czwartek, 7 kwietnia 2022

Ernest Hemingway - "Stary człowiek i morze"


Autor: Ernest Hemingway 
Tytuł: Stary człowiek i morze
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 9 marca 2022 (najnowsze wydanie)
Liczba stron: 100
Ocena: 8/10

Opis:

Wracamy do tej książki całe życie, bo klasyka dziś okazuje się niezwykle aktualna.

Rybak Santiago po wielu dniach bezowocnych połowów postanawia samotnie wypłynąć na dalekie wody, aby udowodnić wszystkim, że jeszcze nie jest bezużytecznym starcem. Jego przynętę połyka imponujący marlin. Santiago rozpoczyna dramatyczną walkę nie tylko z ogromną rybą i siłami natury, lecz także ze sobą i swoim słabnącym ciałem.

W oszczędnym, przejmującym stylu Hemingway pokazuje realia życia w kubańskiej wiosce i warunki pracy rybaków, jednak "Stary człowiek" to przede wszystkim ponadczasowa opowieść o uporze, niezłomnej sile ducha i pomysłowości pozwalającej wybrnąć z najgorszej opresji.

Hemingway uważał to opowiadanie (a napisał je w zaledwie osiem tygodni) za swoje najlepsze dzieło. Wkrótce po publikacji stało się ono bestsellerem, a pisarz otrzymał za nie Nagrodę Pulitzera. Przyczyniło się ono również do przyznania mu Literackiej Nagrody Nobla w 1954 roku. Krytycy prześcigali się w zachwytach i porównywali ten niedługi tekst między innymi do Moby Dicka Hermana Melville’a. Stary człowiek został dwukrotnie zekranizowany, a w rolę główną wcielili się Spencer Tracy i Anthony Quinn.

Najlepsza rzecz w jego dorobku. Z czasem może się okazać, że to najlepsza rzecz w dorobku nas wszystkich, jego i mojego pokolenia. Tym razem odkrył Boga, Stwórcę.

William Faulkner po lekturze "Starego człowieka i morza"

Recenzja:

   Kiedyś, dosyć dawno temu postanowiłam sobie, że regularnie będę wracała do moich lektur szkolnych, ale skończyło się tylko i wyłącznie na Lalce, z tego co pamiętam. Czy więc nowe wydanie książki Stary człowiek i morze i to w rewelacyjnej okładce popchnęło mnie do powrotu do tego planu? Oczywiście, że tak, no i teraz wypadałoby napisać kilka słów na jej temat.

Po wielu dniach bezowocnych połowów, leciwy rybak Santiago postanawia wyruszyć na dalekie wody, bo liczy na to, że przełamie to jego złą passę. Udaje mu się złapać na przynętę dużego marlina, jednak nie wszystko idzie po jego myśli i rozpoczyna się walka z rybą, z siłami natury i z samym sobą.

Nie jestem sobie w stanie przypomnieć czy wtedy kiedy było trzeba to przeczytałam tę książkę i w sumie nawet nie do końca pamietam czy miałam ja w podstawówce czy gimnazjum. Dlatego też zaznaczę na wstępie, że nie będzie to jakaś wielka konfrontacja mojej opinii sprzed lat z tą obecną. No dobra ale chyba nie będę juz przedłużać i czas przejść do rzeczy.

Oczywiście przed rozpoczęciem lektury miałam obawy, że mogę się trochę nudzić, było to moją lekturą szkolną (w sumie nie wiem czy dalej ta pozycja znajduje się w kanonie), a oprócz kilku na prawdę fajnych pozycji raczej nie wspominam dobrze tego przymusowego czytania. Jednak nic takiego nie miało miejsc, a od pierwszej strony nie mogłam się oderwać od lektury.

To krótkie opowiadanie czyta się bardzo szybko. Choć spodziewałam się czegoś bardziej skomplikowanego, język jest bardzo przystępny w odbiorze. Ani przez chwilę nie dłużyła mi się ta historia. Hemingway doskonale podtrzymywał moje zainteresowanie aż do samego końca. Nie wypowiem się na temat przekładu, bo zupełnie nie jest to moja działka, tylko zaznaczę, że książka promowana jest jako nowy przekład, więc myślę, że kogoś może to zainteresować.

Kreacja głównego bohatera jest niesamowita. Na tak niewielu stronach autor stworzył solidnie zbudowaną postać. Czytelnik może poznać jego motywację i charakter, a nawet zostaje przed nim uchylony delikatny rąbek przeszłości naszego Santiago. To Jets idealny przykład na to, że wcale nie potrzebujemy wielu postaci w książce, aby stworzyć coś wielopoziomowego, a wystarczy jeden solidnie zbudowany bohater z krwi i kości.

Gdybym miała powiedzieć o czym jest ta historia, to chyba bym powiedziała, że jest ona o uporze w korzeniach do celu, o niezłomności człowieka, o nadziei i o potrzebie udowodnienia sobie samemu, ze jak coś sobie postanowimy, to możemy tego dokonać.

Jak już wiesz, jest to krótkie opowiadania wiec gorąco Cię zachęcam do tego, abyś przeczytał tę książkę, a być może przypomniał ją sobie po latach i porównał swoje odczucia. Już teraz wiem, że będę chciała bardziej poznać twórczość Hemingwaya i jeszcze coś na pewno przeczytam i mam nadzieję że uda mi się to zrobić niedługo.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.

9 komentarzy:

  1. W szkole czytałam i zostały tylko przebłyski. A ta okładka jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie kojarzę bym to czytałam i akurat ta książka Hemingweya jakoś mnie nie kusi. Lubię czasami klasykę, więc może kiedyś, w dalekiej przyszłości dam szansę. Dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno każdy z nasz kojarzy "Stary człowiek i morze", ja chyba czytałam tą lekturę w podstawówce mam takie odczucie. Warto czasami powracać do klasyków, pomimo lat mają w sobie to coś co pasuje do teraźniejszość. Książka świetnie się prezentuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać" czytałam tę książkę w czasach szkolnych, też nie pamiętam kiedy, ale to chyba było gimnazjum już... Piękna książka, chętnie bym powróciła do niej 💙

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah, aż tak? Książki Hemingway'a to klasyki, z tym nikt się nie kłóci, a "Stary człowiek i morze" chyba do tej pory czytany jest w szkołach (przynajmniej mam taką nadzieję). Ja ją miło wspominam, choć to, co z nią zrobiła nasza polonistka na zajęciach, to już tak mniej... W każdym razie lubię, ale drugi raz bym do niej nie wróciła. Za to chętnie przeczytałabym pozostałe pozycje Hemingway'a, o nich strasznie mało się u nas mówi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lektury szkolne,to byķy lektury szkolne,które jak wiadomo w czasach szkoły większość czytała byle tylko przeczytać umieć spokój na lekcji,albo co inni brali streszczenia do ręki. Czytanie kiedyś jakieś książki, będąc młodym, naiwnym dzieckiem czy nastolatkiem,powodowało, że inaczej patrzyło się na świat,ludzi i wszystko inne i tak samo ma treść książki inaczej się odbierało. Dlatego do niektórych lektur warto,a nawet trzeba by wrócić po latach,będąc już dorosłą osobą,aby czytając treść lektury,móc wycinać z niej nowe i dojrzalsze wnioski i przesłania płynącej z danej lektury. Ta książka jest ponadczasowa i jej treść jest w każdym czasie warta przeczytania 🙂Bardzo dziękujemy za świetną recenzję i przypomnienie młodzieńczych lat 😘B.B

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam w szkole. Klasyka porusza aktualne tematy p

    OdpowiedzUsuń
  8. Od czasów podstawówki pamiętam, że ta historia jest "portretem psychologicznym"- ta określiła ją moja polonistka. I od tego czasu wystrzegam się takich historii. Chociaż dzisiaj zastanawiam się, czy nie zmieniałabym zdania gdybym się na nią skusiła? Może wtedy byłam za młoda, by sięgać historie staruszka i jego ryby.
    Ps. Ja postanowiłam nadrobić wszystkie nieprzeczytana przeze mnie lektury szkolne I muszę przyznać, że idzie mi to opornie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam jak czytałam tę lekturę w czasach szkolnych. Kiedy tylko zobaczyłam wznowienie Wydawnictwa Marginesy od razu przyszła mi ochota na powtórną lekturę. Na pewno to zrobię, bo to niezwykle ważna i wartościowa książka.

    OdpowiedzUsuń