę opowieść całym swoim sercem. Chociaż nie jest to może jakaś powieść obfita w złote myśli, to nie jest to też typowo proste romansidło, które powstało tylko dla rozrywki - bo przemycone jest w tej pozycji kilka fajnych życiowych prawd.

Bennett poznaje Annalise, gdy ta praktycznie dewastuje mu auto - a przynajmniej urywa wycieraczkę i zostawia mu swój mandat. Chwilę później okazuje się, że ta dziewczyna ma być jego nową współpracowniczką - a raczej konkurentką, bo tylko jedno z nich będzie w stanie na stałe zająć posadę, które teraz oboje dzierżą w wyniku fuzji (połączenia) dwóch firm. Niestety zwycięzca musi być tylko jeden - a zarówno Bennett, jak i Annalise mają całkiem inne style bycia i całkiem inne pomysły. Tyle, że wychodzi na to, że te pomysły ogólnie są bardzo dobre - dlatego do samego końca nie jest pewne, kto ostatecznie zostanie w firmie na dłużej.

W międzyczasie Bennetta i Annalise zaczyna coś łączyć. Chemia między nimi jest oczywista i nie da się jej ukryć. Działają na siebie niczym dwa magnesy - przyciągają się i nie są w stanie się oprzeć. Tyle, że Annalise właściwie nie do końca skończyła jeszcze ośmioletni związek, a Bennett ukrywa tajemnicę z przeszłości, która dalej rozdziera jego serce na kawałki - i przez to też mężczyzna twierdzi, że nie jest godny tego, żeby ktoś go pokochał.

Bennett i Annalise są jakby z dwóch różnych światów - on jest bardziej impulsywny, ona bardziej poukładana... Ale mimo wszystkiego zaczyna ich łączyć tak wiele, że trudno im się wzajemnie oprzeć. Jak jednak wspomniałam, to nie jest tylko romans oparty na kilku scenach erotycznych i tyle - jest tu całkiem nieźle zarysowana kwestia psychologiczna, a sam romans biurowy też fajnie został przedstawiony - bo nie jest on między szefem a pracownikiem, tylko między dwoma współpracownikami. Do tego wszystkiego wisienką na torcie jest to, że te sceny miłosne nie są tu najważniejsze - a jak już się pojawiają, to się pikantne w idealnych proporcjach, więc raczej wywołują rumieńce, a nie reakcję w stylu: "obrzydliwe".

Vi Keeland jest mistrzynią w swoim fachu - chyba nie było książki spod jej pióra, która by mi się nie spodobała. Dlatego twierdzę, że jak lubicie bohaterów, którzy są bardzo realni - ale też bardzo ludzcy, bo mają zarówno wady, jak i zalety: a często też bagaż doświadczeń z przeszłości, to na pewno polubicie nie tylko Bennetta i Annalise, ale także innych bohaterów w książkach tej autorki. Do tego wszystkiego dialogi, opisy na najwyższym poziomie. Uwielbiam też sposób, w jaki Vi Keeland tworzy atmosferę chemii między swoimi postaciami - bo dosłownie się to czuje. No a fantastyczne przedstawienie uczuć i emocji to już inna kwestia - także taka, za którą daję ogromny plusik. 

Podsumowując: Vi Keeland jest marką samą w sobie. Sięgam po jej książki dosłownie w ciemno - nawet nie muszę czytać do końca opisów, żeby wiedzieć, że po prostu muszę się z tą historią zapoznać - i tyle. Jeszcze się nie zawiodłam, a czytam historie tej pisarki dosłownie od lat. Także naprawdę, jak jeszcze nie znacie twórczości tej pisarki - szybko musicie nadrobić. A jeśli znacie autorkę, ale nie znacie akurat "Nie powinniśmy" - to polujcie na tę książkę, bo naprawdę warto: jest bardzo przyjemna i dokładnie taka, że wpasuje się w niejeden czytelniczy gust (oczywiście fanów romansów!). 

Także polecam. Polecam bardzo gorąco. I życzę miłego czytania, bo mam nadzieję, że jednak ta pozycja zagości u Was na dłużej... 

10 komentarzy:

  1. Książki Pani Vi biorę w ciemno. Uwielbiam ją ale tylko gdy pisze solo. Jakoś w duecie a najczęściej z Panelope nie daje rady dotrwać do końca niestety. Czekam niecierpliwie aż będę mogła ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam książek tej autorki, jakoś do tej pory nie miałam okazji przeczytać. Ale może się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak do tej pory nie zawiodłam się na książkach które wyszły spod pióra Vi Keeland w tych historiach są momenty słodkie oraz rozpaczy a także namiętności ale bez trudnych rozmów czy łez też się nie obejdzie. "Nie powinniśmy" zapowiada się na wciągającą oraz przyjemną a także gorącą lekturę. Ja obok takiej nie przechodzę obojętnie. Na pewno znajdzie się u mnie prędzej czy późnej.
    P.S. Okładka świetna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie to coś dla mnie. Bardzo lubię książki Vi. Na tą napewno się skuszę. Dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  5. Do książek tej autorki nie trzeba mnie przekonywać. Biorę w ciemno!

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jeszcze nic nie czytałam tej autorki, więc nie będę żałować, że tej też nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również wszystkie książki tej autorki,bądź w duecie,natychmiast od pierwszek zapowiedzi,zapisuję na liście 😍I lecą na szczyt listy zagranicznych autorów do zdobycia. Ich twórczości jest coś takiego,co urzeka,czaruje i wabi jak syreny głosem mężczyzn😀Jak już raz się wejdzie w świat stworzony przez autorkę pojedynczo czy w duecie,tak się już przepada i uzależnia☺Liczę,że to tej pozycji uda nie się dotrzeć szybciej niż później😍Bardzo dziękujemy za tą wyjątkową recenzję😘B.B

    OdpowiedzUsuń
  8. Do tej pory nie czytałam żadnej książki tej autorki, której nazwisko znane mi od dawna. Może czas spróbować? Ciekawa recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Do tej pozycji nie trzeba mnie namawiać ❤️Recenzja świetna. Bardzo lubię książki VI te solo i te w duecie z Penelope. Tę książkę biorę w ciemno

    OdpowiedzUsuń
  10. To nie jest gatunek powieści, po który sięgam często, ale tak zachwalasz tę autorkę i jej twórczość, że może się skuszę i w końcu coś jej przeczytam 😅

    OdpowiedzUsuń