Tytuł:
To, czego nie widać
Autor:
Agata Polte
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2018
Liczba
stron: 304
Ocena:
8/10
Opis:
To,
czego nie widać, może boleć najbardziej
Malwina
jest zdolną nastolatką w maturalnej klasie. Jej życie wypełnia głównie nauka,
zajęcia pozalekcyjne i konkursy. Dziewczyna robi wszystko, by zadowolić
wiecznie narzekającą i krytykującą ją matkę, nawet jeśli oznacza to
zrezygnowanie ze wszystkiego, co lubi.
I
chociaż radzi sobie najlepiej w szkole, w domu nieustannie słyszy jedną rzecz:
że jest beznadziejna.
Gdy
wydaje się, że nic się nie zmieni, w życiu Malwiny pojawiają się nowe osoby.
Poznaje Bartka, chłopaka o sarkastycznym poczuciu humoru, zaprzyjaźnia się z
Natalią, która mimo własnej trudnej sytuacji staje się dla niej oparciem. Życie
Malwiny nagle, wręcz brutalnie przyspiesza. Czy będzie gotowa zawalczyć o
siebie?
Recenzja:
Według ostatniego raportu Biblioteki Narodowej literatura młodzieżowa
stanowiła zaledwie 4% tytułów spośród tekstów literackich opublikowanych w 2017
roku w Polsce. Przy 26% literatury typowo dziecięcej jest to wynik bardzo
słaby. Tymczasem dobra młodzieżówka to coś, do czego osobiście będę wracała
jeszcze długo, choć młodzieżą nie jestem już od jakiegoś czasu. I właśnie taką
dobrą młodzieżówkę chciałam wam dzisiaj polecić.
To, czego nie widać to
literacki debiut dwudziestojednoletniej Agaty Polte. To historia maturzystki
Malwiny, która przez rówieśników jest nazywana Idealną. Dziewczyna dzieli swój
czas między naukę i zajęcia dodatkowe. Zarywa noce, by zdobywać jak najlepsze
oceny, a wszystko po to, by zaimponować wiecznie niezadowolonej matce.
Niestety, cokolwiek by nie robiła, nie jest w stanie spełnić jej wygórowanych
oczekiwań. Wydaje jej się to szczególnie niesprawiedliwe, gdy patrzy na sposób,
w jaki matka traktuje brata – cokolwiek nie zrobi, może liczyć na jej pochwałę
i aprobatę. Mówi się, że matka kocha swoje dzieci po równo, Malwina jednak
codziennie widzi, że jest mniej kochana od brata – że właściwie nie jest
kochana. Zaciska jednak zęby, bo wierzy, że matka robi to wszystko dla jej
dobra.
Malwina ma bogatych rodziców, drogie ubrania, bywa często na kameralnych
imprezach. Z zewnątrz wszystko wygląda świetnie, do tego stopnia, że rodzina Czarneckich
mogłaby zapozować do zdjęcia, które potem znalazłoby się w jakimś magazynie
jako ilustracja idealnej rodziny. Autorka zderza ten obraz z obrazem rozbitej
rodziny Białej: ojciec ich zostawił i nie płaci alimentów, matka pracuje jako
kelnerka, by związać koniec z końcem, młodszy brat uległ poważnemu wypadkowi i dopiero
dochodzi do siebie. Matka Malwiny uznaje ich za patologię i zabrania córce
spotykać się z Białą, ale okazuje się, że to właśnie ta niepełna i niedoskonała
rodzina daje większe poczucie bezpieczeństwa niż ta z zewnątrz idealna rodzina Malwiny.
Jest też rodzina Bartka, tym razem pełna i kochająca się – i tak naprawdę to
ona wydaje się idealna. Przyjaźń z Białą i związek z Bartkiem wreszcie
pozwalają Malwinie się przełamać i spróbować zawalczyć o swoje, mimo strachu,
że jej rodzina nie wytrzyma tej próby.
Autorce udało się stworzyć bardzo wiarygodne bohaterki: zarówno Malwina,
jak i Biała to dziewczyny, które równie dobrze mogłyby być naszymi koleżankami.
Bartek jest może trochę zbyt idealnym chłopakiem, nawet jeśli ma swoje wahania,
ale ostatecznie mi to nie przeszkadzało. Podobało mi się to, że autorka
osadziła akcję w Polsce i że nie przerysowała tej historii. Dzięki temu wydaje
się tak naturalna i rzeczywista, że mogłaby się wydarzyć naprawdę.
W książce nie brakuje też wzruszeń i humoru. Niejednokrotnie parskałam
śmiechem i jeśli lubicie sarkastyczne poczucie humoru, z pewnością też
będziecie. Dodatkowo całość jest napisana lekkim stylem, dzięki któremu
historia „sama się czyta”. Bywa, że ktoś ma świetny pomysł na książkę, ale
wykonanie ją pogrąża – na szczęście to nie jest przypadek Agaty. Z czystym
sumieniem mogę napisać, że pod względem literackim nie ma czego tej książce
zarzucić.
To, czego nie widać to świetna polska
powieść młodzieżowa: mądra, ciepła, zabawna, pokazująca, jak wiele mogą zmienić
w naszym życiu przyjaciele i że zawsze warto walczyć o siebie. Zachęcam do
przeczytania!
Coś lekkiego w czytaniu a zarazem wartościowego, z przesłaniem i z problematyką idealną na wizyty u psychologa. Mimo tego, iż powszechnie uważa się, że matka locha wszystkim swoje dzieci tak samo, to jednak w rzeczywistości bywa inaczej. Znam taki przypadek osobiście i choć osoba ta jest już dorosła polecę jej tę książkę oraz sama z chęcią o przeczytam, by przekonać się jak ważne jest dzielenie miłości dla własnych dzieci po równo. Kolejną rzeczą, która podoba mi się w fabule książki to kontrastowe zestawienie rodzin. To też bardzo wymowne ulazanie, że w życiu nie liczą się wzory idealnych rodzin np 2+2, jeśli brakuje w nich tego, co najważniejsze - bezinteresownej miłości. Idealna rodzina może mieć nawet schemat 1+2 jeśli tam liczą się przede wszystkim uczucia i ich wzajemnie, równomiernie okazywanie. Ostatecznie do książki przekonuje mnie także wątek humorystyczny. Chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńDobry pomysł na książkę ;) W dzisiejszych czasach bardzo życiowy. Zapewne książka warta przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńsuper recka! :) bardzo mi się podobało (niekulturalny!)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko dodam, że naprawdę zaintrygował mnie temat, wydaje mi się, że będę musiał go koniecznie zgłębić! Ach i cudowne zdjęcie z filiżanką! (niekulturalny)
OdpowiedzUsuńNie mój klimat :<
OdpowiedzUsuńKsiążki młodzieżowe które poruszają tematy ważne, istotne dla młodego człowieka który wkracza w dorosłe życie są to perełki i taka wydaje się książka Agaty Polte. Chociaż też nie zaliczam się do grona młodzieży lubię te książki. „To, czego nie widać” zapowiada się niebanalnie, historia Malwiny wydaje się przejmująco, mogłaby przydarzyć się każdemu z nas. Do tej książki od razu nasuwa mi się "Nie wszystko złoto, co się świeci" w stosunku do rodzin głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam literaturę młodzieżową gdy byłam nastolatką, no i może na początku studiów. Później starałam przerzucić się na coś bardziej ambitnego, bez zbędnych miłostek i błahych tematów, ale temat opisywany w tej książce wcale nie wydaje się być błahy. Cudownie czytać recenzję o mojej imienniczce, imię dosyć rzadko spotykane - więc fajnie, że nie mamy tu Ani, Kasi.... tylko Malwinę. Niestety albo i stety poruszony w ksiażce temat do łatwych nie należy, ale jakże jest aktualny. Jeśli tylko bardziej przejrzymy się niektórym ludziom, jesteśmy w stanie dostrzec, że nie wszystko jest takie jakim się wydaje. Naprawdę jest wśród nas wiele takich osób, które niepełną rodzinę uważają za patologię, tych ślicznych i sztucznie uśmiechniętych mamy jako niedościgniony wzór. Jeśli chodzi o rodzinę Malwiny, no cóż, przemoc psychiczna jest równie, a nawet bardziej bolesna niż przemoc fizyczna. Bycie ciągle najlepszych, brak zrozumienia i wsparcia wśród najbliższych bywa bardzo ciężkie i właśnie to zostawia w nas największe ślady, które owocują później brakiem pewności siebie, wycofaniem. Jestem ciekawa, jak kończy się ta powieść, czy coś się zmieni w rodzinie Malwiny, czy zdarzy się coś tak okropnego, że stanie się ona wreszcie zauważona i kochana.
OdpowiedzUsuńPolecam przeczytać, żeby się przekonać :D
UsuńChyba wręcz muszę po nią sięgnąć :)
UsuńMam pytanie, z przytoczonego fragmentu widzę, że narracja jest pierwszoosobowa (typowa dla młodzieżówek), a jak z czasem? Prowadzony jest "według zasad sztuki" czyli w przeszłym, czy autorka poszła za modą z h-ameryki i wciska czas teraźniejszy?
OdpowiedzUsuńNarracja jest w 1-os., bo w ten sposób łatwiej czytelnikowi wczuć się w emocje głównej bohaterki. To raczej ważne w obyczajówkach, nie? Odnośnie stylu, no, jest tu też czas teraźniejszy. Wzmacnia niepokój, bo jako czytelnik nie możesz sobie powiedzieć "ok, to już za nią skoro nam o tym opowiada". To dość skuteczny zabieg stylistyczny. Więc nie ma sensu pisać o tym jakby przeszły to była sztuka, a teraźniejszy głupia moda, nie uważasz?
UsuńAnyway, ten teraźniejszy służy książce, twoja strata jak nie sięgniesz. xd
Czekałam na recenzję tej książki, bo po opisie w sumie nie wiedziałam czy ją chcę przeczytać, czy nie. Teraz już wiem - chcę. Bardzo dotyka mnie przemoc psychiczna w książkach i dlatego bardzo jestem jej ciekawa. Szczególnie, że to polska autorka, a do tych co raz bardziej mnie ciągnie. Jak tylko więc uda mi się ją zdobyć, to przeczytam na pewno. Liczę na to, że wtedy będę zadowolona z lektury :)
OdpowiedzUsuńOj nie. To nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńAle nie dlatego, że brzmi nieciekawie, ale dlatego, że osobiście znam osobę, której życie wyglądało bardzo podobnie (z tą różnicą, że to ojciec był osobą gnębiącą...). Więc wystarczy mi, że znam taką historię w rzeczywistości.
Przeczytałam... I jestem pod ogromnym wrażeniem. Jak, tak wygląda debiut, to już nie mogę doczekać się następnych książek Agaty Polte. Ale, ale, ale... wracając do "To, czego nie widać".
OdpowiedzUsuńNie jestem miłośniczką takiej tematyki, jednak skusiłam się i niczego nie żałuję. Malwina pomimo bogactwa, wygód i dostatku, nie ma łatwego życia, a to życie zatruwa jej osoba, która powinna ją wspierać, a nie tłamsić i gnoić ( przepraszam, ale nie przychodzi mi teraz do głowy inne słowo). Tą osobą jest jej matka, wspierana dodatkowo przez brata Malwiny. Los sprawia, że prawie w jednym czasie na drodze Idealnej stają Biała i Bartek. I... oj, nie mogę napisać, bo za dużo zdradzę.
Autorka nie rozwlekła tematu, co mnie osobiście bardzo cieszyło. Użycie narracji pierwszoosobowej w czasie teraźniejszym pozwoliło czytelnikowi wniknąć w sposób myślenia bohaterki i przeżywać razem z nią wszystkie wzloty i upadki. Dla podkreślenia sposobu rozumowania Malwiny, autorka wracała do tych samych myśli, jednak za każdym razem podane były "z innej strony, na innej tacy, w innej formie". "Autorka nakreśliła świetny portret osoby, która doświadcza przemocy psychicznej ze strony najbliżej osoby."- i ja w pełni się z tym zgadzam, dodam jeszcze, że Malwina nie została przerysowana. Problem ofiary znęcania się psychicznego moim zdanie, został bardzo prosto, ale dobitne przedstawiony. Jednak historia to nie mroczne czeluści, ale zwykły dom… Historia Malwiny to nie tylko ciężkie przeżycie, ale i zupełnie wesołe i pełne humoru momenty.
Język prosty i bardzo lekki, sprawiającym, że książkę się czyta ( to nie jest dla mnie zaskoczeniem, wszak wszystkie recenzje na blogu są w takim stylu napisane). Bohaterowie, tak realnie wykreowani, że chętnie poznałabym ich osobiście – łącznie z mamą Malwiny.
Myślę, że tak trudny temat, który pogrążyłby niejednego pisarza, został przez autorkę „udźwignięty”. Gratulację dla Agaty Polte.