poniedziałek, 2 października 2023

Rebecca F. Kuang - "Yellowface"

Autor: Rebecca F. Kuang
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Tytuł: Yellowface
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 27 września 2023
Liczba stron: 432
Ocena: 100/10

Opis:

Zaczyna się od niespodziewanej śmierci. A później napięcie rośnie dosłownie odbierając oddech, aż do finału, który zaciska się na gardle niczym pętla. Finału, w którym katharsis przeplata się ze stadium szaleństwa a my, nawet poznawszy całą historię, nadal nie jesteśmy pewni, kto jest ofiarą a kto czarnym charakterem. A może, jak w życiu, w tej historii nie ma czarnych charakterów i niewinnych ofiar. Może są tylko mniej lub bardziej zdeterminowane postaci. Ludzie w różnym stopniu zanurzeni w szambie wyścigu po sukces i z nierówną furią obrzuceni błotem przez "opinię publiczną".

"Yellowface" pokazuje rynek wydawniczy, działanie social mediów i drogę do spełniania marzeń od strony, której nigdy nie chcielibyście oglądać. A jednak nie odłożycie tej książki, dopóki nie przeczytacie ostatniej strony.

Recenzja:

Nie będę ukrywać – kocham twórczość Rebecci F. Kuang. Zakochałam się w cyklu Wojny makowe, straciłam głowę dla olbrzymiego Babelu, więc... byłabym szaleńcem, gdybym nie sięgnęła po Yellowface. Byłam tej pozycji ciekawa z wielu powodów, ponieważ tę autorkę dotychczas znałam w bardziej fantastycznym wydaniu, a jej najnowszy tytuł to obyczajówka z thrillerowym zacięciem o wydawniczym półświatku. Przyznajcie sami – czyż nie brzmi to w tym przypadku... egzotycznie?

Zazdrość to przymus nieustannego porównywania się z nią, z czego zawsze wychodzę pokonana.

Nawet nie wiem, od czego zacząć, bo ta książka to OGIEŃ w wielu wymiarach. Zostajemy tutaj porwani w świat wydawniczego chaosu, działania bezlitosnych mediów społecznościowych - w miejsce, w którym marzenia kolidują z brutalną rzeczywistością. Kuang zaprasza nas na pokład emocjonalnej fikcji, która jest niezwykle autentyczna, a zarazem zdaje się chwilami niczym więcej, jak surrealistycznym snem. Napięcie jest tu nieustające, a autorka bawi się naszymi emocjami, prowadząc nas przez labirynt emocjonalnych pułapek. To opowieść, w której granice między dobrem a złem są mgliste, a postacie kształtują się i przekształcają na naszych oczach. Do samej głównej bohaterki, która jest zarazem narratorką całości, czułam pełną gamę emocji – od współczucia, po wstręt, od głębokiej potrzeby przytulenia jej, po... pragnienie zepchnięcia jej ze schodów. Jejku, ta książka jest naprawdę CZYMŚ...

Sam wydawniczy półświatek (naprawdę, po tej książce widzę go z lekka kryminalnie, choć wiem, że nie wszyscy w branży wydawniczej są egoistami) oraz książkowy marketing jest tutaj wymalowany wprost fenomenalnie. Przypisywanie łatek autorom, ukazanie swoistego mitu mniejszości, a także łatwość, z jaką innym przychodzi ocenianie innych, podpieranie się hasłami, które w danej sytuacji bywają wypaczone – no, dla mnie to był geniusz w czystej postaci. Kuang pokazuje tutaj także, jak wiele osób jest gotowych posunąć się do ekstremalnych działań w pogoni za sukcesem, i jak brutalnie mogą być oceniani przez opinię publiczną (często niesłusznie, choćby wmawiając komuś rasizm). To wszystko to śmiała analiza współczesnego społeczeństwa i jego obsesyjnej dążności do spełnienia własnych ambicji...

Jestem tak rozemocjonowana tą książką, że nie wiem, co więcej mogłabym dodać. Może jedynie to, że wbrew pozorom, ta książka nie jest przesycona tylko mrokiem, ale także miłością do pisania. To, w jaki sposób June opisywała swoją pasję, miało w sobie coś dosłownie magicznego i... w moich oczach zmywało z niej nieco winy, pozwoliło też poczuć mi do niej więcej sympatii i empatii. Może dlatego, że też kocham pisać, lecz robię to jedynie do szuflady? Kto wie, zwyczajnie wiele takich fragmentów mnie otuliło.

Pisanie jest dla nas najbliższym oryginału substytutem prawdziwej magii. Pisanie polega na tworzeniu czegoś z niczego, pozwala otwierać bramy do innych światów. Pisarz posiada moc kształtowania swej własnej rzeczywistości, kiedy ta prawdziwa okazuje się zbyt bolesna, by w niej pozostać. Przestając pisać, popełniłabym samobójstwo.

Yellowface to wielowarstwowa opowieść, absurdalnie emocjonująca i głęboko przemyślana. Kuang łączy tu różne gatunki i oferuje niekonwencjonalną narrację, za co z całą pewnością pokochają ten tytuł ci, którzy poszukują oryginalnych i zaskakujących historii. Dla mnie to absolutny numer jeden i... MUSICIE JĄ KONIECZNIE PRZECZYTAĆ! PO PROSTU MUSICIE! Polecam z całego, caluśkiego serca! 💛💛💛

5 komentarzy:

  1. Świetna opinia. Zapisze sobie tytuł, może za jakiś czas znajdę na nią chwilę 🥰

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, no ja bym chciała oglądać z tej strony! Bardziej realnej niż przesłodzonej. Czysty stan rzeczy. Nie jestem za kontrowersjami i skandalami, nie pociągają mnie, ale niekiedy są potrzebne. Jeśli autor wie, jak to rozegrać w fabule - miodzio. Trzeba spróbować. Znaczy - przeczytać 🥰

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zanam pisarki. "Yellowface" interesująca historia. Satyra, która przysłowiowo otwiera nam oczy na działania rynku wydawniczego. Ksiązka ta jest warta poznania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie miałam okazji czytać nic od autorki, ale to bardzo mnie kusi. Chętnie dam jej szansę po waszej recenzji😊.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny blog . Naprawdę warto na tym blogu być.

    OdpowiedzUsuń