środa, 3 lipca 2024

John Wyndham - "Dzień tryfidów"

Autor: John Wyndham
Tytuł: Dzień tryfidów
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 28 maja 2024
Liczba stron: 320
Ocena: 9/10

Opis:

Billowi Masenowi wydaje się, że ma pecha. Cały świat zachwyca się spektakularnym deszczem meteorów, a on leży w londyńskim szpitalu z porażonym wzrokiem. Gdy jednak zaniepokojony zniknięciem personelu zdejmuje bandaże, okazuje się, że może się uważać za szczęśliwca – tylko on i garstka innych osób wciąż widzą.
Ślepcy skaczą z okien, zapijają się na śmierć. Ci, którzy nie popadli w czarną rozpacz, wyłapują widzących. Szerzy się zaraza. Masen ucieka na wieś, tam jednak na ludzi polują nowi drapieżcy…

Recenzja:

  Jak widać, moja miłość do serii Wehikuł czasu jest cały czas coraz większa. Kolejne tytuły lądują na mojej półce, a także na liście przeczytanych książek. Tym razem zapraszam na kilka zdań na temat książki Dzień tryfidów, która spodobała mi się od pierwszych stron.

Tematem numer jeden na świecie jest spektakularny deszcz meteorów, a Bill jak zawsze ma pecha i musi leżeć w szpitalu z porażonym wzrokiem. Bardzo szybko okazuje się, że to było coś więcej, a każdy, kto oglądał ten spektakl, stracił wzrok. Tylko Bill i niewielki odsetek ludzkości wciąż widzi. Wybucha chaos, ale to nie jedyne zagrożenie, które czyha na ludzkość. 

Zawsze z radością sięgam po kolejne książki z tej serii, ale na Dzień tryfidów czekałam chyba szczególnie. Już na etapie zapowiedzi usłyszałam o niej tak wiele pozytywnych opinii i radości z tego, że zostaje wznowiona, że nie mogłam się już doczekać, aż ja poznam tę historię. Tym bardziej że ostatnio zaprzyjaźniłam się ze sci-fi i ta książka jest kwintesencją tego, w którym kierunku zmierza aktualnie mój gust literacki. 

Ostatnio miałam trochę mniej czasu na czytanie, ale tutaj wciągnęłam się tak, że wykorzystywałam każde, chociaż 10 minut, żeby poczytać i poznawać dalej tę historię. Autor od samego początku kreuje rewelacyjny świat i ciekawą wizję zagłady. Przypuszczam, że w 1951 roku, kiedy po raz pierwszy ukazała się ta książka, musiała zrobić wrażenie na czytelnikach. Wyndham serwuje nam wciągającą historię, która jest przedstawiona w bardzo przystępny sposób, a przy tym bardzo wciągająca i tak naprawdę do samego końca trzyma w napięciu, mimo tego, że nie ma tu jakieś szalonej akcji pędzącej na łeb i szyję. 

Podoba mi się to, że tytułowe tryfidy nie zdominowały całej fabuły. One są, są bardzo istotne dla całej historii, jednak nie są najważniejsze i to nie wokół nich się wszystko kręci. Jednak cały pomysł na te stworzenia jest szalenie ciekawy i dodaje takiej świeżości w post apokaliptycznych klimatach. A jeśli już o tym mowa, to mamy tutaj fajne połączenie sci-fi z apokalipsą, dlatego też to na zachowaniach ludzkich najbardziej skupia się autor i na tym, jak radzą sobie w sytuacji kataklizmu. 

To ludzie są właśnie najciekawszym aspektem tej historii. Zawsze w książkach postapokalitycznych są to najciekawsze wątki, jak społeczeństwo organizuje się na nowo i jak to wszystko wygląda. Wyndham rewelacyjnie zbudował swój świat i swoich bohaterów z tymi wszystkimi dylematami moralnymi z postawą wobec zupełnie nowej sytuacji. Bill, czyli nasz przewodnik po tym świecie jest ciekawie zbudowany, bardzo go polubiłam i z chęcią śledziłam jego poczynania i tok myślenia. 

Tak bardzo chciałabym się dowiedzieć co dzieje się dalej. Nie mogę powiedzieć nic więcej, ale tak bardzo chciałabym przeczytać kolejną część, bo jak przeczytałam ostatnie strony, to od razu zaczęłam sprawdzać, czy jest coś więcej. Natomiast znalazłam jakieś książki z tego świata, jednak innych autorów, chyba będę musiała bardziej zainteresować się tematem.

Ja oczywiście czekam na kolejne książki z tej serii, tym bardziej że chyba niedługo ma się pojawić coś tego samego autora, więc nie mogę się doczekać. Muszę też nadrobić kilka starszych historii, ale idzie mi to całkiem sprawnie. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po Dzień tryfidów, bo jestem przekonana, że spodoba się wielu czytelnikom. 
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Współpraca reklamowa z Domem Wydawniczym Rebis

6 komentarzy:

  1. Nie znam tej serii, ale raczej to nie moje klimaty 🙈

    OdpowiedzUsuń
  2. Cos dla mnie. Lubię takie historie. Tej serii jeszcze nie znam, ale muszę poznać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie planuje czytać, ale opinia ciekawa 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Od ostatniej recenzji znam tą serię. Jest wspaniała! A ta pozycja też mnie interesuje, choć tego autora w ogóle nie znam. Bardzo mi ten świat przedstawiony przypomina Wellsa! A przypadek z fantastycznym do oglądania deszczem meteorytów i jego późniejszych konsekwencji - do Czarnobyla 😝
    Bardzo lubię postapokaliptyczne klimaty, jak widać.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Dzień tryfidów" zapowiada sie bardzo interesująco, która wciąga od samego początku. Ja bardzo lubię książki post apo a tu mamy inaczej przedstawiony ten motyw. Zapisuje sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń