piątek, 1 grudnia 2023

Alison Cochrun - "Ucałuj ją ode mnie"

Autor: Alison Cochrun

Tytuł: Ucałuj ją ode mnie

Wydawnictwo: W.A.B. [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2023

Ilość stron: 432

Ocena: 6/10


Opis:

Doskonały (przed)świąteczny comfort-read! Gwiazdkowy queerowy romans, który otula jak puchaty kocyk i trafia prosto w serce.

Alison Cochrun, autorka udanego debiutu „Długo i szczęśliwie”, powraca z romantyczną świąteczną opowieścią o kobiecie, która na niby zaręcza się z facetem, ale… zakochuje się jego siostrze!

Ellie ma wymarzoną pracę i w miarę poukładane życie. W wigilijny wieczór spotyka w księgarni kobietę, w której zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Niestety ledwo zaczęta relacja kończy się w nieprzyjemnych okolicznościach. Co więcej niedługo potem Ellie traci pracę. Zostaje sama, zagubiona i całkowicie spłukana. Aby związać koniec z końcem, zatrudnia się w lokalnej kawiarni – byle tylko jakoś przetrwać. Niespodziewanie szef składa jej szokującą propozycję: małżeństwo, dzięki któremu on przejmie rodzinną fortunę, a ona rozwiąże swoje finansowe kłopoty. Układają misterny plan – aby utrzymać pozory, mają spędzić wspólne święta z jego najbliższymi. Gdy Andrew przedstawia narzeczoną siostrze, Ellie jest zszokowana. Okazuje się, że to… tajemnicza kobieta z księgarni. Ellie musi wybrać między bezpieczeństwem, które zapewni jej fałszywy związek, a ryzykiem przeżycia czegoś prawdziwego.


Recenzja:

Popatrzcie na ten opis! Już samo zdanie, że ktoś mnie zaprasza do zapoznania się z comfort książką w tematyce gwiazdkowego queerowego romansu... Cóż, uwielbiam takie historie, więc nie byłam sobie w stanie odmówić! I przyznam szczerze, że chociaż "Ucałuj ją ode mnie" nie wbiło mnie w fotel, było całkiem przyjemną pozycją do zrelaksowania się.

Ellie zakochała się w dziewczynie, którą poznała rok temu - w wigilijny wieczór. I chociaż znały się jakieś szesnaście godzin, główna bohaterka nie jest w stanie zapomnieć o Jack - i o tym, że skończyło się to szybko: dużo za szybko. Od tego czasu Ellie popada w marazm, bo nie dosyć, że traci pracę marzeń, to jeszcze jej zaburzenia lękowe się bardzo uwidoczniają, a ona sama wiąże koniec z końcem, pracując w kawiarni.

Nic więc dziwnego, że gdy Ellie dostaje propozycje udawania narzeczonej (a potem żony) swojego szefa za dwieście tysięcy, bo dopiero, gdy Andrew weźmie ślub, dostanie dwa miliony złotych zapisane mu w testamencie przez dziadka, mimo początkowych wahań i problemów w tym, aby w tym wszystkim się odnaleźć, ostatecznie się zgadza - nawet, gdy wie, że jednym z warunków jest spędzenie tygodnia w domku w górach wraz z całą rodziną faceta, którego właściwie niedawno poznała...

Gorsze jest jednak to, że gdy w końcu w domku rodziny Andrew pojawia się jego siostra, okazuje się, że to Jack. Ta sama Jack, której Ellie dalej nie jest w stanie wyrzucić ze swoich myśli i ze swojego serca. Ale ostatecznie podpisała umowę, że musi udawać, że chce wyjść za jej brata: w końcu za dwieście tysięcy można sobie zbudować życie na nowo, a Ellie tego bardzo potrzebuje...

"Ucałuj ją ode mnie" nie jest zbyt skomplikowaną opowieścią, chociaż super jest to, że umiejscowiona jest w klimacie świątecznym - i chociaż jest mnóstwo dram rodzinnych i związkowych, to jest też sporo magicznego klimatu związanego właśnie ze spędzaniem czasu z najbliższymi, miłości, wsparcia i rodzinnego ciepła.

Jeśli macie ochotę na coś lekkiego, koniecznie musicie przeczytać "Ucałuj ją ode mnie" - ale jak mówię, to dosyć lekka historia, bez większych zaskoczeń i plot twistów, więc raczej jest dosyć przewidywalna.

To, co mi najbardziej przeszkadzało, to wstawki z poprzednich świąt - bo wolałabym to poznać w całości w którymś momencie, a tak to czasem byłam zaangażowana w klimat "tu i teraz", a tu nagle przeniesienie do sytuacji gadania z podnóżkiem... Mówiąc w skrócie: niby rozumiem zamysł, ale czasem mnie on wybijał z rytmu.

Uważam jednak, że taka pozycja także była ogromnie potrzebna na polskim rynku wydawniczym w tym okresie: i patrząc na to, że wątki queerowe zostały tu przedstawione naprawdę okej (jest nawet osoba przyjacielska Dylan - używająca końcówek, które w Polsce brzmiałyby w stylu "ono" - czego nie spotyka się tak często w powieściach), to bez wątpienia można po "Ucałuj ją ode mnie" sięgnąć właśnie typowo w ramach odpoczynku i zrelaksowania się.

Podsumowując: daję sześć na dziesięć gwiazdek i czekam na kolejną powieść tej autorki! 

3 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie, ale narazie nie planuje 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ucałuj ją ode mnie" interesująca lektura, która może nam zapewnić mnóstwo dobrej zabawy podczas jej czytania. Wydaje się, że nie jest to też taka przesłodzona historia. Jeśli będę miała sposobnośc to z chęcią zapoznam się z tą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie dla mnie, ale myślę, że po opisie - dużo lepsza powieść od nie jednej, szczególnie z tymi udawaniami. Zwykle przesadzają autorzy, wkręcając się jak w telenowele brazylijskie i nagle się zatracając, gubiąc główny cel.
    Z minusów - nie lubię wracania do retrospekcji, ja się wtedy gubię i przerywa mi to lekturę. No chyba że to jest jakiś porządnie umotywowane jak np. w thrillerach. Ale po co w romansach?

    OdpowiedzUsuń