Tytuł:
Anglicy. Przewodnik podglądacza
Autor:
Matt Rudd
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Seria:
Mundus
Rok
wydania:2017
Liczba
stron: 252
Opis:
Mapa życia codziennego Brytyjczyków
Podświetlona kopia rzeźby Dawida Michała
Anioła, perfekcyjny trawnik w pasy, pawilon do jogi tantrycznej i
siedemdziesięcioparolatek w stroju Adama – to tylko niektóre elementy ogrodu
angielskiego według Matta Rudda. Autor zabiera nas w podróż po życiu codziennym
mieszkańców swojego kraju. Zaczyna od kanapy, niezbędnej w domu każdego
prawdziwego Anglika. Po drodze odwiedza między innymi kuchnię z wieloma
nieużywanymi gadżetami. Wsiada też do pociągu podmiejskiego pełnego ludzi o
ponurych twarzach, którzy wciąż powtarzają, że wszystko jest okej.
W prześmiewczy i pełen sarkazmu sposób
autor rysuje portret uzależnionego od curry społeczeństwa, w którym „wapniacy”
uwielbiają grać w bingo, a cała reszta kultywuje weekendowe picie do oporu.
Chociaż Rudd nie szczędzi złośliwości swoim rodakom i wyciąga na światło
dzienne ich słabostki, to jednak Anglików wciąż da się lubić. Są przecież mad
but brilliant – szurnięci, ale genialni.
Recenzja:
Nie wiem, czy mieliście już do czynienia z serią Mundus Wydawnictwa
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ja poznałam ją dzięki książce W kraju Putina. Anglicy to kolejna pozycja, która zagościła w moim domu, ale czy
przypadła mi do gustu równie mocno jak jej poprzedniczka?
Matt Rudd jest dziennikarzem znanym z humorystycznych tekstów, redaktorem
i przede wszystkim Anglikiem. By napisać tę książkę, podróżował po kraju przez osiemnaście
miesięcy i zbierał materiały. Nie bał się niczego – chodził po domach,
nagabywał ludzi na peronie, usiłował nawet grać w bingo. Słowem, starał się
zrozumieć Anglików, by później móc wytłumaczyć to, co nimi kieruje, swoim
czytelnikom. I chociaż we wstępie obiecuje, że będzie się starał ograniczyć
sarkazm, jest, jak już ustaliliśmy, Anglikiem, a co za tym idzie nic z tego nie
wychodzi, bo sarkazm ma we krwi. Jeśli więc jesteście gotowi na przesyconą
sarkazmem i ironicznym poczuciem humoru podróż po angielskiej ziemi, to
zapraszam.
Zaczynamy… na kanapie. Bo każdy Anglik musi mieć kanapę i po ciężkim dniu
pracy obowiązkowo musi swoje na niej odsiedzieć. Jeśli Anglik akurat nie śpi albo
nie pracuje, pewnie znajdziecie go na kanapie. Kolejnym przystankiem będzie
kuchnia. Jeśli czasem czujecie wyrzuty sumienia, że kupiliście gadżety, których
w sumie nie używacie i które tak naprawdę do niczego nie są wam potrzebne, może
pocieszy was to, że Anglicy mają pełne szuflady takich drogich, nieużywanych
gadżetów. A im droższy i większy niż u sąsiadów, tym lepiej. Rudd pisze też o
ogrodzie. Tym chyba różnimy się od Anglików, bo o ile i my lubimy wysiadywać na
kanapie przed telewizorem i kupować niepotrzebne rzeczy, by zaszpanować przez
znajomymi, o tyle nie znam chyba nikogo, kto zajmowałby się uprawianiem
ogródka. Anglicy opanowali tę sztukę do perfekcji – jest to kolejne pole, na
którym mogą rywalizować z sąsiadami, więc czemu nie?
W książce o Anglikach nie mogło też zabraknąć rozdziału o pracy – muszę przyznać,
że dojeżdżanie po kilka godzin dziennie robi wrażenie. A co mnie najbardziej
zaskoczyło, to że zaczepiani przez autora ludzie o piątej dwadzieścia pięć w
poniedziałek rano dawali swojemu nastrojowi mocne siedem na dziesięć, często
nawet osiem, a piątki zdarzały się sporadycznie. Zdaje się, że sam autor był
tym zdziwiony. Nic dziwnego, nieustannie wychodził od stereotypów i choć czasem
okazywały się prawdziwe (tak, Anglicy piją, lubią się zabawić i uwielbiają
curry), to jednak najczęściej wychodziło na to, że Anglicy dalecy są od
stereotypów. Autor z zaskoczeniem odkrył, że wcale nie są takimi ponurakami i
zrzędami, za jakich uchodzą, a i w łóżku nie są tak oziębli, za jakich ma ich
reszta świata.
W kolejnych rozdziałach Rudd opowiada o tym, jak ostro balują Anglicy po
ciężkim tygodniu pracy, jak uwielbiają spędzać czas na wydawaniu pieniędzy na
rzeczy, których nie potrzebują, jak świetnie się bawią, kibicując (albo grając
w bingo, które jest swego rodzaju sportem narodowym w Anglii), w końcu jak
zachowują się na drodze, plaży i w… sypialni. W tym ostatnim rozdziale autor
opisał ciekawe zjawisko, o którym wcześniej nie słyszałam, a mianowicie
dogging, który ponoć przywędrował już z Anglii do Polski.
Choć książka Rudda w większej części była ciekawa (różne rozdziały były
mniej lub bardziej interesujące, mnie na przykład nudził choćby ten o sporcie),
trochę przeszkadzał mi ten wszechobecny sarkazm. Żeby nie było, lubię sarkazm.
Nawet bardzo. Ale okazuje się, że w ilości, w jakiej serwuje go autor, jest
męczący. Wychodzenie od stereotypów, by przekonać się, czy są prawdziwe, też
nie do końca mnie przekonało, przede wszystkim dlatego, że autor strasznie przy
tym narzekał i sam wychodził jednocześnie na najbardziej stereotypowego
przedstawiciela swojej nacji.
Ostatecznie Anglicy to zajmująca
lektura, która spodoba się wszystkim osobom ciekawym świata. Jeśli interesuje
was życie współczesnych Anglików, możecie zabawić się w podglądacza i poczytać
książkę Rudda. Ale uważajcie, bo możecie dojść do wniosku, że
bycie Polakiem wcale nie jest takie złe. Zachęcam.
Książkę dostałam od
Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego
Dość ciekawa propozycja - nie czytałam nigdy tego typu książek, ale wydaje mi się, że dzięki niej można poszerzyć swoją wiedzę kulturową. Zazwyczaj myślimy o innych narodach w kategorii utartych schematów, zasłyszanych plotek, czy wręcz stereotypów. Może zatem warto sięgnąć po "Anglików", by chociaż przekonać się, czy rzeczywisty obraz zgadza się z naszym wyobrażeniem.
OdpowiedzUsuńSkoro są przeróżne programy dokumentalne, to dlaczego nie książka? Świetny pomysł na opisanie społeczności angielskiej. Zawsze kojarzyli mi się z osobami ekscentrycznymi ze wspaniałym brytyjskim akcentem, który mnie oczarował. Każda ze społeczności we współczesnym świecie ma dopisaną jakąś "łatkę". Ciekawa tytuł do zapoznania się i spojrzenia na Tych ludzi z innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńTym razem to chyba jednak nie dla mnie tego typu książka, jakoś nie kręci mnie podglądanie życia codziennego Anglików...
OdpowiedzUsuńA mnie zaintrygowal opis... Zawsze to coś troszkę innego niż moje ukochane kryminały i romansidla :)
OdpowiedzUsuńCiekawe spojrzenie na współczesną kulturę brytyjską. Chyba warto mieć ten tytuł w pamięci.
OdpowiedzUsuńKsiążki tego typu to dla mnie nowość nigdy nie spotkałam się z taką pozycją. I wydaje się naprawdę ciekawa. Możemy lepiej poznać inne kultury i zachowania. A poniewaz jestem ciekawska to bardzo chętnie zabawie się w podglądacza ;)
OdpowiedzUsuńTą książkę chętnie przeczytam (o sporcie też:), a do tego na okładce (o ile mnie wzrok nie myli) Ministerstwo Głupich Kroków z Monty Python,którego humor bardzo lubię. Odpowiada mi prawie wszystko co angielskie, tylko czemu dzisiaj również pogoda taka? :(
OdpowiedzUsuńhaha, rozumiem, że to prawie właśnie przez pogodę? xD
UsuńNie bardzo lubię Anglików, ale zaciekawił mnie opis i recenzja tej książki. Również bardzo lubię sarkazm. A i na pewno można dowiedzieć się czegoś wiecej o tych ludzuach.
OdpowiedzUsuńPerfekcyjnie przystrzyżone ogródki, przed którymi pudełko po nowym kinie domowym trzyma się przez tydzień, żeby na pewno sąsiedzi zobaczyli. Namiętna gra w bingo, wieczny deszcz i słota, czy wypijanie hektolitrów herbaty (szczerze mówiąc to właśnie ten napój najbardziej kojarzy mi się z Anglikami i dziwię się, że książka o tym nie wspomina ;).) . To pojęcie stereotypowego Anglika. Jednak, jak wszyscy wiemy „nie wszyscy Polacy polują na świeżaki” (Wow! Wymyśliłam nowe powiedzenie! Może się przyjmie?!?)
OdpowiedzUsuńI stereotypy często są błędne. Nie jest to literatura, którą zwykle czytam, a lista „To read” i tak już jest za długa, (a portfel za chudy :) ), więc raczej sama jej nie kupię, ale jeśli dojrzę ją w bibliotece, lub u znajomych - pożyczam i zabieram się do czytania ❤️. I jeszcze słówko o sarkazmie - uwielbiam go, ale kiedyś czytałam książkę, gdzie był po prostu wszechobecny i ciężko było mi już odróżnić sarkazm od zdań niehumorystycznych (mój mózg wszędzie doszukiwał się ironii). Tak więc rozumiem Cię pod tym względem. Pozdrawiam serdecznie w tą (jak zauważyła poprzedniczka) iście angielską pogodę ❤️. Klara
Z chęcią zerknę na tą pozycję. Po pobycie w Anglii i przebywaniu wśród nich ciekawie może być poczytać o tym w książce. Opis jak i recenzja brzmią zachęcająco więc wciągamy tą pozycję na moją listę. :)
OdpowiedzUsuńA ja uprawiam ogródek :P i tak, mam zamiar mieć taki, żeby mi sąsiedzi zazdrościli :P więc może poczytam, jak to zrobić
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNie miałam do czynienia nigdy z tego typu książką, więc ciężko mi się wypowiedzieć, czy chciałabym ją przeczytać. Na pewno pozwala poszerzyć wiedzę i dowiedzieć się więcej o zwyczajach Anglików. Jednak czy to pozycja, która mnie skusi? Wydaje mi się, że raczej nie... Mimo wszystko dziękuję za recenzję i pokazanie, że istnieją takie książki:)
OdpowiedzUsuńWidzę że w recenzji udzielił się klimat książki XD ale to dobrze, w końcu sarkazm i ironia to to, co tygryski lubią najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście przepadam za literaturą faktu, zwłaszcza gdy porusza tak intrygujący temat. A czytanie Angilka piszącego (anty)stereotypowo o rodakach... zapowiada się przednia lektura. Kraj sam w sobie ciekawi mnie od dawna, a owiane legendą wojny ogródkowe tylko dodają smaczku do całości :)