piątek, 22 sierpnia 2025

Becka Mack - "Consider Me"

 

Autor: Becka Mack 

Tytuł: Consider Me

Wydawnictwo: YaNa [współpraca reklamowa z Audioteka]

Data wydania: 2024

Ilość stron: 560

Ocena: 2.5/10


Opis:

HIT BOOKTOKA

Najlepszy hokeista NHL stanie się romantykiem, by zdobyć dziewczynę, której desperacko pragnie.

Gorący romans sportowy. Pierwszy tom popularnej serii „Playing for Keeps”.

Dla miłości zrobi wszystko...

Carter Beckett to najlepszy zawodnik NHL – jest w szczytowej formie zarówno na lodzie, jak i poza nim, a jego drużyna radzi sobie lepiej niż kiedykolwiek. Nie brakuje dziewczyn, które chciałyby spędzić z nim noc. Czego mógłby chcieć więcej?

Olivia Parker jest popularna wśród zawodowych hokeistów dzięki znajomości z chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki, ale sama nie jest zainteresowana randkowaniem z którymkolwiek z nich – bez względu na to, jak seksowny by był. Dlaczego zakochana w swojej pracy nauczycielka chciałaby spędzać czas na adorowaniu sportowca z wybujałym ego?

Kiedy Carter poznaje Olivię, nie może przestać o niej myśleć. Na nieszczęście dla niego Olivia woli trzymać go na dystans i nie ma zamiaru ulec jego urokowi. Być może nadszedł czas, aby Carter spróbował zmienić taktykę… W końcu nikt nie powiedział, że musi grać fair.

Carter zrobi, co w jego mocy, aby Olivia zwróciła na niego uwagę.

 

Recenzja:

Słuchałam treści tej książki na Audiotece i mam wrażenie, że najlepszą częścią tej pozycji było to, że lektorka była genialna: Gabriela Talaczek ma niesamowity głos, świetnie nim operowała (i go modelowała: od szeptu po podnoszenie tembru). Ba, była nawet w stanie wymawiać udziwnione kombinacje słów bez zawahania - nawet głos jej nie zadrżał, chociaż ja pewnie nie byłabym w stanie powstrzymać się od śmiechu, i pewnie też ze wstydu bym nie była w stanie pewnych słów wymówić.

Słowa, o których wspomniałam w pierwszym akapicie to na przykład: fiutoblok oraz określenia penisa (knaga, bydlak, miecz gromu). Jeśli to Was nie odstrasza od czytania, to myślę, że jesteśmy już na innym poziomie. Mnie przy słuchaniu pewnych rzeczy wręcz skręcało z zażenowania. To była jeden z najgorszych aspektów "Consider me"...

Drugi najgorszy aspekt był powiązany z głównym bohaterem. Ale czy trudno się temu dziwić, skoro Carter, jeden z najlepszych graczy hokeja, ma ego większe niż powierzchnia niejednego państwa? Aby to lepiej zobrazować, opiszę, jak zaczęła się cała ta fabuła...

Carter mógł mieć każdą. Był kimś w rodzaju męskiej dziwki, nigdy nie był dwa razy widywany z jedną kobietą, a on sam miał ich na pęczki. Uważa, że nie jest gotowy na związek i zobowiązania - i mówi, że być może nigdy nie będzie. A praktycznie tego samego dnia poznaje Olivię - przyjaciółkę dziewczyny jego najlepszego przyjaciela. Olivia doskonale wie, jaką renomę ma Carter, więc odmawia mu jednonocnej przygody - bo sama szuka czegoś poważnego, na stałe. A on? Stwierdza, że skoro ona mu odmówiła, to musi za wszelką cenę z nią być: nawet, jeśli oznaczałoby to, że faktycznie będzie musiał się zaangażować... 

Czy powyższe ma sens i logikę? Średnio. Ale Carter przecież by nie przyjął odmowy, bo jak to tak, więc gdy mniej więcej w połowie fabuły sam przed sobą przyznaje, że pewnie nie byłby w związku, gdyby wtedy Olivia mu nie odmówiła jednorazowej akcji, to cóż... Świadczy to o pewnym poziomie rozwoju tej postaci. Nie byłam w stanie go polubić - szczególnie, że wiele momentów sprowadzał tylko do chemii i pożądania, a co za tym idzie: do scen seksu.

Jeśli związek zaczyna się od tego, że pewną wyjątkowość dziewczyny dostrzega się dopiero w momencie, w którym ona nie chce z tobą być - bo inaczej byłaby kolejną dziurą do kolekcji, to cóż, nie jestem w stanie patrzeć na to z jakąś większą powagą. Szczególnie, że jest mnóstwo scen, które w dalszej części są jeszcze bardziej beznadziejne.

Zakończenie nie było najgorsze, ale te kilka ostatnich rozdziałów, które miały wprowadzić napięcie... Nie jestem pewna, czy można było tak to rozwiązać, ale no powiedzmy, że ufam autorce w tym zakresie. Nie, żebym nie miała wrażenia, że więcej emocji mam podczas zbierania grzybów niż podczas tej wielkiej akcji plot twistu...

Jestem bardzo sceptyczna co do tego tytułu, chociaż na przykład opis hokeja był naprawdę na wysokim poziomie - i w tej kwestii wydaje mi się, że Becka Mack zrobiła naprawdę kawał dobrej roboty. Nie było takich momentów zbyt dużo, więc cóż: cieszmy się z małych rzeczy...

Dlatego uważam, że najlepsza w zapoznawaniu się z "Consider me" była lektorka z Audioteki. Tylko dzięki temu byłam w stanie dotrwać do końca tej historii i w ogóle dowiedziałam się, jakie to zakończenie w ogóle jest. Gabriela Talaczek to bardzo utalentowana kobieta, której głos jest w stanie sprawić, że chce się słuchać nawet najbardziej nielogicznej historii na świecie, bo nie ukrywam, że "Consider me" ma wiele mankamentów.

Co jak co, ale Audioteka robi kawał dobrej roboty z tym, jak łatwo można korzystać z ich aplikacji i jak bogatą ofertę audiobooków mają. Skończyłam po dwóch tygodniach książkę Becki Mack - i teraz sięgam po kolejny tytuł, bo nie umiem zrezygnować z ciągłego korzystania z tej platformy! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz