czwartek, 13 stycznia 2022

Kurt Vonnegut - "Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater"


Autor: Kurt Vonnegut
Tytuł: Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 7 grudnia 2021 (najnowsze wydanie)
Liczba stron: 256
Ocena: 8/10

Opis:

Groteskowy, a zarazem przerażająco wierny obraz świata zbudowanego wokół kultu pieniądza.

Eliot Rosewater, miłośnik alkoholu, a także prezes bajecznie bogatej Fundacji Rosewatera, nie jest w stanie znieść ciężaru fortuny, którą posiada. Wpada w obłęd i wyrusza w pijacką pielgrzymkę po całym kraju, żeby na końcu zamieszkać w ciasnym biurze w swoim rodowym miasteczku i zacząć, ku niezadowoleniu wpływowego ojca, pomagać jego mieszkańcom w codziennych potrzebach. Tymczasem przebiegły i ambitny prawnik Norman Mushari postanawia pozbawić Eliota majątku i dostać się do upragnionego grona najbogatszych ludzi Ameryki.

Finał tego niezwykłego społecznego eksperymentu Eliota Rosewatera każe zastanowić się, kto jest bardziej szalony – milioner, który rezygnuje ze swojej fortuny, czy pełen hipokryzji i chciwości świat, w którym żyjemy.

Recenzja:

    To już kolejna książka Vonneguta, którą miałam ogromną przyjemność czytać, a teraz mogę Ci ją tutaj trochę opisać. Tak szczerze, to ciężko pisze mi się o tych książkach, bo mam wrażenie, że je po prostu trzeba przeczytać, a nie czytać o nich. No dobrze, ale dziś na tapet bierzemy Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater.

Eliot Rosewater milioner nie z wyboru, a z dziedziczenia to miłośnik alkoholu i ochotniczych straży pożarnych. Nie potrafi sobie poradzić z ciężarem swojej fortuny i wyrusza w pijacką pielgrzymkę po kraju, ażeby znaleźć swoje miejsce w rodowym miasteczku, w małej, nieprzyjemnej klitce i pomagać lokalnej społeczności. 

Zawsze muszę chwile poświecić tej serii wydań, bo jestem nią zachwycona. Minimalistyczna grafika, a jednak tak wiele przedstawiająca z tego co kryje się wewnątrz książki. Wiem, że to nie ma wpływu na jakość tekstu, ale z ogromną przyjemnością zbieram tę kolekcję. No dobra, ale chyba już czas przejść do rzeczy.

Vonnegut już na stałe rozgościł się na mojej liście najulubieńszych autorów wszechczasów i jest mu tam bardzo dobrze. Nie są to lekkie i przyjemne lektury, ale mi to nie przeszkadza, bo lubię czasem przeczytać coś bardziej wymagającego. Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater, niewątpliwie jest lekturą wymagającą skupienia, ale do tego przyzwyczaił mnie już autor. 

Mamy tutaj do czynienia z poważnym tematem pod płaszczykiem historii pewnego milionera, który nie do końca ma poukładane w głowie i w życiu, a to wszystko okraszone humorem iście vonnegutowskim, choć tym razem nie było go aż tak dużo. 

Tym razem muszę przyznać, że nie była to najlepsza książka autora, którą miałam okazję czytać. Nie czytało mi się też jakoś wybitnie szybko i na kilka dni utknęłam z lekturą. Vonnegut pisze tak, że dosyć mocno trzeba skupić się na czytaniu, przynajmniej na początku, ale jak już się wpadnie w rytm to leci już całkiem nieźle. Tym bardziej, że świetne zakończenie rekompensuje wszystko. 

Trzeba przyznać, że można pogubić się w postaciach, które przybliża nam autor. Oczywiście mamy głównego bohatera Eliota, jego ojca, żonę i inne postacie wysuwające się na pierwszy pan, jednak jak zaczynają się powiązania, kto od kogo, kto jest kim, to trzeba uważać, bo może się okazać, że za kilka stron już wszystko się pomiesza. Ale dzięki temu, jak to jest napisane, praktycznie każda postać ma dosyć solidną budowę i swoją własną historię, Oczywiście nie zabrakło tutaj alter ego Vonneguta, czyli Kilgore Troutea, który był takim małym katalizatorkiem dla Eliota.

Niesamowite jest to, jak książka wydana w roku 1965 idealnie odzwierciedla to, co dzieje się wokół nas teraz. Nie jest to może bardzo duża różnica czasowa, bo niespełna 60 lat, jednak patrząc na to jak zmienił się od tamtej pory świat, jest to bardzo ciekawe. A może po prostu świat od zawsze kręcił się i będzie się kręcił wokół pieniędzy i niezależnie od czasów będzie to wyglądało tak samo. 

W książce bardzo wyraźnie wybrzmiewa pytanie, kto jest większym szaleńcem, czy ten, który posiada niezliczone bogactwa tego świata i wyrzeka się ich w imię pomocy, czy to może  chciwy świat, który ciągle podąża do wzbogacenia się jest dziwny. Mamy tutaj Eliota, którego wszyscy uważają za szaleńca i niespełna rozumu bogacza, ale czy to tak naprawdę on był najbardziej pomylony? Zostawiam Cię z tym pytaniem i liczę na to, że sięgniesz po Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater i wyrobisz sobie własną opinię.

Oczywiście czekam na kolejną książkę z tego fantastycznego wydania. Vonnegut nie jest łatwym autorem, nie jest też dla wszystkich, ale mam ogromną nadzieję, że jak kiedyś nadarzy się taka okazja, to sięgniesz z ciekawości po jakąś historię tego autora. 



Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.

11 komentarzy:

  1. Całkiem możliwe, że kiedyś dam temu autorowi szansę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tego autora. Co prawda nie skończyłam czytać jeszcze jego serii - jakoś tak mam za duże przerwy między poszczególnymi książkami, a potem ciężko mi się wczuć w klimat... Nie ma co ukrywać, Kurt Vonnegut nie należy do łatwych lektur - zgadzam się w 100%, wymaga skupienia - nie na jeden wieczór. Czasem łapię się na tym, że czytam raz po raz znowu jeden rozdział, bo w sumie nie skumałam, co się tam wydarzyło (i czy w ogóle, bo to różnie działa). Ale generalnie on mi się podoba, ma ciekawe pomysły, kompletnie odmienne myślenie, przełamuje schematy. Po prostu nie da się go nie lubić, mimo że czasem te jego książki są tak ciężkie, że jako bagaż podręczny w samolocie by nie przeszedł. Smutna puenta, że zawsze i wszędzie będzie chodzić o pieniądze... Ale po tym autorze nie spodziewamy się happy endu (a na pewno nie w tradycyjnym znaczeniu).

    OdpowiedzUsuń
  3. Renata Kozłowska14 stycznia 2022 10:39

    Przyznam, że jakoś do tej pory nie czytałam żadnej z książek autora. Ale może w przyszłości się to zmieni, kto wie. Recenzja świetnie napisana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiesz szczerze, że autora nie kojarzę. Pierwszy raz widzę tą książkę. A wy piszecie, że to najnowsze wydanie. Chyba czas poznac. Czuję, że to bedzie dobre, hipokryzja w dzisiajszym czasie to norma. Dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem sobie odpuszczę nie jest to książka dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam kiedyś tego autora, ale zbyt ciężko mi się czytało. Może teraz znowu spróbuję

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie miałam sposobności czytać książki Kurta Vonnegut'a. Z recenzji na recenzję książki tego autora wzbudzają coraz większą ciekawość. "Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater" pomimo czasu lektura ciągle na czasie, jak $ zmienią świat oraz ludzi. Z chęcią znajdę odpowiedź kto jest wariatem, a kto nie?.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za samym autorem, nie jestem również specjalną fanką jego twórczości. W tym przypadku mam mieszane uczucia, niby podoba mi się, a jednak czuje się tak, że zmuszam się podświadomie do lektury. Nie wiem, czy przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam juz przyjemność poznać twórczość autora i to dość dawno remu. Chętnie przypomnę sobie jego styl bo fabuła tej powieści wydaje się naprawdę wciągająca. Jestem ciekawa czy główny bohater dopnie swego pomimo wrogiego nastawienia niektórych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem w trakcie Pianoli Vonneguta, a wcześniej czytałam Slapstick. To prawda, pióro tego autora jest specyficzne i nie każdemu ono podejdzie, ale mi odpowiada. Ten tytuł także mam w planach przeczytać 😊 A wydania są świetne !

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak się kiedyś nadarzy okaza, to może by im ją przeczytała,nie wiem. Nie wiem czy dałabym ratę przez całą przejść,czy jakieś fragmenty w niej nie były by za ciężkie. To prawda,ta książka wymaga,aby samemu ją przeczytać i wyrobić sobie swoje zadanie. Wydaje mi się,że to świat kręcący się wokół pieniedzy, kasy i to jest dziwne. Ale tak świat stał i stoi i to jeszcze bardziej stoi niż kiedyś, co trochę jest przerażające. Po ludzi dla pieniędzy,bez pieniądze,stali się bardziej zachłani,agresywni i zdolny do zabici nawet własnych dziadków czy rodzin. Kiedyś nie liczyły się tak pieniądze, ponieważ nie było tylu rzeczy,towarów na półkach w sklepie czy na stronach internetach,które były do kupienia na wyciągnięcie ręki. A te rzeczy potrafią bardzo kusić. Książkoholików kuszą najbardziej nowe książki, które bardzo by się chciało kupić i to wszystkie z swojej listy,ale niestety się nie da ,bo są rzeczy ważne i ważniejsze. A niektórzy ludzie w obecnych czasach zatracili granice,tego ile się da i ile można, co niestety prowadzi do wielu strasznych sytuacji,co sprawia,że to wszystko jest bardzo przerażające,niepokojące.
    Nie ten milioner jest dziwny,lecz ten prawnik i tacy ludzie,którzy po trupach i to w przenośni i w dosłownie, dążą do uprawnionego celu jakim dla nich jest zdobycie wielkiej fortuny. I nie ważne czyim i jakim kosztem.
    Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘B.B

    OdpowiedzUsuń