czwartek, 23 grudnia 2021

Isabelle Ronin - "W pogoni za Veronicą"

Autor: Isabelle Ronin

Tytuł: W pogoni za Veronicą

Wydawnictwo: beYA

Data wydania: 2021

Ilość stron: 360

Ocena: 5/10

Opis:

Caleb Lockhart miał wszystko: ogromną fortunę, szacunek otoczenia i świetlaną przyszłość, a do tego był świetnie zbudowany i obłędnie przystojny. Nie narzekał na brak powodzenia u kobiet. Tymczasem jedno przypadkowe spotkanie zmieniło wszystko. Pewnego piątku w klubie, gdzie spędzał czas z przyjaciółmi, zobaczył tajemniczą kobietę w pięknej czerwonej sukience.

Urocza kobieta w czerwieni nazywała się Veronica Strafford i właśnie straciła wszystko. Tego dnia została wyrzucona z domu. Do klubu przyszła, aby choć na chwilę zapomnieć o swoim położeniu. Nie do końca wiedziała, dlaczego wybawiła Caleba z niezręcznej sytuacji. Ale już tego samego wieczoru zielonooki milioner uratował ją z dużo groźniejszej opresji. A potem zaoferował bezinteresowną pomoc.

Po raz pierwszy w życiu Caleb poczuł, że kogoś pragnie. Intensywnie, głęboko, na całe życie. Veronica nie odwzajemniała jego uczuć. A nawet jeśli w jej oczach czasami zabłysła jakaś iskra… to gasła zbyt szybko. Kobieta w Czerwieni — jak ją nazywał — nie chciała mieć z nim nic wspólnego, a on nie wiedział, co zrobić, aby zmieniła zdanie. Chciał ją chronić. Chciał dawać jej radość i wywoływać uśmiech na jej twarzy. Ale ona wciąż mu się wymykała. Wciąż musiał za nią biec…

Recenzja:

Nie mogłam przejść obok "W pogoni za Veronicą" obojętnie. No po prostu nie mogłam - bo ja lubię książki z nurtu YA i jakoś tak teraz sobie je czytam - głównie z racji tego, że ostatnio jest wysyp wydawnictw związanych z tą tematyką. Nie wszystkie te książki są oczywiście perełkami, które warto polecać, ale nigdy tego nie wiem, dopóki nie sięgnę po dany tytuł. 

Jak także wiecie - mnie akurat zwykle odstrasza dopisek, że coś było hitem na Wattpadzie - ale też się już kilkukrotnie przekonałam, że czasem takie powieści też mogą być napisane na naprawdę wysokim poziomie - i nawet wyszło tak z listopadowych wydań wydawnictwa beYA - gdzie tylko jedna na trzy książki mi się nie podobała. "W pogoni za Veronicą" ani mnie nie odstrasza, ani mnie nie kusi - średnio mi się podobało, bo było kilka rzeczy, które nie wpasowały się w mój gust, ale w ostateczności daję notę pięć na dziesięć i uważam, że młodsi czytelnicy pewnie będą bardziej zachwyceni niż ja. 

Caleb jest bogaty. Nie ma problemu z pieniędzmi. Mieszka sam, w dosyć luksusowym mieszkaniu - a do tego jest przystojnym sportowcem, który ma wszystko - a raczej wszystkie - które chce. Uwielbia przygodny seks i wcale się tego nie wstydzi. Teraz także jest na łowach - a jego uwagę przykuwa Kobieta w Czerwieni - która porusza się na parkiecie tak, jakby uprawiała z kimś seks. Niestety, od razu daje kosza Calebowi, twierdząc, że jest palantem.

Caleb nie jest zadowolony, ale wkrótce zauważa sytuację, w której Kobieta w Czerwieni jest zagrożona - ktoś prawdopodobnie chciałby ją zgwałcić. Mężczyzna pomaga jej, po czym zabiera ją do siebie do domu, gdyż ona po pijaku zaczyna bełkotać, że jest bezdomna i nie ma miejsca, do którego Caleb mógłby ją odwieźć.

Następnego poranka okazuje się, że dziewczyna nazywa się Veronica... I że chociaż podoba jej się Caleb, to jego teksty totalnie ją odstraszają. Tyle, że Caleb nie zamierza rezygnować z tego, żeby w ostateczności zdobyć Veronicę. Ale ma czas, skoro proponuje dziewczynie, aby tymczasowo u niego zamieszkałą...

Od początku jakoś bardziej lubiłam Veronicę, a nie byłam w stanie polubić Caleba - to, że cały czas rzucał jakimś podtekstem i proponował głównej bohaterce seks, chociaż ona już wcześniej mu powiedziała, że nie jest zainteresowana, a on sam twierdził, że nie umie się ugryźć w język, to było trochę odstraszające i przerażające. 

Przez większość czasu było gonienie za króliczkiem - a raczej za Veronicą. Zwykle nie było to jakieś bardzo emocjonujące, za to zajmowało większość objętości książki. W zakończeniu natomiast wszystko nagle zaczęło walić się na łeb, na szyję - i to mniej więcej w taki sposób, że według mnie zostało to wszystko przeprowadzone za szybko, trochę po macoszemu - i jeszcze bardziej pogrążyło to Caleba. 

Dodam też, że jest około czterystu stron - ale że druk jest raczej dosyć mały, a tekst na kartkach jest dosyć zbity. Bez wątpienia nie ułatwia to czytania - mnie nie ułatwiło, ja wolę jednak bardziej czytelny tekst, większą interlinię, większą czcionkę. Szczególnie, że naprawdę gdyby wywalić trochę zbędnych scen (chociaż wiem, że przy tłumaczeniu raczej tak robić nie wolno), to nagle by tego tekstu było na tyle mało, że nikt w składzie by nie miał problemu, aby wydać to po prostu lepiej pod kątem wyglądu i czytelności. 

Podsumowując: ni grzeje, ni ziębi. Jeśli macie ochotę przeczytać - to wiecie, co zrobić. Według mnie to jednak dla młodszych czytelników - ale na tyle dużych, że wiedzą, co to jest seks, bo dwuznaczności jest naprawdę sporo... 

11 komentarzy:

  1. Renata Kozłowska23 grudnia 2021 11:12

    Jakoś mnie ta książka nie kusi, szkoda mi na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię książki młodzieżowe, ale chyba to jednak nie dla mnie. Tym razem podziękuję

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czuję, żeby ta książka była dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka bardzo mi się nie podoba. Fabula tez raczej średnia. Chyba tak jak Ty uważam, że większą frajdę ta książka sprawi młodszym czytelniczkom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, chociaż lubię książki młodzieżowe to za "W pogoni za Veronicą" podziękuję. Lektura nie powala wolę przeznaczyć ten czas na coś innego.
    P.S. jak przeczytałam Kobieta w czerwieni od razu pomyślałam o filmie o tym samym tytule nawet fabuła była podobna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale dziwnie zarysowana fabuła (na początku, już na okładce). Nie chcę nic mówić, ale jak milioner oferuje pomoc, gdy nie masz nic, co nie uciekasz, a chwytasz za tą dłoń mocno i zdecydowanie. A potem dalej jak ta historia kroczy... Nie za bardzo widzę to jako opowieść dla młodzieży (dobra, nieco starszej młodzieży). I zupełnie nie rozumiem Kobiety w Czerwieni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam i lubię powieści młodzieżowe, ale czy akurat te współczesne? No nie wiem, wolę raczej te starsze i polskich autorów, jak Anna Łacina i inni. Te amerykańskie jakoś mnie nie przekonują.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przekonał mnie opis a dzięki recenzji podaruje sobie tą książke

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jest to chyba książka dla mnie. Pewnie wraz z przeczytaniem ostatniej strony od razu bym o nije zapomniała. Daruję sobię jej lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mężczyzna, który nie przyjmuje odmowy? Kobieta, która nie chce stanowić jego zdobyczy? Jak to dobrze powiedziane, ni to ziębi, ni to grzeje. Nie jest to skomplikowana fabuła, raczej coś, co może stanowić szybką rozrywkę, jak inne książki tego typu. Spiszę tytuł, zapewne również sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie skuszę się na nią. Nie lubię takich,ni grzeje ni ziębi. Ani się człowiek fajnie nie zaczyta ani nie wkurzył,że stracił czas. Takich nijakich nie lubię. Bardzo dziękujemy za szczerą recenzję😘 B.B

    OdpowiedzUsuń