Tytuł: Skarb Attyli (Zaprzysiężeni - tom 1)
Autor: Robert Low
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 320
Ocena: 9/10
Opis:
Dołącz do Zaprzysiężonych - walecznych wikingów, którzy wyruszają na poszukiwanie legendarnego skarbu wodza Hunów, Attyli.
Młody Orm, zwany Zabójcą Niedźwiedzia, opuszcza rodzinne strony i zaciąga się do załogi Einara Czarnego. Życie na pokładzie drakkara okazuje się prawdziwym wyzwaniem, ale młodego adepta otaczają wyjątkowi kompani związani przysięgą na śmierć i życie. Nie zawahają się zginąć w obronie swych braci ani nie mają sobie równych w walce i? pijaństwie. Zwerbowani, aby odszukać relikwie, wyruszają na poszukiwanie miecza wykutego z włóczni, która przebiła Boga chrześcijan. Droga Zaprzysiężonych wiedzie przez zdradzieckie wody szlaku wielorybów, aż do miejsca, w którym ukryto legendarny skarb Attyli, władcy Hunów. Tam zmierzą się z niebezpieczeństwem, które wystawi na próbę ich braterstwo krwi.
Recenzja:
Mitologią skandynawską i wikingami fascynuję się od dawna. Można powiedzieć, że są to moje najulubieńsze historyczne koniki, do których chętnie wracam. Berserkerzy, majestatyczne drakkary, potężny Odyn - jestem zakochana w tych klimatach! Ta miłość do bezimiennej północy (tak zwał te rejony Tolkien) sprawiła, że nie mogłam odpuścić sobie sagi Roberta Lowa Zaprzysiężeni. Z rumianymi z podekscytowania polikami zabrałam się za lekturę pierwszego tomu i... moje serce wciąż wali w piersi jak oszalałe, choć zakończyłam jego czytanie kilka dni temu!
Głównym bohaterem Skarbu Attyli jest nastoletni Orm, zwany Zabójcą Niedźwiedzia. Genezę tego przydomku wyjaśniają ciekawie przeprowadzone retrospekcje, które stopniowo odsłaniają przed czytelnikiem tajemnice przeszłości młodego wikinga. Autor sukcesywnie przedstawia nam pierwszorzędnego bohatera, prowadząc godną uznania pierwszoosobową narrację. Podczas lektury wielokrotnie odniosłam wrażenie, jakbym czytała prawdziwe (choć delikatnie ubarwione) wspomnienia rzeczywistej postaci, a nie powieść połowicznie fikcyjną (w książce przewijają się faktyczni władcy itp.). Emocje, charakter i zachowania Orma wydają się być doprawdy realistyczne. To bohater niezwykle intrygujący i zachwycający, choć nie wszystkie jego występki są godne podziwu. Niektóre są doprawdy niemoralne i wstrętne, ale... w końcu to wiking.
Zauważyłam, że w dużej mierze ludzie kojarzą wikingów z okrutnymi barbarzyńcami, morskimi najeźdźcami, gwałtami i rabunkami. W pewnym stopniu mają rację, jednak ci skandynawscy wojownicy to coś więcej. Robert Low znakomicie to obrazuje w swojej opowieści, wręcz ożywiając stare wierzenia, podania oraz kulturę wikingów. Autor wskrzesza wspaniałe drakkary, pamięć o skandynawskich bogach oraz nieokiełznanych berserkerów.
Naturalnie, w powieści o wikingach nie brakuje brutalnych aktów i rozlewu krwi. Bohaterowie giną niczym w słynnej sadze Martina, a załoga Zaprzysiężonych stale zmienia skład. Umierają zarówno niewinni, jak i ci, którzy w pełni zasługują na śmierć. W Skarbie Attyli nie ma miejsca na litość, choć niektóre postaci mają spore zadatki na pozytywne charaktery. Lecz czy istnieją dobrzy wikingowie? Ocenę pozostawiam innym.
Ogromnym atutem Zaprzysiężonych jest język, którym autor zgrabnie operuje w powieści. Z początku wydawał mi się miejscami prostacki, a wręcz zabawny, jednak z czasem zrozumiałam, że dla tej sagi jest on wręcz idealny. Ta gwara, te zadziwiająco proste i dobijające porównania, świat opisywany przez Orma... Po prostu majstersztyk. Nie brakuje tutaj także malowniczych opisów, które urzekną bez wątpienia niejednego czytelnika, choć autor nie poświęcił im wiele uwagi. Bardziej skupił się na religii chrześcijańskiej i jej konflikcie z wierzeniami w Odyna...
Najlepsze zostawiłam na koniec, a jest to wykorzystanie podań o Hunie Attyli i jego ogromnym skarbie, czego zresztą nietrudno się domyślić po tytule powieści. Autor wspaniale wplótł go w całość, otaczając mgłą tajemniczości oraz dodając drobne modyfikacje, o których nie wstydzi się w podsumowaniu wspomnieć. Ciekawostką jest także, że możemy doszukać się elementów podań o mitycznym skarbie Sigurda w wagnerowskim cyklu Pierścień Nibelunga oraz we Władcy Pierścieni.
Pierwszy tom sagi Zaprzysiężeni, Skarb Attyli, jest zaprawdę niesamowicie wciągającą i pełną akcji powieścią. Choć nie brakuje w niej licznych nawiązań do historii i kultury, swobodnie można nazwać ją wspaniałą przygodówką, którą polecam fanom wojaży i mocnych wrażeń. Nie mogę doczekać się, aż sięgnę po kolejny tom!
Głównym bohaterem Skarbu Attyli jest nastoletni Orm, zwany Zabójcą Niedźwiedzia. Genezę tego przydomku wyjaśniają ciekawie przeprowadzone retrospekcje, które stopniowo odsłaniają przed czytelnikiem tajemnice przeszłości młodego wikinga. Autor sukcesywnie przedstawia nam pierwszorzędnego bohatera, prowadząc godną uznania pierwszoosobową narrację. Podczas lektury wielokrotnie odniosłam wrażenie, jakbym czytała prawdziwe (choć delikatnie ubarwione) wspomnienia rzeczywistej postaci, a nie powieść połowicznie fikcyjną (w książce przewijają się faktyczni władcy itp.). Emocje, charakter i zachowania Orma wydają się być doprawdy realistyczne. To bohater niezwykle intrygujący i zachwycający, choć nie wszystkie jego występki są godne podziwu. Niektóre są doprawdy niemoralne i wstrętne, ale... w końcu to wiking.
Nasze opowieści są podkolorowane jak te greckie ikony sprzedawane na każdym jarmarku. Jeśli ktoś opowiada wam o tym, jak to splunął w oko Thora, stojąc na dziobie smoczej łodzi, skąd rzucał obelgi pod adresem fal i kpił z żywioły, możecie być pewni, że łże jak pies.
Zauważyłam, że w dużej mierze ludzie kojarzą wikingów z okrutnymi barbarzyńcami, morskimi najeźdźcami, gwałtami i rabunkami. W pewnym stopniu mają rację, jednak ci skandynawscy wojownicy to coś więcej. Robert Low znakomicie to obrazuje w swojej opowieści, wręcz ożywiając stare wierzenia, podania oraz kulturę wikingów. Autor wskrzesza wspaniałe drakkary, pamięć o skandynawskich bogach oraz nieokiełznanych berserkerów.
Niektórzy twierdzili, że berserkerzy żują jakieś zioła lub piją wywary z kory, aby wprawić się w trans, ale prawda wyglądała tak, że byli to toczący pianę z pyska szaleńcy z mieczami w dłoniach, którzy nie dbali o to, czy zginą, i robili wszystko, by cię dopaść i zabić. Nawet za cenę władnego życia. Jedynym sposobem na ich pokonanie było obcięcie im nóg. Człowiek mógł mieć wtedy nadzieję, że nie będą się tak szybko czołgać, jak on ucieka.
Naturalnie, w powieści o wikingach nie brakuje brutalnych aktów i rozlewu krwi. Bohaterowie giną niczym w słynnej sadze Martina, a załoga Zaprzysiężonych stale zmienia skład. Umierają zarówno niewinni, jak i ci, którzy w pełni zasługują na śmierć. W Skarbie Attyli nie ma miejsca na litość, choć niektóre postaci mają spore zadatki na pozytywne charaktery. Lecz czy istnieją dobrzy wikingowie? Ocenę pozostawiam innym.
Ogromnym atutem Zaprzysiężonych jest język, którym autor zgrabnie operuje w powieści. Z początku wydawał mi się miejscami prostacki, a wręcz zabawny, jednak z czasem zrozumiałam, że dla tej sagi jest on wręcz idealny. Ta gwara, te zadziwiająco proste i dobijające porównania, świat opisywany przez Orma... Po prostu majstersztyk. Nie brakuje tutaj także malowniczych opisów, które urzekną bez wątpienia niejednego czytelnika, choć autor nie poświęcił im wiele uwagi. Bardziej skupił się na religii chrześcijańskiej i jej konflikcie z wierzeniami w Odyna...
Niesamowite. Pomyślałem, że bóg, który pozwala, by go przybito do zwykłych pali, nie może być zbyt potężny. Nasi bogowie mieli tyle rozumu i siły, że pokonaliby ludzi, którzy chcieliby im to uczynić, ale skoro Chrystus przetrwał te męki, a potem zstąpił na ziemię z uśmiechem na ustach, warto może poznać go bliżej.
Najlepsze zostawiłam na koniec, a jest to wykorzystanie podań o Hunie Attyli i jego ogromnym skarbie, czego zresztą nietrudno się domyślić po tytule powieści. Autor wspaniale wplótł go w całość, otaczając mgłą tajemniczości oraz dodając drobne modyfikacje, o których nie wstydzi się w podsumowaniu wspomnieć. Ciekawostką jest także, że możemy doszukać się elementów podań o mitycznym skarbie Sigurda w wagnerowskim cyklu Pierścień Nibelunga oraz we Władcy Pierścieni.
Pierwszy tom sagi Zaprzysiężeni, Skarb Attyli, jest zaprawdę niesamowicie wciągającą i pełną akcji powieścią. Choć nie brakuje w niej licznych nawiązań do historii i kultury, swobodnie można nazwać ją wspaniałą przygodówką, którą polecam fanom wojaży i mocnych wrażeń. Nie mogę doczekać się, aż sięgnę po kolejny tom!
Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Książnica. ;)
Jestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńO książce nigdy nie słyszałam. Tak sobie myślę i o wikingach też nie miałam jeszcze okazji czytać. To mnie przekonuje do szukania jej :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka