piątek, 25 lipca 2025

Daisy Garrison - "Jeszcze sześć takich czerwców"

Autor: Daisy Garrison

Tytuł: Jeszcze sześć takich czerwców

Wydawnictwo: Zysk i S-ka [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 318

Ocena: 7,5/10


Opis:

Wyjątkowy portret ostatnich dni liceum i skomplikowanej plątaniny miłości i przyjaźni

Mina jest prymuską i nigdy nie brakuje jej ciętej riposty. Po śmierci taty jeszcze bardziej zamknęła się w sobie.

Caplan to faworyt do tytułu króla balu, dusza towarzystwa z popularną dziewczyną u boku, z którą to schodzi się, to rozstaje.

Są sąsiadami i choć wydają się kompletnie różni, zawsze rozumieli się lepiej niż ktokolwiek inny. Aż do teraz. W ostatnich tygodniach szkoły wszystko się zmienia. Caplan jest w szoku, gdy jego najlepszy przyjaciel zaprasza Minę na bal. A potem w jeszcze większym, gdy ona się zgadza.

Kiedy szkolna hierarchia przestaje mieć znaczenie i wszyscy stoją na progu nowego rozdziału, Mina odkrywa, że ludzie naprawdę mogą ją polubić. Że może otworzyć się na świat. Że przyszłość wcale nie musi wyglądać tak, jak sobie wyobrażała. Ale czy to znaczy, że coś powinno się zmienić między nią a Caplanem…?


Recenzja:

Książki young adult bywają czasem tak urocze i słodkie, że warto to zaznaczyć już na samym początku - jak przy tytule "Jeszcze sześć takich czerwców". Oczywiście czasem ta książka mnie denerwowała, czasem sprawiała, że miałam wręcz palpitację serca, a innym razem: że zastanawiałam się, jakim cudem to jest możliwe. Ale w ogólnym rozrachunku jest to jednak jedna z najlepszych pozycji young adult, jakie ostatnio miałam okazję czytać.

Mina nigdy nie uczyła się czytać - po prostu ta umiejętność się u niej pojawiła, gdy była małym dzieckiem. Od tego czasu można powiedzieć, że książki są dla niej bardzo ważne, ale z ogólnie pojętą nauką doskonale sobie radzi. Jest prymuską - i dostała się na dwa uniwersytety, na które złożyła podania - w tym na uczelnię, na którą chodził jej zmarły tata, chociaż wybór jej oznaczałby, że nie będzie chodzić tam, gdzie dostał się Caplan - jej najlepszy przyjaciel od dziesięciu lat, a przy okazji także sąsiad.

Caplan jest raczej typem sportowca, który mimo wszystko zrobiłby dla Miny wszystko. I chociaż chłopak na co dzień zadaje się z bardziej sławnym towarzystwem licealnym, chociażby ze względu na to, że najpopularniejsza dziewczyna w szkole jest także jego osobistą dziewczyną, to nie bagatelizuje uczuć i emocji Miny, często stara się nawet "dokleić" ją do swojej paczki znajomych, chociaż ona zwykle wybiera inne szkolne aktywności, nawet podczas pobytu na stołówce.

Relacja Caplana i Miny jest wyjątkowa. Oboje wspierali się w momencie, w którym odeszli ich ojcowie: chociaż jeden umarł, a drugi po prostu dał nogę. On także wspierał ją w momencie, w którym podczas wyjazdu Mina została zgwałcona - i nie pozwolił, by coś sobie zrobiła. Mówiąc, że nie mają przed sobą żadnych sekretów, to chyba jak nic nie powiedzieć - bo drugiej tak wspaniałej pary przyjaciół się nie znajdzie tak łatwo.

Tyle, że w pewnym momencie coś się zmienia, bo przyjaciel Caplana zaczyna podrywać Minę, a ona zaczyna odpowiadać na jego zaloty - i co ciekawsze, zaczyna zaprzyjaźniać się z dziewczyną Caplana, która zwykle była zazdrosna. Caplan zaczyna się zastanawiać co tu się właściwie dzieje i jak przełknąć gorycz związaną z tym, że dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że w sumie Mina to w sumie bardzo ładna dziewczyna?

"Jeszcze sześć takich czerwców" łączy tematy lekkie z tymi trudniejszymi i robi to w taki sposób, że czytelnik całkowicie zatraca się w powieści. Myślę sobie, że dawno nie czytałam historii, w której wyczekiwałabym na pierwszy pocałunek Miny - i tu już mnie dosłownie nie obchodziło nawet, z kim ten pierwszy pocałunek miałby się odbyć.

Wydaje mi się też, że zakończenie (które dla pewności czytałam dwa razy, żeby sobie to w głowie poukładać), jest dla tej książki idealne. I autorka świetnie to ujęła, że liczy się bardziej tu i teraz, bo przyszłości nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Nie do końca pasowała mi tylko scena, w której matka dziewczyny wpuszcza chłopaka (ubranego tylko w bokserki) do domu, a on mówi tylko, że przed chwilą całował się z jej córką, więc musi to teraz przegadać. Jakby wiem, że oni w tym miasteczku się chyba dosłownie wszyscy znają, ale mieć aż takie zaufanie do nastolatka, gdzie można by się było zastanawiać, czy on zaraz z tych bokserek nie wyskoczy? Tylko zaznaczę, że bohaterowie mają praktycznie po osiemnaście lat, ale tak czy siak, nie wiem, czy by takie zachowanie przeszło w moim domu. Jeśli jednak czytacie to teraz i macie taką myśl, że jak to jest najdziwniejszy fragment, to w sumie bierzecie z całym dobrodziejstwem inwentarza tytuł "Jeszcze sześć takich czerwców" - to zachęcam do tego gorąco!

Daisy Garrison mnie oczarowała. Polecam po prostu jej książkę: bo jest wydana nie tylko przepięknie na zewnątrz, ale także w środku. Skrzydełka, urocza oprawa graficzna (gdzie nawet znalazło się miejsca na czarne trampki, które są dla tej historii bardzo ważne!) - czego w sumie chcieć więcej?

Miłego czytania Wam życzę, bo mam nadzieję, że kogoś jednak skusiłam!

1 komentarz:

  1. Zapisuje sobie ten tytuł, czuje, że moze mi sie to spodobać 😊

    OdpowiedzUsuń