Autor: Charlotte Brontë
Tytuł: Shirley
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 20 czerwiec 2018
Liczba stron: 640
Ocena: 8/10
Patronat Książkowiru
Opis:
Borykający się z przeciwnościami losu młody przedsiębiorca, Robert Moore, sprowadza do swej fabryki nowoczesne maszyny, czym naraża się lokalnej ludności do tego stopnia, że doczekuje się zamachu na swoje życie. By ratować podupadający interes, Moore rozważa poślubienie zamożnej i dumnej Shirley Keeldar, mimo że jego serce należy do nieśmiałej Caroline, żyjącej w całkowitej zależności od swego stryja. Tymczasem Shirley zakochana jest w ubogim Louisie, który zajmuje posadę guwernera w rodzinie jej wuja. Choć Louis odwzajemnia jej uczucie, ambicja i świadomość przepaści majątkowej, która ich dzieli nie pozwalają mu się do tego przyznać.
Recenzja:
Bardzo lubię Charlotte Brontë i zawsze chętnie sięgam po jej książki. Tym razem wydawnictwo przysłało mi Shirley, po raz drugi wydaną w Polsce. Jest to piękny gruby tom w kartonowej, gładkiej oprawie, świetnie komponujący się na półce z innymi tomami serii.
Powieść różni się nieco od Dziwnych losów Jane Eyre i Villette. Jest mniej mroczna i więcej w niej miłości. Jedną z głównych postaci jest pociągający właściciel fabryki, Robert Moore, który próbuje unowocześnić przedsiębiorstwo, przez co zmuszony jest zwolnić część pracowników. Popada w straszne kłopoty, grożą mu nawet śmiercią. Robert jest zakochany w swojej krewnej, Caroline Helstone, słodziutkiej dziewczynie wychowywanej przez stryja, dziwacznego i surowego pastora. Problem polega na tym, że on woli postawić na rozwój firmy i ożenić z bogatą, młodą dziedziczką, Shirley Keeldar, która wróciła po latach do posiadłości rodzinnej. Próbuje więc zapomnieć o Cary.
Ludzkie serce potrafi wiele ścierpieć. Potrafi pomieścić w sobie więcej łez, niż ocean mieści w sobie wody. Nigdy nie wiemy, jak głębokie-jak szerokie jest nasze serce, póki nieszczęście nie napędzi nad nie chmur i nie zacznie na nie spływać czarny deszcz.
Tymczasem Caroline kocha Roberta i zdążyła zauważyć, że on coś do niej czuje. Natomiast Shirley kocha innego mężczyznę, którego właściwie nie wolno jej poślubić ze względu na jego niskie położenie społeczne. Na dodatek Shirley i Caroline serdecznie się zaprzyjaźniły tak bardzo, że Caroline życząc szczęścia ukochanemu jest gotowa oddać go przyjaciółce. Sprawa jest zagmatwana i chwilami bardzo smutna. Cary bardzo przeżywa zawód miłosny i snuje nieciekawe plany na przyszłość.
Czy to nie dziwne, że dławi mnie żal, ponieważ inna ludzka istota nie zwróciła w moją stronę swych oczu?
Jest tu jednak więcej wątków niż tylko dziwaczne zawirowania miłosne. Przede wszystkim pełno tu jest pastorów i wikarych, dużo odniesień do wiary, religii, jak zresztą w każdej książce Charlotte. Ci wikarzy nie są fajni, to są dziwni, głośni i niesympatyczni młodzi panowie. Za to wśród starszych pastorów są ciekawsze postacie. Zwłaszcza pan Hall, skromny człowiek, który na każdym kroku stara się pomagać ludziom. Ale wątek pastorów i wikarych ciekawy jest tylko wtedy, gdy robią z siebie idiotów.
- Dlaczego stryj jest zawsze poirytowany, gdy ktoś go prosi o udzielenie ślubu?
- Ponieważ nie lubię występować w charakterze współwinnego popełnianego głupstwa.
Bardzo podobają mi się natomiast rozmyślania Caroline na temat nudnych dziewczęcych zajęć i braku perspektyw. Ona najchętniej wzięłaby się za jakąś pracę, której nie wolno wykonywać dziewczynie. Szczególnie chciałaby pomagać w biurze fabryki Roberta Moora. Shirley też nie jest zadowolona z ograniczeń społecznych. Może co prawda trochę więcej od Cary, bo jest pełnoletnia i ma własne pieniądze, więc właściwie sama o sobie decyduje, ale ma wuja, który opiekował się nią gdy była dzieckiem i teraz chce ją bogato wydać za mąż. Ten wuj to bardzo niesympatyczny i uparty człowiek i Shirley trudno jest go przekonać do swoich planów. Ale jest twarda i zaradna, za co strasznie ją polubiłam.
Powieść porusza kilka ważnych tematów i daje do myślenia, a napisana jest tak, że myśli się chętnie. Charlotte Bronte ma piękny styl, pisze z wyczuciem i naprawdę mądrze. Trudno oderwać się od jej powieści, łatwo natomiast zarywać przy niech noce. Po prostu muszę polecić tę książkę. Jest równie genialna jak pozostałe książki autorki. Warto przeczytać, naprawdę.
Klasyczne i takie klimatyczne powieści wymagają ode mnie większego skupienia i szerszych rozmyślań, dlatego też musi przyjść odpowiedni czas bym je czytała. Ostatnio zabrałam się za "Wichrowe wzgórza" i niestety musiałam odłożyć tę lekturę w czasie, gdyż po prostu jeszcze nie nadszedł ten moment, w którym jej czytanie sprawi mi przyjemność. Jednak, gdy już przejdę przez tę historię to "Shirley" będzie następną, w podobnym stylu, z którą się zapoznam.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę poza obowiązkowymi lekturami szkolnymi, nigdy nie czytałam nic z typowej klasyki literatury. Czasem kusi mnie żeby to zmienić i nie ukrywam, że ile razy gdzieś oglądam jakiś film, gdzie bohater studiuje angielską literaturę i zachwyca się właśnie Bronte, Byronem czy tam Orwellem to mam ochotę sprawdzić o co tyle zachodu i przeczytać coś danych autorów. Na chwilę obecną nie sądzę jednak, żeby miała to być właśnie Bronte, ale ostatnio z klasyków (z nieco innego podwórka niż Anglia :D) coraz bardziej kusi mnie Bułhakow ;) I pewnie to od niego zacznę przygodę z 'nieprzymusowym' czytaniem klasyków literatury :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam sobie kawę i usiadłam do recenzji. Myślę, że mogłaby to być książka dla mnie, Charlotte Bronte, która piszę o kobietach (świetnie je opisuje) i dla kobiet, bo tak mi się głównie kojarzy. Historia zapowiada się dosyć ciekawie, zawiłe wątki miłosne, przyjaźń, trochę gniewnych ludzi i dużo przemyśleń - lubię przemyślenia, lubię dłużej się nad czymś zatrzymać, i baaardzo lubię zarywać noce przy dobrej książce. Ostatnio dostałam bon podarunkowy do jednej z księgarni i od wczoraj myślę, co sobie sprawić.... i chyba już wiem :)
OdpowiedzUsuńKsiążka pokaźnych rozmiarów skrywająca historie dwóch pań, która czytelników porwie i przeniesiemy się do XIX wiecznej Anglii. Książka skrywa dużo emocji, wyborów jakie bohaterowie muszą dokonać oraz miłości i przyjaźni. Jestem zaciekawiona wątkiem tych pastorów ich podejściem do życia i małżeństw. Ten cytat jest świetny i podsyca moją zainteresowanie "Shirley" - Dlaczego stryj jest zawsze poirytowany, gdy ktoś go prosi o udzielenie ślubu?
OdpowiedzUsuń- Ponieważ nie lubię występować w charakterze współwinnego popełnianego głupstwa. P.S Okładka piękna.
Z twórczości pani Charlotty miała okazję poznać tylko Dziwne LosyJane Eyre. A było to dosyć dawno. Pamiętam ogólny zarys powieści i problemy w niej poruszane przez autorkę. Bardzo odważne, jak na ówczesną epokę.
OdpowiedzUsuńCzytając recenzję Shirley muszę stwierdzić, że pisarka była na prawdę odważną kobietą. Kolejna Książka, która dotyczy problematyki społecznej, która szydzi i wyśmiewa "święte", która łamie ówczesne tabu. Z chęcią i przyjemnością sięgną po Shirley, choćby dla wątku pastorów i wikarych.
Jaka szkoda, że w opisie ksiązki jest dosc sporo znaczacy spoiler...
OdpowiedzUsuń