Tytuł: Hyperversum
Wydawnictwo: Wydawnictwo Esprit
Data wydania: 2014
Ilość stron: 800
Ocena: 9/10
Link do recenzji części I: TUTAJ
Opis:
W dwa lata po pierwszej podróży oraz po wielu nieudanych próbach, Hyperversum znów zabiera trójkę bohaterów do XIII-wiecznej Francji. Usiłując powrócić do ukochanej Isabeau i zobaczyć swoje pierworodne dziecko, Ian trafia w sam środek buntu angielskich baronów przeciwko Janowi bez Ziemi. Daniel stara się wrócić do swoich czasów, ale wbrew woli zostaje uwięziony w 1215 roku, w szponach zaprzysięgłego wroga Iana, Geoffreya Martewalla, barona Dunchester.
Recenzja:
Link do recenzji części I: TUTAJ
Opis:
W dwa lata po pierwszej podróży oraz po wielu nieudanych próbach, Hyperversum znów zabiera trójkę bohaterów do XIII-wiecznej Francji. Usiłując powrócić do ukochanej Isabeau i zobaczyć swoje pierworodne dziecko, Ian trafia w sam środek buntu angielskich baronów przeciwko Janowi bez Ziemi. Daniel stara się wrócić do swoich czasów, ale wbrew woli zostaje uwięziony w 1215 roku, w szponach zaprzysięgłego wroga Iana, Geoffreya Martewalla, barona Dunchester.
Recenzja:
Pierwsza część spodobała mi się tak bardzo, że nie mogłam doczekać się kontynuacji przez naprawdę sporo czasu. Miałam nadzieję, że autorka napiszę kontynuację, która będzie w stanie mnie zadowolić i ukoić moją ciekawość.
Muszę przyznać, że Cecilia Randall dała radę sprostać moim oczekiwaniom. Niczego innego zresztą się nie spodziewałam po tak wspaniałej autorce, która potrafiła stworzyć tak fenomenalny świat, pełen intryg, niesamowitych bohaterów i ciągłych zwrotów akcji, które sprawiały, że pozycję tę aż do ostatniej strony czytało się z zapartym tchem.
Głównymi bohaterami po raz kolejny stali się Daniel i Ian. Szkoda jednak, że zabrakło Jodie i młodszego brata Daniela, którzy po prostu zostali praktycznie całkowicie usunięci z tej fabuły. Tak samo zresztą, jak Isabeau, ale tego byłam w stanie się domyślić.
Daniel po raz kolejny okazał się odważnym, szczerym i lojalnym towarzyszem, który był w stanie poświęcić własne życie, aby uratować swojego najlepszego przyjaciela. Jego umiejętność strzelania z łuku również się przydała i nie została ona zapomniana po pierwszym tomie, co niektóre autorki zrobiłyby w swoich książkach.
Ian natomiast po raz kolejny wykazał się wiedzą, pomysłowością, umiejętnością szybkiej analizy i szybkiej oceny oraz talentem do władania mieczem. Rycerz idealny. Szkoda tylko, że nie mógł od razu znaleźć się przy swojej ukochanej... ale jaka by w tym była zabawa? Nie dziwię się więc, że autorka trochę skomplikowała jego życiorys.
Mimo wszystko, akurat w tej części, akcja zdominowała uczucia - pani Randall bardzo rzadko wspominała o emocjach takich jak miłość, czy tęsknota, za to bardzo skupiła się na opisie przedstawionych wydarzeń (tym razem zamiast Francji, na cel wzięła sobie Anglię i po raz kolejny zbombardowała czytelnika fenomenalną znajomością historii i darem do tego, aby umieścić w przeszłości swoich bohaterów i sprawić, że wydają się oni naprawdę autentyczni).
Uważam jednak, że część ta jest tak samo doskonała, jak jej poprzedniczka. Żałuję tylko tego braku uczuć - chociaż lepiej, żeby było ich mniej, niż za dużo (nie wyobrażam sobie Iana, czy też Daniela, który wzdychałby co stronę i rozczulał się nad swoim losem oraz przeklinał wszechświat za to, że rozdzielił go z osobą, którą kocha).
Autorka po raz kolejny wykazała się znajomością historii (jak już zresztą wspomniałam), niezwykłymi opisami, które sprawiały, że "Hyperversum" wydawało nam się bardzo rzeczywiste, a my mogliśmy utożsamiać się z bohaterami oraz adekwatnym słownictwem do czasów, o których pisała (to znaczy... nie jest to język zbyt trudny i archaiczny, bo nie zostałby on zrozumiany przez wszystkich, ale nie jest on też współczesny i nie spotkamy tu raczej żadnego slangu, języka potocznego i tym podobnych).
Dodatkowo wszystkie wyrażenia w obcym języku są od razu tłumaczone w przypisach dolnych (i nikt nie każe nam zerkać na koniec książki, jak się zdarza w niektórych pozycjach - albo jeszcze lepiej, bo w niektórych nawet tych sformułowań by nie tłumaczyli!).
Mówiłam już o tym, że akcji po raz kolejny jest naprawdę sporo (bo życia Iana i Daniela przecież nie mogłoby być zbyt proste, z wiadomych powodów).
Mnóstwo walk, intryg, bitew, spisków i zamachów. Powinno spodobać się to każdemu, kto ceni sobie powieści, w których cały czas coś się dzieje.
Nikogo nie powinna odstraszać ta... spora ilość stron. Przy czytaniu nawet się tego nie dostrzega, a nawet wręcz przeciwnie - pod koniec mamy ochotę na jeszcze więcej!
Mam więc nadzieję, że pojawi się trzeci tom tej historii, chociaż po końcówce tej części mogę stwierdzić, że równie dobrze wszystko mogłoby się już zakończyć.
Okładka do tomu drugiego jest bardzo podobna do okładki z poprzedniego tomu. Nie mam do nich najmniejszych zastrzeżeń, ale to chyba nic dziwnego, biorąc pod uwagę, jak trafnie oddają one treść książki.
W tym momencie powinnam powiedzieć chyba, że jest to obowiązkowa pozycja do przeczytania dla każdego, kto lubi historię, dużą ilość przygód i nie ma problemu z czytaniem o karach śmierci. Jeżeli jednak jeszcze nie czytaliście tomu pierwszego... to radzę Wam to szybko nadrobić!
Książkę tę naprawdę gorąco polecam. Nie żałuję spędzonego przy niej czasu. Naprawdę było warto!
Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Esprit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz