Autor:
Sarah J. Maas
Tytuł:
Wieża świtu
Cykl:
Szklany tron. Tom 5.5
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania: 2018
Ilość
stron: 848
Ocena: 8/10
Opis:
Chaol Westfall i Nesryn Faliq wyruszają w podróż do starego i pięknego
miasta Antica. Były kapitan Gwardii Królewskiej ma nadzieję, że któraś ze
słynnych uzdrowicielek z Torre Cesme przywróci mu władzę w nogach. Uleczenie to
jednak tylko część planu. Oto na tronie zasiada wszechpotężny kagan, którego
Chaol ma za zadanie nakłonić do wzięcia udziału w wojnie.
Jednak to, co czeka Chaola i obecną kapitan Gwardii Królewskiej Nesryn, przekroczy ich najśmielsze oczekiwania. Kluczem do powodzenia misji może okazać się niepozorna uzdrowicielka Yrene i informacje, które bohaterowie zdobędą podczas pobytu w pałacu.
Jednak to, co czeka Chaola i obecną kapitan Gwardii Królewskiej Nesryn, przekroczy ich najśmielsze oczekiwania. Kluczem do powodzenia misji może okazać się niepozorna uzdrowicielka Yrene i informacje, które bohaterowie zdobędą podczas pobytu w pałacu.
Recenzja:
Sarah J. Maas jest jedną z pisarek, które na stałe
wpisałam do listy ulubionych. Chyba nigdy nie wyrażę odpowiednio podziwu wobec
tego jak ogromną, jak fascynującą wizję świata przedstawiła ta autorka w swoim
cyklu Szklany tron. Wieża świtu
jest tylko kolejnym z przykładów tego, że wyobraźnia Maas nie zna granic –
z krótkiego opowiadania o pobocznych bohaterach, rozrosła się do 848 stron
pełnych tajemnic, intryg, strachu, przyjaźni, miłości i przepełnionych emocjami
wydarzeń. Co jest w niej takiego, że miliony czytelników na całym świecie
czekały z niecierpliwością, by w końcu mieć w rękach to potężne tomisko?
Chaol Westfall i Nesryn Faliq jadą do miasta Antica,
by spróbować uleczyć uraz obecnego namiestnika Adarlanu oraz spróbować
przekonać potężnego kagana, by wspomógł ich w wojnie. Oba plany zdają się
niemożliwe do wykonania, a na dodatek po drodze mają miejsce rzeczy, na które
nikt nie był przygotowany. Niepozorna wyprawa przynosi im coś cenniejszego od
tego, po co przybyli – informacje. Informacje, które mogą zmienić przebieg
wojny.
Moja sympatia do głównego bohatera, Chaola, zmieniała
się przy każdej kolejnej części serii – muszę to przyznać otwarcie. Na początku
go uwielbiałam, potem przez chwilę nienawidziłam, później nie wiedziałam już
właściwie, co o nim sądzić. Ale wiecie co? Właśnie za takie zagrania uwielbiam
Maas. Bo przecież wszyscy ludzie wywołują w innych masę przeróżnych emocji, w
jednej chwili można kogoś kochać, w innej nie cierpieć i dokładnie tak jest z
bohaterami Szklanego tronu. Są
skonstruowani bardzo dobrze, nie są papierowi, tylko z krwi i kości. Nie są
jednowymiarowi, czarni lub biali, tylko przechodzą zaskakujące przemiany na przestrzeni
kolejnych kartek, kolejnych czytanych tomów.
Ponadto Wieża świtu nie wydaje się w ogóle stworzona
na siłę przez autorkę. Nie jest to próba wybicia się na sławie, jaką cieszy się
cała seria. Mam wrażenie, że po prostu wyobraźnia Maas przestała mieścić się
już w jednym tomie, a jej bohaterowie zaczęli się wymykać spod kontroli i
dlatego musiała ich odseparować, dać żyć własnym życiem na kartach osobnej, ale
jakże istotnej dla całej historii powieści.
Oczywiście oprócz wszystkich moich ochów i achów
znalazło się w książce kilka momentów, przy których czułam irytację bądź
zniecierpliwienie. Nie chodzi wcale o opisy, bo zdaje mi się, że Maas potrafi
je umiejętnie wpleść i wcale nie ma ich przerażająco dużo jak na rozmiary
książki. Chodziło o niektóre zachowania bohaterów, o pewne dość przewidywalne
rozwiązania, na jakie zdecydowała się w niektórych momentach autorka. I choć
przyznam, że częściej jednak zaskakiwała mnie niesztampowymi pomysłami,
zdarzyło jej się też kilka razy właśnie coś spodziewanego.
Całe uniwersum Szklanego
tronu jest potężne, jest wciągające i zdecydowanie wspaniałe. Poza tym
różnica między pierwszym tomem, a każdym kolejnym jest niebywała – to, jak
rozwijają się bohaterowie, dokąd zmierza akcja, jakie tajemnice zostają odkryte
pokazuje, jak bardzo rozwinęła się także sama autorka, która jednak od początku
śmiało prowadzi czytelnika przez ten skomplikowany świat. W Wieży świtu
wprowadza kolejny trudny wątek, ale i jemu udaje jej się podołać. Nie wiem
zresztą, czy jest w tej chwili coś, czego Maas nie mogłaby wymyślić i wziąć na
barki, bo jej wizja zdaje się po prostu nieograniczona. Dlatego z ogromną
niecierpliwością (jak już od dłuższego czasu) wyczekuję kolejnego tomu. O
Aelin, o Chaolu, o każdym bohaterze, jakiego Maas zdecyduje się stworzyć. Nie
wiem, co jeszcze mogłabym dodać, żebyście uwierzyli w to, pod jak wielkim
wrażeniem tej serii jestem i że moim zdaniem jak najbardziej zasługuje ona na
to, byście sami dali jej się wciągnąć. Dlatego może nie dodam nic więcej. Po
prostu przeczytajcie!
Jestem pod dużym wrażeniem zarówno książki, jak i recenzji. Czuję się tak zachęcona, że chyba dziś znów odwiedzę księgarnię :) uwielbiam pozycje, gdzie przeplata się fantastyka z podróżami. :) pozdrawiam, Paulina Jaszczuk
OdpowiedzUsuńCieszę się, że historia Szklanego Tronu nie skończyła się. A jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że nie tylko dzieje głównej bohaterki są rozwijane, ale i bohaterów dalszego planu. Autorka mogła krótko historię Chaola i Nasryn wprowadzić do powieści, jako krótki wątek. Jednak zdecydowała się stworzyć nową powieść i myślę, że z całkowitym dobrodziejstwem dla czytelnika i czytelnictwa. "848 stron pełnych tajemnic, intryg, strachu, przyjaźni, miłości i przepełnionych emocjami wydarzeń" przeczytać można z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńSarah J. Maas też jest jedyną z moich ulubionych pisarek. Uwielbiam ją za styl i wyobraźnię. Ona po prostu z taką lekkością tworzy tych wspaniałych bohaterów że nic tylko chylić głowy. 'Wieża Świtu' jeszcze nie czytałam. Ma dość dużo stron, dlatego muszę wygrzebać skądś czas na jej przeczytanie :)
OdpowiedzUsuń