Autor: Corinne Michaels
Tytuł: Powróćmy do siebie
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 2022
Ilość stron: 352
Ocena: 8/10
Opis:
Ekscytujący i emocjonalny romans drugiej szansy.
Mając osiemnaście lat opuściłam rodzinne Willow Creek. Byłam młoda, głupia i przerażona perspektywą utknięcia na zawsze w tym prowincjonalnym mieście. Decyzja o wyjeździe kosztowała mnie utratę miłości mojego życia - Graysona Parkersona.
Czternaście lat później tragiczny wypadek sprawił, że wróciłam do domu, aby odzyskać zdrowie i na nowo ułożyć sobie życie.
Wróciłam do miejsca, gdzie poznałam moją pierwszą miłość i gdzie planowaliśmy wspólną przyszłość. Nie było w niej Graysona jako samotnego ojca po przejściach, wychowującego cudowną córeczkę.
Wspólna praca w rodzinnym hotelu Parkersonów stała się szansą no odnowienie związku. Wystarczy jedno spojrzenie w niebieskozielone oczy Graya i mam wrażenie, jakbym nigdy od niego nie odeszła. Wystarczy jeden pocałunek, a mój świat staje na głowie. Jedna wspólna noc i już wiem, że w ramionach tego mężczyzny jest moje miejsce na ziemi.
Nie jestem już dawną Jessicą, niepewną siebie i zastraszaną przez jego bogatych rodziców. Już nie muszę uciekać z naszego sennego miasteczka. Mogę sobie wyobrazić nowe życie tutaj.
Tylko jak mam przekonać Graysona, aby dał drugą szansę swojej pierwszej miłości?
Recenzja:
Droga Corinne Michaels, co Ty ze mną robisz? No dosłownie rzucam się na wszystkie Twoje książki, jak jakieś głodne zwierzę na miskę pełną gotowanego kurczaka. Jak rozumiecie - "Powróćmy do siebie" to kolejna uczta: akurat dla oczu i mózgu, a nie żołądka - ale bez wątpienia jest to uczta.
Autorka w ogóle lubi poruszać temat małych miasteczek - a jeśli czytaliście serię o braciach Arrowood: i pamiętacie o stewardessie, która w jednym z tomów brała udział w katastrofie lotniczej: i która przyjaźni się z jednym z chłopaków z serii o Arrowoodach... To cóż, "Powróćmy do siebie" jest właśnie o tej babeczce i jej życiu: o Jessice.
Jak możecie się domyślić, życie głównej bohaterki nie jest za dobre - ma koszmary, traumę, uraz mózgu - codziennie budzi się z powodu koszmarów sennych, a do tego wszystkiego ma nawet zakaz kierowania samochodem. Zaszywa się więc w małym miasteczku, z którego pochodziła: i w którym mieszka Grayson - jedyna miłość Jessiki, którą ona kiedyś zostawiła...
Jak się okazuje, Grayson na początku nawet nie zdawał sobie sprawy, co spotkało Jessikę - mimo że jego siostra i siostra głównej bohaterki od dawna się przyjaźnią. Gdy jednak chłopak zachowuje się wobec Jassiki trochę nieuprzejmie, gdy wpadają na siebie w barze, kolega postanawia go uświadomić, że tak nie powinno traktować się osób, które ostatnio ledwo co uszły z życiem.
Grayson postanawia więc pojechać do domu dziewczyny, przeprosić ją i co nieco wyjaśnić... Tyle, że nie jest to takie proste, bo oboje dalej się kochają, chociaż są zranieni i nie do końca umieją sobie ufać...
"Powróćmy do siebie" bez wątpienia jest przewspaniałą książką, która spodoba się niejednej czytelniczce szaleńczo zakochanej w romansach. Do tego wszystkiego wszystkie pikantne sceny są napisane z ogromną dawką taktu - a także z dużą ilością emocji, przez co czyta się to z rumieńcami na twarzy.
Bardzo polubiłam bohaterów - ale to akurat nie jest nowość. Nie było chyba bohaterów w powieściach tej pisarki, których bym nie lubiła. Niemniej jednak portret psychologiczny Jessiki był naprawdę genialnie rozpisany - i twierdzę to jako magister psychologii.
Do tego wszystkiego nie można zapomnieć o opisach i dialogach na najwyższym możliwym poziomie. Widać, że Corinne Michaels jest w formie - i że jej warsztat jest już wypracowany i gotowy do tego, aby tworzyć same bestsellery.
To dopiero pierwszy tom serii - kolejny: o Stelli - jest na mojej liście czytelniczej i niebawem się do niego dobiorę. Głównie z powodu tego, że Stellę polubiłam chyba nawet bardziej od Greysona...
Podsumowując: must read, must have!
Lubie ta autorkę. Ta książkę z chęcią przeczytam. Super recenzja
OdpowiedzUsuńZakochałam się w książce po opisie a po przeczytaniu recenzji wiem, że to będzie dozgonna miłość do autorki. "Powróćmy do siebie" ma wszystko co uwielbiam w takich historiach małomiasteczkowy klimat, dawanie drugiej szansy oraz samotny rodzic. Pełna emocji, urocza opowieść na którą się piszę. Zapisuje sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńNieeee, tematyka zupełnie nie dla mnie
OdpowiedzUsuńChętie sięgam po książki autorki. Myślę,że to idealny romans na lato.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie kiedyś przeczytać, tylko kiedy ja znajdę czas na te wszystkie cudowne historię
OdpowiedzUsuńNie przepadam za romansami, ale skoro tak zachwalasz tę autorkę to może kiedyś pożyczę coś tej autorki i zobaczę jak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na fabułę. Niby zwyczajny, niby przewidywany, niby rodem z niejednej komedii romantycznej, a jednak owiany taką jedyną w sobie nutą, dzięki której "Powróćmy do siebie" wydaje się nie być tylko wakacyjnym romansidłem. Nie spotkałam się z twórczością tej autorki i przyznaję, że romanse mnie nie porywają, ale tę książkę przedstawiłaś niezwykle kusząco.
OdpowiedzUsuńAleksandra Miczek