Autor: Lena M. Bielska
Tytuł: Zaplątani
Wydawnictwo: Young [współpraca reklamowa z Woblink]
Data wydania: 2025
Ilość stron: 496
Ocena: 8/10
Opis:
Wyszeptane sekrety wiążą mocnej niż pnącza bluszczu...
Ivy, dziewczyna z trudną przeszłością, zmaga się z lękami i bolesnymi wspomnieniami. Marzy tylko o tym, by… przetrwać. Trafia do domu Darrena i jego syna Killiana. Darren stara się zapewnić dziewczynie poczucie bezpieczeństwa, a Killian, mimo początkowej niechęci, zaczyna zauważać, że Ivy jest wciąż tą samą dziewczyną, którą znał w dzieciństwie.
Chłopak chowa głęboko w sobie swoje marzenia i sekrety. Kiedy losy tych dwojga się krzyżują, Ivy i Killian nieoczekiwanie muszą stawić czoła zarówno swojej przeszłości, jak i teraźniejszości. Ich wspólny dom skrywa wiele tajemnic, a dach, na którym się spotykają, staje się miejscem, gdzie milczenie mówi więcej niż słowa.
Czy można zbudować relację, gdy bolesne wspomnienia, zaufanie i miłość splatają się w skomplikowany węzeł?
Recenzja:
Jakoś nie miałam wcześniej okazji sięgnąć po książkę Leny M. Bielskiej - czytałam coś od niej, ale w duecie, a słyszałam same dobre opinie o jej solowej twórczości. Postanowiłam w końcu zaryzykować i sięgnąć, ale od razu powiem, że jeśli po "Zaplątani" spodziewacie się jako głównego motywu romansu, to się srogo przeliczycie.
"Zaplątani" to przede wszystkim obyczajówka młodzieżowa, która porusza wątki traum z przeszłości, bolesnych sekretów i chęci spełnienia swoich marzeń. I chociaż historie Killiana i Ivy drastycznie się różnią, pewne cierpienie jest zawarte w nich obu.
Podkreślam więc, że jakiekolwiek budowanie tu relacji opiera się przede wszystkim na próbie oswojenia, zaprzyjaźnienia, a później: na próbie zyskania zaufania, które w ogóle pozwoliłoby myśleć bohaterom o czymś więcej. Bez wątpienia książka, którą dziś dla Was recenzuję, bywa brutalna: bo pokazuje pewne problemy bez owijania w bawełnę, a wszystko jest tak fenomenalnie opisane, że porusza dogłębnie: i roztrzaskuje serce czytelnika na małe kawałki.
Przejdźmy jednak do zarysu fabuły!
Ivy była świadkiem morderstwa swojej matki - ale nie pamięta tego. W ogóle nie pamięta niczego sprzed trafienia do systemu rodzin zastępczych - gdzie ludzie krzywdzili ją (lub chcieli skrzywdzić) w przeróżny sposób: od głodu, po próby gwałtu. Czy kogoś więc dziwi, że dziewczyna boi się mężczyzn i ma ogromny problem z tym, żeby poczuć się gdzieś komfortowo?
Początkowo Killiana dziwi, że jego ojciec decyduje się przygarnąć dziewczynę - szesnastolatkę - do domu, jako rodzina zastępcza. Szczególnie, że jakiś czas temu w wypadku samochodowym zginęła mama Killiana i jego siostra - ale gdy okazuje się, że to Ivy: dziewczynka, z którą chłopak bawił się w dzieciństwie, wszystko nabiera dla niego pewnego sensu. Killian też chciałby jej pomóc, ale nie do końca wie, jak radzić sobie z nową współlokatorką, która jest płochliwa, niczym dzikie zwierzę.
"Zaplątani" to mocna opowieść - podkreślam to po raz kolejny, bo wiem, że to nie będzie książka dla każdego. Myślę sobie jednak, że tak bardzo spodobała mi się twórczość Leny M. Bielskiej, że niebawem sięgnę po jakieś inne jej powieści. Chociaż dopiero co odkryłam jej talent, już teraz wiem, że jej warsztat pisarski jest na tak wysokim poziomie, że chyba tylko niebo jest limitem - i że to powinna być twórczość, którą się tłumaczy, wydaje za granicą i pozwala, aby inni kojarzyli Polskę właśnie z tak dobrego pisarstwa.
Nie dziwi mnie to, że wiele osób tak dobrze ocenia książki tej autorki. Mnie też powalił jej talent - bo to nie może być tylko kwestia lat praktyki, to definitywnie musi być jakiś dar, z którym człowiek się rodzi. "Zaplątani" to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku!
Jeśli macie ochotę przeczytać - i zdajecie sobie sprawę z tego, jakie wątki ta książka porusza - to polecam, bo wiem, że o tej pozycji szybko się nie zapomni, za to totalnie łatwo ją pokochać. Ta powieść zdecydowanie ma "to coś" - więc przygotujcie się, że jak już zaczniecie czytać, to jest duża szansa na zarwaną noc (bo stron też jest blisko pięćset - więc to nie jest wcale tak mało...).
Ja tę pozycję miałam akurat okazję czytać w aplikacji Woblink - i zaczęłam tak sobie swobodnie czytać u rodziców, bo jestem u nich z wizytą (nawet tata mi dodatkowo rozpalił w kominku!), a podsumuję to tak: z transu czytelniczego ocknęłam się w środku nocy, po przeczytaniu ostatniej kropki, ogień już zgasł, a ja zbierałam szczękę z podłogi. Woblink definitywnie ostatnio pozwala mi zapoznawać się z tytułami, które wcześniej jakoś nie wpadły mi w ręce - a ich szeroka oferta sprawia, że zakochuje się w czytaniu e-booków na nowo!
Podsumowując: oddałam tej książce kilka godzin swojego snu, a na dodatek swoje serce. POLECAM!
Czytałam kilka książek tej Autorki napisanych w duecie i jedną, którą sama pisała i podobały mi się. Widzę tu ciekawą historie, pełna emocji, tajemnic, wiec może się ją fajnie czytać. Zapisuję i dziękuję za polecenie
OdpowiedzUsuńGeneralnie to wygląda na dobrą powieść młodzieżową. Bez udziwnień i mocnych skomplikowane (no, może na początku z wątkiem o powodzie adopcji). Myślę, że byłaby to dobra lektura. A ja autorki wciąż nie znam, nie wydaje mi się, bym widziała kiedyś książki sygnowane jej nazwiskiem, nawet w duecie. Tak dodam, że nie rozumiem powieści pisanych w więcej osób... No chyba że to antologie. Lub książki naukowe czy reportaże, ale to już inna kwestia.
OdpowiedzUsuń