Autor:
Sarah J. Maas
Tytuł:
Dwór skrzydeł i zguby
Tytuł
serii: Dwór cierni i róż. Tom 3
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania: 2018
Ilość
stron: 848
Ocena:
9/10
Opis:
Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę… Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat.
W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.
Recenzja:
Dwory Sarah
J. Maas zawierają w sobie magię – dosłownie i w przenośni. Bardzo niewielu
pisarzy jest w stanie czarować tak jak Maas, przedstawić tak ogromną i
skomplikowaną wizję w ciekawy i wciągający sposób. A jej nie dość, że się
to udaje, nie dość, że w świetnym stylu, to jeszcze przy kolejnych tomach nie
traci niczego ze swojej świeżości i pomysłowości. Bo Dwór skrzydeł i zguby zaskoczył mnie, przeraził, sprawił, że moje
serce ścisnęło się z żalu, a potem przyspieszyło z radością. I już za samo to
będę zawsze i wszędzie polecać tę bajkową serię. Ale historia Feyry zawiera w
sobie jeszcze więcej. Co dokładnie?
Pierwszym zaskoczeniem było dla mnie kilka zwrotów
akcji, które pojawiły się już na początku. Przyznam, że Maas uwielbia dręczyć
swoich bohaterów (a przez to też czytelników) i nigdy nie podaje prostych
rozwiązań. Można się spodziewać, że jeśli coś idzie gładko, za chwilę pojawi
się wybuch i świat pęknie na pół. Ale to tylko podsyca chęć dalszego czytania i
zagłębiania się w tę historię bez reszty.
Poza tym jej bohaterowie są jak żywi, jakby nie
znajdowali się jedynie na kartach powieści, ale także w rzeczywistości. Chociaż
przyznam, że były momenty, gdy myślałam, że pojawiło się w ich życiach za dużo
różnorakich elementów, ostatecznie Maas potrafiła też to zrównoważyć. Chociaż pisze
o istotach, które mają setki lat, setki waśni i niewyjaśnionych historii za
sobą, bardzo dobrze oddaje ich emocje. Niezwykle łatwo jest wczuć się w
historię każdej – świetnie nakreślonej i realistycznie rozbudowanej – postaci,
bo Maas niewątpliwie ma dar do przedstawiania swoich bohaterów. Zarówno tych głównych – jak Feyra, której rozwój charakteru obserwujemy od pierwszego tomu – jak i pobocznych – na przykład Kasjana, Juriana czy sióstr Feyry – z których każdy ma swoją historię do opowiedzenia i rolę do odegrania.
Tym, co podoba mi się u niej najbardziej – i za co ją
jednocześnie najbardziej nienawidzę – jest ten realizm. Maas nie przebiera w
środkach, nie daje prostych rozwiązań i zdecydowanie nie rzuca nam szczęśliwych
zakończeń. Jeśli pojawia się dobra chwila, można być pewnym, że bohaterowie za
nią zapłacą. A jeśli pojawi się następna – na pewno musieli wyrwać ją sobie
pazurami. Chociaż znajdzie się u niej wiele chwytających za serce, czarujących
scen, równie wiele można znaleźć takich, które poruszą w zupełnie odmienny
sposób. Maas potrafi znaleźć idealną równowagę między poszczególnymi
opisywanymi przez siebie zdarzeniami, a jej opowieść zaskakuje słodko-gorzkim
posmakiem, który pozostawia po skończeniu czytania. W Dworze skrzydeł i zguby doświadczymy nie tylko pełnych magii scen, olśniewającego blasku Velaris czy zawiązujących się przyjaźni, ale także takich mroczniejszych, bo nad Prythianem wisi kolejna, jak najbardziej realna, groźba wojny. Pojawią się więc sceny walki, omawianie taktyki, znajdzie się miejsce na uczucia, ale też na... zdrady. U Maas można być pewnym jednego: że nic nie jest pewne. W jednym tomie przedstawia nam bohatera w taki sposób, że nienawidzimy już samego dźwięku jego imienia, a w następnym okazuje się, że to wszystko było tylko ułudą. Lub na odwrót. Nigdy nie wiadomo, jaki pstryczek czytelnikom wymierzy pisarka tym razem.
Dwór skrzydeł i
zguby miał w sobie wszystko, czego oczekiwałam, i jeszcze więcej. Zaskoczył
mnie, poruszył i rozbawił. Feyra i jej najbliżsi sprawili, że te 848 stron
pełnych wolniejszych scen, pełnych akcji i walki, pełnych scen zabawnych i
takich wywołujących grozę, czytałam z zapartym tchem. I chociaż zawsze, patrząc
na obszerność tomów wychodzących spod pióra Maas jestem przerażona, później mam
w myślach tylko: dlaczego to tak szybko się skończyło? Dlatego z całego serca
polecam wam zapoznanie się z Dworami:
jeśli nie mieliście z nimi styczności, koniecznie to nadróbcie. To bajkowe
połączenie baśni o Pięknej i Bestii oraz
magicznych istot, które przerodziło się w monumentalną opowieść o miłości,
przyjaźni, stracie, bólu, radości i smutku. Bardzo wiele stracicie, jeśli nigdy
nie poznacie Feyry i jej najbliższych.
Planuję rozpocząć przygodę z tą serią już od dawna i w sumie sama nie wiem czemu tak długo z tym zwlekam. Koniecznie muszę to przyspieszyć zwłaszcza po przeczytaniu tej recenzji. Nie odstrasza mnie grubość tych książek - lubię długie historie, które potrafią zauroczyć czytelnika. Niestety ostatnio mam same niezbyt przyjemne przygody z tak obszernymi powieściami - zwyczajnie zaczynam się nudzić już po stu pierwszych stronach. Mam nadzieję, że w końcu trafię na jakąś naprawdę wciągającą powieść, która jest nie tylko gruba, ale także bardzo ciekawa. I myślę, że "Dwory" przełamią tą złą czytelniczą passę.
OdpowiedzUsuńCiągle mam w plecy serię Sarah J. Maas, która wywołuje u czytelników tak pozytywne recenzję. "Dwór skrzydeł i zguby" zapowiada chyba trochę mroczniej niż poprzednie części, autorka trzyma czytelnika w niewiedzy, tajemniczości, wydaje nam się,że wiemy o tu zwrot akcji i myślimy CO!.Dlatego należą się brawa dla Maas ponieważ trzyma nas za wszystko co się da, wywołuje emocje, stworzyła fantastyczny świat z bohaterami, którzy zapadają w pamięć oraz wystrzałową przygodę z "Dworami". Trzeba nadrabiać.
OdpowiedzUsuńNajbardziej do gustu przypadł mi pierwszy tom i już raczej nie zmienię zdania. A w ogóle to bardziej lubię "Szklany tron", czyli inną serię tej autorki. Jednak ciekawość nie da mi spokoju, jeżeli nie sięgnę po "Dwór szronu i blasku gwiazd". :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytanie Naszym Życiem
Dwory, ah Dwory chodzą za mną od pewnego czasu. A tu jeszcze kolejna recenzja zachęca do sięgnięcia :) Chyba przesunę je gdzieś do góry listy "chcę przeczytać" ... i to jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom średnio mi się podobał, ale drugi był już fenomenalny. :D ♥ Muszę kiedyś zabrać się za powyższą książkę. ;)
OdpowiedzUsuńJools and her books
Ostatnio mi się śniło, że dostałam tę książkę. Czyżby to był znak by w końcu przeczytać tę serię? Słyszę same pochwały więc może wezmę się do czytania jeszcze w tym roku.
OdpowiedzUsuńStoi i czeka na półce w kolejce :)
OdpowiedzUsuńJest gdzieś w kolejce do kupienia lub pożyczenia, ale wiecznie coś innego ją spycha dalej. Tyle się o niej naczytałam, że pewnego dnia po prostu ją przeczytam, ale na razie nie jej czas.
OdpowiedzUsuńWielką przyjemnością dam się ponownie zaczarować Sarah J.Maas wizją ciekawego i wciągającego świata, pełnego pomysłowości i świeżości. Poprzez nagłe zwroty akcji, "wybuch i pękanie świata", nie przebierając w środkach, nie dając prostych rozwiązań i zdecydowanie nie rzucając szczęśliwych zakończeń, autorka zapraszam na prawdziwą karuzelę emocji. A ja chętnie w Dworze skrzydeł i zguby przeżyję zaskoczenie, przerażenie, ściśnięcie serca z żalu, a potem przyspieszenie jego z radością. Oddam się realizmowi świata i bohaterów i poczuć całą sobą emocje ukryte na stronach Dworu.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zaczęłam czytać pierwszego tomu, czeka w kolekce ;)
OdpowiedzUsuń