Autor: Terri E. Laine
Tytuł: Przez niego
Wydawnictwo: Lekkie [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2024
Ilość stron: 384
Ocena: 5/10
Opis:
Do tej pory Reagen chroniła siebie i swoje serce. Tade, facet tak seksowny, że zapiera dech w piersiach, sprawia, że pragnie być odważna i nieustraszona. To nie typ faceta, który rezygnuje z tego, czego chce – z niej. Jest zdeterminowany, żeby udowodnić dziewczynie, że w jej bezpiecznym świecie czegoś brakuje – jego. Nawet jeśli nie jest taki zarozumiały, za jakiego go uważała, na pewno nie powinna oddawać mu swojego serca. Ale z każdym spotkaniem coraz trudniej mu się oprzeć.
Recenzja:
Chociaż na większości księgarni internetowych klasyfikują tę książkę jako erotyk, to ja jednak w etykietach wrzuciłam ją pod dark romans - patrząc na poruszaną tematykę, gdzie dosłownie wykorzystywanie seksualne dwunastolatki jest jednym z głównych motywów, oprócz współczesnej historii miłosnej, to naprawdę wychodzę z założenia, że moje myślenie w tej kwestii jest słuszne.
Od razu ostrzegam też, że to naprawdę nie jest pozycja dla wszystkich, bo jednak jest w niej sporo wątków, które mogą w pewien sposób traumatyzować - dlatego do tej książki rolki i tiktoki, które się pojawiły, opierały się raczej na współczesnej narracji romansu, który nie był romantyzowaniem przemocy czy coś - a nie na fragmentach z przeszłości bliżej nieokreślonej osoby (której tożsamość poznajemy dopiero pod koniec historii - ale według mnie nie było to akurat wielkie zaskoczenie, nie miałam efektu "wow", chociaż chyba miał to być plot twist).
Główną bohaterką jest Reagen, którą nasz główny bohater - Tade poznaje w barze i chce poderwać. Dziewczyna nie do końca jest zainteresowana tym, żeby mimo wszystko się z kimś umawiać: a już szczególnie nie chce tracić czasu na chłopaka, który wprost emanuje tym, że nie ma i nie chce mieć dziewczyny - bo widzi w tym dwa powody: albo jest typem, który lubi szybkie i niezobowiązujące akcje, albo ma jakieś wady i poprzednie dziewczyny od niego odeszły. Tyle, że Tade jest bardzo zauroczony dziewczyną, której nawet imienia nie zna - więc zaczyna nazywać ją po prostu Babeczką, ilekroć na siebie wpadają...
W międzyczasie, jakby innym torem narracji, opowiadana jest historia "przedtem" - o dziewczynie na L (nie mam pojęcia, jak ono brzmiało - totalnie wypadło mi to z głowy), która ma dwanaście lat, została porwana przez chłopaka, a teraz ktoś ją tresuje i chce sprzedać komuś, aby była kimś w rodzaju jego seksualnej niewolnicy.
Początkowo bardzo zastanawiałam się, jak w ogóle te dwa wątki się łączą, ale czym dalej idzie historia współczesna - gdzie też następuje porwanie czy chociażby wątek o zaginionej matce, tym więcej logicznych tropów podsuwała nam autorka. Szkoda tylko, że plot twist był taki słaby...
Zakończenie też nie urwało mi czterech liter - bo było trochę za szybkie i trochę za bardzo przesłodzone, ale mimo wszystko, starając się dosyć obiektywnie patrzeć na tę opowieść, daję jej pięć na dziesięć gwiazdek - bo chociaż nie wbiła mnie w fotel, to spędziłam przy czytaniu chwilę naprawdę pełne przeróżnych emocji - szczególnie w tych chwilach "przed", bo fragmenty o uczuciu Reagen i jej kochasia... Cóż, miałam wrażenie, że jest tam sporo naiwności, infantylności i bezsensu (chyba więcej niż przywykłam - najwidoczniej ostatnio pod tym kątem jestem dosyć wybredna...).
Dawno nie widziałam też okładki robionej w "starym stylu" erotyków - czyli typowo męska klata i napis. Niby nic nowego, ale też nic to totalnie nie wnosi oprócz informacji, że w "Przez niego" są sceny erotyczne.
Oprawa jest miękka, bez skrzydełek - i niestety chociaż pod kątem doboru papieru tekstu książki jest technicznie okej, tak okładka się bardzo wygina, nawet od samego trzymania jej przy czytaniu, a ja naprawdę starałam się to robić dosyć delikatnie, bo miałam na uwadze, że to właściwie tylko kawałek jakiegoś kartonu, niezbyt grubego. Mam nadzieję, że Wydawnictwo Lekkie w przyszłości wprowadzi skrzydełka - bo pomogłoby to naprawdę w łatwiejszym utrzymaniu okładki w dobrym stanie. Może nawet lepszej jakości okładka pod kątem grubości kartonu przyniosłaby już lepsze rezultaty...
Podsumowując: czterech liter mi nie urwało, ale mimo wszystko przeczytałam w jedno popołudnie, więc to nie jest tak, że nic się nie dzieje - bo akcji jest sporo i byłam w sumie ciekawa, jak się to wszystko zakończy.
Jeśli mimo ostrzeżeń odnośnie drastyczności treści macie ochotę zapoznać się z "Przez niego" - po prostu to zróbcie!
Yyyyy... Nie, totalnie nie dla mnie historia, proszę o wybaczenie. WTF z tą dziewczyną na L?? Nie ma przecież takiej potrzeby, by tak robić.
OdpowiedzUsuńTo nie moja bajka 🙈🙈
OdpowiedzUsuńOkładka sugeruje lekkiego romansu z wątkami erotycznymi, a tu taka niespodzianka. Jednak nie powinnyśmy oceniać książkę po okładce. "Przez niego" to interesująca lektura, ja jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że już era gołych klat na okładkach się skończyła, a tu widać, że jednak nie. Sama okładka mnie odrzuca, więc sobie daruje.
OdpowiedzUsuń