Autor: Robin Cook
Tytuł: Przyczyna zgonu
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 13 sierpnia 2024
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10
Opis:
Ulubieńcy czytelników - Jack i Laurie - wracają w nowym thrillerze medycznym Robina Cooka. Zostają wciągnięci w wir niebezpiecznych zdarzeń związanych z serią sprytnie upozorowanych samobójstw.
gdy Laurie Montgomery, żona Jacka Stapletona i szefowa Inspektoratu Medycyny Sądowej, namawia doktora Ryana Sullivana - starszego rezydenta patologii - by asystował jej podczas sekcji zwłok samobójcy, ma nadzieję, że zdoła przekonać go do swojej profesji. Ryan Sullivan podejmuje się zbadania serii samobójstw, w których pojawiły się wątpliwości co do rzeczywistej przyczyny zgonu. Projekt pochłania rezydenta coraz bardziej, w miarę jak odkrywa on podobieństwa badanych spraw. Podążając tym tropem, Sullivan nieoczekiwanie staje się zagrożeniem dla firmy, która wykorzystuje przełomową technologię wykrywania raka w szokująco nieuczciwy sposób. Co gorsza, jego śledztwo sprowadza śmiertelne niebezpieczeństwo także na Laurie…
Recenzja:
Ostatnio rzadziej sięgam po thrillery, bo zgodnie z moją najnowszą miłością raczej wybieram sci-fi, jeśli chodzi o thrillery medyczne, to w ogóle bardzo mało przeczytałam ich w ogóle. Nie mniej jednak nazwisko Cook jest mi dosyć znane i choć nie miałam wcześniej okazji czytać nic jego autorstua, to tym razem, po przeczytaniu opisu, stwierdziłam, że wreszcie nadszedł ten moment. No i przeczytałam, a teraz podzielę się z tobą kilkoma zdaniami na temat Przyczyny zgonu.
Czy to standardowe samobójstwa, czy tylko bardzo dobrze upozorowane zabójstwa? Laurie ma nadzieję zainteresować swoją ukochaną dziedziną nowego rezydenta, który nawet nie ukrywa się z tym że nie chce być na tej miesięcznej rezydenturze i w tym celu dostają wspólny przypadek nieoczywistego samobójstwa. Rayan zaciekawiony przypadkiem postanawia zbadać inne podobne przypadki, czy mają ze sobą jakieś wspólne mianowniki. W miarę śledztwa wychodzą na jaw coraz mroczniejsze rzeczy, a sprawa coraz bardziej się komplikuje. Może zrobić się bardzo niebezpiecznie.
Bardzo spodobała mi się fabuła i to jak została poprowadzona. Wiem, że nie wszystkim może się to spodobać, ale czytelnicy tak naprawdę od początku mniej więcej wiedzą co się e być rozwiązanie sprawy. Oczywiście autor nie zostawia nas tylko z oczywistymi wnioskami i rozwiązaniami, ale potrafi trochę zamieszać w toku postępowania i myślę, że super się to czytało. Tak, było kilka mniej ciekawych momentów, które niepotrzebnie się dłużyły i można byłoby je skrócić, ale nie było tego jakoś bardzo dużo.
Wydaje mi się, że ta historia i pewnie cała seria kreacją bohaterów stoi. Fakt, nie miałam okazji jeszcze nic innego czytać z tych kilkunastu książek, ale już na pierwszy rzut okaz widać, że kreacja bohaterów i tych głównych i tych, którzy pojawiają się tylko na potrzeby tej jednej konkretniej historii, jest bardzo przemyślana i stanowi znaczącą część całości. Bardzo też podobała mi się dynamika między bohaterami zwłaszcza między Laurie i Rayanem i to jak ona się zmieniała w trakcie całej historii.
Wciągnęłam się w lekturę od pierwszych stron i mimo że zostaje nam dosyć dużo powiedziane już na samym początku, to cały czas chciałam wiedzieć co będzie dalej. Świetne jest też to, że dostajemy narrację z kilku różnych perspektyw i cała historia zamyka się tak naprawdę w sześciu dniach, a każdy rozdział jest ze wskazaniem dnia i konkretnej godziny, dzięki czemu czytelnik ma jeszcze większe poczucie, jakby uczestniczył w całości razem z bohaterami.
Nie powiem, że nie miałam lekkich obaw przed tym, że zaczynam serię od czternastego tomu, czy w ogóle to udźwignę i już na początku się nie pogubię, ale na szczęście nie doświadczyłam tego problemu więc i ty się nie powinieneś tego obawiać. Tak, jest tu kilka nawiązań do starszych spraw, jak mniemam i do wydarzeń z życia prywatnego głównych bohaterów, ale to tylko wzmogło moje zainteresowanie, żeby poznać te wszystkie historie.
Przekonałam się w stu procentach, że bardzo chciałabym kontynuować tę serię no i oczywiście cofać się do poprzednich tomów, bo jestem bardzo ciekawa samych bohaterów, jak byli kreowani na przestrzeni tych kilkunastu tomów. Tobie też polecam Przyczynę zgodni, bo przecież nie ma nic lepszego, niż wciągający thriller w jesienne wieczory. A ten tytuł, sprawdzi się w tym zadaniu idealnie.
Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia
Współpraca reklamowa z Domem Wydawniczym Rebis
Dokładnie, Robin Cook jest bardzo znany, lubiany. Na pewno warto go przeczytać. I dobry thriller, to widać. Ja kiedyś się nim zajmę, ale... no kiedyś. Na razie w moich myślach jest gatunek typu fantastyka.
OdpowiedzUsuńTo nie moje klimaty 😅
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie i o dziwo, lubię te thrillerly medyczne. Chętnie dam mu szansę. Zapisuje sobie ten tytuł
OdpowiedzUsuńNarazie pasuje, choć opinia zachęca 😊
OdpowiedzUsuńParę razy zabierałam się za książkę pisarza bo interesuje mnie tematyka medyczna ale nic tego niewyszło. No muszę to nadrobic może dzięki "Przyczyna zgonu" mi się to uda. Fabuła interesująca, bohaterowie wydają się ciekawi na nude nie ma co liczyć. Będę rozglądac się za ta lekturą.
OdpowiedzUsuńSuper recenzja. Zachęciła mnie do przeczytania tej książki. Lubię thrillery medyczne.
OdpowiedzUsuń